Wpisy archiwalne w kategorii

Ble ble ble

Dystans całkowity:881.15 km (w terenie 189.34 km; 21.49%)
Czas w ruchu:50:04
Średnia prędkość:17.93 km/h
Maksymalna prędkość:57.29 km/h
Suma podjazdów:560 m
Maks. tętno maksymalne:192 (105 %)
Maks. tętno średnie:176 (91 %)
Suma kalorii:4397 kcal
Liczba aktywności:43
Średnio na aktywność:21.49 km i 1h 09m
Więcej statystyk

39 i... trochę więcej niż pół

Wtorek, 15 lutego 2011 · Komentarze(8)
39 i... trochę więcej niż pół

Dziś miał być kolejny poranny wyjazd. Nie było, nie ma. Może dlatego, że termometr wskazuje -10C (odczuwalna -15C). Może dlatego, że mam dużo pracy i muszę być wcześnie w firmie. A może z zupełnie innego powodu. Jakiś powód zawsze się znajdzie.

Wydawało mi się, że mając na karku prawie 40 lat (40 lat - pamiętam gdy jako dziecko oglądałem tego starego faceta w Czterdziestolatku - szok) - wydawało mi się, że naprawdę wiele rozumiem i niewiele potrafi mnie zaskoczyć. Wydawało mi się, że niektóre rzeczy, niektóre zachowania nie potrafią mnie już poruszyć, zdenerwować. Wydawało mi się, że inni też dorastają, też potrafią wyciągać wnioski... Wydawało mi się...

Tu powinna być piosenka ilustrująca mój nastrój, to co czuję. Tylko nie potrafię takiej znaleźć, choć wydawać by się mogło, że znam ich tyle.

A może jednak jedna jest, stara ale...

<object height="350" width="425"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/QzNTc7zlKPI"> <embed src="http://www.youtube.com/v/QzNTc7zlKPI" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" height="350" width="425"></embed></object><lt>
A propos wczorajszych Walentynek to przypomniał mi się tekst, który pewnie niektórzy znają, który może nawet był publikowany na bikestats, może nawet sam go już kiedyś wkleiłem, ale co tam, najwyżej się powtórzę... Jest taki życiowy...



Na świecie istnieje tylko jedna zasada - musisz uszczęśliwiać kobiety!

- Zrób coś, co ona lubi, a nabijesz za to punkty
- Zrób coś, czego ona nie lubi, a stracisz punkty
- Zrób coś, co ona lubi i oczekuje tego od ciebie - a nie dostaniesz za to żadnych punktów

Zacznijmy od podziałki systemu punktowego - wygląda to następująco:

Proste obowiązki

Ścielisz łóżko: +1
Ścielisz łóżko, ale zapominasz ułożyć na nim ozdobnych poduszeczek: 0
Po prostu rzucasz kołdrę na pogniecione prześcieradło: -1

Idziesz jej kupić extra cienkie podpaski ze skrzydełkami: +5
Robisz to samo w burzę śnieżną: +8
Wracasz z tych zakupów, ale z piwem: -5
Wracasz z wyprawy po podpaski - z piwem, ale bez podpasek: -25

Nocami sprawdzasz szelesty, które wydają się jej podejrzane: 0
Nie dostrzegasz niczego niepokojącego: 0
Jeżeli coś znajdziesz: +5
Zabijasz to kijem do golfa: +10
Jeśli to był jej kot: -40

Zobowiązania socjalne

Przez całe party zostajesz u jej boku: 0
Zostajesz chwilę u jej boku, a potem idziesz do:
- kolegi: -1
- kolega ma na imię Agnieszka: -4
- Agnieszka jest tancerką: -6
- Agnieszka ma duży biust: -18

Na jej urodziny zabierasz ją na niezłe jedzenie: 0
Nie jest to bar szybkiej obsługi: +1
Jest to bar szybkiej obsługi: -2
Jest to knajpa z ekranem do transmisji sportowych: -3
Ta sama knajpa z transmisjami "live": -10
Wcześniej pomalowałeś twarz w barwy klubowe: -50

Idziesz z nią do kina: 0
Na film, który jej się podoba: +1
Na film, którego ty nienawidzisz: +5
Na film, który tobie się podoba: -2
Na film, w którym cyborgi pożerają ludzi: -9
Wcześniej ją okłamujesz i mówisz, że będzie to film o miłości: -15

