Wpisy archiwalne w kategorii

od 50 do 100km

Dystans całkowity:13556.31 km (w terenie 3468.95 km; 25.59%)
Czas w ruchu:770:54
Średnia prędkość:17.59 km/h
Maksymalna prędkość:67.33 km/h
Suma podjazdów:9260 m
Maks. tętno maksymalne:208 (144 %)
Maks. tętno średnie:179 (92 %)
Suma kalorii:42135 kcal
Liczba aktywności:199
Średnio na aktywność:68.12 km i 3h 52m
Więcej statystyk

Rozjazd z bocianami w tle

Niedziela, 6 kwietnia 2014 · Komentarze(3)
Rozjazd z bocianami w tle
Po wczorajszym Bike Oriencie dziś pora na mały rozjazd. Z założenia tylko asfalt, choć kilka szutrowych dróżek przypadkiem też zaliczyłem. Fajnie, z grubsza z dala od głównych dróg. I jak na mnie (i rozjazd) to wyjątkowo szybko :-)

Przy zbiorniku Kozłowa Góra pełno ludzi więc nawet nie wjeżdżam na wały, tylko szybkie zdjęcie "w locie"...

Tu jest pusto, kawałek dalej tłumy © djk71

Choć tak naprawdę "w locie" to było następne zdjęcie, niestety trudno się operuje aparatem w trakcie jazdy i zanim zrobiłem zdjęcie bociek już prawie odleciał...

Gdzie jest bocian? © djk71

Kolejny był w Rybnej w gnieździe, ale jak mnie zobaczył to się schował ;-(
W sumie fajna asfaltowa pętelka wyszła.

Kadencja: 85


Zalana kopalnia i nie tylko

Niedziela, 30 marca 2014 · Komentarze(9)
Uczestnicy
Zalana kopalnia i nie tylko
Po ciężkim wczorajszym dniu (i całym tygodniu) oraz długim wieczorze dziś nie udaje nam się z Amigą zbyt wcześnie wyruszyć. W końcu jednak zbieramy się i w teren. Tzn, najpierw chwilę po asfalcie a potem już lasy i pola. Fajnie tak, bez pośpiechu, choć i tak mam wrażenie, że nieco gnamy.
Na dzień dobry zahaczamy o Doły Piekarskie, czy też Tarnogórski Labirynt Skalny.

Ładnie tu © djk71

Ciekawe miejsce choć skał tam nie udało się zobaczyć. Nie do końca trasa rowerowa, ale ciekawe miejsce.

Doły Piekarskie © djk71

Dalej kierunek Nakło Śląskie, zobaczyć czy coś się zmieniło. Mam wrażenie, że jest czyściej niż kiedyś...

Nakło Śląskie © djk71

Dalej naturalny kierunek to Chechło...

Amiga ściga się z cieniem © djk71

Na miejscu jeszcze nie ma tłumów, ale są rowerzyści. Niektórzy dobrze wyposażeni...

Zamiast bidonu © djk71

Chwila odpoczynku i rozmowy na temat najbliższych planów...

Fajnie tak posiedzieć © djk71

Czas ruszać dalej, kierunek Bibiela, a dokładniej Pasieki i zalana kopalnia. Po drodze Darek zalicza wpadkę :-)

Amiga wpadł © djk71

Na szczęście bez konsekwencji. Chwilę później jesteśmy już na miejscu. Dziś nie zwiedzamy ruin. Tylko kilka zdjęć nad jeziorkami.

Dziwne te drzewa w wodzie © djk71

Za to kolory tutaj są niesamowite...

Kolorowe jeziorko © djk71

Chwila dyskusji i ruszamy w stronę Boruszowic. Po drodze próbujemy spotkać Izę, ale chyba za szybko docieramy do Głębokiego Dołu.

Głęboki Dół © djk71

Do Boruszowic prowadzi prosta droga. Zbyt prosta, choć czasem nierówna i piaszczysta.



