II Bytomska Masa Krytyczna
Piątek, 21 sierpnia 2009
· Komentarze(2)
Kategoria do 50km, W towarzystwie, śląskie, Z kamerą wśród..., Masowo
II Bytomska Masa Krytyczna
Po pracy i szybkim obiadku ruszamy wraz z Kosmą na II Bytomską Masę Krytyczną. Mało czasu więc szybkim tempem. Przy wyjeździe z Miechowic Monika zostaje na skrzyżowaniu i po chwili dowiaduję się, że jakiś niecierpliwy kierowca ruszając ze skrzyżowania potrącił ją. Na szczęście nic się nie stało i po chwili jesteśmy już na bytomskim Rynku.
Przy wjeździe wita nas Dariusz79 a po chwili dołącza do nas Darth oraz Keszol. Oczywiście jest też mistrz ceremonii - Dyniogłowy.
Pogawędki, zdjęcia, przyglądanie się rosnącej z każdą chwilą liczbie rowerzystów. Po przemowie Jacka odczekujemy akademicki kwadrans i ruszamy w eskorcie (i towarzystwie) straży miejskiej.
Fajnie wygląda ekipa prawie setki osób jadących razem. Najlepiej komentuje to widzący nas chłopczyk: "Jaka wielka rodzinka" :-)
Fajnie dobrana trasa pozwala zarówno podziwiać momentami magiczną zabudowę Bytomia (szkoda, że tak zaniedbaną) jak i przejechać 8km w ścisłym centrum nie tarasując nadmiernie ruchu.
Podoba mi się, że wśród wielu zmuszonych do czekania kierowców widać życzliwe uśmiechy. Oby tak dalej. Oczywiście znalazł się też jeden wariat ale to tylko potwierdzenie, że warto robić takie imprezy bo jest kogo edukować :-)
Dojeżdżamy na Rynek cali, zdrowi i uśmiechnięci. Podziękowania, pierwsze komentarze, ostatnie zdjęcia i pora się rozstać.
My jednak z Kosmą i Darkiem i Grzegorzem decydujemy się jechać w stronę Zabrza.
Po drodze zafundowałem im mały horror prowadząc trasę przez Borsig - piękne, stare robotnicze osiedle, ale niestety niezbyt bezpieczne, szczególnie w piątkowy wieczór. Mam nadzieję, że mi to wybaczą.
Krótka wizyta w centrum i dłuższy postój pod fontanną.
Tam żegnamy Keszola, a chwilę później zostawiamy przy dworcu kolejowym Dariusza79.
Dalej już prostą drogą na Helenkę.
Fajne popołudnie z fajnymi ludźmi :)
Po pracy i szybkim obiadku ruszamy wraz z Kosmą na II Bytomską Masę Krytyczną. Mało czasu więc szybkim tempem. Przy wyjeździe z Miechowic Monika zostaje na skrzyżowaniu i po chwili dowiaduję się, że jakiś niecierpliwy kierowca ruszając ze skrzyżowania potrącił ją. Na szczęście nic się nie stało i po chwili jesteśmy już na bytomskim Rynku.
Przy wjeździe wita nas Dariusz79 a po chwili dołącza do nas Darth oraz Keszol. Oczywiście jest też mistrz ceremonii - Dyniogłowy.
Pogawędki, zdjęcia, przyglądanie się rosnącej z każdą chwilą liczbie rowerzystów. Po przemowie Jacka odczekujemy akademicki kwadrans i ruszamy w eskorcie (i towarzystwie) straży miejskiej.
Fajnie wygląda ekipa prawie setki osób jadących razem. Najlepiej komentuje to widzący nas chłopczyk: "Jaka wielka rodzinka" :-)
Fajnie dobrana trasa pozwala zarówno podziwiać momentami magiczną zabudowę Bytomia (szkoda, że tak zaniedbaną) jak i przejechać 8km w ścisłym centrum nie tarasując nadmiernie ruchu.
Podoba mi się, że wśród wielu zmuszonych do czekania kierowców widać życzliwe uśmiechy. Oby tak dalej. Oczywiście znalazł się też jeden wariat ale to tylko potwierdzenie, że warto robić takie imprezy bo jest kogo edukować :-)
Dojeżdżamy na Rynek cali, zdrowi i uśmiechnięci. Podziękowania, pierwsze komentarze, ostatnie zdjęcia i pora się rozstać.
My jednak z Kosmą i Darkiem i Grzegorzem decydujemy się jechać w stronę Zabrza.
Po drodze zafundowałem im mały horror prowadząc trasę przez Borsig - piękne, stare robotnicze osiedle, ale niestety niezbyt bezpieczne, szczególnie w piątkowy wieczór. Mam nadzieję, że mi to wybaczą.
Krótka wizyta w centrum i dłuższy postój pod fontanną.
Tam żegnamy Keszola, a chwilę później zostawiamy przy dworcu kolejowym Dariusza79.
Dalej już prostą drogą na Helenkę.
Fajne popołudnie z fajnymi ludźmi :)