Wpisy archiwalne w kategorii

do 50km

Dystans całkowity:18349.28 km (w terenie 5573.23 km; 30.37%)
Czas w ruchu:1068:39
Średnia prędkość:17.17 km/h
Maksymalna prędkość:65.37 km/h
Suma podjazdów:18982 m
Maks. tętno maksymalne:210 (115 %)
Maks. tętno średnie:183 (100 %)
Suma kalorii:79661 kcal
Liczba aktywności:722
Średnio na aktywność:25.45 km i 1h 28m
Więcej statystyk

Po ćmoku z przygodami

Poniedziałek, 16 marca 2020 · Komentarze(3)
Wychodząc z pracy spotykam kumpla. Od razu pada pytania kiedy na rower... Jak tylko się uda. Pogoda dobra więc trzeba się zdzwonić. Wracam do domu. Zjadam pomidorówkę i placki z twarogiem i bananami i... idę przeczyścić w końcu rower. Może coś się uda w najbliższym czasie. Udaje się szybciej niż myślę... Jeszcze przed końcem czyszczenia kumpel zagaduje, że o 19-tej mógłby... To ja też ;-) SMS do Marka, ale ten jeszcze nie uporał się z wczorajszą gumą... Trudno... następnym razem...

Szybko się ubieram, zbieram rzeczy i trzeba pędzić. W Rokitnicy zaczynam się zastanawiać, czy założyłem kask, bo... nie pamiętam momentu zakładania. Sprawdzam i jest. To dobrze, że to odruch i dobrze, że go nawet nie czuję, nie zauważam. Z drugiej strony po tylu latach jeżdżenia w kaskach trudno się temu dziwić...

Udaje się dojechać do  Mikulczyc na czas. Darek już jest. Chwila zastanowienia się gdzie jedziemy, ale w sumie nie ma to znaczenia. Wybór pada na Czechowice. W porządku rzadko tam bywam. Zachowując oczywiście bezpieczną odległość od siebie jedziemy. Mocno pedałujemy, choć na fullach to nie specjalnie przekłada się na prędkość :-)

Docieramy nad jezioro. Chwila rozmowy o pływaniu i ruszamy. To znaczy ja zaczynam... pływać.... Nie, nie w jeziorze. Przednie koło mi pływa. Złapałem gumę.

Do kosza? Nie, naprawiamy... © djk71

Ściągam oponę, dętkę i... jest kolec w oponie.

Czas na serwis © djk71

Zmiana dętki, dopompowanie również tyłu i możemy jechać dalej.
Dalej przed siebie. Przez las. Po ciemku. Lubię to. Choć kiedy wyjeżdżamy wprost na dzika to... adrenalina zaczyna działać. Na szczęście nie był nami zbytnio zainteresowany.

Chwila wahania, czy nie wyskoczyć na Rynek w Gliwicach, ale już późno, na jazdę temperatura ok, ale na postój trochę zbyt chłodno. Nie dziś. Wracamy do domu.

W Mikulczycach się rozstajemy i... oby do szybkiego następnego. Potrzebowałem tego.

Bytomskie ścieżki

Sobota, 4 stycznia 2020 · Komentarze(3)
Zaczyna się powoli stawać tradycją poranne weekendowe spotkanie z Markiem nad Brandką. I oby tak zostało, zawsze jest jakaś motywacja żeby się ruszyć z domu. :-) Zwykle ruszamy w stronę DSD. Dziś jednak kierunek odwrotny, Marek musi na chwilę wrócić do domu.
Kiedy kolega załatwia swoje sprawy, ja przyglądam się okolicznym kamienicom. Choć Bytom z pozoru może wydawać się brzydki to jest to raczej wina zaniedbania, bo architektonicznie to gdzie człowiek się nie obejrzy może zobaczyć coś ciekawego. 

Ciekawe co to za historia © djk71

Tu jeszcze ciekawsza historia © djk71

Niby zwykła kamienica © djk71

Ruszamy. Wciąż różnymi skrótami Marek prowadzi na Żabie Doły. Po drodze mijamy siłownię, która robi spore wrażenie.

Ładna siłownia © djk71


Tym bardziej, że stoi w okolicy, gdzie delikatnie mówiąc mogłaby być narażona na niezbyt delikatne się z nią obchodzenie. Tu jednak wszystko działa od jak zapamiętałem jakiegoś roku. Super.

Wygląda porządnie © djk71


O Żabie Doły tylko zahaczamy. Nawet nie robię zdjęć, nie chce mi się ściągać rękawiczek. Do tego na twartych przestrzeniach strasznie dziś wieje.

Mijamy Łagiewniki i przed Zgorzelcem mam okazję zobaczyć nowy kompleks czterech (ponoć pełnowymiarowych) boisk. Szkoda tylko, że pustych (wiem, że zima, ale...). Szkoda też, że tylko boiska do nogi.

