Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:21585.71 km (w terenie 5808.48 km; 26.91%)
Czas w ruchu:1576:37
Średnia prędkość:14.75 km/h
Maksymalna prędkość:175.00 km/h
Suma podjazdów:51821 m
Maks. tętno maksymalne:210 (115 %)
Maks. tętno średnie:186 (98 %)
Suma kalorii:418539 kcal
Liczba aktywności:1409
Średnio na aktywność:17.68 km i 1h 07m
Więcej statystyk

24 km i Podsumowanie za lipiec

Poniedziałek, 7 sierpnia 2017 · Komentarze(3)
Po Rudzkim Półmaratonie Industrialnym nastąpiła ponad tygodniowa przerwa. Temperatury, które panowały są zdecydowanie nei dla mnie. Ja mogę 20, maks 24 stopnie przeżyć, poza tym umieram. I tak było przez ten tydzień. Zero treningów, zero chęci do czegokolwiek... Na szczęście dziś już było normalnie. Niestety ostatnie dni mimo trzydniowego urlopu bardzo intensywne i dopiero pod wieczór była okazja pobiegać.

Prawie od początku wolne tempo, ale mam pilnować tętna więc to robię. Na 13 km lekki niepokój w klatce piersiowej, chwila marszu, ale po chwili biegnę dalej, na 17 km podobnie, ale w sumie biegnę. Do końca już jest spokojnie, choć podbieg z Rokitnicy mam wrażenie, że w tempie najwolniejszym jakim kiedykolwiek biegłem.

Do maratonu niespełna dwa miesiące... Mało...

Wczoraj spacerując po Warszawie najpierw kilkukrotnie mieliśmy problemy z przekraczaniem ulic w drodze na Starówkę z powodu Memoriału Królaka. Kiedy już minęliśmy strefę zawodów kolarskich natknęliśmy się na... kilka tysięcy rowerzystów jadących w Masie Powstańczej...

Masa Powstańcza © djk71


Czyżby to jakiś znak, że nie samym bieganiem człowiek powinien żyć? :-)

Zaległe podsumowanie miesiąca lipca w drodze do maratonu.

- rower - 0 wyjazdów - 0,00 km - Chyba się na mnie rowery obrażą ;-(
- bieganie - 13 razy - 136,38 km - Nie jest źle, choć mogło być lepiej. Cieszą trzy biegi 20+, w tym oficjalny start na półmaratonie.
- pływanie - 2 razy - 0,73 km - W końcu choć na chwilę byłem, ale to tyle co nic...
- VO2 max - 41 - czyli -2 - źle...
- waga: +0,9 kg (-9,9 kg od początku) - Pierwszy chyba raz lekko w górę, a miała spadać :-(

W sumie ten miesiąc bardzo średni, cieszą pierwsze dłuższe dystanse, choć reszta słabiutko. A przede mną ostatnie dwa miesiące...

Chciałam Panu zrobić loda

Czwartek, 27 lipca 2017 · Komentarze(4)
Wczoraj wieczorem kupując pieczywo w sklepiku firmowym pobliskiej piekarni, wychodząc usłyszałem od ekspedientki: "To wszystko? A ja Panu chciałam zrobić loda!" :-) Nie byłem w stanie zachować powagi :-) Ale faktem jest, że lody tam robią dobre :-)


Na strefie © djk71

Dziś wybiegając na trening zastanawiałem się czy nie pobiec w pobliżu tej piekarni, ale ostatecznie wybrałem inny kierunek.
Nie było zbyt ciepło więc biegło się przyjemnie. Mam nadzieję, że w sobotę wieczorem na Rudzkim Półmaratonie Industrialnym też pogoda dopisze, a ja dam radę przebiec całość :-)


Spokojnie

Wtorek, 25 lipca 2017 · Komentarze(0)
Spokojny dzień w pracy, spokojny bieg. Gdyby tak spokojnie udało się biec w czasie zawodów. Tylko chyba na zawodach nie da się aż tak pilnować tętna. Zobaczymy w sobotę.

Poranne podbiegi i winowajca

Poniedziałek, 24 lipca 2017 · Komentarze(2)
Po sobotnim przerwaniu treningu dziś z lekkim niepokojem ruszam rano na trening. Co prawda niezbyty mi się chce, ale na popołudnie zapowiadają opady więc nie ma wyboru. Chwilę waham się czy robić zaplanowane podbiegi, po sobotnim bólu, ale próbuję, najwyżej szybciej skończę. Udaje się zrobić całość, choć lekki niepokój czuję.

