Wpisy archiwalne w kategorii

do 50km

Dystans całkowity:18349.28 km (w terenie 5573.23 km; 30.37%)
Czas w ruchu:1068:39
Średnia prędkość:17.17 km/h
Maksymalna prędkość:65.37 km/h
Suma podjazdów:18982 m
Maks. tętno maksymalne:210 (115 %)
Maks. tętno średnie:183 (100 %)
Suma kalorii:79661 kcal
Liczba aktywności:722
Średnio na aktywność:25.45 km i 1h 28m
Więcej statystyk

Wokół Jeziora Żywieckiego

Sobota, 22 czerwca 2013 · Komentarze(5)
Uczestnicy
Wokół Jeziora Żywieckiego

Plany były inne, ale późne wspólne i śniadanie i mający się niebawem pojawić pozostali koledzy sprawiają, że niewiele dziś czasu pozostaje na rower.

Ruszamy w stronę Tresnej, a potem się zobaczy. Po drodze mijamy koleżanki i kolegów, którzy wybrali się na spacer. Dojeżdżamy do zapory i już wiemy, że czasu starczy co najwyżej na objechanie Jeziora Żywieckiego.

Jechać, czy pływać? © djk71


A tam mamy jechać jutro...

W oddali Żar © djk71


Zahaczamy o Międzybrodzie Żywieckie i drugą stroną jeziora wracamy.

Krótki postój na widok górniczych barw. Kolejne miejsce tragedii. Więcej opisał Darek w swoim wpisie.

Nie trzeba wojny żeby ludzie ginęli © djk71


Pod koniec rundki ciemne niebo zapowiada burzę. Przyśpieszamy. Dojeżdżamy do ośrodka w samą porę żeby przywitać się z tymi, którzy dojechali, wykąpać się i ruszyć na obiad.

Przed nami jeszcze długi dzień :)

XVII Mistrzostwa w Kolarstwie Górskim w Tarnowskich Górach

Niedziela, 16 czerwca 2013 · Komentarze(6)
Uczestnicy
XVII Mistrzostwa w Kolarstwie Górskim w Tarnowskich Górach
Dziś Mistrzostwa Tarnowskich Gór w Kolarstwie Górskim. Jak zwykle w parku w Reptach. Po wczorajszej wyprawie dziś nie w głowie nam start. Nam nie, ale Igorek nie odpuści ;-)

W zeszłym roku był tu mistrzem znacznie wyprzedzając znacznie konkurencję. Dziś będzie o wiele trudniej, bo przeszedł do wyższej kategorii wiekowej i będzie startował z chłopakami nawet 4 lata starszymi od siebie. Wie, że będzie ciężko, ale startuje.

Towarzyszymy Mu wraz z Amigą na objeździe trasy. Myśleliśmy, że pojedzie trasą "dorosłą", a tu niestety nie, tak samo jak w zeszłym roku.

Chwila zamieszania na starcie i ruszyli. Czekam przy mostku i... nie ma ich... długo. W końcu jest, ale to dopiero pierwsze okrążenie. Jest trzeci. Ładnie.

Drugie okrążenie i... to samo... Jako, że nikt za nim bezpośrednio nie jedzie, wsiadam na rower i jadę za nim. Na trasie już wiem skąd to opóźnienie. Objechaliśmy trasę dla maluchów, a ta grupa ma ją wydłużoną. Jest gdzie się zmęczyć.

Igorek dowozi trzecie miejsce. Przegrywa z dwoma czternastolatkami. Cztery lata to duża różnica w tym wieku. Jest więc sukces. Wygrywa przecież z innymi starszymi od siebie. Brawo!

Trzecie miejsce :-) © djk71

Mistrzostwa Śląska w kolarstwie górskim - Family Cup

Niedziela, 2 czerwca 2013 · Komentarze(8)
Uczestnicy
Mistrzostwa Śląska w kolarstwie górskim - Family Cup

Wczoraj pogoda pokrzyżowała nam plany, dziś mamy nadzieję, że będzie lepiej. Całą rodzinką w towarzystwie Kosmy, Tomka i Amigi stawiamy się na Księżej Górze w Radzionkowie. Fakt, że jest to najwyższe wzniesienie na Garbie Tarnogórskim (357 m n.p.m.) wraz ze wspomnieniem ostatnich deszczów pozwala przypuszczać, że nie będzie łatwo. Z naszej grupy na start decydują się: Igorek, Wiktor i Monika. W sumie startuje 265 osób.

