Wpisy archiwalne w kategorii

Masowo

Dystans całkowity:1555.98 km (w terenie 273.50 km; 17.58%)
Czas w ruchu:97:40
Średnia prędkość:15.93 km/h
Maksymalna prędkość:63.30 km/h
Suma podjazdów:291 m
Maks. tętno maksymalne:197 (100 %)
Maks. tętno średnie:185 (91 %)
Suma kalorii:4282 kcal
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:53.65 km i 3h 22m
Więcej statystyk

GMK - rozgrzewka przed jutrem ;-)

Piątek, 7 maja 2010 · Komentarze(13)
GMK - rozgrzewka przed jutrem ;-)

Mimo natłoku pracy udało się wrócić do domu na tyle szybko, żeby po błyskawicznym obiedzie ruszyć na Gliwicką Masę Krytyczną. Tym razem przez Zabrze i trochę terenem, miejscami mokro... W Maciejowie smarowanie łańcucha bo wydaje dziwne dźwięki po ostatnim deszczu.

W Gliwicach jak zwykle sporo znajomych twarzy i... głośna muzyka. Skąd? Na Placu Krakowskim skąd zawsze startuje masa, dziś rozstawił się jakiś plenerowy teatr w ramach Gliwickich Spotkań Teatralnych.

Na kółkach, a nie rower © djk71


Wygląda ciekawie ale my mamy inne plany. Przed startem zbiórka grosików i losowaniu kasku. Niestety nie wygrałem, ale w sumie jednego Meta już mam, a wygrała dziewczyna, która przyjechała bez więc fajnie :-)

Jak widać na rowerze można jeździć w różnych strojach.

Można elegancko...

W krawacie też można © djk71


Można i na różowo...

Lubię róż ;-) © djk71




Przejazd długi ale fajny, podobnie jak miesiąc temu towarzyszył nam fantastyczny DJ :)

Po drodze postój przy jednym z domów dziecka, gdzie przekazujemy dzieciakom dwa worki grosików na akcję "Góra Grosza" :)

Góra grosza - przekazanie pieniędzy dzieciom © djk71


Resztę ekipy rozpiera duma, a może energia ;-)

Czyj lżejszy © djk71


Po drodze nieprzyjemny zgrzyt z kierowcą spod Warszawy, który w najmniej oczekiwanym momencie na siłę próbował wbić się w tłum omal nie potrącając małego dziecka. Masakra.

Na mecie teatr wciąż coś robi i... nikt tego nie ogląda... chyba, że jest to tylko próba, długa próba...

Powrót z chłopakami z Zabrza i Bytomia. Fajne tempo ale w Maciejowie się rozstajemy, jeden z kolegów łapie gumę, a ja niestety mam jeszcze coś do zrobienia więc gnam do domu.

Żeby było trudniej zamiast asfaltem decyduję się na teren i... witamy w krainie kałuż... Szybciej nie było. Brudniej tak :-)

I po co to wszystko? © djk71


W sumie wyszła fajna rozgrzewka przed jutrem i... chyba dłuższa niż jutrzejsza jazda :-)

Pierwsza setka w tym roku

Niedziela, 25 kwietnia 2010 · Komentarze(19)
Pierwsza setka w tym roku

Po dwóch tygodniach ciężkiej pracy w końcu pora na rower. Miało być bladym świtem ale Monika zaproponowała wyjazd na bytomską imprezę z okazji akcji "Polska na rowery".

Ruszamy do Bytomia i... szok. Wieje koszmarnie, chyba gorzej niż wtedy kiedy nie dojechaliśmy na Górę św. Anny. Jakoś jednak docieramy na bytomski Rynek, gdzie oczywiście spotykamy Jacka i parę innych znajomych twarzy ;-)



"Masową" trasą robimy rundkę po centrum, by w końcu dotrzeć do nowej hali sportowej w Szombierkach, gdzie otrzymujemy certyfikaty uczestnictwa w imprezie oraz zostajemy poczęstowani pyszną grochówką. Niektórzy są bardzo dumni z certyfikatów



W planach jeszcze dodatkowe atrakcje ale my ruszamy dalej. Choć może fajnie by było spojrzeć na wszystkich z góry... ;-)



Jedziemy, a może idziemy...



... przez Piekary...



... i dojeżdżamy do bunkra w Dobieszowicach, który za cel wybrali dziś również inni miłośnicy dwóch kółek :-)



Podziwiając co kawałek kolejne odcinki budowanej autostrady A1 docieramy do lotniska w Pyrzowicach. Niestety nie udaje nam się sfotografować żadnego startującego ani lądującego samolotu, choć chwilę wcześniej jeden z nich mocno nas zaskoczył.



