Wpisy archiwalne w kategorii

do 50km

Dystans całkowity:18349.28 km (w terenie 5573.23 km; 30.37%)
Czas w ruchu:1068:39
Średnia prędkość:17.17 km/h
Maksymalna prędkość:65.37 km/h
Suma podjazdów:18982 m
Maks. tętno maksymalne:210 (115 %)
Maks. tętno średnie:183 (100 %)
Suma kalorii:79661 kcal
Liczba aktywności:722
Średnio na aktywność:25.45 km i 1h 28m
Więcej statystyk

Jazda serwisowa

Środa, 8 maja 2019 · Komentarze(0)
Jazda serwisowa przed weekendem.
Nic nie działa, wszystko do korekty. Dobrze, że znalazłem chwilę.
Szału nie ma, ale trochę poprawione i skorygowane. Więcej się nie uda. Może jakoś dojadę. W sumie to zamiast martwić się sprzętem bardziej powinienem się przejmować własną kondycją, a właściwie jej brakiem.

Znów na szosie © djk71

I po co ten wiatr?

Środa, 24 kwietnia 2019 · Komentarze(2)
Po pracy szybka rundka na rowerze. To znaczy miała być szybka. I nawet tak się zaczęło. Przez pierwsze 20 km, bo.... potem zawróciłem... I okazało się, że teraz będzie pod wiatr.

Niby sprawdzałem prognozę i tak miało być... Ale jakoś miałem nadzieję, że coś się zmieni. Nie zmieniło się. Chyba, że jeśli chodzi o siłę wiatru. Był mocniejszy niż się spodziewałem. Albo ja byłem słabszy ;-)

Na polach robi się już nie tylko zielono, ale również żółto...

Zielono-żółto © djk71

Rower dzięki strajkowi

Niedziela, 21 kwietnia 2019 · Komentarze(0)
Jeśli ktoś ma alergię polityczną lub po prostu chce odpocząć od polityki w święta niech nie czyta dziś tego co dalej!

Rzadko piszę wprost o polityce, dziś musiałem to z siebie wylać...

Przed obiadem udało się przebiec kilkanaście kilometrów. Potem rodzinny obiad. Trochę słodkiego i... trzeba było to spalić. No może nie do końca tak to miało być. Ale tak wyszło. Ktoś rzucił hasło: strajk nauczycieli i... nie wytrzymałem. Nie wytrzymałem argumentów rodem z TVPiS. W domu po prostu nie włączam tej telewizji więc nie widziałem powodu, dla którego miałbym tego wysłuchiwać z własnej woli przy świątecznym stole. Dla oczyszczenia atmosfery musiałem wyjść.

Wyszedłem, żeby uniknąć niepotrzebnej kłótni. To jest coś czego nienawidzę. Rozumiem, że można się nie zgadzać, że można mieć odmienne zdania, że można dyskutować na argumenty, ale kłótnia dla samej kłótni, gdzie z założenia jeden drugiego nie słucha to nie moja bajka. I nie ma znaczenia, czy to w towarzystwie, w polityce, w pracy, czy w rodzinie.

Oby się nie poddali. © djk71

Wyszedłem i postanowiłem pokręcić chwilę na szosie. Po praz pierwszy od dawna dosiadłem Tadeusza i ruszyłem przed siebie. Po głowie na przemian chodziły mi myśli o tym co się przed chwilą wydarzyło i o tym co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat w w tym kraju.

Szczerze mówiąc nie wierzyłem, że to wszystko się tak potoczy. Nie wierzyłem, że mając na względzie całą historię Polski ktoś znów i to tak szybko będzie w stanie podzielić Polaków. I nie chodzi mi o to, że jedni są zwolennikami tego czy innego rządu, tej czy innej opozycji. Tak było, jest i będzie. Ale tym razem udało się podzielić Polaków tak jak to było w 89-tym. A może nawet bardziej... :-(



Pamiętam jak bolało mnie wtedy, że zabrakło mi 3 tygodni żeby pójść i zagłosować 4 czerwca 1989 roku. Bolało tym bardziej, że wieszałem plakaty Solidarności (tamtej Solidarności), próbowałem przekonywać znajomych, a sam nie mogłem zagłosować :-(

Mnie bolało, ale pamiętam kolegów, których te wybory podzieliły z rodzicami. Nie myślałem, że to się kiedyś jeszcze powtórzy, a coraz częściej słyszę i widzę, że to dzieje się każdego dnia.

