Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:21585.71 km (w terenie 5808.48 km; 26.91%)
Czas w ruchu:1576:37
Średnia prędkość:14.75 km/h
Maksymalna prędkość:175.00 km/h
Suma podjazdów:51821 m
Maks. tętno maksymalne:210 (115 %)
Maks. tętno średnie:186 (98 %)
Suma kalorii:418539 kcal
Liczba aktywności:1409
Średnio na aktywność:17.68 km i 1h 07m
Więcej statystyk

Skarbnikowe Gody

Sobota, 7 października 2017 · Komentarze(2)
Skarbnikowe Gody, czyli 95-lecie miasta Zabrza. W końcu jest okazja żeby wyjść na rower. Od firmowej wycieczki do Zakopanego, która odbyła się na początku czerwca przejechałem rowerem... niecałe 50 km. Wstyd. No, ale tłumaczeniem były treningi biegowe do maratonu. Maraton za mną więc... trzeba zastanowić się co dalej... Postawić sobie jakieś kolejne cele...

Tymczasem jest okazja żeby choć na chwilę odkurzyć rower. Ruszam więc do Zabrza zobaczyć co tam się dzieje.

A tam i trochę wspomnień....

Kiedyś było ich pełno © djk71
Tych też było sporo © djk71
I takie się widywało © djk71
Żuczek © djk71

Było też trochę akcentów militarnych...

United Nations © djk71
Ładny © djk71
Kto wie, że u nas jest Muzeum Techniki Wojskowej? © djk71

No i w końcu czas na świętowanie i paradę...

No to świętujemy © djk71
Parada rusza © djk71
Są i stare samochody © djk71
Nie może zabraknąć orkiestry górniczej © djk71
I oczywiście gość honorowy © djk71

Są też i znajome szkoły i twarze :-)

Sp 30 w Zabrzu © djk71
I szkoła naszych szczypiornistów © djk71

Warto było się ruszyć, mam nadzieję, że teraz tak będzie częściej (mam na myśli rower, a nie parady ;-) ).

Ostatnie długie wybieganie

Niedziela, 10 września 2017 · Komentarze(3)
Trzy tygodnie do maratonu.

Dziś ostatnie chyba długie wybieganie. Ciepło. Dla testu nie zakładam czapki. Szybko tego żałuję. Oczy pełne słonego potu. Założony na rękę buff nie nadąża z wycieraniem. Zakładam go na głowę, trochę lepiej, ale niestety ten nie jest najwyższej jakości i trochę zbyt mocno uciska mi skronie. Po kilku kilometrach go ściągam i znów nie widzę nic na oczy :-( Czapka musi być.

Czapka musi być © djk71


Dziś nie pilnuję tętna i już w czwartej minucie jestem 180+. Trudno, zobaczymy jak zareaguje organizm dalej. O dziwo jakoś biegnę. Przez 17,5 km nie jest źle (oprócz oczu), potem niestety do bolącej od 1,5 miesiąca lewej stopy dochodzi ból prawego Achillesa :-( Zatrzymuję się na chwilę. Idę, chcę biec... boli... Jeszcze kawałek spaceru i jeszcze... w sumie 2 km :-( Podbiegam tylko końcówkę do domu.

W domu okazuje się, że... otarł mnie but stąd ten ból... Mam nadzieję, że to tylko od otarcie, a nie faktycznie ścięgno... Zresztą w domu już prawie nie boli. W przeciwieństwie do lewej stopy. Ta boli coraz bardziej. W sumie łatwiej mi się biegnie, niż chodzi. Przynajmniej wtedy nie kuleję...

Długie wybieganie

Wtorek, 5 września 2017 · Komentarze(0)
Nietypowo, bo długie wybieganie zamiast w weekend to we wtorek po pracy.

Po raz kolejny zamiast muzyki słucham książki. Przez większość trasy biegnie się spokojnie choć wolno. Może jednak muzyka dyktuje tempo? Przez pierwsze 15 km spoko, potem zaczynam czuć zmęczenie. Nie ma wyboru biegnę.
Równo na 21 km łapie mnie skurcz w prawą łydkę. Po raz pierwszy chyba odkąd biegam. Po chwili jednak ruszam dalej. Wbiegając na osiedle mam 25km. Wystarczy na dziś. Czuję zmęczenie.

Do maratonu pozostaje niecałe 4 tygodnie. To było ostatnie tak długie wybieganie. Czy wystarczy, aby 1 października pokonać 42km? Zobaczymy. Będzie to pewnie wypadkowa wydolności, mięśni i... głowy...