Pierwszy startuje Igorek. Jak zawsze przejęty, ale koszulka zobowiązuje... :-)

Koszulka zobowiązuje © djk71


Pierwsze okrążenie kończy wyprzedzając znacznie rywali...

Rywali nie widać © djk71


Niestety szybki start daje w kość i na kolejnym okrążeniu jeden z zawodników go wyprzedza. Nie szkodzi. Jest srebro ;-)

Jest srebro. Mam puchar! © djk71


Następna startuje Monika. Walczy dzielnie.

Kończę kolejne okrążenie © djk71


Opłacało się. Też jest druga ;-)

Mam srebro :-) © djk71


W końcu czas na Wiktora.

Startujemy, czy czekamy? © djk71


Niestety start się barrrrrdzo przedłuża. W końcu ruszają.

Gdzie jest Wiktor? © djk71


Dzielnie walczy. Na metę dojeżdża jako ósmy. Świetnie, że walczył do samego końca.

I zaraz meta © djk71


Potem długie oczekiwanie na zakończenie i losowanie nagród urozmaicane przejażdżkami po terenie ośrodka.

Po zakończeniu jedziemy jeszcze na objazd trasy. Miejscami ślisko. Finalnie trochę żałuję, że nie wystartowałem, choć pewnie i tak nie miałbym wielkich szans. W końcu to nie moja bajka.

Wracamy zmęczeni i opaleni. Zmęczeni głównie słońcem... jak dla mnie za dużo. Ale dzień fajnie spędzony.

W końcu do DSD

Piątek, 31 maja 2013 · Komentarze(6)
W końcu do DSD
Wciąż brakuje czasu na zwykle codzienne przejażdżki. Dziś korzystając z tego, że jestem w miarę wcześnie w domu i że zmieniły nam się trochę plany siadam na rower i jadę w stronę DSD.

Nie byłem tu już chyba z pół roku, a może więcej. A przecież to tylko rzut kamieniem od domu. Zanim dojeżdżam do lasu, przypominam sobie do czego służą błotniki, te które zostawiłem w domu. Spod kół tryska fontanna. W lesie jest jeszcze gorzej. Nie przeszkadza mi to.

Pod drodze spotykam kilkukrotnie Wiktora, który z kolegą mknie w tym samym kierunku. Jadę zerknąć po drodze jak tam tulipanowce. Niestety aparat ma dość słaby zoom, a na drzewo się nie będę wspinał.

Tulipanowce zaczynają (?) kwitnąć © djk71


Miechowice, Segiet, Dolomity.

Wciąż tak samo, a wciąż mnie tu ciągnie © djk71


Lubię tu przyjeżdżać © djk71


Czyżby powoli przewracający się napis zwiastował koniec tego miejsca? Chodzą takie słuchy...

DSD pada? © djk71


W końcu widzę na żywo nowe oznaczenia tras rowerowych przygotowane przez Stowarzyszenie Trasy Rowerowe.

W końcu widzę oznaczenia nowych tras © djk71


Lubię tu jeździć. Lubię te ścieżki, zjazdy i podjazdy... choć dziś są zdradliwe, zaliczam jeden uślizg, z którego sam nie wiem w jaki sposób się wybroniłem.

Nic tylko jechać © djk71


Jeszcze tylko, krótki postój w Miechowicach u ojca i czas wracać do domu. Brudny rower, brudny ja, ale było tak jak lubię.

Błoto, bunkry i pokrzywy

Piątek, 17 maja 2013 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Błoto, bunkry i pokrzywy

Pogoda straszy deszczem, mimo to decydujemy się z Amigą na krótką przejażdżkę. Znosimy rowery, telefon do Olka...i oczywiście, że jedzie. Pięknie.

Ekspresowym tempem docieramy do Zbrosławic. Kropi, ale nie ma to znaczenia. Chwila dyskusji dokąd jedziemy i ruszamy.

Cel - stary szlak kolejowy. Po drodze Olo bezbłędnie odszukuje niemieckie bunkry, oprowadzając nas po jednym z nich.

Duży ten bunkier © djk71


Przy okazji podziwiam jeziorko, którego wcześniej nigdy nie widziałem .

Kąpać się tu chyba nie można © djk71


Nie obywa się bez wpychania rowerów na skarpy, terapii pokrzywowej oraz błotnej przeprawy. Jednym słowem… klimaty jak z rajdów na orientację ;-) Olek się tu świetnie odnajduje :-)

Gdzie jest ten punkt... :-) © djk71


Chwila na uzupełnienie płynów w Wilkowicach - czemu takie miejsce świeci pustkami w piątkowy wieczór? Nie rozumiem.