Ruszamy w stronę zalanej kopalni w Bibieli zahaczając wcześniej o zameczek Donnersmarcków, który stał się w latach 70-tych rezydencją I sekretarza PZPR Edwarda Gierka.

Obok ruin kopalni w Pasiekach (nazwanych Piaskami na nowej mapie Wyżyny Śląskiej wydanej przez Compass) nowa tablica informacyjna. Dobrze, bo stara komuś przeszkadzała kiedy byłem tu poprzednio. Oznaczenia szlaku też jakby wyraźniejsze, trudno teraz tu nie trafić.



Chwilę zwiedzamy pozostałości po kopalni, która została całkowicie zalana ponad 90 lat temu. Przy okazji dowiadujemy się, że niektórzy badają ten teren od wielu lat i wciąż znajdują coś nowego. Dla ciekawskich ostrzeżenie... ponoć łatwo wpaść w niezabezpieczone szyby... :-(

Ale i tak jest tu ładnie...



Co prawda momentami nie do końca wiemy jak powinniśmy jechać...



... ale jakoś dajemy radę ;-)

Robimy rundkę po okolicy i jedziemy do Zielonej. Fajnie choć droga momentami daje w d... dosłownie... Szkoda, że nie ma czasu na odpoczynek...



Do Kalet w ramach odpoczynku decydujemy się jechać asfaltem, gdzie Kosma strofuje mnie, że znów mi się gdzieś spieszy ;)

Rzut oka na pozostałości przemysłowe...



Ale zegar na kościele mówi, że czas do domu...



Szybkie zakupy w okolicznym sklepie, obiadokolacja w lesie i ruszamy w stronę Głębokiego Dołu. Wcześniej próbujemy odnaleźć najgrubszy cis (jak to opisano na wspomnianej mapie) ale nie udaje nam się to. Czyżby go wycięli? A może go nigdy nie było...

Tuż przed Głębokim Dołem łapię kapcia. Wjechać na szkło w... lesie... bez komentarza...

Mijamy staw i na azymut wracamy do domu...



Lądujemy w Pniowcu gdzie... lekko się gubię... Nie pierwszy chyba raz dziś... Muszę przyznać, że Kosma jest dziś lepszym nawigatorem... ;-)

Po chwili jednak odnajdujemy drogę i... Monika pokazuje mi co oznacza szybka jazda... Mam dość...

Było fajnie... potrzebowałem tego... Dziękuję żonie i dzieciom za wolny dzień i Monice za towarzystwo... :-)

Rocznicowa GMK

Piątek, 9 kwietnia 2010 · Komentarze(5)
Rocznicowa GMK
Dziś znów udało mi się chwilę wcześniej wyrwać z pracy (zaczyna mi się to podobać ;-)) żeby w końcu dotrzeć na Gliwicką Masę Krytyczną. Tym bardziej, że dziś rocznicowa :-)

Jak zwykle startuję chwilę później niż planowałem (kiedyś byłem punktualniejszy :-( ) i szybko ruszam w stronę Gliwic. Początkowo planowałem najkrótszą drogą (78-ką) ale jakoś na skrzyżowaniu w Rokitnicy zdecydowałem jechać na wprost i wylądowałem w Mikulczycach. Stamtąd Leśną i trochę terenem, trochę asfaltem, trochę chodnikami (czego zwykle nie czynię) docieram do Gliwic.

Na Placu Krakowskim już sporo osób, sporo znajomych twarzy, pogaduchy.

Elegancja...



Media :-)



W końcu ruszamy. Tempo zdecydowanie wolniejsze niż w Bytomiu ale spoko. Jedzie się fajnie ale trochę denerwuje mnie zachowanie niektórych młodszych uczestników... No cóż, przy setce osób to się zdarza...

Ogólnie jest wesoło i głośno...



Finał Masy w... szkole. Na miejscu poczęstunek (ciasta, drożdżówki, pączki, napoje...). Masowa gazetka, losowanie nagród i... nie wiem co więcej bo... musiałem uciekać do domu.



Jutro Odyseja więc trzeba się wyspać, odpocząć...

Szybki powrót 78-ką w miarę spokojnie aż do Rokitnicy gdzie idiota w BMW powoduje, że odkrywam, że potrafię hamować prawie w miejscu i do tego bokiem...

Czas na odpoczynek. Weekend będzie ciężki... ;-)

IX BMK - Ciepło !!!

Piątek, 19 marca 2010 · Komentarze(10)
IX BMK - Ciepło !!!

