Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:21585.71 km (w terenie 5808.48 km; 26.91%)
Czas w ruchu:1576:37
Średnia prędkość:14.75 km/h
Maksymalna prędkość:175.00 km/h
Suma podjazdów:51821 m
Maks. tętno maksymalne:210 (115 %)
Maks. tętno średnie:186 (98 %)
Suma kalorii:418539 kcal
Liczba aktywności:1409
Średnio na aktywność:17.68 km i 1h 07m
Więcej statystyk

Rozciągnięte spodnie?

Piątek, 26 stycznia 2018 · Komentarze(1)
Rano wyszedłem do pracy wcześniej z myślą, że wcześniej wrócę i po biegnę za dnia... Wróciłem normalnie, do tego od razu padłem i usnąłem. Ale nie ma zmiłuj, obudziłem się i... na obiad trzeba dopiero zasłużyć... Choć dziś to raczej obiadokolacja... żeby nie powiedzieć... późna kolacja.

Obiad, czy kolacja... © djk71

Jedzenie... właśnie... treningi już idą... trzeba jeszcze popracować nad jedzeniem. Co prawda spodnie sugerują, że schudłem, ale waga nie potwierdza... Czyżby więc spodnie się rozciągnęły? :-)

Wieczorna przejażdżka

Czwartek, 25 stycznia 2018 · Komentarze(0)
Dziś kolejny trening rowerowy. Rano w planie było bieganie, ale zaspałem. Może i dobrze :-) Co za dużo to niezdrowo ;-)

Całkiem przyjemna przejażdżka.

Z młynkowaniem

Środa, 24 stycznia 2018 · Komentarze(4)
Po wczorajszym nocnym bieganiu o dziwo nie czuje zmęczenia. Dziś w planach lekki trening więc kusi żeby potem poprawić lekkim biegiem.

Ruszam wieczorem i od razu z wyższym pulsem niż powinienem. Nie potrafię zejść do zadanego... Trudno jadę. Młynkowanie urozmaica trening i... przy okazji daje trochę w kość. Na tyle mocno, że wiem, że za zamiast rozbieganie wystarczy dziś rower.

A wracając do wczorajszego wpisu to... 24 opcje... będzie się działo...


Będzie się działo © djk71

23, czyli 24 i 200, czyli 186

Wtorek, 23 stycznia 2018 · Komentarze(0)
Wczoraj i przedwczoraj nic nie udało się zrobić. Dziś wyjazd na delegację o 6:00, powrót o 22:15. Czyli... trzeci dzień bez treningu...? Nie tak być nie może. Chwila odpoczynku, przebieram się i o 22:45 ruszam pobiegać.

W planach krótki, ale intensywny trening. I rzeczywiście taki jest. Interwały robią swoje ;)

Od razu mamy wyjaśnienie drugiej części tytułu dzisiejszego wpisu: takie wysokie tętno wyszło... Pewnie wpływ na nie miał fakt, że przy pierwszym kilometrze zatrzymało się koło mnie auto i usłyszałem: "Na Twoim miejscu bym tu nie biegał" - Zabrzmiało jak groźba, okoliczności przyrody nieciekawe - pusta droga, las, ja i koleś (a chyba nawet kolesie) w aucie...
Po chwili dopiero doczekałem się wyjaśnienia, że chodzi o... Wielkie bandy dzików... No fakt, zapomniałem o nich... Przez resztę treningu mocno się rozglądałem  :-)

A co do pierwszej części tytułu to wyjaśnienie jest na zdjęciu... W drodze do domu odebrałem przesyłkę z paczkomatu...

23, czyli 24 © djk71

Prawda, czy marketing?

Piątek, 19 stycznia 2018 · Komentarze(2)
Po wczorajszej walce z wiatrem dziś... zupełny spokój. No, może poza samochodami. Nie wiem skąd się ich tyle wzięło w piątkowy wieczór. I sami jacyś nerwowi. Przeszkadzało im chyba, że mi się trochę lampka przesunęła i mrugali długimi...

Widzę, że mam powód do treningów. Za wolno jeżdżę. Nie udało mi się dogonić autobusu, który na ciemnej, mokrej drodze wyprzedził mnie "na gazetę", mimo że byłem oświetlony jak choinka. Uciekł mi... a może trzeba by go przebadać takim samym testem jak tego w Zabrzu, który prowadził pod wpływem amfetaminy...

Jednak wolę jeździć po lasach, choć w takich warunkach i o takiej porze trochę ciężko.

Dziś wróciłem do domu suchy, ale taki trening (choć były akcenty gdzie puls skoczył trochę).
Często się zastanawiam ile w tych wszystkich technologiach w ciuchach jest prawdy, ale ile tylko zwykłego marketingu. Choć coś w tym jest, bo są takie, w których człowiek mimo pocenia się czuje się bardziej lub mniej komfortowo... Tylko pytanie brzmi ile trzeba zapłacić żeby było ok, a ile przepłacamy za efekt placebo?

