Mimo wczesnej pory dość sporo osób. Oczywiście to Smart Gym Arena więc tłoku nie czuć, ale mam wrażenie, że więcej ludzi niż zwykle. Choć z drugiej strony ostatnio rzadko bywam tu przed pracą.
Dziś po pracy bieżnia. Chęć pobiegania. Jakiegokolwiek. Bez konkretnego celu. Wpadam do kina i lecą "Chłopcy z ferajny". Film stary i dawno widziany. Do tego nie moja bajka więc nie zakładam, że mnie wciągnie. I tu zaskoczenie. Oglądam cały. Przy okazji okazuje się, że bieżnie tutaj nie mają limitu czasu, albo jest ale dłuższy. Kiedyś o ile pamiętam bieżnia się zatrzymała po 90 minutach. Tym razem przekroczyła sto minut (na początku jeszcze pospacerowałem w ramach rozgrzewki) i nie było problemu.
Do tego zupełnie zarzucone treningi. Pod koniec nieśmiały powrót do krótkiego biegania. Ale czy to wystarczy żeby przebiec maraton i RunekRun? Bez długich wybiegań?
Jak wczoraj... Bez siły... Nawet motywujące podcasty nie pomogły.... :(
Podsumowanie lipca:
- 29 aktywności, w tym:
- 19 x bieganie - 173,37 km (najdłuższy dystans 25,03 km)
- 1 x rower - 20,01 km (najdłuższy dystans 20,01 km)
- 0 x pływanie - 0 km
- 9 x siłownia - 4:23:00 h
Razem: 193,38
km. Rower poszedł zupełnie w odstawkę :-( Bieganie regualarne, jest ok. Siłownia również. Pływania brak :-(
Ciepło, deszcz, zmęczenie - każde wytłumaczenie jest dobre... Ostatecznie dziś idę zrobić interwały na siłowni. To nie to samo, ale spróbuję. Wybieram Cinema więc bieżnie bez wentylatorów... :-(
Trzy serie z siedmiu i odpadam. Nie wiem czy psychicznie, czy fizycznie. Znów dałem d... :(