Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:30093.27 km (w terenie 8553.43 km; 28.42%)
Czas w ruchu:2252:29
Średnia prędkość:13.97 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:63035 m
Maks. tętno maksymalne:208 (144 %)
Maks. tętno średnie:191 (100 %)
Suma kalorii:321253 kcal
Liczba aktywności:911
Średnio na aktywność:36.26 km i 2h 28m
Więcej statystyk

Testy Salomonów na hałdzie

Czwartek, 7 marca 2019 · Komentarze(4)
Kiedy pierwszy raz zobaczyłem reklamę Speedcrossów w wersji 5 od razu się w nich zakochałem.


I to właśnie w tej wersji... czerwonej (wiadomo... najszybszej). Gdy tylko trafiłem na informację o treningu biegowym Salomona organizowanym przez Sklep Biegacza... zapisałem się. Dałem też znać naszej grupie Etisoft Running Team i zapisały się również Celina z Anią.

ETISOFT RUNNING TEAM © djk71

W opisie była mowa o testach właśnie tych Speedcrossów 5, ale nie miałem pewności jak to będzie wyglądało i czy będzie szansa rzeczywiście je wypróbować. Nie byłem też pewien, czy nic mi nie wypadnie.

Na szczęście nie wypadło, ale nieco zaspałem ;-) Gdy przyjechałem w sklepie już chyba z 10 osób paradowało w... "moich" butach. Rejestruję się, podaję numer buta i... mina sprzedawcy niepewna, ale... przynosi mój rozmiar. Super.

Są na nogach © djk71

W Salomonach uwielbiam żyłki, możliwość dopasowania do stopy i opcję ich schowania w kieszonce. 

Biegaczom nie przeszkadza, że mają takie same buty © djk71

Zakładam i... pasują jak ulał. Co prawda kolor nieco odbiega, od tego, który widziałem w reklamie, jest jaśniejszy, ale i tak jestem zachwycony. Dziewczyny nieco mniej, Ania nie jest chyba przekonana do rozmiaru, Celina (o ile pamiętam) mówi, że już wie, że ją obetrą.

Ech, w lustrze też są ok :-) © djk71

Po chwili wszyscy mamy buty na nogach. Cały czas zastanawiam się gdzie tu w okolicy sklepu będziemy biegać terenowo. Po chwili już wiem. Wsiadamy w samochody i jedziemy do Sośnicy. Parkujemy, włączamy czołówki (Ci, którzy mają) i... zaczyna padać deszcz :-) Zakładamy (kto ma) kurtki i ruszamy na hałdę.

To rozumiem. jest teren, są nowe ścieżki, super towarzystwo... Biegniemy. Spokojnym tempem, ale pozwalającym się lekko zmęczyć.
Lekkie podbiegi, zbiegi, nierówności, błotko, kałuże... Super. Podoba mi się. Do tego buty, które... pozwalają mi zapomnieć, że biegnę w terenie. Po prostu kochają to wszystko po czym się przetaczają. Nie ślizgam się, noga stabilna, do tego czerwone więc nawet na podbiegach biegnę :-)

Kilka przerw po drodze żeby grupa się nie zgubiła lub... żeby zrobić zdjęcia :-)

Przerwa na hałdzie © djk71

Ale ogólnie trening ma celu testowanie obuwia, a nie robienie życiówek. Pisałem już, że jest super? :-)
Całą drogę rozmawiam z dziewczynami i innymi osobami, które biegną obok.

W zapowiedziach było chyba ok. 6-7 km, nam wyszło 9 km, ale nikomu to chyba nie przeszkadzało.
Zbiegamy do samochodów i robimy krótkie rozciąganie w oczekiwaniu na resztę grupy. Patrzymy już od jakiegoś czasu na nasze buty i... wszyscy mamy uśmiechy na twarzach... To nie my je będziemy dziś czyścili ;-)

I po treningu © djk71

Po chwili wracamy do sklepu. Z biegu chyba wszyscy są zadowoleni. Uśmiechy goszczą na twarzach wszystkich. Nam chyba trochę brakło tego co było w zapowiedziach, czyli opowieści o tajnikach biegów trailowych, o tym jak zbiegać, podbiegać, czy warto używać kijków, czyli tego wszystkiego, co było w zapowiedzi treningu. Szczególnie, że biegi terenowe to dla nas zupełna nowość. Szkoda, ale i tak jesteśmy zadowoleni i uśmiechnięci. 