Miesiąc do maratonu - podsumowanie sierpnia

Niedziela, 3 września 2017 · Komentarze(1)
Do maratonu raptem cztery tygodnie, a z treningami coraz gorzej. Co prawda udało się przebiec trzydziestkę, ale plan treningowy poszedł w odstawkę. Ogólnie kilometrów miało być więcej... Bieganie miało być jeszcze bardziej regularne, a tu... słabo...

Jaki będzie miało to wpływ na maraton 1 października? Pewnie spory. Czy uda się przebiec? Zobaczymy. Już nie ma wyboru... do połowy sierpnia mogłem jeszcze zmienić dystans na połówkę, ale tego nie zrobiłem... Więc... spróbuję przebiec całość...

Nierówno trenuję i... nierówno biegam... Wystarczy spojrzeć na buty...


Niezbyt równo © djk71


Stąd może też pojawiające się problemy (nie liczę piszczeli, ale tu przyczyną były najprawdopodobniej buty) dotyczą zawsze tylko jednej nogi...


Podsumowanie sierpnia w drodze do maratonu.

- rower - 3 wyjazdy - 49,60 km - Aż wstyd pisać...
- bieganie - 7 razy - 105,45 km - Niby kilka dłuższych dystansów, ale ogólnie mniej...
- pływanie - 0 razy - 0,00 km - No comments...
- VO2 max - 38 - czyli -3 - cały czas w dół :( Prawie jak na początku :(
- waga: -1,0 kg (-10,9 kg od początku) - Waga prawie w miejscu

W sumie ten miesiąc bardzo średni, cieszą dłuższe dystanse, choć reszta słabiutko. A przede mną ostatni miesiąc...

Zbyt rzadko

Środa, 30 sierpnia 2017 · Komentarze(0)
Im bliżej maratonu tym mniej regularne treningi :( Zamiast czterech w tygodniu, jest jeden, góra dwa.
Przyczyn jest wiele, ale długo by o tym pisać. Jednak prawda jest taka, że jak bym nie był leniem to bym biegał. Czy uda się przebiec? Zobaczymy. Spróbujemy...

Dziś wyszedłem bez konkretnego celu. Po prostu biec. Wyszło ponad 13km. W sumie od początku bardzo wysokie tętno, za wysokie, ale biegło mi się spokojnie. Nawet na podbiegach, których było trochę. Na pewno niewiele miało to wspólnego z zaplanowanymi treningami i pewnie tak już będzie do końca. Pobiegać żeby dobiec 1 października do mety. Bez względu na tempo i czas.

Krótko na Mazurach

Środa, 23 sierpnia 2017 · Komentarze(0)
Urlop więc... nie ma czasu na sport... Trochę kilometrów przespacerowane, mnóstwo energii spalonej w trakcie kibicowania naszym młodym zawodnikom na turnieju piłki ręcznej. Warto było - nasza młodsza drużyna zdobyła pierwsze miejsce w kategorii młodzików, a starsza - trzecie w kategorii juniorów młodszych. Do tego kilka wyróżnień indywidualnych.

Mamy mistrza © djk71

Dopiero dziś między meczami, a obiadem udało się choć na chwilę pójść pobiegać. Wcale nie jest tu płasko. I znów wysoki puls od początku.

Pierwsza trzydziestka

Sobota, 19 sierpnia 2017 · Komentarze(5)
Tydzień temu nie udało się. Dziś kolejna próba.

Wczesna pobudka, małe śniadanko i jakimś cudem robi się już 7:30. Ostatni moment na wyjście, bo od jedenastej ma padać. Jakby to miało jakiekolwiek znaczenie - przecież w trakcie biegu i tak zawsze jestem kompletnie mokry. Chwila zastanowienia się którędy i wybieram trasę na Stolarzowice, Miechowice, a potem strefa, czyli tak jak robiłem dwudziestki.

Biegnę spokojnie wg tętna. Temperatura w porządku. Godzinę wcześniej niż były to zapowiadane zaczyna padać. Zupełnie się tym nie przejmuję. Nawet lepiej, bo w końcu to co spływa z czoła nie jest słone :)

Po dwudziestu km czuję coraz bardziej lewą stopę, czyli nie przeszło. Trzyma mnie coś od Rudy, a do tego teraz momentami doszło dziwne uczucie jakby kłucia w środkowy palec lewej stopy.