Dawna fabryka papieru © djk71

Jeszcze kilka lat temu fabryka działała.


Kiedyś tu proch ponoć robili © djk71

Jak jesteśmy tak blisko to trudno nie zahaczyć o Brynek.

Uwielbiam te budynki © djk71

Kilka lat już mają © djk71

Sam pałac też ładny © djk71

Spoglądamy na zegarek i... jest później niż się spodziewaliśmy. Szybko nam minął ten czas. Teraz już bez kombinacji asfaltami do domu. Potrzebowałem takiego wyjazdu. Ciekawe kiedy następny...

Kadencja: 82

Gdzie jest przewodnik?

Niedziela, 9 marca 2014 · Komentarze(7)
Gdzie jest przewodnik?
Od piątku wielu znajomych zgłaszało chęć wspólnego wyjazdu w niedzielę. Świetnie. W trakcie, a ściślej mówiąc tuż po wczorajszych zapisach na Śnieżkę, plan zaczyna się krystalizować, może nie tyle plan ile czas wyjazdu. Jednocześnie okazuje się, że z różnych powodów liczba chętnych zaczyna maleć (standard). Rano z powodów zdrowotnych odpada po raz kolejny Jacek (coś nie mamy ostatnio szczęścia) i... ruszam sam. Jadę do Gliwic gdzie czeka na mnie Andrzej, a chwilę później pod Politechniką spotykamy Stacha. Plan: źródła Kłodnicy. Jak tam dojechać? Nikt dokładnie nie wie, ale damy radę.

Niestety już początek drogi nie wróży najlepiej, co chwilę dyskutujemy... którędy wyjechać z miasta. W ruch idą GPS-y, porady przechodniów... żenujące  o tyle, że każdy z nas przecież doskonale wie... tylko każdy chce coś innego.

Którędy teraz? © djk71
Nie moje miasto więc zdaje się na kolegów, w efekcie poznajemy dokładnie obrzeża Sośnicy... Też ciekawie, ja w każdy razie świetnie się bawię, chcę tylko pojeździć więc jest mi obojętne, czy osiągniemy cel, czy pokręcimy się po okolicy.

W końcu ruszamy na Makoszowy niebieską obwodnicą rowerową Zabrza. W okolicach hałda Andrzej gubi licznik, ale udaje się go odnaleźć. Z Makoszów prostą drogą przez las do Halemby. Tu trochę zawodzi mnie intuicja i zamiast odbić w prawo, skręcam w lewo. W efekcie lądujemy w Kochłowicach. Zakupy w lokalnym sklepie, telefon do Amigi i po chwili meldujemy się w przybytku o nazwie Przystań. Sporo tu ludzi.

To nasza Przystań © djk71
Ogólnie dużo ludzi na spacerach, biegających i jeżdżących na rowerach.

Wielu rowerzystów przyjechało nad wodę © djk71
Chwila odpoczynku i uzupełnienia kalorii i trzeba ruszać. Nie dotrzemy dziś do planowanego celu. Pora wracać. Lekko dookoła, ale w stronę do domu.
Rzut oka na elektrownię w Halembie...

Zrobię zdjęcie © djk71

To ja też :-) © djk71

I chwilę później (znów posilając się mapami) lądujemy na zamku w Chudowie. Tłumnie tu. Pamiątkowe zdjęcia i ruszamy dalej.

Zamek z innej strony niż zwykle © djk71
I oberża © djk71
W Kończycach Stachu postanawia zerknąć jeszcze na Kłodnicę, a my z Andrzejem ruszamy w stronę Makoszów. Przejazd przez Park i w okolicach stadionu żegnamy się.

W drodze do domu telefon z pytaniem, czy... idę na rower ;-) Chętnie, ale już nie dziś. Czas wracać na obiad.