Co do butów opinie są mieszane. Część oddycha z ulgą, kiedy je ściągają, bo buty są dla nich zbyt zbyt wąskie, część mówi, ze są ok. Ja już od hałdy próbuję negocjować, czy jest opcja żebym zostawił moje stare buty, a w tych już wrócił do domu. Niestety, jeszcze kilka szkoleń z negocjacji powinienem przejść. Buty muszę zwrócić. A szkoda. Tym bardziej, że coraz bardziej kusi mnie bieganie w terenie, że we wrześniu czeka Runek, że... pewnie ich nie kupię, bo cena póki co jest poza moim zasięgiem...

Ale są super :-) Wielkie dzięki dla wszystkich za fantastyczne towarzystwo i oczywiście gospodarzom za możliwość testów.

O mój Śląsku!

Niedziela, 3 marca 2019 · Komentarze(6)
W piątek umówiliśmy się ze znajomymi z pracy na niedzielną przejażdżkę. Niby proste, ale każdy mieszka gdzie indziej. Kiedy wrzuciłem nasze lokalizacje na mapę wyszło, że środek jest... na moim osiedlu :-)
No trudno, przyjąłem to na klatę. Niestety, w sobotni wieczór okazało się, że jeden z kolegów nie jedzie i... umówiliśmy się w gdzieś w Rudzie... Godula, Orzegów... Jak dla mnie wszystko jedno i tak nigdy do końca nie wiem co jest gdzie w tym mieście :-)

Ruszam z domu kilka minut później niż planowałem. Google podpowiadało dwie drogi, ja wybieram trzecią :-) Bez mapy więc na azymut. Osiedle Młodego Górnika, Biskupice, Rudzka Kuźnica... I co dalej? No właśnie nie wiem, czy w prawo, czy w lewo. W prawo chyba krócej ale nie znam drogi, w lewo dalej, ale znam drogę, a czasu coraz mniej. Trudno jadę przez Bobrek i Szombierki.
Dojeżdżam na miejsce chyba tuż po Marku i Oldze. 9:01 - tylko minuta spóźnienia :-)

Okazuje się, że nikt nie ma pomysłu i patrzą na mnie :-) Super :-) Sami tego chcieli :)

Ruszamy w takim razie w stronę Kolonii Zgorzelec ;-) Nie robię zdjęć bo aparat na plecach, muszę na przyszłość założyć torebkę do przodu żeby było wygodniej. Za to mogę podziwiać ich radość na podjeździe :-)

Jedziemy przez Łagiewniki... Iście śląskie klimaty... Ludzie też... widać, że miejscowi... :-)
Właściwie to aparat powinien być cały czas w ręce bo co rusz to coś ciekawego...

Uwielbiam takie rzeczy © djk71

Ale raz, że to niewygodne i niebezpieczne, a dwa, że nieco ryzykowne na niektórych ulicach ;-)

W końcu dojeżdżamy do Żabich Dołów. Nieważne ile razy tu jestem, zawsze mogę pstrykać zdjęcia...

Pod skrzydłami łabędzia © djk71
Żabie Doły © djk71

 A jak ktoś jest pierwszy raz to dopiero ma parcie na szkło :-)

I kto jest piękniejszy? © djk71

Jedziemy dalej. Kolejny cel to Siemianowice i staw Rzęsa.

Staw Rzęsa © djk71
Człowiek z rybą © djk71

Super miejscówka, gdzie każdy może odpocząć, ale też pobawić się jak dziecko ;-)

Nie widzi nas :-) © djk71
Dobrze mi tu © djk71

Obok Bażantarnia, pole golfowe (o dziwo pełne ludzi) oraz niesamowity Cmentarz Żołnierzy Niemieckich.

Z wielu miejsc tu dotarli © djk71

W planach mam jeszcze kilka miejsc, ale czas nam się kończy więc postanawiamy zawrócić. Oczywiście wracamy inną drogą "na czuja".