I pora się żegnać. Niby niewiele kilometrów, ale atrakcji było co niemiara :-)

Cyfryzacja

Środa, 15 maja 2013 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Cyfryzacja
W końcu udało się znaleźć wolną chwilę w normalnych godzinach. W związku z tym ruszam w stronę Miechowic w celu zmierzenia się ze zbliżającą się cyfryzacją.
Chłopcy informują mnie, że jadą oczywiście ze mną. :) Przejazd przez las i już jesteśmy na działce.

Chwila przerwy © djk71


Chwila walki ze sprzętem i zadowolona twarz dziadka mówi, że misja została zakończona sukcesem. Czas wracać.

Ruszamy © djk71


Wiku rusza na skróty, a Igor prowadzi mnie opłotkami, w tym całkiem fajnym podjazdem :-) Dał radę. Ja też ;-)

Krótko ale z przygodami

Środa, 1 maja 2013 · Komentarze(5)
Uczestnicy
Krótko ale z przygodami
Odwiedzamy Zbrosławice.

W planach męska przejażdżka - ojcowie i synowie. Ostatnie poprawki sprzętu... wszelkiego...

Klaun? © djk71



Kierunek Miedary. Głównie pola i lasy. Chłopaki dzielnie napierają, czyżby chcieli pokazać, ze to oni tu rządzą? ;-).

Młodzież rządzi... © djk71


Nie dajemy się :-) W końcu trafiamy na stary nasyp kolejowy.

Sprawdźmy czy da się jechać nasypem.... © djk71


Szybka wizja lokalna i chłopaki mówią: Jedziemy! Ok. Tempo drastycznie spada, ale widoki interesujące.

Mokro... © djk71


W końcu droga zbyt mocna zarasta. Decydujemy się zjechać z byłych torów. Poprawniej byłoby podjechać, bo w tym miejscu akurat tory wiodły w czymś w rodzaju wąwozu.

Igor decyduje się podjechać stromym podjazdem. Cóż, my nie będziemy gorsi :-) Ja jestem. Zrywam łańcuch :-( I co teraz. Przez chwilę wydaje mi się, że nie mam skuwacza, ale mam. Niezbyt profesjonalny, ale spróbujemy.

Skuwamy... © djk71


Chwila walki i łańcuch wydaje się znów działać. W tym momencie Wiku oznajmia nam, że przerwa nam się przedłuży, bo... złapał gumę.

Chłopcy się niecierpliwią, A Wiktor walczy. Niestety bez powodzenia. Zapas nie działa, a łatka okazała się niewystarczająca, chyba są dwie dziury.

Ściemnia się i jest coraz chłodniej więc decydujemy się wracać z chłopakami do domu, a Wiku żeby już nie tracić czasu rusza pieszo. chwilę później podjeżdżam wozem technicznym i odbieram pechowca.

Niby krótko, niby pechowo, ale fajnie, bo rodzinnie... Zwykle brakuje na to czasu...

Z innej beczki zastanawiam się co dalej. Nie podoba mi się ten zerwany łańcuch, ale zakładanie nowego na dzień przed zawodami w górach to chyba niezbyt dobry pomysł. Na 100% nie zagra z kasetą... Sam nie wiem...

Znów z lampkami

Czwartek, 25 kwietnia 2013 · Komentarze(6)
Znów z lampkami
Dziś padają, aż dwie propozycje wspólnego wyjścia na rower. I może uda się je połączyć. Zobaczymy.

Zaczynamy od skaleczenia przy dłubaniu przy rowerze i małego nieporozumienia w kwestii spotkania z Olkiem. Umówiliśmy się na siódmą, tylko... nie uszczegółowiliśmy gdzie ;-) Telefon od Olka i... już mknę w stronę Zbrosławic. Olo czeka na mnie już obok kapliczki.

Ruszamy terenem.

Ku zachodowi... © djk71


Krótkie spotkanie z mieszkający w okolicy kolegą (nie dał się wyciągnąć na rower) i jedziemy dalej. Na rozdrożu chwila wahania: asfalt, czy teren?