Końcówka to oczywiście podbieg z Rokitnicy na Helenkę. Licznik pokazuje "dopiero" 28km. No cóż... "dokręcamy" :-) Rundka wokół osiedla i mamy pierwszą w życiu trzydziestkę.

Pierwsza trzydziestka :) © djk71

Jeszcze tylko schody do domu ;-) i już można odpocząć. Nie było źle, ale łatwo też nie było. Do dystansu maratońskiego jeszcze 12km. Zobaczymy. Oby tylko stopa nie przeszkodziła...

Rowerem po okolicy

Piątek, 18 sierpnia 2017 · Komentarze(2)
Dziś sporo tematów rowerowych się przewinęło, nawet w pracy musiałem na to chwilę poświęcić więc po powrocie do domu w końcu się skusiłem... Co prawda tylko godzinka po okolicy, ale i tak było fajnie.

Znów na drodze © djk71

Widać, że dawno nie jeździłem, bo jadąc drogą techniczną wzdłuż autostrady w stronę Stolarzowic odkryłem mostek. Nie wygląda na całkiem nowy, a kiedy ostatni raz tędy jechałem to go nie było.

Nowy stary mostek © djk71


Nieudana trzydziestka

Sobota, 12 sierpnia 2017 · Komentarze(4)
Ostatnie dni/tygodnie nie nastrajają do treningów. Ciepło, gorąco, albo wietrznie i burzowo...
To źle bo do maratonu już coraz mniej czasu, a kolejne treningi wypadają... :-(

Dzisiejszy też był pod znakiem zapytania. Nie tylko z powodu pogody. Kiedy już się okazało, że będzie czas na pobieganie to poranek powitał nas burzami i ulewami :-( W końcu na szczęście przestało padać. Ruszam i w planach jest zrobienie trzydziestki. Czy się uda zobaczymy.

Od początku bardzo wysoki puls, nawet na zbiegu do Rokitnicy. W Rokitnicy wychodzi słońce. Niedobrze - nie lubię. Na szczęście świeci tylko chwilę, potem ginie za chmurami. Mimo, że biegnę wolno to puls wysoki.

Robię rundkę po strefie i ruszam w stronę Miechowic. Nie wiem, czy jest tak parno, czy ja nie mam czym oddychać. Gdzieś między 15, a 16 km zatrzymuję się. Nie mam sił. Po chwili ruszam dalej, ale po jakiś dwóch kilometrach zatrzymuję się. Nie ma szans na trzydzieści, źle się czuję. Słabo i niepewnie. Nie będę ryzykował. Skręcam w stronę domu. Maszerując, a raczej spacerując puls 150+. Do tego boli noga. Od rudzkiego biegu boli mnie lewa stopa - dokładniej podeszwa stopy w przedniej części... Czuję nawet jak idę, a może bardziej jak idę niż biegnę...

W końcówce kilka zrywów do biegu, ale ostatecznie spacerek do samego domu.

Niedobrze. Po raz pierwszy tak naprawdę przyszło mi do głowy, że może jednak nie dam rady przebiec maratonu. Zobaczymy... jeszcze 49 dni... Jeszcze spróbujemy powalczyć...

Komentator

Środa, 9 sierpnia 2017 · Komentarze(0)
Nie chciało mi się rano wstać to... za karę miałem bieg w upale. Gdy wyszedłem z domu wydawało mi się, że jest ok, ale wystarczyło 200-300 metrów żeby zobaczyć, że nie ma czym oddychać.

Jakoś dałem radę, a po powrocie do domu trafiłem na info, że Górnik w 1/16 Pucharu Polski przegrywa 1:0 z Sokołem Ostróda. Okazało się, że jest na Youtube'ie transmisja więc zmywając pot zacząłem oglądać. Mecz zakończył się zwycięstwem Górnika 1:3, ale to co chyba najbardziej utkwi w pamięci osobom, które oglądały ten mecz to komentator.

Nie pamiętam czy (a jeśli to kiedy) słyszałem taki komentarz. Niesamowity. Choć relacjonujący mecz nie krył, że kibicuje Sokołowi (i nie zamierzał za to przepraszać :-) ) to słuchało się go fantastycznie. Powiedzieć: emocje to mało... W tak fantastyczny sposób prowadził relację, że kiedy Górnik strzelił bramkę wychodząc na prowadzenie, zrobiło mi się żal... komentatora...

Właściwy człowiek na właściwym miejscu... Szkoda, że tak rzadko się to zdarza.