Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:21585.71 km (w terenie 5808.48 km; 26.91%)
Czas w ruchu:1576:37
Średnia prędkość:14.75 km/h
Maksymalna prędkość:175.00 km/h
Suma podjazdów:51821 m
Maks. tętno maksymalne:210 (115 %)
Maks. tętno średnie:186 (98 %)
Suma kalorii:418539 kcal
Liczba aktywności:1409
Średnio na aktywność:17.68 km i 1h 07m
Więcej statystyk

30+ przy -10

Poniedziałek, 5 lutego 2018 · Komentarze(0)
Wczoraj oprócz biegania miał być jeszcze rower, ale plany uległy zmianie i został przełożony na dziś. Kiedy wracam z pracy jest chłodno, ale nie zauważam, że jakoś wyjątkowo. Szybki obiad i na rower.

Ciemno i... zimno. Jadę głównie z dala od głównych dróg więc latarnie tylko z rzadka doświetlają mi drogę. Chłód sprawia, że niezbyt chętnie spoglądam na zegarek sprawdzając czy trening odbywa się zgodnie z założeniami. Jadę na czuja.

Z każdym kolejnym kilometrem jest coraz chłodniej. Kiedy w okolicach Rybnej spoglądam na licznik jest -10C. Czuć. Teraz już myślę tylko o tym żeby jak najszybciej dotrzeć do domu. Nie skupiam się zbytnio na pilnowaniu parametrów, po prostu jadę. Pod koniec czuję zimno w palce u stóp. Od Ptakowic temperatura nieco rośnie.

Temperatura rośnie © djk71


Pod domem jest -8,5. Mam nadzieję, że to już końcówka zimy ;-)

Połówka po śniegu z Czarną Madonną

Niedziela, 4 lutego 2018 · Komentarze(3)
Wstaję i rano i co widzę? Może i ładnie, ale nie lubię...

Może i ładnie... © djk71


Tym bardziej jak mam biegać. Ruszam w stronę Rokitnicy i strefy. Chodniki częściowo odśnieżone, częściowo nie. Dobrze, że przed wyjściem żona kazała mi zmienić buty. Inaczej pewnie bym się nieźle ślizgał.

Na strefie jest trochę biegaczy i biegaczek. Biegnie się fajnie, powoli z niskim tętnem.
Niestety temperatura rośnie i przy drugim kółku zamiast śniegu jest... mokro w butach :-( Na szczęście książka, którą słucham odwraca uwagę od wody i dystansu.

Remigiusz Mróz "Czarna Madonna" - niestety długa... i nie kończy się nawet po pokonaniu dystansu półmaratonu... Kusi żeby biec i słuchać dalej... ale zaplanowany trening zakończony więc... książka będzie musiała poczekać do następnego biegu. A szkoda, bo ciekaw jestem co będzie dalej.

Sobotni rower

Sobota, 3 lutego 2018 · Komentarze(2)
Dziś w domu totalny młyn, ale na szczęście udaje się w ciągu dnia wyskoczyć na zaplanowany trening.

Jak w bibliotece © djk71

1,5h po okolicy, ładna pogoda, nic tylko jechać. I tak robię. W Zbrosławicach spotkam dawno nie widzianego kolegę. Dawno się nie widzieliśmy, dawno nie jeździliśmy. Krótka wymiana zdań, wspomnienie wyjazdu o czwartej rano :-) i... trzeba się żegnać. Ja kończę trening, Tomek przejażdżkę z kumplem. Może uda się znowu umówić...


Zanim poddamy kogoś krytyce...

Piątek, 2 lutego 2018 · Komentarze(1)
Wczoraj nie udało się zrobić treningu... dzień był za krótki. Dziś też łatwo nie było, ale udało się przebiec założoną szóstkę. Dziś bez patrzenia na zegarek, na puls, po prostu biegłem. Biegłem i myślałem.

Myślałem o różnych rzeczach, ale gównie gdzieś krążyły koło przeczytanego dziś tekstu. Tekstu, który niby krążył wokół głośnego ostatnio tematu himalajskiego, ale tak naprawdę był o życiu. Warto go przeczytać w całości, ale mnie utkwił w głowie jeden fragment...

Zanim poddamy kogoś krytyce, możemy spróbować zrozumieć i dopóki w naszych głowach nie pojawi się jasność lepiej zanurzyć się w milczeniu. Niestety, człowiek ma największy problem, żeby odpuścić pragnienie zrozumienia. Mamy w sobie wręcz histeryczną potrzebę, żeby wszystko rozumieć. Na poziomie stricte atawistycznym boimy się rzeczy, których nie rozumiemy. Zamiast powiedzieć: nie rozumiem i postawić kropkę, wolimy poddać rzeczywistość błędnej interpretacji. Myślę, że to wynika z tego, że nie umiemy odpuszczać. Wbrew pozorom wartością w życiu nie jest to, żeby zrobić coś za wszelką cenę np. ryzykować życiem, ale umieć zrezygnować. Mimo, że opinia publiczna przekonuje nas, że możemy wszystko i jesteśmy zwycięzcami.

Bez patrzenia na zegarek i rozmyślając pobiegłem szybciej niż zwykle.

Rower po pracy

Środa, 31 stycznia 2018 · Komentarze(0)
Zaraz (prawie) po pracy rowerek. Trening niby tylko godzinny, ale z dwukrotnym młynkowaniem. W sumie spoko, tylko puls zbyt wysoki, choć i tak bardzo odległy od moich rekordów. Ostatnio ogólnie jest dużo niżej...