Niespodziewanie trafiamy na tyły Muzeum Miejskiego skąd... dobiegają piękne bluesowe dźwięki...

Co za budynek © djk71

Przejażdżka przez park i na azymut w stronę wieży telewizyjnej w Bytkowie.

Łatwo nie jest. Co chwilę pagórki. Robimy krótką przerwę na jedzenie.

Czy ta droga jest prosta? © djk71

Po chwili jest i siedziba Telewizji Katowice.

Telewizja Katowice © djk71

Wjeżdżamy do Parku Śląskiego. Czujemy już zmęczenie.

W Parku Śląskim © djk71

Przy stadionie zastanawiamy się, którędy teraz będzie najkrócej. Nieważne, że asfaltem, teraz już trzeba zmierzać do mety.

W Chorzowie na ścianie © djk71

Wiatr nie pomaga. To znaczy na początku może i pomagał, ale teraz ewidentnie dmucha w twarz.

W końcu docieramy do miejsca rannego spotkania z Olgą. Marek rusza do domu, mnie jeszcze Olga kawałek odprowadza między blokami, obok Burloch Areny żebym... się nie zgubił.

Żegnamy się i końcówkę już jadę sam. Nikt nie widzi jaki jestem zmęczony.
W końcu Biskupice...

Ot po prostu Śląsk © djk71

Czyli jestem prawie w domu. Jeszcze tylko jeden długi podjazd i będzie można odpocząć. :-)
Super wyjazd w fajnym towarzystwie, pokazujący ile trzeba jeszcze zrobić żeby wrócić do rowerowej formy.


Lody zamiast kolacji

Wtorek, 26 lutego 2019 · Komentarze(5)
Mało mi było rowerka więc wieczorem zgodnie z obietnicą ruszyliśmy z żoną na siłownię. Zaproponowała 45 minut na bieżni... to nie dyskutowałem... :-)

Tym razem postanowiłem jednak trochę poeksperymentować z nachyleniem. Ciekawe jak jutro zareagują nogi ;-)

W nagrodę zamiast kolacji zajrzeliśmy do Kłosa :-)

Po wspólnym treningu zamiast kolacji © djk71

Na bieżni przed meczem

Sobota, 23 lutego 2019 · Komentarze(0)
Od tygodnia źle się czuję. Mimo to udało się pobiegać dwa razy w Niemczech na dworze. Wczoraj jednak już padłem. Po powrocie z pracy zaległem w łóżku. Dziś od rana piękne słońce, ale na dworze mróz. Przez chwilę wahałem się czy nie pobiegać na dworze, ale ponieważ moja małżonka chciała wrócić po krótkiej, chorobowej przerwie na siłownię to oczywiście postanowiłem jej towarzyszyć.

Kiedy przyszliśmy było trochę tłoczno więc każde z nas zaczęło tam gdzie było miejsce. Po chwili jednak ktoś obok mnie skończył i już ćwiczyliśmy razem. Ona jednak lepiej trafiła, bo... w cieniu, a ja mimo, że na siłowni to w pełnym słońcu ;-)

Udało się godzinkę potruchtać. Teraz szybki obiad i... powrót na Roosevelta 81.

Kolorowy dzień © djk71

Oby popołudniowa wizyta była tak samo udana jak poranna :-)

Parkowe Hercklekoty

Niedziela, 17 lutego 2019 · Komentarze(0)
Kiedy w Biegu Sylwestrowym zobaczyłem medal z Hercklekotów (wybrałem go sobie później) wiedziałem, że jeśli termin nie będzie z niczym kolidował to będę chciał wystartować w tym biegu w tym roku.

Udało się. Oprócz mnie postanowił jeszcze pobiec Adaś.

Wczoraj odebrałem pakiet startowy, co prawda miałem jechać rowerem ale nie udało się, więc dziś do Katowic jechaliśmy z żoną bez stresu i pośpiechu. Udało się zaparkować blisko startu i po chwili dołączył do nas Adam.
Oczywiście musieliśmy sobie zrobić zdjęcie na ściance :-)

Motto musi być © djk71

Wcześniej Adam powalczył z zegarkiem, łatwo nie było :-)

Jak to się ustawiało © djk71

Rozgrzewka…

Nietypowa rozgrzewka © djk71

… i już po chwili stanęliśmy na starcie.