Mimo nie zaliczenia celu, jazdy czasem dookoła i spędzenia długich minut nad mapami uważam wyjazd za udany. Ładna pogoda, świetne towarzystwo, przejechanych parę kilometrów, poznanych kilka nowych miejsc i dróg. Oby więcej takich dni, choć może jednak następnym razem wybierzmy wcześniej konkretny cel i wyznaczmy przewodnika ;)

Kadencja: 78



Złoto dla Zuchwałych 2014

Sobota, 22 lutego 2014 · Komentarze(14)
Uczestnicy
Złoto dla Zuchwałych 2014
Przyjazd
Nie powinno nas tu być. Obaj z Amigą od tygodnia jesteśmy chorzy. Powinniśmy się kurować. Wizyta u klienta oddalonego raptem o 120km od Lubostronia skłoniła nas jednak do startu.

Pałac w Lubostroniu © djk71

Przyjeżdżamy do bazy… przed organizatorami, choć wedle programu powinni już tu być. Z lekkim opóźnieniem zjawiają się i… to chyba jedyne ich potknięcie na tej imprezie.

19:30, a my sami na sali © djk71

Chwilę później jesteśmy już rozpakowani na sali gimnastycznej.

Mój jest ten kawałek podłogi © djk71

Rowery gotowe, jeszcze tylko trzeba przypiąć numerki i schować karty...

Zapiąć numerek, schować kartę © djk71

A my… dostajemy zaproszenie na ciepłą kolację.

Organizatorzy też są głodni © djk71

Pięknie, tego nie pamiętam z żadnej imprezy. Po kolacji do dyspozycji mam stoły bilardowe. Rewelacja.

Relaks przed zawodami © djk71

Można też podszkolić się z teorii...

Jak grać © djk71

Również rowerowej:

Bezpieczna droga (nie tylko) do szkoły © djk71

W międzyczasie spotkania i pogaduchy ze znajomymi. Stawiła się prawie cała czołówka Pucharu. Są też dawno nie widziani znajomi. Rozmowy trwają do późnych godzin nocnych. W końcu kładziemy się spać.

Start
Pobudka i… prawie nie mówię. Czuję się fatalnie. Gdyby Darek powiedział nie jedziemy, bez żalu bym odpuścił. Niestety nie mówi.

Rowery gotowe, rowerzyści się przygotowują © djk71
Mapniki, lemondki, baranki © djk71

Śniadanko, ubieranie się i przed czasem jesteśmy gotowi. Jak nie my :-)

Teamowe stroje już założone © djk71

Przed odprawą wita się z nami klosiu, miło poznać kolejną osobą z bikestats w realu, choć nieładnie, że się z nas od razu wyśmiewa, mówiąc, że uczy się z naszych relacji. Choć z innej strony to mądre, bo lepiej się uczyć na błędach innych, człowiek żyje zbyt krótko, żeby samemu wszystkie popełnić :-)

Po krótkiej odprawie dostajemy mapy w skali 1: 50 000 i mamy kilka minut do startu. Oczywiście flamastry idą w ruch i zaznaczamy całą trasę. 24 punkty w 8 godzin. Gęsto, ale to oznacza, że nie ma tu miejsca na duże błędy. Nie podoba mi się mapa. Mylą mi się poziomnice ze ścieżkami.

PK 8 - Skrzyżowanie drzewo 10m na SW

Ruszamy, po chwili wyprzedza nas Wojtek , który postanowił zacząć od tego samego punktu. Razem docieramy do lasu. Punkt prosty, tym bardziej, że kilka osób właśnie wraca lub dojeżdża do niegopotwierdzając słuszny wybór trasy. Nieco zaskakuje perforator :-)

PK 3 - Drzewo przy granicy kultur
Kolejny lasek, przeprawa przez strumyk.

