Wpisy archiwalne w kategorii

Z kamerą wśród...

Dystans całkowity:45694.95 km (w terenie 13501.58 km; 29.55%)
Czas w ruchu:3182:13
Średnia prędkość:14.67 km/h
Maksymalna prędkość:92.52 km/h
Suma podjazdów:108980 m
Maks. tętno maksymalne:210 (144 %)
Maks. tętno średnie:193 (100 %)
Suma kalorii:559155 kcal
Liczba aktywności:1503
Średnio na aktywność:31.69 km i 2h 07m
Więcej statystyk

Bambusy?

Wtorek, 15 marca 2011 · Komentarze(6)
Bambusy?

Wczoraj pogoda wręcz krzyczała: Jedź! Niestety inne obowiązki były ważniejsze. Za to dziś wiedzieliśmy z Moniką, że rano pojedziemy. Pobudka przed czwartą :-) Szybkie śniadanko i w drogę. No nie tak od razu. Najpierw na dole próba czyszczenia napędu, bo niedzielnym terenie dziś wyglądał strasznie. Niestety nie wiele się dało zrobić i jak się potem okazało nie wygląd był dziś jego najsłabszą stroną.

Ruszamy. Na dzień dobry na wyjeżdżamy wprost na patrol policyjny, ku naszemu zdziwieniu policjantka tylko się uśmiecha i jadą dalej. My też. Zabrze. Wolności. Park Dubiela. Opłotkami do Maciejowa. Stamtąd rowerówką przez las (i błotko) do Gliwic. Jednak teren to teren ;-) Dalej Żerniki, Szałsza i znów błotkiem przez Leśną do Mikulczyc. Fajnie. Choć zaczynam czuć zmęczenie. Na szczęście do domu już niedaleko. Podjazd z Rokitnicy to tym razem katorga dla uszu. Uff, w domu. Dobrze, że zmobilizowaliśmy się do wstania.

Nie było dziś zbyt wielu okazji do zdjęć, a te które próbowałem zrobić nie wyszły więc w zamian jeden z efektów weekendowych prac dziewczyn :-)

Coś wyrosło... © djk71

Nad wodę

Niedziela, 27 lutego 2011 · Komentarze(13)
Nad wodę

Dziś znów słonecznie. Grzech tego nie wykorzystać. Ruszam tam gdzie chciałem pojechać wczoraj. Na północ. Chechło lub Świerklaniec. Chwila zamyślenia nad codziennymi problemami i problem sam się rozwiązał. Jestem już w Radzionkowie więc kierunek Świerklaniec. Dawno tu nie byłem. Zaraz przy wjeździe (gdzie kiedyś wydawało mi się że widzę inwazję łodzi podwodnych ;) ) tym razem spotykam miłośników wędkarstwa i… nart. Narciarze trochę leniwi bo szukają wspomagaczy :-)

Woda, lód, narty, latwiec... © djk71


Wędkarze się tym nie przejmują i robią swoje. Jak co roku przeraża mnie ten widok. Oczyma wyobraźni widzę pękający lód..

Nie wiem co o ty myśleć © djk71


Mija mnie jakiś rowerzysta. To już drugi dziś. Wczoraj kilku też spotkałem. Fajnie, że ludziom chce się jeździć :-)

Po chwili się z nim zrównuję. Zaczynamy rozmawiać i dalej jedziemy razem. Mijamy park w Świerklańcu i kierujemy się w stronę Chechła. Jedziemy na azymut gawędząc o rowerach, o jeździe, o pracy. Fajnie, jakbyśmy jeździli wspólnie już od dawna.

Nad Chechłem musimy się pożegnać. Tomek spieszy się do domu, a na mnie już też pora.

Chechło też zamarzło © djk71


Jeszcze tylko rundka wokół jeziora i wyjazd na asfalt. Nie cierpię tej drogi, straszny tu ruch. Szybko uciekam w pierwszą drogę w las. Dojeżdżam do torów, potem wzdłuż nich, tędy jeszcze nie jechałem. Fajna droga.