Prawda to, czy fałsz? © djk71


Przed świtem, przed kawą

Czwartek, 18 stycznia 2018 · Komentarze(0)
Co prawda ostatni raz biegałem... 8 godzin temu, wczoraj późnym wieczorem, ale skoro wstałem wcześniej to... idę. W końcu to już kolejny dzień, a dzień po dniu to chyba można :-)

Przed świtem, przed kawą... Kawa... Kiedyś pijałem 6-7 dużych mocnych każdego dnia... Teraz jedna dziennie... czasem nawet nie... Człowiek się zmienia... Ale kiedyś też by mi nie przyszło do głowy żeby biegać... :-)

I co tu wybrać? © djk71



Starcie z Fryderyką

Czwartek, 18 stycznia 2018 · Komentarze(1)
Rano było bieganie, a wieczorem rower. W końcu Tadek wrócił z serwisu więc trzeba spróbować jazdy na cienkich oponach. Śnieg na szczęście od rana stopniał, jedynie na wyjeździe z osiedla trzeba uważać.

Jadę i... dziwnie ciężko. Choć staram się jechać bardzo lekko to puls wysoki. Po pół godzinie jazdy spostrzegam, że wieje. I to jak... Ledwie utrzymuję rower w pionie. Na drodze coraz więcej gałęzi. Teraz wiem skąd po drodze te straże pożarne...

Jak by tego było mało to jeszcze jakieś dziwne ostrzeżenia przy drodze...

Brzmi groźnie... © djk71

Z każdą kolejną chwilą jest coraz gorzej. Coraz bardziej się boję, że mnie zepchnie pod nadjeżdżający samochód. Nici z właściwego treningu. Przypomniała mi się pamiętna Kaczawska Wyrypa. Choć tam wiało jeszcze bardziej. I każde drzewo obok, którego przejeżdżaliśmy skrzypiało.

W Zbrosławicach objazd - coś się stało i strażacy nie puszczają nawet rowerzystów... Masakra na zjazdach prędkość maksymalnie 15 km/h a puls bliski 170. Z radością dojeżdżam do domu. Fajnie, że udało się pokręcić... ale zmęczyłem się... psychicznie.

Po powrocie żona mnie informuje, że właśnie nad Polską zaczął szaleć orkan Fryderyka... Szkoda ( a może dobrze), że nie wiedziałem wcześniej...

Ćwiczenia, a potem nocne truchtanie

Środa, 17 stycznia 2018 · Komentarze(0)
Dziś miały być tylko ćwiczenia i były. Niby tylko 45 min. ale wystarczyło bym się zmęczył. Straszne braki mam :-)

A potem przyszedł wieczór... i tak wyszło, że ja też wyszedłem... pobiegać... I pomimo, że było już wpół do dziesiątej to było fajnie. Lekki truchcik. Brakło mi tylko muzyki w uszach żeby zabić myśli, ale do następnego razu to naprawię.

I znów napadało © djk71

Podbiegi w śniegu i po śniegu

Wtorek, 16 stycznia 2018 · Komentarze(0)
Powrót z pracy obłędny. Ślisko i oczywiście na drogach pełno wariatów. Służby też nie wszędzie zdążyły się pojawić. W planach była siłownia, ale rano organizacyjnie tego nie ogarnąłem. Wieczorem myśli o bieganiu trochę powstrzymywane są przez strach przed śliskimi drogami i chodnikami.

I mamy śnieg © djk71


Mimo to wychodzę. Rzeczywiście miejscami jest ślisko, ale jednak daje się biec. Trochę ostrożnie, ale daję radę. Podbiegi obok Elzabu mimo, że oczywiście męczące to sprawiają dziwną radość. 

Wczoraj zaskoczyła mnie informacja, że zapisy na czerwcowy Nocny Półmaraton we Wrocławiu, które zaczęły się chyba w Nowy Rok zostały już... zakończone. 12 000 osób zapisanych. Szok. Ludziom się nudzi... :-)

Glebka

Sobota, 13 stycznia 2018 · Komentarze(3)
Po powrocie ze szkolenia padam. Drzemka, ale nie ma lekko i trzeba wstać. Trening co prawda lekki, ale trzeba go zrobić.

Od początku trasy nierówna walka  z wiatrem. Mróz i wiatr... a miał być lekki trening.

Rundka po okolicy. Wjeżdżam na strefę i jadę rowerówką. Tę część koło Kłosa lubię, jest ok, niestety nowe odcinki są poprzecinane wjazdami do firm z za wysokimi krawężnikami. O ile na góralu nie jest to problem, to na cienkich oponach tam się nie zapuszczam.

Niestety, nawet ten lepszy odcinek, po którym teraz jadę, ma swoje mankamenty. Kiedy tylko jest deszcz to z przyległych, położonych nieco wyżej terenów, spływa nań błoto... Można przejechać kilkadziesiąt km po okolicy zupełnie suchym, a wystarczy wjechać na ten kawałek rowerówki i człowiek wraca do domu cały uświniony. Porażka.

Cieszę się, że powstała strefa ekonomiczna, że się rozwija, ale można by też zadbać o takie drobiazgi!

Dziś błota nie ma, za to mam inną niespodziankę. Nie wiem kiedy zamieniam pozycję na horyzontalną. Z okolicy spłynęła woda i zamarzła ;( Boli ręka i noga. Na szczęście tylko trochę. Co gorsza w SPD-kach nie jestem w stanie się podnieść. Taniec na lodzie w prezencie od UM Zabrze :-(

Lodowisko © djk71

Może gdyby od początku coś zapowiadało takie atrakcje to bym bardziej uważał, ale cała okolica jest sucha...

Reszta drogi suchutka © djk71

Po dojeździe do domu dłoń prawie puściła, ale nogę czuję. Ciekawe czy uda się jutro pobiec dla WOŚP?