Teren, tym bardziej, że nie wiadomo gdzie wyjedziemy :-)
Do pewnego momentu jadzie się spoko, kierunek w miarę zgodny z tym co zaplanowaliśmy. Niestety w pewnym momencie ujadające psy przekonują nas do zmiany kierunku. Jedzie się gorzej ale dajemy radę i wyjeżdżamy w Księżym Lesie. Stąd już asfaltem do Kopienic. Tempo słuszne ;)

Załatwienie sprawy i pora wracać. W międzyczasie okazuje się, że nie uda się spotkać kolegów, którzy jechali z Gliwice. Trudno będzie jeszcze okazja. Mam nadzieję :-)

W Zbrosławicach żegnamy się z Olkiem i już samotnie mknę do domu.
Fajna przejażdżka. Niestety tymczasowo założony tani licznik bezprzewodowy nie sprawdził się. Nie dość, ze niewiele na nim widać to maksymalna prędkość jaką wskazał to ponad 90 km/h.... :-(

Nowy 29er...

Sobota, 20 kwietnia 2013 · Komentarze(9)
Nowy 29er...
... w okolicy :-)

Takie oto zdjęcie otrzymałem dziś od mojego przełożonego:

Nowy 29er © djk71


Zdjęciu towarzyszył telefon z pytaniem czy... jedziemy :-)
Nie planowałem dziś roweru, zbyt dużo innych obowiązków było zaplanowanych. Zrezygnowałem nawet wcześniej (z wielkim bólem) ze spotkania z dawno nie widzianymi przyjaciółmi. Jednak w tej sytuacji... nie mogłem odmówić.

Trzeba było rower rozdziewiczyć :-) Około 20-tej ruszam w stronę Ptakowic. Olo (następny krok to powinno być konto na BS ;) ) już na mnie czeka. Ruszamy w stronę Rept.

Z uwagi na to, że to pierwsza jazda, a do tego rower trzeba jeszcze doposażyć w odpowiednie oświetlenie decydujemy się na asfalt... i parkowe ścieżki.

Cóż... Czuję, że Olek szybko nabierze kondycji... Cała jego okolica to... pagórki :-) Wyjątkowo szybko docieramy pod Jego dom. Szybko, ale na liczniku prawie 17km. Jak na pierwszą jazdę to zupełnie przyzwoicie. I tempo też spoko.

Oj, czuję, że będzie się działo... ;-)

Nie korzystam z zaproszenia na herbatę... jutro z rana wyjazd na szkolenie...
Dzięki Olku, że zadzwoniłeś, czekam na kolejny sygnał. I rejestrację na BS :)

Ośrodek szkolenia NSDAP

Czwartek, 18 kwietnia 2013 · Komentarze(8)
Ośrodek szkolenia NSDAP
Mało czasu na wszystko. Na pracę, na sen, na życie... O rowerze nie ma co wspominać. Dziś kolega zagaduje o krótkiej nocnej przejażdżce, ale też chyba nic z tego.

Po wieczornym obiedzie jednak nie wytrzymuję i choć na chwilę decyduję się wyskoczyć. Zakładam awaryjny licznik z Lidla i w drogę. Bez celu. Po prostu do lasu. Zobaczyć jak moje ścieżki, czy już da się jeździć...

Najpierw podjazd na Krajszynę, nawet bez problemów... to dobrze, bo wczoraj cudem udało się zapisać na Uphill na Śnieżkę :-) Cudem, po wszystkie miejsca zostały zarezerwowane w niespełna pół godziny. I to mimo podwyższonej opłaty. Widać popyt jest.

Tak naprawdę jednak nie ma się z czego cieszyć, Krajszyna to nie Śnieżka :-) A na trasie wyszło w jakiej jestem formie.

Przy okazji przystanąłem obok Wędrowca - Domu Pomocy Społecznej.

Taki niepozorny budynek, a historię ma... © djk71


Dopiero niedawno doczytałem się, że przed wojną była to Gospoda Powiatowa (Kreisschänke), w czasie II wojny światowej mieścił się w tym budynku ośrodek szkolenia NSDAP (z usytuowaną nieopodal wieżą spadochronową do ćwiczeń - ktoś wie gdzie ona była?), a w czasie stanu wojennego był tu ośrodek internowania kobiet. Więcej tutaj.

Czego człowiek się jeszcze dowie o swojej okolicy?

Drogi niestety nie wszystkie przejezdne, w niektórych miejscach na dobre zadomowiły się żaby...

Żabcia © djk71


..., a niektóre miejsca trudno poznać...

Kolejna wycinka ;-( © djk71


Przy okazji... wczoraj był dość ważny dzień... początek czegoś nowego... :-)