A to jeszcze dziś nie koniec.. zaraz idę pobiegać, a potem podsumować styczeń :-)

Bieg po rowerze i podsumowanie stycznia 2018

Środa, 31 stycznia 2018 · Komentarze(1)
Po pracy był rower. Wróciłem, krótka rozmowa przez telefon i... mało mi... idę pobiegać. Krótko, ale z kilkoma mocniejszymi przebieżkami.



W sumie cieszę się, że wyszedłem.
Cieszę się z całego stycznia. Treningów nie brakowało. I mam wrażenie, że widać pierwsze efekty, niższy puls, większa trochę prędkość w bieganiu i przede wszystkim powrót na rower.



Podsumowując:
- 24 aktywności, w tym:
- 14 x bieganie - 123,20 km (najdłuższy dystans 16,94 km)
- 11 x rower - 360,79 km (najdłuższy dystans 54,89 km)
Razem: 483,99 km

Oby kolejny miesiąc był jeszcze lepszy ;-)

Z podbiegami

Wtorek, 30 stycznia 2018 · Komentarze(0)
Wieczorny bieg z podbiegami na końcu. Nie licząc dymu z kominów, całkiem przyjemnie.

Podbiegi, które kiedyś straszyły i po głowie chodziły myśli jak je skrócić, albo czy na dziś nie wystarczy, bo jestem zmęczony, dziś... zupełnie inne... po prostu do zrobienia... Fajnie, że oprócz kondycji widać też zmiany w głowie... Wolne, bo wolne, ale postępy jakieś są. Oby tak dalej.

W pierwszej części tempo szybsze, a puls niższy niż miesiąc temu, przy podbiegach oczywiście wyższy.




Jak Kubuś Puchatek

Niedziela, 28 stycznia 2018 · Komentarze(0)
Wczorajszy trening rowerowy czułem wieczorem. Zastanawiałem się, czy będę w stanie dziś biec. Ruszyłem i... spoko. O dziwo stosunkowo niski puls. Fakt, że zgodnie z planem biegłem wolno, ale i tak jak na mnie bardzo niski. Czyżby efekt wczorajszego zmęczenia?

Po powrocie do domu dylemat Kubusia: Który słoiczek wybrać?

Rzepakowy, czy słonecznikowy? © djk71

Wybrałem oba :-) Słonecznik do herbaty, a rzepak na kromeczkę. Zasłużyłem :-)


Jedno zdanie

Niedziela, 28 stycznia 2018 · Komentarze(2)
Po porannych 17 km przyszedł czas na rower. Nie wiem, czy to do końca przemyślane, ale zobaczymy jak zareaguje organizm.

O ile rano byłem zaskoczony relatywnie niskim tętnem przy bieganiu, to teraz mam problem w pierwszej części treningu utrzymać się w niskim pulsie. Udaje mi się to jadąc z górki albo pedałując na lekkim przełożeniu przy prędkości 10-15 km/h. Po pół godzinie zaczyna lać. Zakładam kurtkę. Chwilę później spotykam dawno niewidzianego Marcina. Z uwagi na trening i warunki pogodowe zamieniamy tylko kilka zdań i każdy mknie w swoją stronę.

W drugiej części treningu mam zmniejszyć kadencję i zwiększyć puls... to oznacza twardsze przełożenia. Łatwo nie jest, chyba się już przyzwyczaiłem do szybkiego kręcenia. Ale dzielnie walczę do samego końca.

Na ostatnich górkach czuję trening w nogach :-) To dobrze, tak ma być :-)

Wracam do domu i... cała radość z dzisiejszych treningów idzie się kochać.

Od trzydziestu lat jestem miłośnikiem punk rocka i jak to śpiewa jedna z kapel: Jestem punkowcem mam swój zwariowany świat,który jest dla was niepojęty. Mimo to życie nauczyło mnie że jednak nie zawsze warto mówić co się myśli, czy to w pracy, czy w domu. Czasem lepiej zostawić to dla siebie. Życie mnie tego nauczyło, ale czasem i mnie się coś wymsknie... jedno zdanie... Czasem to wystarczy...


Mgła, lód, strzały...

Sobota, 27 stycznia 2018 · Komentarze(2)
Wczoraj wieczorem szybkie bieganie. Dziś rower. Ruszam i od razu niespodzianka. Co prawda rano widziałem, że jest mżawka i mgła, ale miałem nadzieję, że przejdzie. Nie dość, że nie przeszło to z każdą chwilą będzie gorzej.

W mieście coś widać, poza jest znacznie gorzej © djk71


Może w takim razie do lasu, żeby uciec przed bezmyślnymi kierowcami. Jest to jakiś pomysł, choć nie jestem pewien, czy najlepszy jeśli chodzi o dzisiejszy trening. Po chwili już jestem pewien. Pomysł był fatalny. W lesie lodowisko. Na góralu miałbym chociaż szersze opony... w przełajówce są zdecydowanie węższe. Co prawda jest bieżnik, ale niewiele pomaga na lodzie.
Do tego mamy w lesie... polowanie. Nie pamiętam kiedy to widziałem u nas...

Docieram do asfaltu, włączam wszystkie lampki i ruszam. Może nic mnie nie przejedzie. Na szczęście kierowcy chyba sami mocno wystraszeni. Niestety dodatkowym utrudnieniem jest dla mnie mżawka... Widać niezbyt wiele...

Przez okulary widać mniej... © djk71

W takim razie mogę skupić się tylko na treningu, który... daje mi trochę w kość... Zobaczymy co będzie jutro.