Lasem... © djk71


W końcu Tarnowskie Góry. Tradycyjnie równolegle do DK88 między domkami żeby uniknąć samochodów. I znów kawałek terenu - zielony odcinek BTR. Przed Stolarzowicami zaczyna się błoto. Było już dziś wcześniej ale tu jest ślisko i głęboko. Rower zaczyna tańczyć i po chwili postanawia się położyć. Mnie udaje się zeskoczyć.

Jeszcze chwila i jestem w domu. Fajnie było. Bardzo fajnie. Tomek, dzięki za towarzystwo, może jeszcze uda się razem pojeździć.

Po Zabrzu

Sobota, 26 lutego 2011 · Komentarze(5)
Po Zabrzu
Ciężki tydzień za mną. Ciężki przede mną. Chyba.

Tym bardziej trzeba wykorzystać chwilę wolnego i słońce. Po zakupach i obiedzie ruszam na rower. Miało być w drugą stronę ale z pewnych względów jadę w stronę Zabrza. Z rowerówki zjeżdżam na budowaną ulicę Dojazdową.

Budowa nowej drogi © djk71


Nawet da się przejechać choć rower lekko ubłocony.

Droga już wytyczona © djk71


Jeszcze tylko przeskok przez przeszkodę...

A to co? © djk71


I już jestem po drugiej stronie

Po drugiej stronie © djk71


Przerażają mnie takie suche drzewa © djk71


Biskupice.

Tamtędy © djk71


Osiedle Młodego Górnika wciąż mnie zadziwia, a czasem przeraża.

Straszne są te baraki © djk71


Z jakiegoś powodu lubię pociągi.

Lubię kolej - czyżbym chciał gdzieś uciec? © djk71


I te śląskie klimaty.

Kopalnia © djk71


Podjeżdżam do często ostatnio fotografowanej przeze mnie koksowni.

Jeszcze cicho... zaraz się zacznie... © djk71


Jak na życzenie zaczyna pracować.

Fabryka chmur © djk71


W końcu wiem skąd się biorą chmury.

Jadę na Zabrza zobaczyć jak przygotowuje się do sezonu drużyna bikestats :-)

Na lodowisku © djk71


Na lodowisku © djk71


Momentami jest ciężko ale dają radę.

Tak też bywa © djk71


Chłodno kiedy się człowiek nie rusza więc jadę dalej. Przez Janek, Makoszowy do Kończyc. Po drodze przyglądają mi się sarenki :-)

Z daleka © djk71


W Makoszowach rzut oka na tamtejszy kościół. Dziwny.

Nie podoba mi się ten kościół © djk71


Jeszcze pomnik poświęcony poległym w walce o wyzwolenie narodowe i społeczne ziemi śląskiej.

Tu też ktoś walczył... © djk71


I wracam do domu zerkając po drodze jak postępy na lodowisku. Jest lepiej :-)

BTW: W ten weekend wznowiony rozgrywki ekstraklasy. Na Janku to widać.

Kolejne dzieło fanów Górnika © djk71


Fani czy fanatycy © djk71


Fajnie było. Wróciłem zmęczony ale BARDZO zadowolony.

Kilka prawd rowerowych

Czwartek, 17 lutego 2011 · Komentarze(8)
Kilka prawd rowerowych
Wczoraj wróciłem zmęczony i padłem. Po raz kolejny ostatnimi czasy zdarza mi się wcześnie zasypiać. Starość? Może, w każdym razie potrzebowałem się wyspać, choć w planach miałem jeszcze pracę.

Rano też się nie spieszę do pracy. I tak pewnie zostanę dłużej. Najpierw rower.
Trasą podobną jak ostatnio tylko w odwrotnym kierunku (helenka - Stolarzowice - Górniki - Repty - Ptakowice - Zbrosławice - Ptakowice -Górniki - Stolarzowice -Helenka). W czasie jazdy odkrywam/przypominam sobie kilka rowerowych prawd.