Mostek © djk71

Gdzie ten punkt? © djk71

I mamy kolejny znaczek na karcie w dobrym czasie. Teraz trzeba się wydostać na drogę i… tu popełniamy błąd. Zamiast odbić od punktu na zachód, omijamy częściowo jeziorko i odbijamy na północny zachód. Późniejsza korekta na zachód niewiele pomaga, bo krążymy już w niewłaściwym miejscu. Utwierdza nas w tym Kamila z trasy pieszej, która wcześniej pognała dziki w naszą stronę :-) Jeszcze jedno podejście i w końcu decydujemy powrócić do jeziorka. Niestety błądzenie zajmuje nam ponad 30 minut.

PK 5 - Ruiny wieży drzewo 20m na N

10 minut później jesteśmy przy ruinach. Szkoda straconego czasu.

Ruiny wieży © djk71

PK6 - drzewo na SE skraju skarpy
Kolejne 10 minut i mamy skarpę i punkt.

Punkt zaliczony © djk71

Tym razem perforatory to nie zwykłe dziurkacze, i fajnie ;)

Znaczki budzą uśmiech na twarzy © djk71

PK 11 - Skraj lasu słupek wysokości
Napotykamy resztki śniegu, na długości 2-3m :-) Kwadrans później jesteśmy na kolejnym punkcie.

PK 10 - Początek strumienia

Droga wzdłuż strumienia nieco zakrzaczona, ale prowadzi nas bez problemów do jego początku.

Tu się zaczyna strumień © djk71

PK 14 - Przepust
Przepust również nie sprawia problemów. Patrząc po czasie to kolejne punktu zdobywamy w odstępach około kwadransa więc błąd przy "trójce" kosztował nas 2-3 punkty.

PK 12 - Szczyt górki
Wracamy znaną nam drogą. Asfaltowy podjazd powoduje, że skupiamy się nad tym jak najsprawniej go podjechać.
Jest skrzyżowanie, choć z mapy wygląda, że powinny tu być drogi asfaltowe. I kościoła nie widać, coś jest nie tak. Mimo to skręcamy w lewo i znów brakuje drogi. Stop! Zerkam na mapę i już wiem.

Wracając z Obielewa mieliśmy skręcić w prawo (skąd przyjechaliśmy) a my skupieni na podjeździe pojechaliśmy prosto. To gdzie jesteśmy to Kaliska. Korekta. Jedziemy na zachód, choć patrząc z perspektywy czasu nie wiem czemu nie pojechaliśmy na Buszkowo. Droga płata nam figla i i tak lądujemy Jabłówkowie. Chwilę wcześniej ścigam się z quadem :-)Ponoć gość robił wszystko żeby mnie dogonić kiedy go wyprzedziłem, ale nie udało mu się.

Wjeżdżamy do lasu i szukamy tego czego nie lubię - w lesie każde wzniesienie wygląda jak szczyt górki. Oprócz nas punktu szuka kilku piechurów. Wycofujemy się i próbujemy podjechać do punktu od południa. Dobry pomysł. Trafiony - zatopiony. Niestety od poprzedniego punktu minęło 1:08h!!! Powinniśmy w tym czasie zaliczyć z cztery punkty. Źle.

PK 15 - Skraj lasu
Stosunkowo długi przelot do następnego miejsca. Trochę martwi nas brak ścieżki na mapie, ale punkt jest na skraju lasu więc jakoś tam dotrzemy. Przy lesie decydujemy się wjechać kawałek w głąb i trafiamy na ścieżkę, która wydaje się prowadzić tylko na szczyt, ale w praktyce prowadzi nas aż do celu.

Ładnie tu © djk71

Czas na korektę planów, minęło południe, czyli połowa czasu, a mamy dopiero 8 punktów :-( Rezygnujemy z 20,22,13, 17, 21 i 4. Resztę zobaczymy w trakcie dalszej jazdy.

PK 9 - Granica kultur

Dziewiątka namierzona bez problemów .

PK 2 - Skraj rowu
Coś mi się dziwnie jedzie. Już wiem opadło mi siodełko. Poprawię przy punkcie.

PK 7 - Brzeg strumienia

Kolejny punkt, na który wjeżdżamy bez problemów, choć przyznaję, że nie zauważyłem strumienia :-) Zostaje nam około 2,5h czasu.

