Wpisy archiwalne w kategorii

Na bieżni

Dystans całkowity:1304.88 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:146:28
Średnia prędkość:8.87 km/h
Maksymalna prędkość:15.84 km/h
Maks. tętno maksymalne:199 (98 %)
Maks. tętno średnie:191 (94 %)
Suma kalorii:101183 kcal
Liczba aktywności:207
Średnio na aktywność:6.30 km i 0h 42m
Więcej statystyk

MOC

Piątek, 11 października 2019 · Komentarze(0)
Dziś dzień pod hasłem MOC. Najpierw 45 minut biegania na bieżni. Na zupełnym luzie, z przyjemnością... myśląc o tym co dalej... Jest moc więc trzeba ją wykorzystać...

A potem inna MOC!

Młynarski, Okudżawa, COHEN czyli MOC słowa i muzyki!

Pod takim hasłem zaliczyliśmy dziś z żoną koncert w miejscu, w którym dawno nie byłem, w Old Timers Garage.

Old Timers Garage - autobus z słusznym numerem © djk71

Samo miejsce robi wrażenie, ale wrażenie robiła dziś też publika. Najmłodsi nie byliśmy, ale raczej plasowaliśmy się tej młodszej kwarcie :-)

Old Timers Garage - klimatyczne miejsce © djk71


Dojrzałość widzów objawiała się nie tylko wiekiem, ale tym w jaki sposób reagowali na muzykę, wiersze, słowa...

A mnie ten kameralny w gruncie rzeczy koncert, przypomniał jak w drugiej połowie lat osiemdziesiątych oprócz włóczenia się po koncertach punkowych, po Jarocinie, czy innych tego typu imprezach, odkrywałem inne oblicze muzyki.
Jak poznawałem takie nazwiska jak Kaczmarski, Wysocki, Okudżawa, Kleyff, Gintrowski, Kelus i inni. Przypomniało mi się jak kopiowaliśmy cudem zdobyte nagrania, często beznadziejnej jakości nagrywane kaseciakiem. Trudno było zrozumieć słowa, muzyka przeplatała się z szumem, ale słuchaliśmy tego prawie jak nabożeństwa.

Gitara , klawisze, głos © djk71


I dziś, mimo, że koncert nie miał charakteru politycznego, to jednak z jakiegoś powodu czułem się jak na jakiejś zakazanej, nielegalnej imprezie. I myślałem tylko o tym żeby to było tylko złudzenie i... żeby znów nie trzeba było kopiować ukradkiem koncertów i słuchać po cichu niektórych utworów... Oby...

Rozbieganie po maratonie

Wtorek, 8 października 2019 · Komentarze(0)
Po niedzielnym maratonie wczoraj padłem.

Medal z maratonu © djk71

Bolało mnie wszystko: stopy, łydki, uda, plecy, a co najdziwniejsze kolana. Chyba wcześniej nigdy mnie nie bolały. Musiałem odpocząć. Na szczęście wieczorem zaczęło puszczać na tyle, że spakowałem rzeczy na siłownię. Rano co prawda nie udało się wstać, ale po pracy pobiegałem trochę na bieżni. Spoko, już nic nie boli. Prawie :-)

Teraz trzeba się zastanowić co dalej. Na kolejny asfaltowy maraton póki co nie mam chęci. Choć nie zarzekam się, różnie bywa... :-)
Co zamiast tego? Nie wiem. Chyba jednak bardziej mnie ciągnie w teren. Podobnie zresztą jak na rowerze. Właśnie, może wrócić na rower? ;-)

A bieganie w terenie? Jak najbardziej tylko, że treningi w lesie po ciemku średnio mi się podobają. Zostanie pewnie siłownia i bieganie po asfalcie, a teren co najwyżej w weekendy.

I... wymyślanie co dalej... Zapisałem się na Rzeźniczka i... sam jeszcze nie wiem co jeszcze...

Jakieś pomysły?



Bieganie, ręczna i kręgle

Środa, 2 października 2019 · Komentarze(0)
Ostatnie bieganie było w sobotę.

W niedziele rower i siłownia.

W poniedziałek dla odmiany szybka przygoda z piłką ręczną :-) Na meczu Górnika z Wybrzeżem wytypowali mnie do udziału w konkursie więc trzeba było się chwilę postresować przed zabrzańską publiką :-)

Dobrze zaplanować © djk71

Rzut ze środka boiska, piłką na kleju, bezpośrednio do bramki (bez kozła) wcale nie jest taki prosty.