Pierwsza prawda pojawia się w mojej głowie bardzo szybko:

Z górki rowerem jedzie się łatwiej i szybciej (dotyczy w szczególności osób o kiepskiej kondycji).

Druga, zaraz po wyjeździe na DK78:

Ruch o poranku na krajówce każdego roboczego dnia jest taki sam. Lub większy.

Uciekam w teren i kolejna prawda:

Jeśli początek drogi terenowej wygląda źle (koleiny, lód, itp) to dalej nie będzie lepiej.

Nie było. W Zbrosławicach zaczyna mnie denerwować hałas:

Z czystym i nasmarowanym łańcuchem jeździ się łatwiej i ciszej. I nie ma obciachu jak się obok kogoś przejeżdża.

W końcu dom.

I znów udało się wrócić © djk71


Mimo wszystko:

Warto czasem ruszyć tyłek z domu zamiast leżeć w łóżku lub siedzieć przed telewizorem. Zamiast czasem powinno być chyba: zawsze

Różowy

Poniedziałek, 14 lutego 2011 · Komentarze(7)
Różowy
Wczorajszą przejażdżkę sponsorował kolor pomarańczowy. Dzisiejszą - różowy. Dziwne zdjęcia wyszły. Nie tknąłem ich żadnym programem, a mam wrażenie jakby się ktoś długo nad nimi znęcał. I to nieudolnie.

Jaki w końcu ma kolor Śląsk © djk71


Dzisiejszy poranek też mroźny. Niestety w najbliższym czasie nie widać szans na jazdę o innej porze dnia. Trzeba poczytać poradniki fotograficzne jak robić zdjęcia o poranku i... ćwiczyć... :-)

Mroźny poranek

Niedziela, 13 lutego 2011 · Komentarze(19)
Mroźny poranek
Wczoraj żona sprawiła mi niespodziankę (czyżby to z okazji Walentynek) i umyła mój rower po zeszłotygodniowej zabawie w błocie. Nie mogłem tego nie wykorzystać. Tym bardziej, że Kosma przywiozła rower i chciało jej się rano wstać żeby pojechać ze mną przed pracą.

Ruszamy po wpół do siódmej. Zimno. Szczególnie na zjeździe do Rokitnicy. Marznie mi broda, uda i palce u rąk. W Mikulczycach słonce wskazuje nam kierunek :-)

Bo nowy dzień wstaje... © djk71


Pociąg do słońca © djk71


Takie widoki sprawiają, że robi się cieplej choć na termometrze około -8C.

W Biskupicach zaczyna być jednak znów zimno. Szybkie fotki koksowni i trzeba wracać.
Koksownia o poranku © djk71


Lubię ten widok. Sam nie wiem czemu.

Od rana pracuje... © djk71


Wyjątkowo nie jestem zmęczony, spocony, jedynie trochę zmarznięty. Warto było wstać. Teraz pora na pracę.

Taplanie się w błocie

Niedziela, 6 lutego 2011 · Komentarze(5)
Taplanie się w błocie
Gdy wstałem rano... ciężko było się podnieść po wczorajszym. Bolały mnie o dziwo… kolana. Czyżby efekt za niskiego siodełka. No tak, zapomniałem je podnieść wczoraj. I ramiona mnie bolą.

Mimo to pojadę. Chyba… :-) Kiedy okazuje się, że będę miał towarzystwo… nie mam wyboru :)

Ruszamy i nie jest najgorzej. Decydujemy się przejechać kawałkiem Zabrzańskiego Szlaku Rowerowego. Kiedy jesienią jechałem jeszcze nieoznaczoną trasą miałem trochę wątpliwości. Zobaczymy czy coś się zmieniło. Widać już pierwsze znaki szlaku, choć mam nadzieję, że są jeszcze niekompletne, bo… dość łatwo zgubić drogę. Póki jedziemy asfaltem jest spoko. Na Traktorzystów zaczyna się błotko i pierwsze podpórki. Do tego resztki lodu.