W końcu po tygodniach/miesiącach paskudnej pogody zrobiło się ciepło :-) W końcu po tygodniach siedzenia do późna w pracy udało mi się wyjść trochę wcześniej (czyt. prowadzić rozmowy w samochodzie, w drodze do domu, w domu...) po to żeby w końcu pojechać na Bytomską Masę Krytyczną trochę wcześniej, na spokojnie, bez pośpiechu. Nie udało się. Tradycyjnie wpadliśmy w ostatniej chwili :-)

Ale po kolei. Dziś oprócz Kosmy do Bytomia wybrali się z nami przedstawiciele wrocławskich i jasieńskich rowerzystów ;-) Co więcej dołącza również Łukasz (oj dawno nie jeździliśmy razem) ze swoją narzeczoną z Nowego Sącza (miło poznać). Jak widać bytomska masa jest bytomska tylko z nazwy ;-)

Podróż urozmaica nam spadająca w najmniej oczekiwanych momentach lampka Moniki :-) Oj pora coś z tym zrobić, bo następnym razem na skrzyżowaniu kierowcy nie będą tak cierpliwi. Na Rynku czeka na nas już około 40-tu rowerzystów wśród, których spotykamy sporo znajomych twarzy. Do tego tradycyjnie policja, straż miejska, pogotowie i kamery... Ciekawe co tam znowu nagadała Kosma... ;)

Ruszamy i jest świetnie... bo ciepło... dawno tak nie było... chyba dlatego trasa jest nieco dłuższa niż ostatnio i dobrze... nikt chyba nie narzeka... Jedziemy, rozmawiamy... można by tak długo... Na mecie tradycyjna herbatka w Biurze Promocji Miasta i... pamiątkowy kubeczek :-) Niby drobiazg ale jak zawsze bardzo miły.

Jeszcze szybka (szybka była w planach) wizyta w nowym sklepie Romana, który chwilę wcześniej dostał oficjalną nominację na Pełnomocnika Prezydenta ds. dróg rowerowych i czas na powrót.

W drodze powrotnej towarzyszy nam Goofy601 i fredziomf, któremu brakuje chyba bardzo kilometrów bo... jedzie w przeciwnym kierunku niż jego dom ;-). Jest nam miło, że eskortuje nas prawie do domu i... umawia się z nami na sobotę...

Fajny dzień, dawno takiego nie było... Brakowało mi tego... Dzięki wszystkim za wspaniałe towarzystwo.

Mam nadzieję, że masy przyczynią się do tego, że kiedyś będzie można oglądać tylu rowerzystów ilu widziałem w czasie mojej ostatniej wizyty w Wiedniu... Byłem w szoku, wymalowane wszędzie pasy, parkingi, przejazdy... Ech... I co najważniejsze... z wszystkich tych udogodnień naprawdę korzystają rowerzyści... Jest ich tam mnóstwo, bez względu na temperaturę, na porę dnia... Żałuję tylko, że nie miałem czasu popstrykać więcej zdjęć...

Mroźna BMK

Piątek, 22 stycznia 2010 · Komentarze(7)
Mroźna BMK
W zeszłym miesiącu nie mogłem uczestniczyć w Bytomskiej Masie Krytycznej więc dziś obowiązkowo. Z uwagi na późny powrót z pracy i warunki jakie panują na zewnątrz do Bytomia jedziemy Kosmy cytrynką. Przyjeżdżamy lekko spóźnieni ale uprzedzona wcześniej ekipa czeka. Pewnie już im się chłodno zrobiło, w końcu na dworze -12C (odczuwalnie ponoć ok. -17, czy nawet -19) więc nie ma czasu na powitania - od razu ruszamy.

Za nami karetka. Na Rynku radiowozy policji, chyba cztery. Jakby się postarali to mogliby nas wszystkich zapakować, bo jest nas chyba tylko kilkunastu. Rundka wokół Rynku i dalej znaną już trasą. Spokojnie, wesoło, bez ekscesów. I dobrze. W sumie trochę krótko, ale trzeba dbać o zdrowie, chłód był jednak odczuwalny.

Na mecie czeka już na nas ciepła herbatka w Biurze Promocji Miasta. Miło się napić czegoś ciepłego w ciepłym pokoju. I miły prezent - płyta DVD promująca Bytom jako miasto kultury. Na okładce płyty możemy przeczytać o Bytomiu jako "mieście starszym od Krakowa, w którym od wieków mieszkali zgodnie ludzie wielu kultur i narodowości".