Kiedy kilka dni temu, w Wielki Piątek byłem w centrum miasta żeby spotkać z protestującymi nauczycielami, do rozmawiających ze sobą ludzi podeszły dwie starsze osoby i zaczęły ich obrażać wyzywając od patologii. Po co? Dlaczego? Czemu?
Łudziłem się, że takie zachowania są specjalnie wyłapywane gdzieś przez dziennikarzy, ale nie, to dzieje się tu, obok... Przeraża mnie to...

Mogę się nie zgadzać z polityką, działaniami ekonomicznymi, społecznymi, czy innymi tego rządu. Takie mam prawo. A rząd ma prawo żeby tak, czy inaczej postępować. Być może po kolejnych, czy jeszcze kolejnych wyborach zapomniałbym o tym, ale jednego im nie zapomnę! Nie wybaczę! Tego, że podzielili Polaków!

I nie będę winił tych, którzy się dali kupić za to przysłowiowe 500+. Oni są temu najmniej winni. Patrzą przez pryzmat dnia dzisiejszego, czy jutrzejszego. Widzą to co dostają i nie interesuje ich to z czego to pochodzi. Oni widzą i słyszą to co się im mówi. A to już zrobili oni!


Od dawna nie oglądam rządowej propagandy. Co więcej, nawet gdy leci jakiś film, czy program rozrywkowy na kanale z logiem TVP to patrzę na żonę w wymowny sposób. Po prostu nie - tego się nie ogląda u nas. Kilkukrotnie jednak z premedytacją włączyłem rządowe Wiadomości. Chciałem usłyszeć w jaki sposób skomentowali (lub nie) jakieś wydarzenie (jak np. WOŚP). I byłem przerażony. Przerażony... ich profesjonalizmem. Naprawdę. Robią to co chcą w tak niesamowity sposób, że stwierdziłem wtedy, że gdybym ich oglądał przez miesiąc (tylko ich) to byłbym w stanie im uwierzyć. Naprawdę. Są przerażająco dobrzy w swojej manipulacji. Miałem okazję uczestniczyć w różnych szkoleniach, czy to marketingowych, czy dotyczących negocjacji, czy technik NLP i... wiem co mówię... Są przerażająco dobrzy. I jak widać skuteczni. Po tym naprawdę przestałem winić sporą część społeczeństwa za ich (w sumie to nie ich, ale tak im wmówiono) poglądy. Bardziej boli, gdy słyszę głupoty z ust osób, o których miałem inne zdanie... To już boli. Bardzo.

Boję się do czego to wszystko doprowadzi. Kiedyś przed długie lata  oglądałem różnego rodzaju programy informacyjne, publicystyczne, dziś już tego nie robię. Nie potrafię tego słuchać. Tak jak coraz mniej potrafię czytać newsy. Straszne jest to, że już wielokrotnie po przeczytaniu jakieś informacji szukałem jej potwierdzenia w innych mediach. Po prostu nie wierzyłem, że to może być prawda, a jednak była...

W trakcie jazdy rowerem przypomniał mi się niesamowity koncert jaki został zagrany na Placu Teatralnym w Warszawie 4 czerwca 2009 roku Niesamowity, wystąpili wtedy m.in. Dezerter, Kryzys, Lady Pank, Turbo, T.Love, Sztywny Pal Azji, Aya RL, Klaus Mittwoch, Oddział Zamknięty i inni. Do tego fantastyczna konferansjerka Marka Niedźwieckiego... Lubię do niego wracać... Czy teraz na 30-lecie uda się zrobić coś równie niesamowitego? Nie sądzę :-(

Tamten koncert, choć pełen radości, przypominał jednak kolejne lata historii Polski... W trakcie koncertu Aya RL padło też zdanie, które okazało się niestety prorocze, choć nie sądziłbym nigdy, że nastąpi to tak szybko :-(

"Tak naprawdę o prawdziwą wolność i o prawdziwą sztukę jeszcze przyjdzie nam zawalczyć."


Wesprzeć nauczycieli

Piątek, 19 kwietnia 2019 · Komentarze(2)
Strajk nauczycieli trwa. Dziś spotkanie nauczycieli i wspierających ich osób w Zabrzu. W świątecznym klimacie.

Smutne te święta © djk71

Niestety smutnym trochę. Smutne też to, że tak mało osób przyszło. Kilkadziesiąt na oko.