PK 23 - Wielki pień na skarpie
Pień jest gdzie miał być, krótka narada i odpuszczamy PK19. Zupełnie nie po drodze, a zaliczenie go może by było możliwe, ale bardzo "na styk".

Obok pnia © djk71

PK 24 - Skrzyżowanie drzewo 10m na SE
Punkt zlokalizowany około kilometra od mety, ale przed nami jeszcze 2 inne punkty. Choć niektóry jak Daniel, którego tu spotykamy wracają już na metę z kompletem punktów.

PK 18 - Skrzyżowanie
Zaczynam odczuwać zmęczenie.Konieczna dawka cukru. Punkt łatwy do odnalezienia.

PK 16 - Zagłębienie słamane drzewo
Przed punktem spotkamy Radka, który woła, że punkt jest kawałek dalej po lewej. Zatrzymujemy rowery i przed nami zagłębienie, mokre zagłębienie. Spotykamy Wojtka, który ponoć krąży tu już chwilę. Szukamy w zagłębieniu uważając aby nie wdepnąć za mocno w jakieś błoto. Jesteśmy za daleko, cofamy się i ruszamy z drugiej strony. Nadziewam się na gałąź i robię dziurę w spodniach :-( Szukamy dalej.

Mokro, ale klimatycznie © djk71

Darek obchodzi staw dookoła, a ja wracam do rowerów żeby zerknąć na mapę po wydaje mi się, że szukamy za daleko. Wracam i co widzę. Tuż za rowerami wisi punkt. Świetnie.

W oddali punkt © djk71

Ale możemy to zrzucić na mylny opis " słamane drzewo" - nie wiedzieliśmy czego szukać:-) Poza tym miałem wrażenie, że do punktu podchodziłem w górę, więc gdzie zagłębienie...

Kolejne kilkanaście minut błądzenia. Inna sprawa,że to już i tak nie ma znaczenia. Na dziewiętnastkę już nie pojedziemy. Może gdyby to miał być ostatni punkt do kompletu to zaryzykowalibyśmy, a tak nie ma już parcia. Pewnie gdybyśmy go zrobili po PK23 to zdążylibyśmy zrobić też resztę, ale gdyby babcia miała wąsy...

Meta

Na metę przyjeżdżamy z zapasem około 50 minut i tylko 16 punktami, ale już nic w okolicy nam nie pozostało do zaliczenia. Gdyby nie te dwa błędy na początku…

Myjemy rowery i idziemy coś zjeść. Spodziewałem się wczorajszej fasolki, a tu gulasz z kaszą i marchewką. Choć fasolka też jest opcjonalnie jako dokładka.  Kąpiel i pora się żegnać, chcemy jeszcze dziś wrócić do domu.

Świetnie zorganizowana impreza, doskonała pogoda, ciekawe okolice i wyborne towarzystwo, czego chcieć więcej? Może tylko poprawiłbym jakość wydruku mapy i… naszą nawigację. Patrząc na nasz start teraz, szkoda. Szkoda tych dwóch błędów na początku, bo poza nimi nawigacja była bezbłędna. Ostatni punkt przemilczę. Komplet był do zrobienia bez problemu. Ale my go nie zrobiliśmy.

Wracając czuję w nogach zmęczenie. To chyba dobrze, znaczy, że się nie obijałem.

Kadencja: 75


Gościnnie i na ostrym kole

Niedziela, 16 lutego 2014 · Komentarze(7)
Uczestnicy
Gościnnie i na ostrym kole
Wraz z wczorajszymi gośćmi miło i długo spędzony wieczór. W międzyczasie umawiamy się ze znajomymi na dziś na wyjazd do Toszka. Niestety rano dostajemy info, że wyjazd nieaktualny więc u nas też spada napięcie. Kiedy w końcu udaje mi się namówić ekipę na wyjazd opracowujemy trasę alternatywną. Po zejściu na dół już wiemy, że nie będzie wycieczki, goście decydują się na bezpośredni powrót do Dąbrowy.