Przejrzałem w historii wpisy kiedy miałem problem z piszczelami. I... za każdym razem (poza jednym przypadkiem) było to w tych butach, w których biegłem w sobotę. Co więcej, miałem ten problem już w trakcie drugiego treningu w tych butach, ale jakoś nie skojarzyłem piszczeli z obuwiem... 

No i chyba mamy rozwiązanie... Robiąc wpis zrobiłem zdjęcie butów i... chyba wszystko jasne... że też ja tego napisu nie zauważyłem wcześniej....

Winowajca? © djk71

No cóż... myślę, że już razem nie pobiegamy...
Nie chcę przez to powiedzieć, że buty są złe, bo wydają się być wygodne, tylko... nie są kompatybilne z moimi nogami...

Piszczele again

Sobota, 22 lipca 2017 · Komentarze(2)
I znów powtórka z rozrywki... Czyżby buty? Założyłem przedwczoraj i dziś buty, w których od jakiegoś czasu nie biegałem i porażka. Dziś miało być kilkanaście kilometrów, a po dwóch nie byłem w stanie ruszać nogami... Nigdy nie myślałem, że piszczele potrafią aż tak boleć... Człowiek nie tylko nie może biec, ale również iść. Przez chwilę jeszcze próbowałem zaciskać zęby i biec, ale nie dałem rady. Widać za miękki jestem....


Stop :-( © djk71

Wróciłem do domu... I co dalej? Powrót do innych butów i trzeba mieć nadzieję, że to tylko buty, a nie inna przyczyna, a tych może być wiele :-(  Zobaczymy....

Lego

Czwartek, 20 lipca 2017 · Komentarze(0)
Kolejny ciepły dzień. Na szczęście w pracy chłodno. Chłodno, ale aktywnie. Cały dzień szkolenia. Była też kreatywność i prace ręczne...

A co to? © djk71

Ogólnie intensywnie, ale interesująco... Czy coś z tego uda się wykorzystać... Chciałbym... i nawet wydaje mi się, że są ku temu szanse...

Wieczorkiem krótki bieg. Nie lubię takiej temperatury, ale udało się zrobić trening. Teraz chwila przerwy i... trzeba się pouczyć :-) Jutro kolejny dzień szkolenia... i egzamin :-) Boję się, że trzeba będzie zaliczyć coś więcej niż tylko klocki :-)


Dzień przed szkoleniem

Środa, 19 lipca 2017 · Komentarze(0)
Z uwagi na zapowiadaną wysoką temperaturę planowałem pobiegać rano. Niestety długi wieczór sprawił, że rano nie chciało mi się wstać - pozostał więc wieczór. Kiedy wychodzę jest ciepło - trudno sam sobie jestem winien. O dziwo biegnie się nawet spokojnie, mimo kilku mocniejszych akcentów nie jest źle. To dobrze. Oby tak dalej.

Dziś nie ma czasu na dłuższe pisanie. Już późno, a jutro szkolenie. Tym razem to mnie szkolą więc wypadałoby chociaż przejrzeć trochę tematykę szkolenia. Temat zapowiada się ciekawy, ale jak zwykle w praktyce okaże się co z tego uda się wynieść (i nie chodzi mi o ciasteczka ;-) ).

Psy i niech Pan śpiewa

Poniedziałek, 17 lipca 2017 · Komentarze(7)
Kolejny tydzień walki z leniem, czy może acedią. Dokładniej to chyba jednak braku walki... Czyli zero biegania. Psia mać...

Psia, bo... kiedy dziś w końcu wyszedłem pobiegać to szlag mnie trafił. Wcześniej jednak wracając z pracy, jakieś 50m od domu, muszę hamować z piskiem opon, bo jakiś imbecyl spuścił psa ze smyczy, a ten na pełnym pędzie wybiegł mi tuż pod koła. Nie wiem, czy go dotknąłem, czy nie, ale nie wykluczam, bo z piskiem uciekł gdzieś w osiedle. W pierwszej chwili chciałem opierdzielić właściciela, ale doszedłem do wniosku, że to i tak pewnie nic nie da...

Podczas biegania trzykrotnie muszę się zatrzymywać, bo doskakują do mnie ujadające kundle. I szczerze mówić w dupie mam, że wolno zbliżający się właściciel (czy nawet ładna właścicielka) mnie przekonują: "On nie gryzie", "Nie wiem co mu się stało", "On tylko tak się bawi"... Mnie to nie bawi!!!