Kompleks boisk © djk71


Obok mnóstwo ścieżek. Jestem zaskoczony. Widać, że teren wymaga jeszcze sporo pracy, ale zapowiada się, że może tu być pięknie.

Lubię takie widoki © djk71

Wyjeżdżając z parku (lub miejsca, które może będzie parkiem) zahaczamy się kierownicami i lądujemy po dwóch stronach ścieżki. Na szczęście walczyliśmy do końca i obaj kończymy na podpórkach. Lekko czujemy palce u dłoni, ale mam nadzieję, że to efekt uderzenia w zmarzniętą część ciała i szybko przejdzie.

Gdzie teraz? © djk71


Jeszcze rundka przez odnowiony Fazaniec, też pięknie i po minięciu Bobrka, rozstajemy się na Karbiu.

Kiedyś znajomi dziwili się jak kolega mógł wjechać w tira... Ja dziś mało nie wjechałem w tył autobusu. Sięgałem po picie i nagle tuż przed sobą zobaczyłem jego tył. Dosłownie dwie trzy sekundy wcześniej mnie wyprzedził i... zatrzymał się na przystanku. Mistrzostwo - oczywiście nie mógł zaczekać ;-(

Nie licząc spinningu pierwsza rundka na rowerze w tym roku, fajnie było i trochę pagórkowato :-)


Szukając zimy

Niedziela, 29 grudnia 2019 · Komentarze(1)
Drugi raz z rzędu udało się umówić z Markiem na rower w niedzielny poranek. Oby tak dalej.
Gdy wyjeżdżam z domu czuję chłód. Miejscami ślady śniegu, ale nie jest ślisko.

Ślady śniegu są © djk71

Nad Brandką czuję jak drętwieją mi palce mimo cieplejszych rękawic.

Widok na Miechowice © djk71

Jestem wcześniej więc wyjeżdżam Markowi naprzeciwko, ale gdzieś się mijamy. Na szczęście zawracam i po chwili kręcimy już wspólnie. Bez konkretnego celu, po lesie... W końcu docieramy do DSD. Tu niespodzianka.


Będzie biało © djk71

Robią zimę ;-)

Pełną parą © djk71

Rundka wkoło i trzeba wracać. Przed nami jeszcze długi dzień i kolejne plany.
Uff.. rower dziś czyściutki :-) Nie to co ostatnio.

Rower przed obiadem

Niedziela, 29 września 2019 · Komentarze(3)
Wczoraj był intensywny dzień. Najpierw bieg w Bytomiu. Potem pasjonujący pojedynek z Młynarzem w FIFA 20 :-)
W końcu emocje na wieczornym (niestety przegranym) meczu Górnika. Po powrocie padłem. Spałem 10,5h!!!

Rano śniadanko i chwila zastanowienia się co dalej... Tym razem wybór padł na rower. Dawno nie kręciłem. Aż wstyd. Poza tym od dwóch dni czuję jakiś niepokój w nogach. Myślałem, że wczoraj to rozbiegam. Niestety, w trakcie biegu nawet tego nie czułem, ale po powrocie wciąż czułem. Postanowiłem więc zrobić coś innego niż bieganie. Do przyszłotygodniowego startu już i tak już nic nie poprawię ;-)

Ruszam do lasu. Na początku łatwo, już się nawet zacząłem łudzić, że mi się kondycja poprawiła, ale podjazdy szybko pokazały mi, że nic się nie zmieniło ;-) Dziś na szczęście nie było w planach żadnego treningu, więc mogłem sobie pojeździć na luzie.

Aż chce się jeździć © djk71

I było fajnie :-) Odwiedziłem stare miejsca. DSD, Segiet, hałdę popłuczkową... Kiedyś tu było więcej drzew...

Kiedyś tu były drzewa © djk71

Widok z hałdy © djk71

Jesienne kolory © djk71

W końcu trafiam do parku w Reptach. Tu też wycinka, choć mniejsza.

W poziomie © djk71

Ile miało lat? © djk71

Niektóre drzewa same się przewróciły, ale wciąż widać tu życie...

A życie się toczy... © djk71

Jesień już przyszła.

Listek, czy motylek? © djk71

Trzeba  wrócić do jeżdżenia. Takiego dla przyjemności.

Stęskniony rower © djk71

Było super, tylko wiatr trochę przeszkadzał i mimo 16-17 stopni, pod koniec założyłem wiatrówkę.