Zanim ruszamy próbuję przejażdżki na Tomka ostrzaku. Jest inaczej. Dziwnie, momentami trudno, szczególnie przy ostrych zakrętach, gdzie normalnie przestaję pedałować, a tu trzeba ciągle kręcić. O dziwo trudno też się jest zatrzymać. Pewnie trzeba by trochę więcej pojeździć. Dziwnie, ale ciekawie.

Na ostrzaku © djk71


Ruszamy w stronę Piekar, potem Wojkowic. Po drodze gość w rzece sprawia wrażenie jakby płukał złoto.

Łowi, płucze? © djk71

W Wojkowicach decyduję się pożegnać gości i... ruszyć w stronę Katowic po... kolejnego gościa. Umawiam się z Amigą na kontakt jak już dotrę do Katowic. W Siemianowicach korci, by za namową Kosmy poszukać dzieł Szwedzkiego. Zauważam jedno ale tłum ludzi obok zniechęca do zatrzymywania się, a chęć szybkiego dotarcia do Katowic sprawia, że rezygnuję z poszukiwań kolejnych.

Przerwa przy wieży telewizyjnej.

Wieża w Katowicach © djk71

Przejazd przez park, osiedle Tysiąclecia, Załęże i spotykam Darka przy pomniku bohaterów polgłych za wolność i demokrację w latach 1939-1945.

Tyle osób poległo © djk71

Ruszamy nieco dookoła :-) Po drodze mijamy mogiłę nieznanego żołnierza, jedną z tych, o których wciąż ktoś pamięta.

Miło widzieć, że ktoś pamięta © djk71

Ruda Śląska i Zabrze. W końcówce czuję się zmęczony, ale co tu się dziwi, jak Darek kręci jak wariat na swoim nowym rowerze... :-)

Kadencja: 81


W doborowym towarzystwie

Niedziela, 19 stycznia 2014 · Komentarze(4)
W doborowym towarzystwie
Wojtek zagadał na FB, mnie pasowało więc runda do Świerklańca. Okazuje się, że pasowało też Waldkowi i Krzyśkowi. Jest nas więc czterech.
Na dzień dobry zaskakująca tablica ;-)

Brynica to nie granica © djk71

Zagaduję na temat budynków stojących przy parku i mam... ruszamy zobaczyć zabudowania folwarczne...

Zburzą, czy coś z tym zrobią? © djk71

Mógłby to ktoś zagospodarować...

Czas jechać dalej © djk71

Po drodze obserwujemy działania bobrów...

Bobry szaleją © djk71

Dalej w stronę Miasteczka zobaczyć... chyba już cmentarz wysłużonych lokomotyw...

Swoje już wysłużyły © djk71

Krótka dyskusja i jedziemy przez Głęboki Dół na Kalety.
Lądujemy w parku skąd ruszaliśmy na objazd Leśnej Rajzy.

Chwila przerwy w Kaletach © djk71

Dalej Zielona...

Od wielkiej wody racz nas chronić Panie © djk71

... niestety nie udaje nam się odpocząć w restauracji więc krótki postój nad rzeczką, to Mała Panew chyba.

Czas na odpoczynek © djk71

Podziwiam mapnik Krzyśka...

A może taki mapnik? © djk71

I czas wracać... Zostawiamy część ekipy w Świerklańcu, a my z Krzyśkiem jedziemy do Radzionkowa. Stamtąd już sam. Niekoniecznie najkrótszą drogą ;-)

Przy wyjeździe ze Stroszka trafiam na ławkę, którą już kiedyś widzieliśmy z pociągu.

Niby zwykła ławka © djk71

A jednak na ławce coś jest © djk71

To dzieło tej samej osoby co pamiętny mur.
W miechowickim lesie próbuję przetestować jedną z nieznanych ścieżek, niestety prowadzi mnie na manowce.