Dziś też po raz kolejny miło było patrzeć na zgodne współistnienie i współpracę śląskich mas krytycznych :-)

Bytomska Masa Krytyczna - oznakowany

Piątek, 20 listopada 2009 · Komentarze(15)
Bytomska Masa Krytyczna - oznakowany

Masakra. Miesiąc przerwy w jeżdżeniu. Miesiąc przerwy w życiu. Miesiąc masakrycznej pracy, wyjazdów i innych obowiązków. Ciężki okres. Długi. Za długi. Za ciężki. Nie da się tak dłużej. Brak czasu na sen, albo spanie do upadłego bo na coś innego brak sił. Chciałbym jak najszybciej zapomnieć o tym okresie.

Może uda się 9 grudnia w Krakowie...


Może ktoś jeszcze ma chęć się wybrać?

Dobrze, że dziś masa w Bytomiu przynajmniej była motywacja żeby odkurzyć rower (może nie dosłownie... bo dalej jest brudny koszmarnie). Z Kosmą z Helenki do Bytomia przez las, myślałem co prawda, że pojedziemy terenem ale zapomniałem, że o 17 jest juz ciemno. Więc spokojnie asfaltem, wyjątkowo przed czasem docieramy na Rynek.

Chwila powitań, rozmów, żartów, lubię ten klimat...

Dziś wszyscy jedziemy oznakowani (żeby było łatwiej policzyć?) :-) W sumie jest ok. 45 osób. Ładnie jak na listopad.



Na Wrocławskiej... policja eskortuje kibiców Jagi zmierzających na stadion Polonii. Dobrze, że dziś nie wołamy "Nie stójcie w korkach" bo dziś sami musimy stać i czekać.

Po przejeździe na Rynku niespodzianka. W Biurze Promocji Miasta czeka na nas ciepła herbatka, cukierki, smycze... Miło. Bardzo miło.

Dziś, podobnie jak miesiąc temu nikomu się nie spieszy. Wszyscy stoją, rozmawiają, pewnie gdyby padło hasło, że jedziemy gdzieś jeszcze to... byśmy pojechali...

W końcu rozstajemy się. Z Jackiem i resztą jego towarzystwa jedziemy do Karbia, a stamtąd już sami do domu.

Fajnie, choć momentami Monika dawała nieźle czadu... Za szybko jak dla mnie...

Ech, czas wrócić do jazdy i zwolnić trochę w życiu, pracy... Nie da się tak dłużej...

BMK - z dzieckiem Anetki :)

Piątek, 23 października 2009 · Komentarze(6)
BMK - z dzieckiem Anetki :)
Kolejna Bytomska Masa Krytyczna. Dojazd razem z Moniką... opłotkami delikatnie mówiąc :-)
Ale było fajnie, szczególnie obok stadionu Polonii na dwie godziny przed meczem z Ruchem. Ciekawe czy powrót też wymyśli tą samą drogą...

Na miejscu znacznie mniej osób niż na poprzednich masach, ale nic dziwnego... chłodno, mżawka, ciemno i jeszcze ten mecz... Sporo znajomych..., a może tyle samo tylko z masy, na masę my po prostu znamy coraz więcej osób... Dołącza po raz kolejny również prezydent miasta wraz z panią rzecznik.

Rozdajemy ulotki Śląskiej Inicjatywy Rowerowej.



Na początku organizatorzy dziękują za przybycie osobom, które nie mają oświetlenie. Fajnie, że przyjechali ale dziś z nami nie pojadą. Szkoda ich ale dziś część trasy jedną z głównych ulic (Wrocławską) i ich życie jest ważniejsze... Mam nadzieję że jeszcze wrócą kiedyś na masę...

Trasa wiedzie między innymi nową (oczyszczoną z liści!!!) rowerówką w Parku Miejskim. Szkoda, że nie jest dłuższa... bo naprawdę jest fajna.

Wrocławską trochę przyblokowaliśmy (z jednej strony kibice jadący na mecz, z drugiej my) więc pewnie kierowcy nie byli szczęśliwi...

Dziś krótko (chyba około 7-8km). Na Rynku wszyscy czują niedosyt, prawie nikt się nie rozjeżdża, wszyscy jeszcze mają ochotę pogadać, a może gdzieś pojechać...

W końcu powrót z obstawą do Miechowic :), a potem powrót na Helenkę już tylko w trójkę z Moniką i dzieckiem Anetki - Goofy601 (mam nadzieję, że się nie obrazi jak przeczyta) ;)

Dzięki wszystkim za miłe towarzystwo. Dzięki organizatorom za kolejną imprezę. Fajnie, że było nagłośnienie, trzeba je tylko jeszcze bardziej wykorzystać.