.
Protestujemy © djk71

Ja postanowiłem podjechać rowerem. Jestem chwilę wcześniej więc krótka rundka po centrum. Kiedyś bywałem tu częściej. Za to jest okazja zobaczyć co się pozmieniało i czego wcześniej nie udało mi się zauważyć.

Raz ładniej, raz mniej © djk71
Kolejna odnowiona kamienica © djk71
Ciągle ktoś nas obserwuje © djk71
Tylko czemu odnowione częściowo? © djk71
Ładne i brzydkie © djk71
Wracam na spotkanie. Trochę znajomych osób. Kilku oficjeli.

Protest trwa © djk71

Chwila rozmów ze znajomymi i trzeba wracać.
W drodze powrotnej jeszcze kilka zdjęć.

Lew czuwa © djk71
Ciężkie to... © djk71
Lompa w Biskupicach © djk71

Krótka przejażdżka, ale bardzo fajna.

Rozjazd po półmaratonie

Poniedziałek, 1 kwietnia 2019 · Komentarze(3)
Po wczorajszym półmaratonie ciężko mi się dziś wstawało. Potem jednak jakoś zmęczenie przeszło. Po powrocie było ok, ale pod wieczór zacząłem czuć lekko nogi. Zacząłem się zastanawiać nad krótką przebieżką, ale ostatecznie wybór padł na krótki rower.

Mimo, że dzień już dłuższy to wyszedłem na tyle późno, że  nie chciało mi się pchać do lasu po ciemku. Poza tym to ma być lekka przejażdżka, a nie walka w terenie. Ruszam na strefę. Jedzie się spokojnie dopóki... nie zmieniam kierunku. Jak zawsze póki się jedzie z wiatrem człowiek tego nie zauważa, ale pod wiatr... to już inna bajka.

I kto by pomyślał, że to na strefie ekonomicznej © djk71

Mimo to kręcę dalej. Chłodno. Niby 6 stopni, ale wiatr robi swoje. Po niby lekkiej przejażdżce wracam do domu mokry.
Szybka herbatka z cytryną i miodem. Niestety lawendowym. To nie jest mój smak.


O zachodzie słońca

Wtorek, 26 lutego 2019 · Komentarze(2)
Wczoraj się zmęczyłem, ale przypomniały mi się stare czasy. Dziś więc korzystając z tego, że żona jeszcze w pracy również postanowiłem uskutecznić krótką przejażdżkę.

Mimo, że po wczorajszej godzinie jazdy była godzina szorowania roweru to dziś... również w teren. A co tam :-) Również błotko, ale jedzie się jakby lepiej. Mięśnie zaczynają sobie przypominać jak to się robi. Nad Brandką słońce przypomina, że dzień jednak wciąż krótki.

Zachód nad zamarzniętym stawem © djk71

Dłuższy niż był jeszcze niedawno, ale wciąż nie taki jak by mi się marzył.

Miasto kładzie się spać © djk71

Jednocześnie robi się i ciemniej i chłodniej. Trzeba uciekać do domu. Po drodze spotykam jeszcze dawno nie widzianą koleżankę na spacerze z dziećmi, ale nie ma czasu na dłuższe pogaduchy.

A... wczoraj upomniano mnie, żebym szukał wiosny, a nie zimy więc... próbowałem... Ciężko jednak było. No, ale zdjęcie zielonego wrzucam ;-)

Miejscami zielono, ale to jeszcze nie wiosna © djk71

Wieczorem udaje się jeszcze pójść pobiegać :)

W końcu rower

Poniedziałek, 25 lutego 2019 · Komentarze(4)
Pogoda od początku roku nie zachęca do kręcenia. Niby wiem, że się da, że można... robiłem to przecież często... ale jakoś w tym roku się przed tym bronię. Kiedy jednak zobaczyłem prognozy na dziś od razu postanowiłem pojechać do pracy wcześniej, by wcześniej wyjść i choć chwilę pokręcić. Chwilę, bo później inne obowiązki.

W planach szybka rundka asfaltem. Ruszam i... skręcam w teren. Nie wiem czy nie błędzie błota, ale jednak wolę las niż samochody na szosie. Nie jest najgorzej. Główne ścieżki w miarę twarde, ale miejscami pojawiają się kałuże.

Szybko okazuje się, że bieganie niewiele pomaga. Wydolność zero, podjazdy od razu dają mi w kość. Jednak te dwie dyscypliny nijak się mają do siebie. Choć z drugiej strony z podbiegami też mam problemy więc może jednak źródło problemu jest wspólne.