Twój wygląd

Rośnie ci widoczny brzuch: -10
To samo, ale trenujesz, by się go pozbyć: +8
Zaczynasz nosić hawajskie koszule, które go zakryją: -35
Mówisz "nic nie szkodzi", bo ona ma podobny: -800

Pytania kłopotliwe

Ona: Czy jestem za gruba?
Zwlekasz z odpowiedzią: -10
Pytasz: "gdzie?": -35
Każda inna odpowiedź?: -20

Komunikacja

Słuchasz jej: 0
Próbujesz wyglądać na skoncentrowanego: -10
Ponad 30 minut: +5
Ponad 30 minut podczas transmisji meczu w telewizji: +12
Robisz to samo, nie spoglądając ani razu na ekran: +100
Robisz to samo, ale ona odkrywa, że zasnąłeś: -200

Uwaga: punkty dodatnie przepadają po 2 dniach, punkty ujemne nigdy nie tracą ważności!

Blog Roku 2010

Czwartek, 13 stycznia 2011 · Komentarze(5)
Kategoria Ble ble ble
Blog Roku 2010
Przypomniało mi się (a właściwie to Kajman mi na forum przypomniał) jak dwa lata temu mój blog brał udział w konkursie na Blog Roku 2008. Dzięki głosom znajomych oraz wielu BS-owiczów trafił on do dziesiątki najlepszych w kategorii "Moje zainteresowania i pasje" - 6 miejsce (spośród 744 blogów) oraz zajął 22 miejsce w klasyfikacji generalnej (9132 blogi). Jeszcze ślad pozostał :) Przegrał ze stanikami i kuchnią :) Ech to były czasy :) Mile to wspominam.

Dziś również widzę, że w konkursie startuje kilka blogów z naszej małej społeczności.

Chciałbym rekomendować blog Eli - niradhary . Ci, którzy Ją znają wiedzą dlaczego :-) Ci, którzy nie mieli okazji Jej jeszcze poznać niech… żałują. Oby wszyscy byli tacy jak Ona :-) Zresztą wystarczy przeczytać kilka wpisów by poczuć jakie ciepło bije z Jej stron… jedyne co mam Eli za złe, to te widoki gór, którymi wszystkich drażni ;)

Jeśli ktoś nie miał okazji zerknąć na Jej stronkę to zapraszam. I zapraszam do zagłosowania na ten blog w plebiscycie BLOG ROKU 2010.



Nominowanie blogów (głosowanie SMS) trwać będzie w dniach od 11.01.2011 godz. 15.00 do 20.01.2011 godz. 12.00 Należy wysłać SMS o treści H00538 na numer 7122. Koszt SMS to tylko 1,23zł brutto.

Do kolejnego etapu przechodzi 10 najlepszych blogów, a blog Eli jest już wysoko. Oprócz tego, że możemy sprawić Eli przyjemność (a potrzebuje tego po poprzednim roku) to dodatkowo jest to promocja BIKESTATS.PL, a dochód z SMS-ów zostanie przeznaczony na turnusy rehabilitacyjne dla osób niepełnosprawnych.

Z góry w imieniu i Eli i swoim dziękuję :-)

Pusta kartka

Niedziela, 9 stycznia 2011 · Komentarze(13)
Pusta kartka
Dziś miał być rower, wczoraj miał być rower… Miał, jak wiele innych rzeczy...

Fajnie rozpoczął się ten rok. Aktywnie. Jak lubię. Udało mi się zabrać do wielu tematów, które leżały odłogiem. Trwało to przez… tydzień. I znów jest "normalnie". Szlag by to trafił. Nie da się. Nie chce się. Niczego się nie chce. Niczego się nie da.

Przez dwa dni byłem na szkoleniu. Takim, na którym chciałem być, a które okazało się być zupełnie inne. Nie żałuję choć większość z tych rzeczy wiedziałem. Nie żałuję, bo jak zwykle ciekawie było poobserwować innych uczestników. Nie żałuję choć znów się dowiedziałem, że jestem "inny".

Przeraziło mnie tylko ostatnie zadanie w trakcie zajęć. Na czystej kartce papieru mieliśmy wypisać swoje marzenia. Nawet te najbardziej szalone, zwariowane… Mogliśmy napisać co chcieliśmy, bo tych kartek nikt nie miał oglądać, nie mieliśmy o tym dyskutować… I… kiedy wszyscy wpisywali: 1 mln EURO, domy, samochody, podróże… itp. ja… nie potrafiłem niczego wymyślić. Siedziałem nad pustą kartką. Długo tak siedziałem…



I’m gonna close my eyes...