Jeden z moich ulubionych kościołów w okolicy © djk71


Skrzyczne po długiej przerwie

Czwartek, 22 sierpnia 2019 · Komentarze(3)
Od dawna był plan wybrać się z Markiem w góry. Niestety plany planami, a życie życiem. Trudno znaleźć czas w tym samym terminie. Ostatnio już było blisko ale ja musiałem odpuścić. Dziś w końcu się udało. Ruszamy z pracy o 15-tej, późno, szczególnie, że dni coraz krótsze, ale mamy lampki więc może jakoś się uda. Cel: Szczyrk i Skrzyczne.

Dojeżdżamy, parkujemy i ok. 16:45 ruszamy.

Najpierw rozgrzewka © djk71

Po drodze jeszcze szybkie zakupy, trzeba uzupełnić płyny. Pierwsze 13-14 km to asfalt prawie po płaskim. Prawie, bo zdarzają się niewielkie podjazdy, które już powinny nam dać do myślenia, czy na pewno chcemy to zrobić :-)

Drogi coraz węższe © djk71

Wjeżdżamy w Dolinę Zimnika i ruszamy drogą, którą nigdy wcześniej nie jechałem. Początek to asfalt i... podjazd. Nie powiem, że jest łatwo.

Jeszcze na asflacie © djk71

Na szczęście lubimy robić zdjęcia. A to wymaga żeby się zatrzymać. :)

Droga zmienia się w szutrową. Mijamy gości, którzy chyba zgubili rowery...

A ten co? Zgubił rower? © djk71

Trzeba będzie pilnować naszych... ;)

Czasem też trzeba się napić. I znów zatrzymać :-) Korzystamy z tego regularnie. I wcale nie chodzi o zmęczenie :-)

Czas się napić © djk71

Jedziemy coraz wyżej i robi się coraz chłodniej. Jesteśmy spoceni, co oczywiście potęguje uczucie chłodu.

Sprawdzam czas, czy wysokość? © djk71

I robimy kolejne zdjęcie © djk71

Słońce coraz niżej, ale jeszcze świeci © djk71

W oddali Jezioro Żywieckie © djk71

Tuż przed szczytem, który jest coraz mniej widoczny, Marek zakłada bluzę, a ja rękawki.

Zadowolony, bo przebrany? © djk71

Jesteśmy coraz wyżej © djk71

Wciąż w górę © djk71

Niestety z tej strony nie ma dobrego dojazdu więc końcówkę musimy wepchać rowery pod górę.

Muszę coś zjeść © djk71
Na szczęście to tylko kawałek.

Teraz pchanie nas czeka © djk71

U góry pustka. Nic dziwnego, jest już dość późno, poza tym to nie weekend.

No i dotarliśmy na szczyt © djk71

Krótka przerwa w schronisku. Szybkie bezalkoholowe i kanapka.

Czas na odpoczynek w schronisku © djk71

Zakładamy kurtki. Jest już chłodno.

Czas wracać. Jak zawsze chwila wątpliwości, którą ścieżką. W końcu trafiamy na właściwą. Mimo nierówności zjeżdża się fajnie. Do czasu kiedy niespodziewania kończy nam się droga. :-(

I tak to się skończyła droga © djk71

Trzeba wracać.

Tu nic nie widać © djk71

Cofamy się do szerokiej drogi i skręcamy w lewo, w dół. Co prawda nijak się to ma to zaplanowanej trasy, ale zakładamy, że skoro droga wiedzie w dół to gdzieś do szosy nas doprowadzi.
Patrząc następnego dnia na mapy i zdjęcia satelitarne wydaje się, że gdybyśmy skręcili w drugą stronę to po chwili wrócilibyśmy na planowaną trasę. Gdybyśmy...

Zjeżdżamy.

Kilkadziesiąt metrów niżej znów coś widać © djk71

Słońca już nie ma, ale jeszcze coś widać © djk71

Włączam lampkę, choć to chyba nie jest najlepsza opcja, bo włącza mi się automatycznie hamulec. Głównie ten w głowie. Są odcinki, gdzie boję się zjechać. Dojeżdżamy do stacji kolejki. Szeroka droga się kończy, a my zastanawiamy się, którędy teraz. Decydujemy się na niebieski szlak pieszy. Początkowo prowadzi tuż pod wyciągiem, co oznacza, że jest stromo. Jak dla mnie bardzo. Do tego zamiast nierówności mamy kamienie. To już mnie przerasta. Niestety tak będzie już do samego dołu. Miejscami jeszcze pojawi się woda.

Ciemno, kamienie (choć nie te największe), chcę do domu... © djk71

Większość tego odcinka jestem w stanie szybciej pokonać prowadząc rower niż jadąc. Marek cierpliwie co jakiś czas na mnie czeka, choć są odcinki gdzie on również schodzi z roweru. Jest już od dawna zupełnie ciemno. Na szczęście lampki działają.