Zrzuciłem już parę kilo i mogę się poświęcić... od następnego biegu biorę ze sobą gaz... Kiedyś tak robiłem jeżdżąc na rowerze, widać biegając też trzeba. I obiecuję, że jak jeszcze jakiś kundel zbliży się do mnie ujadając na metr to bez względu, czy będzie w towarzystwie swego pana/pani, czy sam potraktuję go od razu gazem.

Tak, wiem, że teraz tracę kilku znajomych, ale takie już ze mnie bydle jest i koniec...

Kiedy dobiegam do osiedla, zbiegając z Krajszyny, mijana kobieta mówi: "Lepiej niech Pan śpiewa". Chyba robię zdziwioną minę, więc wyjaśnia: "Na dole jest dzik, chrumkał na mnie." :)
Nie śpiewał, ale tempo i czujność zwiększyłem :-)

I żeby nie było, że jestem wrogiem zwierząt to kilka zdjęć z weekendu.


Niby nie pudel, ale jakiś podobny © djk71
Zabawa, czy atak © djk71
Co by tu zmalować © djk71
Jakie fajne autobusy © djk71
Dzień dobry :-) © djk71
Odpoczywamy © djk71
A ja nie © djk71
Tak będę leżał © djk71
A ja się wykąpię © djk71
Łażą koło drogi © djk71




Acedia, czy półmaraton?

Poniedziałek, 10 lipca 2017 · Komentarze(2)
Dłuższe wybieganie było w planach wczoraj, ale na niedzielę były też inne plany. I warto było przełożyć bieganie żeby m.in. zobaczyć fantastyczne przedstawienie pod wymownym tytułem: Acedia.
Scenariusz... mój syn Wiktor... wykonanie - fantastyczna grupa artystów... Dawno nie widziałem tak wzruszonej publiki.
Sztuka dała do myślenia... Brawo Wiku... Brawo Wy :-)

A działo się więcej... :)


Co ja tu robię? © djk71
Gdzieś bym poszedł © djk71


Prognozy pogody na dziś zapowiadały deszcze więc jedyna okazja do biegania to wczesny ranek... Tylko, że mimo iż wstaję o czwartej to... nie chce się... Ale jak to nie chce? A wczorajsze przedstawienie? Nie ma przebacz... Ubieram się i biegnę. W planie 20 km, ale czy dam radę? Na trasie organizm kilkukrotnie daje znaki - skręć do domu - robi to w różny sposób, ale nie poddaję się... choć byłoby łatwiej.

Pilnuję tętna i nawet 1,5 km podbieg pod koniec treningu nie jest dziś straszny.

Fantastyczny początek tygodnia... Pytanie jak długo potrwa nastrój euforii?
 

Stan emocjonalny i fizyczny

Piątek, 7 lipca 2017 · Komentarze(2)
Jak wpływ ma stan emocjonalny na stan fizyczny? Dziś na pewno spory. Bezmyślny trening. Od początku bez kontroli, niby spokojnie, a jak już spojrzałem na zegarek i zobaczyłem, że za szybko to puls był 180+ i tak zostało do końca. Efekt łatwy do przewidzenia. Po 4,5 km chciałem się zatrzymać. Nie zrobiłem tego, ale byłem bliski.

Jak zwykle przybiegłem zupełnie mokry...

Co siódmy raz? © djk71

Jutro w planie piątka na Biegu Trzeźwości organizowanym przez bytomski Dom Nadziei. Ot takie wsparcie dla tych, którzy pomagają i potrzebują pomocy... Mam nadzieję, że będę się czuł lepiej niż dziś...

Na lepszy nastrój nie liczę, ale może choć forma pozwoli dobiec i żyć na mecie... Choć czasem się zastanawiam...

Nad wieloma rzeczami się ostatnio zastanawiam... nad rzeczami, sytuacjami, ludźmi... Kiedy człowiek był młodszy jakoś szybciej znajdował odpowiedzi na różne pytania... O dziwo nawet łatwiej było mi tłumaczyć, usprawiedliwiać pewne zachowania... swoje i innych...

Dziś kiedy jestem starszy, wydawałoby się bardziej doświadczony, patrzący z dystansem... jest trudniej... trudniej zrozumieć to wszystko wokół... trudniej zrozumieć drugiego... Jak śpiewało kiedyś KSU:

Coraz trudniej mi zrozumieć drugiego
Pełno świń wokół każdego



Potrzebuję jakiejś odmiany, a może zmiany... Inny punkowy zespół śpiewał kiedyś...

Potrzebne są zmiany!
Konieczne są zmiany!
Bo jeśli nic się nie zmieni....




BTW: Co sądzicie o takim wyglądzie bloga?