Bytomskie ścieżki
Sobota, 4 stycznia 2020
· Komentarze(3)
Kategoria do 50km, śląskie, W towarzystwie, Z kamerą wśród...
Zaczyna się powoli stawać tradycją poranne weekendowe spotkanie z Markiem nad Brandką. I oby tak zostało, zawsze jest jakaś motywacja żeby się ruszyć z domu. :-) Zwykle ruszamy w stronę DSD. Dziś jednak kierunek odwrotny, Marek musi na chwilę wrócić do domu.
Kiedy kolega załatwia swoje sprawy, ja przyglądam się okolicznym kamienicom. Choć Bytom z pozoru może wydawać się brzydki to jest to raczej wina zaniedbania, bo architektonicznie to gdzie człowiek się nie obejrzy może zobaczyć coś ciekawego.
Ruszamy. Wciąż różnymi skrótami Marek prowadzi na Żabie Doły. Po drodze mijamy siłownię, która robi spore wrażenie.
Tym bardziej, że stoi w okolicy, gdzie delikatnie mówiąc mogłaby być narażona na niezbyt delikatne się z nią obchodzenie. Tu jednak wszystko działa od jak zapamiętałem jakiegoś roku. Super.
O Żabie Doły tylko zahaczamy. Nawet nie robię zdjęć, nie chce mi się ściągać rękawiczek. Do tego na twartych przestrzeniach strasznie dziś wieje.
Mijamy Łagiewniki i przed Zgorzelcem mam okazję zobaczyć nowy kompleks czterech (ponoć pełnowymiarowych) boisk. Szkoda tylko, że pustych (wiem, że zima, ale...). Szkoda też, że tylko boiska do nogi.
Obok mnóstwo ścieżek. Jestem zaskoczony. Widać, że teren wymaga jeszcze sporo pracy, ale zapowiada się, że może tu być pięknie.
Wyjeżdżając z parku (lub miejsca, które może będzie parkiem) zahaczamy się kierownicami i lądujemy po dwóch stronach ścieżki. Na szczęście walczyliśmy do końca i obaj kończymy na podpórkach. Lekko czujemy palce u dłoni, ale mam nadzieję, że to efekt uderzenia w zmarzniętą część ciała i szybko przejdzie.
Jeszcze rundka przez odnowiony Fazaniec, też pięknie i po minięciu Bobrka, rozstajemy się na Karbiu.
Kiedyś znajomi dziwili się jak kolega mógł wjechać w tira... Ja dziś mało nie wjechałem w tył autobusu. Sięgałem po picie i nagle tuż przed sobą zobaczyłem jego tył. Dosłownie dwie trzy sekundy wcześniej mnie wyprzedził i... zatrzymał się na przystanku. Mistrzostwo - oczywiście nie mógł zaczekać ;-(
Nie licząc spinningu pierwsza rundka na rowerze w tym roku, fajnie było i trochę pagórkowato :-)
Kiedy kolega załatwia swoje sprawy, ja przyglądam się okolicznym kamienicom. Choć Bytom z pozoru może wydawać się brzydki to jest to raczej wina zaniedbania, bo architektonicznie to gdzie człowiek się nie obejrzy może zobaczyć coś ciekawego.
Ciekawe co to za historia© djk71
Tu jeszcze ciekawsza historia© djk71
Niby zwykła kamienica© djk71
Ruszamy. Wciąż różnymi skrótami Marek prowadzi na Żabie Doły. Po drodze mijamy siłownię, która robi spore wrażenie.
Ładna siłownia© djk71
Tym bardziej, że stoi w okolicy, gdzie delikatnie mówiąc mogłaby być narażona na niezbyt delikatne się z nią obchodzenie. Tu jednak wszystko działa od jak zapamiętałem jakiegoś roku. Super.
Wygląda porządnie© djk71
O Żabie Doły tylko zahaczamy. Nawet nie robię zdjęć, nie chce mi się ściągać rękawiczek. Do tego na twartych przestrzeniach strasznie dziś wieje.
Mijamy Łagiewniki i przed Zgorzelcem mam okazję zobaczyć nowy kompleks czterech (ponoć pełnowymiarowych) boisk. Szkoda tylko, że pustych (wiem, że zima, ale...). Szkoda też, że tylko boiska do nogi.
Kompleks boisk© djk71
Obok mnóstwo ścieżek. Jestem zaskoczony. Widać, że teren wymaga jeszcze sporo pracy, ale zapowiada się, że może tu być pięknie.
Lubię takie widoki© djk71
Wyjeżdżając z parku (lub miejsca, które może będzie parkiem) zahaczamy się kierownicami i lądujemy po dwóch stronach ścieżki. Na szczęście walczyliśmy do końca i obaj kończymy na podpórkach. Lekko czujemy palce u dłoni, ale mam nadzieję, że to efekt uderzenia w zmarzniętą część ciała i szybko przejdzie.
Gdzie teraz?© djk71
Jeszcze rundka przez odnowiony Fazaniec, też pięknie i po minięciu Bobrka, rozstajemy się na Karbiu.
Kiedyś znajomi dziwili się jak kolega mógł wjechać w tira... Ja dziś mało nie wjechałem w tył autobusu. Sięgałem po picie i nagle tuż przed sobą zobaczyłem jego tył. Dosłownie dwie trzy sekundy wcześniej mnie wyprzedził i... zatrzymał się na przystanku. Mistrzostwo - oczywiście nie mógł zaczekać ;-(
Nie licząc spinningu pierwsza rundka na rowerze w tym roku, fajnie było i trochę pagórkowato :-)