Choć jak pisałem ogólnie jest sucho to miejscami jeszcze zimę widać...

Ślicznie tu © djk71

Zwykle to miejsce mijam, bo je z drogi słabo widać, dziś jednak przystanąłem... (była okazja odpocząć) :-)

Pierwszy raz widzę ten mostek © djk71

Trochę zarośnięte © djk71

Trochę zarośnięte © djk71

Dalsza część trasy jednak bardziej mokra niż mi się wydawało. Zauważam to po... ubraniu.

Dojeżdżam do domu zmęczony, Niby tylko godzinka, ale dała mi w kość. Miała być jeszcze siłownia dziś, ale chyba odpuszczę ;-)

Mokro wszędzie

Sobota, 2 lutego 2019 · Komentarze(0)
Ciepło, bez deszczu i wolny dzień. Aż się prosi żeby iść na rower. Taki jest plan od wczoraj. Rano zniechęcająco wyje wiatr za oknem... Potem jadę na mecz chłopaków i... wszędzie mokro... ulicami płynie woda... Też nie zachęca.

Wracam do domu, coś przekąszam i... nie chce mi się. Ubrania przygotowane, rower gotowy, a... mnie przeraża ta woda.

W końcu jednak ubieram się i ruszam, choć na chwilę. Po 200-300m żałuję, ze nie mam błotników... twarz cała mokra... reszta podobnie. Trudno, jadę. Do lasu nawet nie próbuję wjeżdżać. Nie dość, ze mokro to jeszcze ślisko. Trudno, będzie asfalt i to raczej ten główniejszy. Nie lubię, ale co zrobić. Do tego na najszerszych oponach jakie mam.

Kierunek Radzionków. Księża Góra, potem Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków do ZSRR. Ciekawe czy kiedyś uda się mi zajrzeć do środka.

Tablica na budynku © djk71

Smutna historia © djk71

Jako, że mi mało to jadę jeszcze trochę dookoła. W końcu docieram do domu. Mokry, ale zadowolony.
I w sumie przejechałem już dwa razy tyle kilometrów co w sumie w styczniu ;-)


Ślisko i niebezpiecznie

Sobota, 26 stycznia 2019 · Komentarze(2)
Wczesna pobudka, trochę pracy, potem krótka drzemka i kiedy chcę iść pobiegać zaczynać wiać i sypać. Odpuszczam. Obiad i przestaje padać. Tyle, że biegać z pełnym brzuchem? Dobra niech będzie rower. W sumie nie jeździłem na nim od Sylwestra.

Zastanawiam się czy jechać asfaltem, czy jednak do lasu. Wybieram las. Podejrzewam, że na asfalcie będzie mniej ślisko, ale biorąc pod uwagę, że jeszcze nie dawno padał śnieg to mogą być niespodzianki, a nie mam ochoty na bliskie spotkanie z samochodami.

Niestety zjazd do lasu obok działek jeszcze bardziej koszmarny niż zwykle. A może to ja bardziej wystraszony, bo dawno nie jeździłem i obawiam się tego co może być pod śniegiem. Na Krjaszynę nie udaje mi się podjechać, koła zabuksowały i się zatrzymałem. Dalej jest lepiej, co nie znaczy, że łatwo.

Powoli, męcząc się bardziej psychicznie niż fizycznie pokonuję kolejne kilometry. Już wiem, że dużo ich dziś nie będzie.
Do tego, gdy tylko wypinam się z SPD to potem mam problem żeby się wpiąć. Ciężko się jedzie nie będąc zintegrowanym z rowerem.

Chwila przerwy © djk71

W pewnym momencie słyszę strzały. Czyżby w końcu doszło do polowania na dziki? Dotychczas ekolodzy skutecznie je blokowali.
Dopiero po chwili dociera do mnie, że to zapewne rekonstrukcja walk o Miechowice. Przez chwilę krąży myśl żeby zawrócić i pojechać zobaczyć, ale czuję się już zbyt zmęczony. Odpuszczam.

Wiem już co przegapiłem: https://youtu.be/nxp0lGHJBgE 


Zdecydowanie więcej śladów piechurów niż rowerzystów © djk71

Na ostatnim odcinku najbardziej ślisko. W sumie to bardziej w polu niż w lesie. W końcu docieram do asfaltu. Jeszcze mnie korci żeby zrobić jedno kółko, ale ostatecznie odpuszczam. Dość na dziś.