Podsumowanie?

Piątek, 31 grudnia 2010 · Komentarze(8)
Podsumowanie?

Dzień urlopu. Żeby choć chwilę odpocząć skoro w święta się to nie udało. Korzystając z okazji postanawiam wyjść choć na chwilę na rower. Nie jeździłem już ponad miesiąc. Będzie powód żeby zrobić wpis i podsumowanie roku.

Termometr pokazuje -8C. Nie szkodzi, jeździłem już w mrozie. Ruszam i jest ślisko. Do tego włożyłem kominiarkę i oczywiście od razu parują mi okulary i nic nie widzę. Wjazd do lasu masakryczny. Śliski, nierówny… nie… wycofuję się.

To trochę tak jak w życiu, jak coś na dzień dobry wydaje się być problematyczne, niepewne to może lepiej też się wycofać i nawet nie próbować.

Jadę asfaltem w stronę Miechowic. Może tam wjazd do lasu będzie przyjaźniejszy. Nie jest. Jest zasypany. Zaczyna mi być zimno w palce u rąk. Chyba jednak wrócę do domu, bo asfaltem to żadna przyjemność, co chwilę stres, gdy ktoś mnie wyprzedza. Dojeżdżam jednak do Miechowic i tam wjeżdżam do lasu. Zimno w uda. Po co ja to robię? Na przekór sobie? Na pokaz? Nie wiem.

Dalej lasem, znów parują mi okulary… nie podoba mi się taka jazda. Wiele rzeczy mi się ostatnio nie podoba.

Strasznie marudny się ostatnio zrobiłem. Dobra koniec. Trzeba się trochę pocieszyć jazdą. Jest podjazd. Cała naprzód. Taaa… łańcuch zaczyna przeskakiwać. Podobnie jak w życiu. Jak już człowiek chce coś zmienić, coś innego zrobić to… atak z najmniej spodziewanej strony… do duszy...

Nie to nie. Dalej już asfaltem. Teraz już mi zimno wszędzie. Dziwne, krótko a zmarzłem :-(

Cała ta przejażdżka była podsumowaniem tego roku. Nie tylko rowerowego.
Brak radości. Sporo niepowodzeń. Strach przed nieznanym. Strach czasem niczym nieuzasadniony bo przecież tak naprawdę ani razu się nie poślizgnąłem, ani razu nie przewróciłem a jednak się bałem i rezygnowałem… Nie tak miała wyglądać ta przejażdżka, nie tak miał wyglądać ten rok..

Po wejściu do domu dzieci uświadomiły mi, że nie wziąłem kasku i pojechałem w samej kominiarce. Dobrze, że tego nie wiedziałem bo pewnie po pierwszym kilometrze bym wrócił.

Może w przyszłym roku…

Żeby nie było zbyt pesymistycznie to coś co już Goofy601 pokazywał ale... z dobrych znaków trzeba się cieszyć :-)

Zabrzański Szlak Rowerowy © djk71

Magia świąt - zabijemy świnię...

Środa, 22 grudnia 2010 · Komentarze(16)
Magia świąt - zabijemy świnię...

Niedługo znowu święta
Zabijemy świnię, bo Bóg się rodzi
A jak już się urodzi
To nas oswobodzi

Tak śpiewa jeden z moich ulubionych zespołów… I coś w tym jest.
Nie rozumiem pojęcia "magia świąt". Co to jest?

Zakupy

Tygodniowa, a może i dłuższa bieganina po zatłoczonych przez podobnych wariatów sklepach? Wcześniej oczywiście szukanie miejsca na marketowych parkingach… Wymyślanie jakiś dziwnych, najczęściej nikomu niepotrzebnych prezentów? Może kolejna para czarnych skarpet? Czemu czarnych? Bo w zeszłym roku też dostał czarne i był zadowolony (przecież się uśmiechał i dziękował).

Zakupy cd.

Jeszcze spożywka. Przecież musimy zrobić 12 dań (kurcze, co tu wykombinować… barszcz, uszka (policzmy osobno żeby łatwiej było uzbierać 12…)… Wydajemy jakieś chore pieniądze choć i tak nie zjemy więcej niż jesteśmy w stanie zwykle zjeść… A może jednak zjemy i odchorujemy…

Sprzątanie

Ale o co chodzi? Dlaczego raz w roku ma być bardziej posprzątane niż w innych dniach. Szczególnie jeśli i tak wyjeżdżamy na święta do rodziny. Jeśli ktoś cały rok nie sprząta to… co zmieni jeden dzień? A jeśli sprząta to… ma posprzątane więc o co cały ten zgiełk?