Z Grzybowic wyjeżdżamy krótkim ale błotnistym skrótem. Na granicy z Czekanowem (Świętoszowicami) podziwiamy mały samolot (widać, że dziś też wieje).

Szybko leci © djk71


Chwilę później wprawiam w zdumienie moją towarzyszkę prosząc aby pojechała wg oznakowania. Jest chyba w szoku kiedy pokazuję jej którędy należy wjechać na ścieżkę obok torów.

Kawałek dalej zaskakuje nas przyroda. Tym razem pozytywnie ;)

Czyżby....? © djk71


Leśna i… lód. Decydujemy się pojechać skrótem. Znów błotnym. Na przemian jazda i spacer, czyli taplanie się w błocie. W końcu cywilizacja… przez kilka metrów. Teraz dopiero zaczyna się taplanie w błocie. Odcinek 1,5 km pokonujemy w jakieś 40 minut. Koszmar. Nogi dostały w kość.

Mokro... © djk71


Pora wracać. Oczywiście nie najkrótszą drogą. Mijamy staw w Mikulczycach i dojeżdżamy do Biskupic.

A fabryka dymi... © djk71


Od koksowni zaczyna się masakra. Znów opadam z sił. Dojazd do domu z postojami. I nie przez Rokitnicę (podjazd na Helenkę mnie przeraża) tylko przez Miechowice i las.

Padnięty ale zadowolony. Dobrze, że miałem motywację.

Inauguracja 2011

Niedziela, 2 stycznia 2011 · Komentarze(8)
Inauguracja 2011
W ubiegłych latach Nowy Rok witałem na rowerze. Wczoraj, choć w sumie była taka możliwość, jakoś nie było chęci. Nic na siłę. Mimo to dzień był całkiem udany. Dziś również od rana aktywnie (choć przy komputerze) :-) W końcu jednak decyduję się choć na krótką przejażdżkę. Nie chce mi się walczyć z terenem. Asfalt wygląda przyzwoicie więc szybka rundka po szosie.

Fajnie się jeździ kiedy człowiek nie myśli o problemach, kiedy odrzuca to co go męczy, boli… Próbuję po raz kolejny oddzielać prywatne tematy od pracy i odwrotnie. Prywatne rzeczy też próbuję selekcjonować, zajmować się tym co ważne lub tym co lubię i… nie mieszać kilku tematów jak to zdarzało mi się ostatnio dość często. Zobaczymy jak długo się tak uda.

Ptakowice, Zbrosławice… fajnie się jedzie choć dziś zabrakło kominiarki i zbyt chłodne powietrze wdziera się do płuc. Mam nadzieję, że nie skończy się to źle.

Ciekawe czy w tym roku uda mi się w końcu pojeździć więcej w zawodach PP. Chciałbym bardzo. Mam nadzieję, że życie po raz kolejny nie zmusi mnie do weryfikacji tych planów. Zobaczymy.

W Wieszowej chwila postoju na łyk czegoś ciepłego i rzut oka na budowę węzła na A1.

Budowa węzła Wieszowa na A1 © djk71


Ściemnia się więc pora włączyć przednią lampkę (tylna od dawna jest włączona). Pora… gdyby baterie działały. Tego się nie spodziewałem. Trudno. Jakoś dojadę.

Jeszcze tylko podjazd z Rokitnicy i dom. Lubię się tak spocić, dziwne, że to może sprawiać przyjemność, ale tak jest. Obym sobie częściej sprawiał taką przyjemność...

Podsumowanie?

Piątek, 31 grudnia 2010 · Komentarze(8)
Podsumowanie?

Dzień urlopu. Żeby choć chwilę odpocząć skoro w święta się to nie udało. Korzystając z okazji postanawiam wyjść choć na chwilę na rower. Nie jeździłem już ponad miesiąc. Będzie powód żeby zrobić wpis i podsumowanie roku.