Selfie musi być © djk71

Oprócz nas pojawiła się też Agnieszka z rodzinką.

No to lecimy © djk71

Ruszamy i staram się pilnować pulsu.

Będą nas śledzić © djk71

Udaje się przez pierwsze dwa kilometry :-) Potem już jest gorzej. Szczególnie podbieg daje podpalić, ale z tego co widzimy to nie tylko nam. Adaś odlatuje ;-)

Ja latam! On lata! © djk71

Pierwsze kółko zaliczone, przed nami drugie.
Kiedy my reklamujemy ETISOFT…

Nasz sponsor © djk71

… inni mają ciekawe napisy na plecach…

Kto odczyta treść? © djk71

Szczere :-)
Biegniemy drugie kółko tradycyjnie rozmawiając o nadchodzących imprezach, planach…

Tu już z górki © djk71
Niby zawody, ale pogaduchy muszą być © djk71

Kiedy już myślę że jesteśmy na mecie okazuje się, że jeszcze rundka wokół stawu. Czuję zmęczenie, ale to przyjemne zmęczenie. Wiem, że dam radę.

Dookoła stawu © djk71

Jest meta, jest medal…

Sprawdźmy czas :-) © djk71

I są medale © djk71

I znów to zrobiliśmy © djk71

Dostajemy wodę w puszce i czas na jeszcze jedno zdjęcie :-)

I jeszcze ścianka © djk71

Z Agnieszką na mecie © djk71

Teraz czas na pyszną zupkę marchewkową…

A jak ktoś był jeszcze głodny to czekały ciekawe potrawy :-)

Menu apetyczne © djk71

Super pogoda, super towarzystwo… oby tak częściej… :-)
I jaki śliczny medal dostaliśmy :-)

Parkowe Hercklekoty © djk71
I motto na medalu © djk71

Ale długi i bogaty w zdjęcia wpis się stworzył...
To tylko dzięki temu, że moja żona wcieliła się w rolę fotoreportera ;-) Dziękujemy.

Interwały w Walentynki

Czwartek, 14 lutego 2019 · Komentarze(0)
Na ostatnich zajęciach TRX (niektóre mięśnie do dziś czuję) Adam namówił mnie na dzisiejsze zajęcia interwałowe na bieżni. Nie bardzo mi się chciało, ale byłem ciekaw jak to będzie wyglądało, szczególnie, że to bieżnie bezsilnikowe.

Kiedy przyszedłem czekała już Celina i zajęła nam bieżnie obok siebie. Jako nowicjusz dostałem najpierw instrukcje o co w tym wszystkim chodzi i się zaczęło. Niestety nie dotarł Adaś. Początek spokojny, rozgrzewka, bez problemu.

A potem się zaczęło. W przeciwieństwie jednak do TRX-ów tu dałem radę, choć nie ukrywam, że puls szalał, a lało się ze mnie równo ;-) W sumie to zupełnie nie to czego się spodziewałem, ale było sympatycznie.

Najlepsze jednak było przede mną... W szatni spotkałem... Adasia... któremu pomyliły się godziny. Jego mina na mój widok... bezcenna :-)

Potem szybki powrót do domu. W końcu dziś Walentynki.

I to rozumiem :-) © djk71


TRX - to człowiek ma tyle mięśni?

Wtorek, 12 lutego 2019 · Komentarze(0)
Coś mnie podkusiło... Wróć!
Ktoś mnie podkusił... Wróć!
Celina mnie skusiła... żeby przyjść na zajęcia z TRX-a.

Jakoś tak jej uległem. Co prawda miałem w pamięci jak po nich wyglądał Adaś, ale co tam... Może nic z tego nie wyjdzie...
Wyszło. Zapisała mnie i trzeba było się pozbierać choć niezbyt mi się chciało. Kiedy przyjechałem do klubu już czekała. Po chwili dołączył Adam i... się zaczęło.