Dobrze rzucić © djk71

Trzem z nas się jednak udało :-) W drugiej rundzie cofnięto nas o jakieś 5 metrów i... tym razem tylko ja trafiłem. :-)

I mamy to :-) © djk71

Syn powinien być ze mnie dumny, wstydu nie było :-)

W dobrym towarzystwie © djk71

W nagrodę zaproszenie na koncert na poziomie 320. Jeździłem już na rowerze pod ziemią, ale na koncercie jeszcze nie byłem. Będzie okazja :-)

We wtorek też sport, ale trochę inny... kręgle :-) Dawno nie grałem, ale wstydu nie było. Raz drugie miejsce, raz pierwsze ;-)

Nigdy nie wiem, która jest najcelniejsza © djk71

W środę w końcu czas żeby jeszcze raz przed maratonem pobiegać.
Niespecjalnie mi to jednak wyszło. Dziwnie zmęczony byłem, głodny... Nic na siłę. Zobaczymy jak będzie w niedzielę. :-)


Trzymajcie kciuki.

1000+ w tym roku przebiegnięte :)

Środa, 25 września 2019 · Komentarze(0)
Dziś znów bieganie w kinie. Tym razem: Kong. Wyspa czaszki. Całkiem fajne. Dyszka przebiegnięta, a w tym roku, w ciągu pierwszych 9 miesięcy w sumie: 1000+ km :-)

1000+ - jak ktoś na fejsie zauważył to prawie jak hasło przed wyborami ;-)
1000+ to dużo. Dużo jak na mnie, nigdy się nie spodziewałem, że tyle przebiegnę.

Pierwsze 1000 km na rowerze przejechałem w ciągu dokładnie dwóch miesięcy od kupna roweru ponad 11 lat temu. Jestem w szoku, że tak szybko mi to wtedy poszło - aż odszukałem ten wpis. Wstyd, że w tym roku mam w sumie mniej niż 1400 :-(

1000+ - czy to wystarczy, żeby przebiec maraton? Zobaczymy. Dwa lata temu udało się go pokonać, niestety częściowo maszerując.

Jest medal ;) © djk71

W tym roku chciałbym go w całości przebiec. Czy się uda? Pewnie głowa o tym zadecyduje...

BIeżnia o poranku

Czwartek, 19 września 2019 · Komentarze(0)
Ostatnie dwa dni to odpoczynek. Przedwczoraj zamierzony. Wczoraj jakoś wszystko się przesuwało w czasie i przesunęło się na dzisiejszy poranek.

Kwadrans po szóstej na siłowni. jak zwykle o tej porze, pusto. W sumie może kilkanaście osób. Bieżnia. Na dworze chłodno, ale tu w sumie też niezbyt ciepło. Do tego z każdym kolejnym kilometrem robię się coraz bardziej mokry. Niby wysiłek, ale zamiast się rozgrzewać to marznę. Udaje się jednak potruchtać dwanaście kilometrów... nie ruszając się z miejsca :-)

O tej porze ludzie w pracy © djk71


Pod prysznicem ciepło. Mógłbym tam zostać dłużej :-) Niestety trzeba iść do pracy... Choć z drugiej strony chcą mnie na urlop wygonić... Jednak idę...  Robota sama się nie zrobi... Podobnie jak trening...

Rozruch po festiwalu i... nowe pomysły...

Wtorek, 10 września 2019 · Komentarze(0)
Rozruch po weekendowym bieganiu na Festiwalu Biegowym. O dziwo wczoraj bez bólu, na wszelki wypadek zrobiłem sobie jednak dzień odpoczynku. Dziś z rana lekko czułem łydki, ale postanowiłem choć chwilę pobiegać na bieżni.

Co ciekawe od początku prawie wysokie tętno.

Jeszcze nie zdążyłem się nacieszyć bieganiem w górach, a tu już dostałem propozycję biegania w przyszłym roku... Może nie wprost propozycję, ale padło hasło i... padło na podatny grunt. Poza tym.... Bieszczady... i wszystko jasne :-)


Szybka piątka na bieżni

Czwartek, 5 września 2019 · Komentarze(0)
Dziś krótko na bieżni. Ostatni trening przed Festiwalem Biegowym w Krynicy. Znów w kinie. Nawet nie pamiętam co leciało, za to ja "leciałem" szybko. Nawet zrobiłem rekord na piątkę. Dobrze to wróży przed sobotnią dyszką :-)