Kadencja? Kolejna długa przerwa. Od Odysei znów nie udało się pojeździć. Jedyny rowerowy akcent w tym okresie to targi rowerowe w Kielcach. Świetna impreza. Parę godzin niezłej zabawy dla całej rodziny. Zastanawiam się tylko czym było to co niedawno widziałem w Warszawie, a o czym wspomniał Damian na blogu...
I jeszcze jeden akcent rowerowy - czujnik kadencji, który założyłem pod wpływem rozmów kolegów w pracy. Dziś krótka przejażdżka żeby przed harpaganem sprawdzić czy rower jeszcze jeździ i czy ja jeszcze potrafię się ruszać, bo po Odysei jakiś dziwny niepokój w kolanach odczuwałem.
Dało się jechać :-) Pewnie mając na uwadze, że mierzy się kadencja próbowałem kręcić jak najszybciej. Kiedy jeszcze było coś widać na dworze wydawało mi się, że cały czas kręcę około 90. Kiedy wróciłem do domu licznik pokazał średnio: 77 :-(
Tylko jak pracować nad kadencją? cały czas kontrolować? Patrzeć na licznik? I czy to naprawdę ma sens?
Komentarze (10)
amiga Zastanawiam się, czy znajdę taki licznik, który będzie spełniał moje wszystkie oczekiwania. Jurek57 :) theli Ładnie. Podejrzewam, że to nic ciekawego ale tak sobie właśnie o tym myślałem, żeby powtarzać stałą trasę z obserwacją kadencji.
Polecam płaską trasę gdzie łatwiej będzie kontrolować kadencję. Po jakimś czasie przestawisz się na szybsze kręcenie i będzie to dosyć naturalne. Ja tak w tym sezonie przeszedłem z ok. 60-70rpm wcześniej na 85-90rpm obecnie. Początki są jednak trudne i takie treningi z pilnowaniem rytmu są po prostu nudne.
Jak się ma drogi licznik rowerowy, ustawiasz minimalną kadencję, np nie chcesz schodzić poniżej kadencji 65 i masz alarm dźwiękowy (alert) za każdym razem, gdy kadencja spada poniżej ustawioną wartość.