III Bytomska Masa Krytyczna

Piątek, 18 września 2009 · Komentarze(7)
III Bytomska Masa Krytyczna
Po długiej absencji spowodowanej nawałem pracy oraz wyjazdem na targi (niestety nie wyszło planowane wspólne kręcenie z Jackiem) dziś znów pora na rower. Mimo, że zmęczony, nie mogłem sobie odpuścić kolejnej bytomskiej masy. W towarzystwie Moniki jedziemy na bytomski Rynek. Chociaż na wstępie wydawało się, że ludzi mniej niż poprzednio to skrupulatne liczenie wskazało 98 osób. Pięknie. Ciekawe, czy w tym roku uda się przekroczyć setkę. Może być ciężko, bo z każdym kolejnym miesiącem będzie gorsza pogoda, ale... miejmy nadzieję że się mylę ;-)



Masa została poprzedzona minutą ciszy poświęconą górnikom, którzy zginęli w tragicznym wypadku dzisiejszego ranka.

Jak widać uczestnicy korzystali z przeróżnych rowerów.





Fajna trasa pokazująca zarówno zakamarki, gdzie sam bym się nie wybrał, jak i przepiękne miejsca, szkoda tylko, że często takie zniszczone. Niestety kasa jaka jest potrzebna na renowację jest niewyobrażalna. Może jakimś wyjściem jest sprzedaż części tych budynków obwarowana koniecznością renowacji, o czym opowiadał mi w trakcie jazdy prezydent Bytomia Piotr Koj, który również wziął udział w masie.

Szybko minęło te kilkanaście kilometrów mimo dość spokojnego tempa (choć chyba szybszego niż poprzednio).


Wśród uczestników oprócz nas obecnych było jeszcze kilka osób z bikestats.pl: org Dyniogłowy, Keszol, Darth, ventylator, misiek93, ficus, fredziomf, foly i goofy601. Na BS zarejestrował się jeden z organizatorów: rowerek. Pewnego dnia trzeba będzie chyba zrobić pomasowe BS-owe atfer party ;-)

Powrót samotnie i szybko, bo... dość chłodno. Tak to jest jak się zapomina wziąć czegoś cieplejszego.

II Bytomska Masa Krytyczna

Piątek, 21 sierpnia 2009 · Komentarze(2)
II Bytomska Masa Krytyczna
Po pracy i szybkim obiadku ruszamy wraz z Kosmą na II Bytomską Masę Krytyczną. Mało czasu więc szybkim tempem. Przy wyjeździe z Miechowic Monika zostaje na skrzyżowaniu i po chwili dowiaduję się, że jakiś niecierpliwy kierowca ruszając ze skrzyżowania potrącił ją. Na szczęście nic się nie stało i po chwili jesteśmy już na bytomskim Rynku.

Przy wjeździe wita nas Dariusz79 a po chwili dołącza do nas Darth oraz Keszol. Oczywiście jest też mistrz ceremonii - Dyniogłowy.



Pogawędki, zdjęcia, przyglądanie się rosnącej z każdą chwilą liczbie rowerzystów. Po przemowie Jacka odczekujemy akademicki kwadrans i ruszamy w eskorcie (i towarzystwie) straży miejskiej.



Fajnie wygląda ekipa prawie setki osób jadących razem. Najlepiej komentuje to widzący nas chłopczyk: "Jaka wielka rodzinka" :-)

Fajnie dobrana trasa pozwala zarówno podziwiać momentami magiczną zabudowę Bytomia (szkoda, że tak zaniedbaną) jak i przejechać 8km w ścisłym centrum nie tarasując nadmiernie ruchu.

Podoba mi się, że wśród wielu zmuszonych do czekania kierowców widać życzliwe uśmiechy. Oby tak dalej. Oczywiście znalazł się też jeden wariat ale to tylko potwierdzenie, że warto robić takie imprezy bo jest kogo edukować :-)

Dojeżdżamy na Rynek cali, zdrowi i uśmiechnięci. Podziękowania, pierwsze komentarze, ostatnie zdjęcia i pora się rozstać.





My jednak z Kosmą i Darkiem i Grzegorzem decydujemy się jechać w stronę Zabrza.

Po drodze zafundowałem im mały horror prowadząc trasę przez Borsig - piękne, stare robotnicze osiedle, ale niestety niezbyt bezpieczne, szczególnie w piątkowy wieczór. Mam nadzieję, że mi to wybaczą.

Krótka wizyta w centrum i dłuższy postój pod fontanną.



Tam żegnamy Keszola, a chwilę później zostawiamy przy dworcu kolejowym Dariusza79.

Dalej już prostą drogą na Helenkę.

Fajne popołudnie z fajnymi ludźmi :)