Gotowanie

Jedna wielka nerwówka… Zdążę, nie zdążę, czego jeszcze zapomniałem… To za słone, to za słodkie… a potem i tak będzie tego za dużo i połowę trzeba będzie wyrzucić...

Karp

Nie jadam ryb więc jest to temat dla mnie obcy. Ale jakieś kampanie medialne żeby kupować martwego, że lepiej jak kto inny go zabije, w innym miejscu… jakaś paranoja… Za chwilę zabronią mi zabić komara… bo też ma dzieci… Chyba jestem z innej bajki….

Kolacja wigilijna

Powinno być bez komentarza… Setki wymuszonych życzeń, choć Ci co je składają nie mogą na siebie patrzeć… Sztuczne uśmiechy… Nie znoszę tego…

Kolędy

Ciekawe czy karalne jest NIE nagranie płyty z kolędami przez artystę. Bo liczba płyt co roku dostarczanych z gazetami, zupkami, chipsami, piwem i wszystkim innym pozwala myśleć, że jest to obowiązkowe. I potem biedni ludzie nie wiedzą co wybrać… bo przecież sami śpiewać będą, bo nie mają na trzeźwo talentu….

Święta

Kolejne spotkania rodzinne, kolejne wymuszone nasiadówy. Kolejne sztuczne uśmiechy, choć tu już bywa różnie. Pojawia się alkoholu i ludzie zaczynają znów być szczerzy… I oczywiście telewizja. Bo coś trzeba robić skoro nie idziemy do pracy, a markety zamknięte…

Po świętach…

Można odpocząć. Oby jak najszybciej… znów było normalnie.

Brutalnie? Nie. Powstrzymałem się od epitetów, które w ostatnich dniach coraz częściej goszczą na mych ustach… Wiec nie tak dosadnie jak naprawdę myślę. Czemu? Bo przecież nie można psuć nastroju świątecznego, magii świąt…

<object height="350" width="425"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/iDKXk6e7Nv0"> <embed src="http://www.youtube.com/v/iDKXk6e7Nv0" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" height="350" width="425"></embed></object><lt>


Mimo wszystko życzę Wam wszystkim dużo spokoju i uśmiechu (nie tylko w święta).;lt;lt;lt;lt;youtube]

Doły...

Niedziela, 24 października 2010 · Komentarze(13)
Doły...
Kolejny wypad pod hasłem: z dala od ludzi, rozładować emocje, nie myśleć…

Tak bywa. Tylko czemu? Czemu nikt nie słucha przedtem, tylko płacze potem. Czasem żałuję, że jednak nie wylądowałem na psychologii. Rzadko, bardzo rzadko mylę się w ocenie ludzi. Zwykle staram się nie być radykałem, ale jeśli chodzi o ludzi, to jeśli z kimś nie nadajemy na tych samych falach od razu, to zwykle nawet po latach nie zdarza mi się zmienić o nim zdania.

Tak jest w rodzinie, tak jest wśród znajomych, tak jest na forach/blogach, tak jest w pracy… Niestety… I za każdym razem na świeczniku są ci, którzy najgłośniej krzyczą, którzy potrafią w odpowiedni sposób pokazać jacy inni są mali, którzy potrafią przypisać sobie sukcesy, których tak naprawdę nie odnieśli, którzy… ech…

I ich porażek też nikt nie widzi, bo przecież do tej pory im przyklaskiwaliśmy, byliśmy z nimi, więc jak tu teraz przyznać się do porażki… Masakra…

Juz nawet rower czuje jesień... © djk71


Mniejsza o to jadę. Gdzieś. Do lasu. Zmęczyć się. Wziąłem mapę więc może Doły Piekarskie? Spróbujemy. Spróbujemy to dobre słowo, bo kilka podejść i za każdym razem ląduję gdzieś na ich obrzeżach. Czy tam się da w ogóle wjechać? Da. W końcu. Fajne wąskie ścieżki, choć po deszczu może tu być ciężko.

Piekarske Doły jesienią © djk71


Czas na zdjęcie i chwilę później ścieżka się kończy. Trudno, krótka wspinaczka i znów znajduję jakąś ścieżkę i tablicę informującą, że rzeczywiście jestem w Dołach. W Dołach i w dole. Trudno pozbyć się niektórych myśli…

Skręcam w prawo i to już wyjazd… Nie, wracam, jadę w drugą stronę i jest lepiej. Przy drodze zbiornik wodny. Fajnie.