Na początku niby prosto, wręcz czułem się lekko zawiedziony, ale z każdą minutą ilość potu jaka ze mnie kapała wskazywała, że skończyła się zabawa. Mieliśmy nawet z Adasiem plan żeby się wymknąć, ale nasza instruktorka uparcie tkwiła przy wyjściu :-) Chyba coś przeczuwała. :-)

Niestety w pewnym momencie dały o sobie znać moje dłonie. Nie byłem w stanie złapać uchwytów. Chwila przerwy, ale potem udało się wrócić do ćwiczeń.

Po zakończeniu przestudiowałem wiszące w szatni plakaty.

Tyle mięśni? © djk71

Co więcej zacząłem podejrzewać , że są prawdziwe...
Pewnie jutro rano się o tym przekonam.

Obawiam się jednak, że jeszcze tam wrócę :-)

SilesiaRace 2019 - Jaworzno

Sobota, 9 lutego 2019 · Komentarze(3)
SilesiaRace - ostatni raz startowałem tu dwa i pół roku temu w Kuźni Raciborskiej - wtedy z Alą wybraliśmy trasę przygodową. Była super zabawa. Pierwszy raz (choć wtedy to nie było chyba jeszcze pod taką nazwą) byłem na imprezie u Marcina w 2011 - wtedy byłem w szoku gdy od startu wiele osób zaczęło biec... dla mnie bieganie było wtedy BE :-). Tak czy owak zawsze było świetnie.

Tym razem gdy padł pomysł startu w Jaworznie od razu się zapaliłem do tego. Do tego kilka innych osób z firmy też. Problemem był wybór trasy. Bieg, rower, czy może jednak przygodowa? Adasia i mnie kusił miks biegania, pedałowania i pływania kajakiem. Dziewczyny jednak przekonały nas, że kajak w lutym to może nie jest najlepszy pomysł. Stanęło na trasie pieszej 25 km.

W sobotni poranek w Jaworznie spotykamy się w piątkę. Oprócz mnie chyba tylko Ania ma wcześniejsze doświadczenie w szukaniu lampionów, choć tylko rowerowo. Dla Celiny, Teresy i Adam to chyba debiut. Klasyfikacja solo, ale można się poruszać w grupach. Decydujemy się szukać punktów razem.

Etisoft Running Team przed startem w bazie © djk71

Oczywiście będziemy starali się zaliczyć wszystkie punkty w jak najlepszym czasie, ale stawiamy głównie na zabawę i integrację ;-)

Odprawa i start
Przed startem spotykam kilka dawno nie widzianych osób, udaje się chwilę porozmawiać. Po chwili zaczyna się odprawa. Marcin opowiada co nas czeka na trasie.

Multimedialna odprawa © djk71

Po chwili wychodzimy na zewnątrz i dostajemy po dwie mapy i opis punktów. Teraz szybkie planowanie trasy - nie do końca szybkie, bo kiedy my kończymy planowanie, na starcie już chyba nie ma nikogo. Trudno, dogonimy ich... :-) Chyba :-)

No to zaraz zaczynamy © djk71


PK1 - pomnik - Ostatnie drzewo z rzędu, drzew na SW od pomnika
Biegnąc w stronę pierwszego punktu przecinamy velostradę. Robi wrażenie, choć Teresa od razu sprowadza nas na ziemię informując, że to tylko kilka kilometrów. Dobre i to na początek.
Właściwie nie muszę patrzeć na mapę, bo punkt jest ewidentny i nasza gospodyni prowadzi nas do niego bezbłędnie.

W sumie nawet nie wiem co to za pomnik © djk71

Na miejscu mała kolejka, ale to normalne na początku trasy.

W kolejce do... drzewa :-) © djk71

PK2 - koniec alejki - Ostatnia ławka po N stronie alejki
Tu już patrzę na mapę, biegniemy kawałek velostradą, a potem na skróty. Na chwilę zatrzymują nas światła, ale po chwili znów pędzimy do punktu.

Gdzieś na końcu alejki jest punkt © djk71

Ciepło. Bardzo ciepło. Gdy przyjechaliśmy do bazy, to stojąc przy aucie było dość chłodno i każdy założył na siebie coś więcej niż chyba pierwotnie planował. Przy punkcie część z nas się rozbiera.

