III Bytomska Masa Krytyczna
Po długiej absencji spowodowanej nawałem pracy oraz wyjazdem na targi (niestety nie wyszło planowane wspólne kręcenie z Jackiem) dziś znów pora na rower. Mimo, że zmęczony, nie mogłem sobie odpuścić kolejnej bytomskiej masy. W towarzystwie Moniki jedziemy na bytomski Rynek. Chociaż na wstępie wydawało się, że ludzi mniej niż poprzednio to skrupulatne liczenie wskazało 98 osób. Pięknie. Ciekawe, czy w tym roku uda się przekroczyć setkę. Może być ciężko, bo z każdym kolejnym miesiącem będzie gorsza pogoda, ale... miejmy nadzieję że się mylę ;-)
Masa została poprzedzona minutą ciszy poświęconą górnikom, którzy zginęli w tragicznym wypadku dzisiejszego ranka.
Jak widać uczestnicy korzystali z przeróżnych rowerów.
Fajna trasa pokazująca zarówno zakamarki, gdzie sam bym się nie wybrał, jak i przepiękne miejsca, szkoda tylko, że często takie zniszczone. Niestety kasa jaka jest potrzebna na renowację jest niewyobrażalna. Może jakimś wyjściem jest sprzedaż części tych budynków obwarowana koniecznością renowacji, o czym opowiadał mi w trakcie jazdy prezydent Bytomia Piotr Koj, który również wziął udział w masie.
Szybko minęło te kilkanaście kilometrów mimo dość spokojnego tempa (choć chyba szybszego niż poprzednio).
Wśród uczestników oprócz nas obecnych było jeszcze kilka osób z bikestats.pl: org Dyniogłowy, Keszol, Darth, ventylator, misiek93, ficus, fredziomf, foly i goofy601. Na BS zarejestrował się jeden z organizatorów: rowerek. Pewnego dnia trzeba będzie chyba zrobić pomasowe BS-owe atfer party ;-)
Powrót samotnie i szybko, bo... dość chłodno. Tak to jest jak się zapomina wziąć czegoś cieplejszego.