Termometr pokazuje -8C. Nie szkodzi, jeździłem już w mrozie. Ruszam i jest ślisko. Do tego włożyłem kominiarkę i oczywiście od razu parują mi okulary i nic nie widzę. Wjazd do lasu masakryczny. Śliski, nierówny… nie… wycofuję się.

To trochę tak jak w życiu, jak coś na dzień dobry wydaje się być problematyczne, niepewne to może lepiej też się wycofać i nawet nie próbować.

Jadę asfaltem w stronę Miechowic. Może tam wjazd do lasu będzie przyjaźniejszy. Nie jest. Jest zasypany. Zaczyna mi być zimno w palce u rąk. Chyba jednak wrócę do domu, bo asfaltem to żadna przyjemność, co chwilę stres, gdy ktoś mnie wyprzedza. Dojeżdżam jednak do Miechowic i tam wjeżdżam do lasu. Zimno w uda. Po co ja to robię? Na przekór sobie? Na pokaz? Nie wiem.

Dalej lasem, znów parują mi okulary… nie podoba mi się taka jazda. Wiele rzeczy mi się ostatnio nie podoba.

Strasznie marudny się ostatnio zrobiłem. Dobra koniec. Trzeba się trochę pocieszyć jazdą. Jest podjazd. Cała naprzód. Taaa… łańcuch zaczyna przeskakiwać. Podobnie jak w życiu. Jak już człowiek chce coś zmienić, coś innego zrobić to… atak z najmniej spodziewanej strony… do duszy...

Nie to nie. Dalej już asfaltem. Teraz już mi zimno wszędzie. Dziwne, krótko a zmarzłem :-(

Cała ta przejażdżka była podsumowaniem tego roku. Nie tylko rowerowego.
Brak radości. Sporo niepowodzeń. Strach przed nieznanym. Strach czasem niczym nieuzasadniony bo przecież tak naprawdę ani razu się nie poślizgnąłem, ani razu nie przewróciłem a jednak się bałem i rezygnowałem… Nie tak miała wyglądać ta przejażdżka, nie tak miał wyglądać ten rok..

Po wejściu do domu dzieci uświadomiły mi, że nie wziąłem kasku i pojechałem w samej kominiarce. Dobrze, że tego nie wiedziałem bo pewnie po pierwszym kilometrze bym wrócił.

Może w przyszłym roku…

Żeby nie było zbyt pesymistycznie to coś co już Goofy601 pokazywał ale... z dobrych znaków trzeba się cieszyć :-)

Zabrzański Szlak Rowerowy © djk71

Znów biało :-(

Niedziela, 28 listopada 2010 · Komentarze(13)
Znów biało :(
Od trzech tygodni echo... zero czasu na rower... i nie tylko... Zarządzaniem czasem... zarządzanie sobą w czasie... jak zwał, tak zwał... I co z tego, że znam teorię... jak nie potrafię jej wcielić w życie...

Śnieg... fajny w górach... fajny w czasie świąt... fajny kiedy rzucamy się śnieżkami... a poza tym... Masakra... Zasypane samochody... nieodśnieżone i śliskie schody... zimno... i do tego ludzie jeżdżący 15-20 km/h samochodami...

Z drugiej strony pierwszy kilometr na rowerze też jechałem dziś na sztywnych nogach... szczególnie po ścieżkach, o których wiem, że nie są najrówniejsze i że to tylko śnieg próbuje mnie dziś oszukać...

Trochę lasu mi znów wycięli...

I przyszła zima © djk71


Im dalej w las tym swobodniej się jedzie, choć nie powiem, że stres zupełnie minął. Mijam Miechowice i wjeżdżam na teren budowy autostrady A1.

Zmieściłem się... © djk71


Dziś tu zero ruchu... i pewnie będzie tak do wiosny...

Przerwa do wiosny? © djk71


Klocki jakieś... © djk71


Pora wracać. Ciekawe kiedy znów się uda pojeździć... Czy dopiero jak stopnieje śnieg, czy może gdy w końcu zrobię coś ze swoim czasem...