W końcu udaje się dotrzeć do asfaltu. Marek chyba z radości całuje ziemię... Na szczęście nic poważnego się nie stało. Drobne straty w sprzęcie, ale ogólnie jest ok. Teraz już tylko zjazd do auta. Jest 21:00.

Dystans niby niewielki, ale cztery godziny minęły. Szkoda, że dopiero pod koniec sierpnia nam się udało pokręcić. Kondycji i techniki brak, ale chyba obaj jesteśmy zadowoleni. Ciekawe, czy uda się to jeszcze powtórzyć...



Zobaczyć co słychać w mieście

Niedziela, 30 czerwca 2019 · Komentarze(3)
Po porannym bieganiu zostało jeszcze trochę dnia. Część udało się zagospodarować, ale w końcu zaczęło mi brakować ruchu. Wyczytałem, że w mieście jest festiwal orkiestr dętych więc był powód żeby zrobić rundkę rowerem.

W spacerowym tempie, opłotkami ruszam do centrum. Ciepło. Tak ciepło, że sam sobie nie ufam, a przede wszystkim temu co widzę...

Chyba nie tu planowałem dojechać © djk71

Udaję, że nie widzę i jadę dalej. Docieram w okolice Platana. Trwa przemarsz jednej z orkiestr.

Orkiestr dętych czar © djk71
Rzut oka na Bytomkę.

Czyżby Bytomka stała się czystsza? © djk71

Chciałem zaczekać na rozpoczęcie festiwalu, ale słońce mnie wygoniło.

Zaraz zacznie się festiwal © djk71

Niby było obok jakieś jedzenie i picie, ale bez szału.

Można coś zjeść, ale szału nie ma © djk71

Ruszyłem w stronę Zandki. Tu coś się dzieje.

Coś tu odnawiają © djk71

A co to za zdobienia? © djk71

Przejazd obok dworca.

Paw przy dworcu © djk71

To miał być zegar? © djk71

Słyszałem, że mają remontować wieżę ciśnień przy Zamoyskiego. Jadę zobaczyć.

Wieża w remoncie © djk71

Obok graffiti

Życie jest piękne? © djk71

Do mnie jednak bardziej trafia: "W życiu piękne są tylko chwile".

Rzut oka co tam po drugiej stronie ulicy.

Różowy? W dzisiejszych czasach? © djk71

Park Techniki Wojskowej © djk71

I czy stoi jeszcze Wiatrak, gdzie już dawno nie byłem.

Dawno tu nie byłem © djk71

Wracam przez Zaborze i Biskupice.
Na końcu lodzik w Kłosie i powrót do domu.

100-lecie Traktatu Wersalskiego

Piątek, 28 czerwca 2019 · Komentarze(0)
Po porannym Żółwiu i siłowni po pracy powinienem odpoczywać. Nie mogłem sobie jednak odmówić krótkiego wypadu do Rept.
Dziś 100-lecie podpisania Traktatu Wersalskiego kończącego I wojnę Światową. Musiałem podjechać i pstryknąć fotkę. :-)

Dawny słup graniczny © djk71

W drodze... do pracy

Poniedziałek, 10 czerwca 2019 · Komentarze(4)
Wczoraj wracając z Morska przejeżdżaliśmy prawie obok mojego osiedla. Stwierdziłem, że wystarczy i zamiast jechać do Gliwic po auto zakończyłem wycieczkę.
W efekcie dziś do pracy rowerem. Spokojnym tempem żebym się za bardzo nie spocił podziwiałem krajobrazy Śląska o poranku.

W drodze do pracy © djk71


Jazda serwisowa

Czwartek, 6 czerwca 2019 · Komentarze(0)
W weekend wyjazd firmowy więc trzeba było sprawdzić czy wszystko działa w rowerze. Krótkie czyszczenie, przegląd i rundka po okolicy. Trochę asfaltu, trochę terenu, m.in. sprawdzić jak wygląda Leśna - o dziwo sucha. Skoro jestem już tak daleko to postanawiam zawrócić w Żernikach. Przejeżdżając obok hotelu spotykam znajomych, co prawda nie moich biegowych kompanów, ale również goście z jednego z naszych oddziałów. Chwila pogawędki, ale trzeba uciekać bo raz, że komary tną jak szalone, a dwa grzmi i chmurzy się.
Bez większych kombinacji w asyście grzmotów i błysków jadę do domu. Rzut oka na reklamę w Mikulczycach. Mnie się podoba, szkoda tylko, że tak szybko uległa warunkom pogodowym :-(

Mnie się podoba © djk71

Krótka rundka, ale wystarczająca żeby się trochę zmęczyć. Ciężko widzę ten weekend, tym bardziej, że ma być ciepło. Miejmy nadzieję, że jednak jakoś damy radę :)