Oczko wodne w Piekarskich Dołach © djk71


Choć ogólnie teren chyba bardziej nadający się do wędrówek pieszych. Fajnie by tu było posiedzieć, ale chłodno i pora wracać.

Tylko wyjechać stąd też nie jest łatwo. W końcu udaje się. Powrót przez Wielki Kanion Tarnogórski. Znów doły… :)

Wielki Kanion Tarnogórski © djk71


Finał na skróty i… chyba jednak muszę jeździć z kompasem… No comments...

Krótka trasa ale zmęczyłem się. Nie tylko jazdą...

A i jeszcze jedno: Mam w d...ole, że potem wszyscy mówią "Miałeś rację". Mam to gdzieś. Wolałbym nie mieć racji, albo wolałbym, żeby powiedzieli, że mam rację przed problemem, a nie po...

X Zabrzańskie Szosowe Wyścigi Rowerowe Niezrzeszonych

Niedziela, 26 września 2010 · Komentarze(8)
X Zabrzańskie Szosowe Wyścigi Rowerowe Niezrzeszonych
Kiedy jest ładna pogoda to ja się włóczę po delegacjach lub siedzę do późna w pracy. Gdy przychodzi weekend to... bawię się na weselu (co nie oznacza, że nie było fajnie :-)).
Martwi mnie jednak fakt, że Odyseja Jesienna 2010 już w ten weekend. Tradycyjnie zbyt mało treningu, a nadchodzący tydzień zapowiada się... deszczowo... Nie dość, że nie pojeżdżę to jeszcze warunki na trasie będą... ciekawe... Czyżby miało być jak dwa lata temu?

Tymczasem dziś szosowe wyścigi w Zabrzu. Wiktorka nie ma, ja się nie ścigam (obawiam się kontroli antydopingowej po weselu...) ale Igorek nie odpuszcza. Spodobało mu się wygrywanie :-)

Z dziadkiem i Anetką jedziemy na start. Tak czeka już na nas Kosma. Zapisy. Objazd trasy i zaraz start.

Emocje na starcie © djk71


Jeszcze tylko parę metrów...

Meta już blisko © djk71


... i Igorek zdobywa brązowy medal.

Zmęczony ale szczęśliwy.

3 miejsce :-) © djk71


Teraz czas na Monikę. Jej kategoria ruszyła wraz z grupą mężczyzn 30-39. Szkoda, że nie widzieliście jak wystartowała. Trochę trwało zanim faceci na rowerach szosowych ją dogonili :-)

Na mecie zameldowała się pierwsza spośród kobiet. Gratulacje.

Najlepsza wśród kobiet © djk71


Igorek cieszy z medalu. Czyżby chciał mi coś zasugerować przed Odyseją... ;-)

Tata, a medla wygląda tak... :-) © djk71


Za wysokie progi, ale obiecuję świetnie się bawić... :-)

Wesele - działo się :-)

Sobota, 3 lipca 2010 · Komentarze(9)
Wesele - działo się :-)
Po Bike Orientowych szaleństwach tydzień ciężkiej pracy i... wyjazd do Wrocławia na wspaniały ślub i wesele.
Tu trudno było zapomnieć o rowerach...

Przypominały o tym bukiety...

Coś się zaplątało między kwiatami © djk71


Na co przeznaczyć wygraną? Odpowiedź jest tylko jedna... © djk71


Goście...

Nowa moda ślubna © djk71


Tort...

Palce lizać... © djk71


I tu też dwa kółka... © djk71


I wszystko jasne...

Nowożeńcy © djk71


Nie mogło być inaczej. A wierzcie mi, że to nie wszystkie akcenty rowerowe tego i następnego dnia...



Raz jeszcze... Kochajcie się :-)

Czy to na pewno jest serwis?

Wtorek, 30 marca 2010 · Komentarze(14)
Czy to na pewno jest serwis?
Szybkie - czy może raczej takie jak powinno być - wyjście z pracy z myślą o rowerze. Żeby pojeździć za dnia. Coś mnie jednak podkusiło i wpadłem na pomysł żeby podjechać z Wiktorka rowerem do serwisu. Muszę mu zmienić pedały, a odkręcenie ich w domowych warunkach zakończyło się porażką. Szybki telefon do szeroko reklamowanego punktu i mogę przyjechać.