Świetna wycieczka w miłym towarzystwie. Oby więcej takich.

Kadencja: 84

We mgle

Sobota, 18 stycznia 2014 · Komentarze(3)
We mgle
Może nie cała trasa, ale przynajmniej połowa. Rano kiedy wyjeżdżam jest biało.

Tym razem droga nie zaprasza do jazdy © djk71

Szybko uciekam z asfaltu do lasu. W zasadzie bez konkretnego celu, czyli tak jak lubię. Mam trochę czasu więc jadę częściowo znanymi ścieżkami i drogami, by potem po prostu wjechać w trasy, które nie wiem dokąd prowadzą. I nie ma znaczenia, czy to w lesie, na wsi, czy w mieście.

Rzadko (chyba) już dziś można spotkać taki zawód © djk71

Zawsze można coś ciekawego zobaczyć, zdziwić się wyjeżdżając nagle w dobrze znanym sobie miejscu...

Obok zegarmistrza działającego od 1933 roku © djk71

A przede wszystkim jechać... Dopóki oczywiście coś Cię nie zatrzyma na drodze...

Nie wszędzie łatwo się przejeżdża © djk71

Choć to i tak nie to samo co kiedyś... :-)

Kadencja: 90

Cztery szóstki to OberSzatan?

Sobota, 11 stycznia 2014 · Komentarze(5)
Cztery szóstki to OberSzatan?

Dziś z rana na turniej Igorka do Rokitnicy. Chwila kibicowania, momentami wyniki na tablicy dziwne ale to na szczęscie tylko między meczami.

Dziwny wynik © djk71

Powrót do domu, bo przyjeżdża brat. Kiedy schodzę z rowerem na dół, Damian właśnie podjeżdża. Najpierw jeszcze raz do Rokitnicy, bo przecież musi zobaczyć chrześniaka w akcji, akurat kończy się impreza, chłopcy zdobywają pierwsze miejsce ;-)

Mamy I miejsce © djk71

A potem na przejażdżkę. Las miechowicki, zahaczamy o DSD, mijamy Tarnowskie Góry, by po chwili wjechać na drogą wiodącą przez Głęboki Dół do Kalet. Droga prosta i szeroka więc jest okazja do porozmawiania.

W Kaletach kontrola czasu i chwila wahania, czy Świerklaniec, czy Brynek. Skręcamy w lewo, wjeżdżając na szlak LR i jedziemy w stronę Mikołeski. W Boruszowicach stwierdzam, że brakuje już czasu na Brynek i odbijamy w stronę Pniowca.

Rybna, Laryszów i w Ptakowicach zamiast skręcać na Górniki, jedziemy w stronę Rept. Podjazd z wyższą kadencją i terenowa droga do Stolarzowic sprawia, że zaczynam czuć zmęczenie. Mijamy DK78 i na rozjeżdżonej, chyba przez konie, ścieżce wywracam się. Już upadając czuję jak łapie mnie skurcz w łydce. 

Po chwili ruszamy dalej, teraz już bez przeszkód docieramy do domu. Kilkadziesiąt metrów od domu licznik pokazuje same szóstki.

Cztery szóstki © djk71

Fajne, ale ciekawe, czy kiedyś uda mi się zobaczyć taki wynik tylko... z przecinkiem w innym miejscu... :-)

Kadencja: 82

Śladem LR

Niedziela, 5 stycznia 2014 · Komentarze(2)
Śladem LR
Jakiś czemu w trakcie objazdu Leśnej Rajzy poznałem Wojtka. Nie dane nam było więcej spotkać się na szlaku, choć plany były. Wczoraj wieczorem wstępnie się umawiamy na poranne spotkanie w Świerklańcu. I o dziwo udaje się. Rundka po parku, wokół zalewu i obieramy kierunek: Woźniki.

Bałem się, że w terenie będzie błoto, ale wygląda, że są tylko kałuże. Całą trasa to pogaduchy o rowerach i nie tylko. W Bibieli spotkanie z historią.