PK 3 - geosfera - Budynek dyrekcji GeoSfery
Geosfera brzmi dla mnie dość intrygująco. Kojarzy mi się z czymś wokół ziemi. Biegniemy po raz kolejny skrótem.

Na skróty © djk71

Pieszo można sobie na więcej pozwolić niż rowerem. Geostrefa okazuje się miejscem gdzie można miło i aktywnie spędzić czas.

Część edukacyjna © djk71

Tam gdzieś jest punkt i ciasteczka © djk71

Podbijamy punkt i częstujemy się ciasteczkami. Okazuje się, że była nawet herbata, ale tego nie zauważyłem.

Mamy kolejny punkt © djk71

PK 4 - róg lasu
Tu już mniej oczywisty punkt, ale i on po chwili biegu jest naszym łupem. Teraz przed nami zmiana mapy.

PK A - Tablica z planetą Merkury - Z tyłu tablicy
Tym razem biegniemy w okolice jakiegoś zbiornika wodnego w kamieniołomach. Miejsce wygląda ciekawie (z tego co potem zobaczę na mapie jest tu nawet centrum nurkowania). Przez chwilę zaczynam się czy zacząć od punkt A, czy B, w końcu wybieramy pierwszy wariant.

Ładne miejsce © djk71

Żeby nie było za łatwo mamy po drodze schody. Super ;-) Nie wiem, czy ekipie tak dały w kość, czy też wręcz przeciwnie nawet ich nie zauważyli, bo punkt też mijają i biegną dalej. Czasem warto poczytać, co jest w opisie :-)
Wracamy tymi samymi schodkami, a kawałek dalej będą kolejne :-)

W dół jest łatwo © djk71


A skąd tu wydra? © djk71

I ruszamy na kolejny punkt © djk71

PK B - Meander strumienia - Na N od drogi, Po E stronie strumienia
Następny lampion blisko, problem pojawi się po jego podbiciu, bo trzeba będzie się przedostać na drugą stronę strumyka.

I co teraz? © djk71

Jakoś damy radę © djk71

Nikt nie mówił, że będzie łatwo © djk71


Łatwo nie jest © djk71

Ciekawe kto wpadnie © djk71

Jest wesoło :-). Postanawiamy uzupełnić przy okazji kalorie.

PK C - Szczyt górki
Szczyt wzniesienia, choć nie jest tuż przy ścieżce nie sprawia problemu.

Punkt na górce © djk71

Większym problem jest momentami ścieżka. Robi się coraz cieplej i wszystko zaczyna się topić.

PK D - Skrzyżowanie rowów
Za nami już 14 km i ponad dwie godziny w terenie. Czuć lekkie zmęczenie, bieg zaczyna się zmieniać w marszobieg. Docieramy do skrzyżowania gdzie spotykamy Monikę z ekipą. Nie trafili do punktu i próbują go wziąć z drugiej strony. Moim zdaniem trudniejszej, bo tutaj do punktu nie prowadzi żadna ścieżka. Inna sprawa, że my też planujemy atak od północy.
Na odprawie nie usłyszałem w jakiej skali jest ta mapa, a na trasie nie zauważyłem podziałki :-( W efekcie biegniemy trochę na czuja. Wydaje mi się, że powinniśmy skręcić w prawo, ale chyba zbyt cicho wyraziłem swoje zdanie i pobiegliśmy dalej. Niestety punktu nie ma :-(
Jeszcze raz spoglądam na mapę i... rzeczywiście pobiegliśmy do kolejnej przecinki. Teraz trzeba naprawić błąd. Próbujemy ataku od południa. Poruszamy się lewą stroną strumienia, jest mokro, ale dajemy radę.

W końcu go mamy © djk71

Na miejscu kolejne ćwiczenia fizyczne :-)

Kolejna przeprawa © djk71

PK E - Szczyt górki
Biorąc pod uwagę, że droga do punktu była właściwie na azymut, do następnego też ruszmy w ten sam sposób. Jest trochę śmiechu, ale w końcu docieramy do ścieżki. Teraz w lewo, potem w prawo, potem znów w lewo, pod górkę i po raz kolejny dziś dziurkujemy karty. Jakie to proste... kiedy się czyta popijać kawę w ciepłym mieszkanku. Tymczasem z nami już prawie 18 km i 3 godziny walki ;-)

PK F - Brzeg jeziorka
Chwila asfaltu, niby łatwiej, ale chyba wolę ( i ekipa też) teren. Jest ciekawiej (i nie ma samochodów).
Do jeziorka docieramy bez problemów. Jeszcze tylko trzeba znaleźć punkt, ale za drugim podejściem mamy go.

