Rozbieganie po maratonie
Wtorek, 8 października 2019
· Komentarze(0)
Kategoria Bieganie, Na bieżni, Samotnie, śląskie, Z kamerą wśród...
Po niedzielnym maratonie wczoraj padłem.
Bolało mnie wszystko: stopy, łydki, uda, plecy, a co najdziwniejsze kolana. Chyba wcześniej nigdy mnie nie bolały. Musiałem odpocząć. Na szczęście wieczorem zaczęło puszczać na tyle, że spakowałem rzeczy na siłownię. Rano co prawda nie udało się wstać, ale po pracy pobiegałem trochę na bieżni. Spoko, już nic nie boli. Prawie :-)
Teraz trzeba się zastanowić co dalej. Na kolejny asfaltowy maraton póki co nie mam chęci. Choć nie zarzekam się, różnie bywa... :-)
Co zamiast tego? Nie wiem. Chyba jednak bardziej mnie ciągnie w teren. Podobnie zresztą jak na rowerze. Właśnie, może wrócić na rower? ;-)
A bieganie w terenie? Jak najbardziej tylko, że treningi w lesie po ciemku średnio mi się podobają. Zostanie pewnie siłownia i bieganie po asfalcie, a teren co najwyżej w weekendy.
I... wymyślanie co dalej... Zapisałem się na Rzeźniczka i... sam jeszcze nie wiem co jeszcze...
Jakieś pomysły?
Medal z maratonu© djk71
Bolało mnie wszystko: stopy, łydki, uda, plecy, a co najdziwniejsze kolana. Chyba wcześniej nigdy mnie nie bolały. Musiałem odpocząć. Na szczęście wieczorem zaczęło puszczać na tyle, że spakowałem rzeczy na siłownię. Rano co prawda nie udało się wstać, ale po pracy pobiegałem trochę na bieżni. Spoko, już nic nie boli. Prawie :-)
Teraz trzeba się zastanowić co dalej. Na kolejny asfaltowy maraton póki co nie mam chęci. Choć nie zarzekam się, różnie bywa... :-)
Co zamiast tego? Nie wiem. Chyba jednak bardziej mnie ciągnie w teren. Podobnie zresztą jak na rowerze. Właśnie, może wrócić na rower? ;-)
A bieganie w terenie? Jak najbardziej tylko, że treningi w lesie po ciemku średnio mi się podobają. Zostanie pewnie siłownia i bieganie po asfalcie, a teren co najwyżej w weekendy.
I... wymyślanie co dalej... Zapisałem się na Rzeźniczka i... sam jeszcze nie wiem co jeszcze...
Jakieś pomysły?