Publiczna Szkoła Powszechna
Publiczna Szkoła Powszechna © djk71


Po chwili ruszamy dalej.

Wojtek gotowy do dalszej jazdy
Wojtek gotowy do dalszej jazdy © djk71


Mijamy bagna, choć gdyby nie tablica można by je było minąć nic nie zauważając.

Przed nami bagna
Przed nami bagna © djk71


Przed Woźnikami niestety droga zmienia się w błoto. Trafiamy na myśliwych wracających z polowania (mieli ustrzelonego jelenia), ich widok tak mnie zaskoczył, że nawet zdjęcia nie zrobiłem.

W planach wizyta w kościele w Woźnikach, ale akurat trafiamy na mszę i odpuszczamy. Zatrzymujemy się za to przy drewnianym kościółku kawałek dalej. Niestety zamknięty. Strasznie mnie to denerwuje, choć rozumiem, że to z obawy przed złodziejami.

Kościółek w Woźnikach
Kościółek w Woźnikach © djk71


Krótka przerwa w lesie i dojeżdżamy w okolice Zielonej. Tu okazuje się, że jakoś szybko nam czas minął i za godzinę powinienem być na obiedzie, a do domu daleko. Decydujemy się rozstać. Wojtek wraca lasem, a ja gnam asfaltem. O ile rano była pustka na drogach, to teraz jest ruch. Niezbyt komfortowo się jedzie, ale cóż... obiad czeka.

Lekko spóźniony, zmęczony, ale w dobrym nastroju docieram do domu. Dzięki Wojtku, za fajną przejażdżkę. Do następnego razu.

Kadencja: 83

Przypadkowy Chorzów

Sobota, 4 stycznia 2014 · Komentarze(7)
Przypadkowy Chorzów
Rano zawożę rower do Ostrawy, przy okazji składamy z Wiktorem wizytę w sklepie muzycznym, co nieco przedłuża nasz pobyt w Czechach. Po powrocie okazuje się, że już nie zdążę na rower przed obiadem więc... nici z jazdy przy świetle słonecznym. Trudno. Zgadujemy się z Amigą, który dziś spędza kolejny pracowity dzień w Gliwicach i... już po zmroku spotykamy się między Mikulczycami i Rokitnicą.

Bez planu krążymy po okolicy, w końcu trafiamy do Rudy.

Kościół na Pl. Jana Pawła II
Kościół na Pl. Jana Pawła II © djk71


Szopka przed kosciołem
Szopka przed kosciołem © djk71


Wszędzie daleko
Wszędzie daleko © djk71


Tu krótka sesja zdjęciowa i kiedy jadąc zastanawiamy się co robić dalej, czuję, że przednie koło zaczyna mi uciekać. Czyżbym nie miał powietrza, nie, jest, po chwili na Rondzie im. Powstańców Śląskich okazuje się, że powód jest zupełnie inny. Kolejny raz ucieka mi koło, w efekcie rower przyjmuje pozycję horyzontalną, a ja szlifuję kolanem po asfalcie. Jest ślisko. Dziwne, bo termometr wskazuje około 6 stopni. Prawie niemożliwe, a jednak. Na szczęście obywa się bez większych strat.

Decydujemy się jechać do Parku w Chorzowie. Jedzie się fajnie, ale muszę przyznać, że momentami jestem mocno spięty. Szczególnie na kostce (cegłach) obok planetarium. Dojeżdżamy do Stadionu Śląskiego i pora się pożegnać. Darek śmiga do siebie, a ja do siebie. Mała niespodzianka w Chorzowie, bo obok Teatru Rozrywki widzę znaki zakazu dla rowerzystów przy wjeździe na estakadę. Hmmm. Spróbujemy objechać gdzieś obok, W efekcie wracam przez Świętochłowice, Łagiewniki i tamtędy docieram do Bytomia, skąd już rzut beretem do mety.
Kadencja: 93