Trudno, przy słońcu pojeżdżę innym razem, drugą część obiadu też zjem później. Ważniejsze jest dziecko, może w końcu znów zacznie jeździć.

Mimo korków szybko dowożę rower, wchodzę do sklepu/serwisu i od drzwi słyszę "Proszę tu nie wchodzić z rowerem!!!" O staropolskim "dzień dobry" Pan chyba nie słyszał. Ok, wycofuję się, choć niby skąd miałem wiedzieć, że do serwisu nie można wprowadzać rowerów, tym bardziej, że innych drzwi nie widać. Wychodząc słyszę "Wyjdę tam do Pana". Ok.

Dzielnica niezbyt przyjemna więc uważnie przyglądam się wszystkim, którzy mnie mijają z.... widoczną wzajemnością. Choć nie wiem, czy patrzą na mnie, czy na mój, a właściwie Wiktorka rower. Po prawie pół godzinie czekania zaczynam mieć dosyć. To już chyba nie te czasy żeby klienta wystawić za drzwi i niech sobie czeka... Czas pakować rower do auta i wracać do domu.

W ostatniej chwili wychodzi sprzedawca/serwisant. "O co chodzi?" Wyjaśniam, że mam problem z odkręceniem pedałów SPD i pytam czy jest w stanie mi pomóc. "Zaraz wracam", tym razem Pan na szczęście faktycznie wraca po chwili. Zestaw imbusów, które trzyma w ręce nie budzi mojego zaufania ale to on jest specjalistą... Trzy ruchy kluczem i z pretensją w głosie dowiaduję się, że przeze mnie Pan sobie uszkodził klucz i drugiego nie zamierza niszczyć. Kto to widział tak zakręcone pedały, przecież powinny się lekko odkręcić...

Po chwili znów słyszę kwestię o zniszczonym kluczu... Czyżby "specjalista" oczekiwał, że pokryję koszty minuty pracy i niewłaściwego doboru narzędzia...? Niedoczekanie.

Jestem w szoku. Dawno mnie tak nikt nie potraktował. Nawet nie przypuszczałem, że to się jeszcze zdarza... poczułem się jak za komuny... Szok. Miałem o tym nie pisać bo każdemu zdarza się gorszy dzień. Myślałem, że szybko o tym zapomnę. Nie udało się więc piszę.

Wieczorem szybka rundka przez Stolarzowice, Górniki, Wieszową, Grzybowice, Mikulczyce i Rokitnicę. Po raz pierwszy byłem bliski wjazdu z Rokitnicy na Helenkę nie schodząc poniżej 20km/h ale znów się nie udało. Ale było bliziutko. Nieźle się zasapałem, ale o serwisie wciąż nie zapomniałem.

Nie powiem gdzie byłem w serwisie ale prędko tam się nie pojawię... Szkoda, bo po cichu liczyłem, że tam będę oddawał swój rower do serwisowania...

Już potrzebuję tego...

Czwartek, 25 lutego 2010 · Komentarze(18)
Już potrzebuję tego...
Od ponad miesiąca zero km. Zero ruchu. Masakra.

Jak zwykle czas, pogoda... Tyle, że tym razem rzeczywiście pogoda wystraszyła mnie do tego stopnia, że nawet nie myślałem o jeździe. Kilka nieudanych prób w lesie na początku roku sprawiły, że przeszła mi ochota na walkę z naturą. A szosa... wystarczyła mi codzienna walka z pseudo-kierowcami, którą toczyłem siedząc za kółkiem.

Do tego wiek przypomniał o sobie i w zeszłym tygodniu rozłożyło mnie... dosłownie... No ale cóż teraz już tak będzie coraz częściej. Koledzy co prawda tłumaczyli mi, że to przez brak ruchu... Może...

Dziś wracając z Opola spotkałem kilku rowerzystów... do tego ta pogoda... słońce... Nie wytrzymałem... Po powrocie do domu... Nie :-) Nie pojechałem... bałem się. Jeszcze czuję moje plecy... Ale odkurzyłem rowerek, wyczyściłem, nasmarowałem i... oby już było tak ciepło...

Brakuje mi już tego pedałowania donikąd. Zostawienia wszystkiego za sobą. Zostania sam na sam ze sobą... ze swoimi myślami... Albo tego kręcenia z ekipą, tej atmosfery, śmiechu, odkrywania tego co blisko i daleko, tego co mija się codziennie nie zauważając zza szyb samochodu...

Brakuje mi tego... Ale za to już w sobotę spotkanie ze wspaniałą ekipą i... :)