PK G - Drzewo - Po W stronie ogrodzenia (na zew. ogrodzenia).
Na hasło, że teraz będziemy szukali punktu G dziewczyny bardzo się ożywiają. Słychać komentarze "Ciekawe jak Wam pójdzie".
Poszło doskonale. Trafiamy bezbłędnie.

PK 5 - skrzyżowanie szlaków - Tablica informacyjna, z tyłu
Koniec punktów z mapy dodatkowej. Wracamy na mapę główną. Ekipa rusza, my z Celiną zamykamy tyły. Rozmowy o dzieciach i szkołach tak nas pochłaniają, że kiedy dobiegamy do punktu... nawet nie zauważam tego i prawie zapominam podbić punkt.
Dobra, to już końcówka ale trzeba być skupionym do końca.

PK 6 - między laskami - Rozłożyste drzewo
Teraz biegniemy na przełaj po zaśnieżonym polu.

Przez pola... © djk71

W lecie nie bardzo by to było możliwe. Tereska chyba widząc, że tempo spada karmi nas żelkami. Po chwili jesteśmy przy punkcie. Dzięki dziewczynom, z którymi mijamy się od jakiegoś czasu przy punktach nie musimy się zastanawiać, które to drzewo.

PK 7 - muzeum - Trzy punkty w muzeum 7A, 7B, 7C
Muzeum - prosty punkt, a właściwie punkty, tyle że najpierw trzeba zmierzyć się z kolejnymi podbiegami ;-) Dajemy radę. Wbiegamy do miasta.

Oryginalny pomnik © djk71
Rynek w Jaworznie? © djk71

Po chwili trafiamy do muzeum. Bez biletów mamy okazję je pozwiedzać.

Czas na zwiedzanie © djk71

Wygląda ciekawie, ale dziś nie ma czasu na zagłębianie się w historię.

Ciekawie, ale nie ma czasu © djk71

Mimo to ciekawy pomysł ;)

PK 8 - galeria handlowa - Klub fitness, Fabryka Formy, przy wejściu
Ostatni punkt też ciekawy - galeria handlowa. Biegniemy jakbyśmy właśnie wyczytali w gazetce promocyjnej, że dziś dają 3 kostki masła w cenie dwóch ;-) Budzimy zainteresowanie tych którzy przyszli tu na zakupy (albo żeby "ciekawie" spędzić weekend). Wewnątrz okazuje się, że punkt jest na piętrze, ale tym razem zamiast podbiegu mamy ruchome schody ;-).

Meta
Znów jesteśmy na velostradzie. Teraz już tylko trzeba dobiec do mety. Ostatnie dwa kilometry. Jest super, mamy komplet. Na mecie meldujemy się godzinę przed końcem limitu czasu. W sumie była tylko jedna wtopa (PK D). Jak na biegowy debiut wyszło dobrze. Ale czujemy zmęczenie. Spore zmęczenie. Czas na posiłek. Chwilę później część z nas decyduje się na szybki prysznic, część postanawia skomponować się zapachami z resztą uczestników :-)

W oczekiwaniu na zakończenie przeglądamy zdjęcia, dzielimy się wrażeniami z innymi uczestnikami, wreszcie zastanawiamy się co zrobimy w domu po wyjściu z wanny ;-)
W naszej drużynie Celina okazuje się szczęściarą losując nagrodę - super, należało jej się. To chyba jej najdłuższy dystans ;-)

Brawa dla wszystkich i... coś czuję, że to nie był nasz ostatni raz na takich zawodach. Co prawda kalendarze mamy pełne na ten rok, ale... kto wie.... ;-)
Ania, Celina, Teresa, Adam - dzięki wielkie za super zabawę i wzajemne wsparcie na całej trasie :-)