Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:21585.71 km (w terenie 5808.48 km; 26.91%)
Czas w ruchu:1576:37
Średnia prędkość:14.75 km/h
Maksymalna prędkość:175.00 km/h
Suma podjazdów:51821 m
Maks. tętno maksymalne:210 (115 %)
Maks. tętno średnie:186 (98 %)
Suma kalorii:418539 kcal
Liczba aktywności:1409
Średnio na aktywność:17.68 km i 1h 07m
Więcej statystyk

Co jest nie tak z podbiegami?

Sobota, 24 listopada 2018 · Komentarze(0)
Wychodzę potruchtać przed południem. W planach wolne bieganie, jakieś 8-10 km. Ruszam i jest spoko. Spoko do zbiegu obok stawu. Potem zaczyna się lekki podbieg. Nic wielkiego. Gdybym nie wiedział, że jest to być może bym nawet tego nie zauważył. Ale jest, widać to zresztą również podczas jazdy rowerem, szczególnie w przeciwną stronę - można się rozpędzić.

I niestety czuję go. Po raz kolejny w tym samym miejscu, na trzecim kilometrze bolą piszczele. Próbuję to ignorować, ale jest ciężko - boli. Zatrzymuję się. Pobrzmiewający w uszach rap motywujący każe jednak biec dalej, powoli, ale biec. Ok. Skracam trasę, ale biegnę. Nie słucham zwykle takiej muzyki, ale przy bieganiu się sprawdza.

Koło domu licznik pokazuje 5 km. Dobre i to. Przy rozciąganiu piszczele bolą dalej :-(.
Może te problemy z piszczalami mają związek nie tyle (lub nie tylko) z butami, ale również z podbiegami?

W Holandii przebiegłem 15 km i nie było problemów. Może to kolejny powód, dla którego lubię ten kraj...

Lubię te klimaty © djk71

Tylko co dalej? Co (jak) powinienem ćwiczyć żeby to przewalczyć (oprócz oczywiście samych podbiegów)?


Posłuchać morza, czyli Freedom Forward

Środa, 21 listopada 2018 · Komentarze(3)
Kolejny raz w Holandii, kolejny raz w tym samym miejscu. Zawsze sobie obiecywałem, że będąc tu pobiegnę nad Morze Północne. Zawsze coś przeszkadzało, to bieg na azymut nie wyszedł z powodu miliona kanałów, to za późno ruszyłem...

Tym razem też nie wyglądało, że się uda, bo... zimno, ciemno, dawno takiego dystansu nie przebiegłem i oczywiście od rana zajęcia... Do tego były jakieś problemy z wgraniem trasy, ale ostatecznie wieczorem się udało.

Nastawiłem budzik i wstałem o 5:15. Ciemno, zimno ale postanawiam spróbować. Zobaczymy najwyżej zawrócę. Nie ma czasu na śniadanie, ani picie. Wlewam tylko trochę wody do bukłaka.

Zapomniałem czołówki i odblasków, ale większość dróg, którymi biegnę jest dość dobrze oświetlonych.

Wszyscy jeszcze śpią © djk71

Niestety wschód słońca jest tu godzinę później niż u nas więc kiedy dobiegam do morza jest zupełnie ciemno. Do tego wieje. Słychać szum fal. I to musi mi wystarczyć. Nawet nie myślę żeby chociaż dotknąć wody.

W pobliżu ciekawy pomnik.

Freedom Forward © djk71


Zwracami po chwili nawigacja kieruje mnie w stronę lasu. Nie ma mowy, po ciemku tam nie biegnę. Ruszam na azymut choć w pamięci mam kanały.


Czerwone światło pod mostem © djk71

Szczęśliwie udaje się wrócić na drogę, którą tu przybiegłem. 


Biegnę nią prawie do hotelu. Końcówka lekko zmieniona i... kończy się zamkniętą drogą. Z tej strony udaje się obiec, ale z drugiej płotek. Na szczęście niezbyt wysoki :)

Wracam idealnie żeby się szybko wykąpać, zjeść śniadanie, wymeldować i wypić kawę już na sali. 


Lubię tu biegać. Czy dlatego, że jest płasko? Czy może jednak dlatego, że mi się tu podoba?

Lubię te klimaty © djk71



Żabie Doły

Niedziela, 18 listopada 2018 · Komentarze(2)
Dawno tu nie byłem. Jakoś nie było okazji.

Żab to nie brakuje © djk71

Wczoraj pobiegałem więc dziś rower. Ruszam spod domu i od razu zatrzymujemy się żeby zerknąć na dzieło naszych dzików...

Boisko przygotowywane na przyszły sezon? © djk71

Jadę opłotkami przez Bytom. W końcu daje mi się pstryknąć tramwaj... Kiedyś taki jeździł też na Helenkę...

Budzi wspomnienia © djk71

W Bytomiu są dziesiątki interesujących kamienic, szkoda, że wiele z nich jest tak zniszczonych... Mieszanka stylów, wśród nich takie ciekawostki....

Ciekawa kamienica © djk71

Jeszcze chwila kręcenia po mieście i ruszam do celu. Jak zawsze chwila błądzenia...

A to co? Gdzie ja wylądowałem? © djk71

Chyba jakaś hałda © djk71

W końcu trafiam gdzie chciałem...

Wjazd do wodnego królestwa © djk71

Chociaż zapatrzony w pierwszy staw znów robię dodatkową pętlę...

Pierwszy staw © djk71

Po chwili wracam na właściwe tory...

Kolejny staw © djk71

Lubię to miejsce © djk71

Można tu siedzieć godzinami...

Jesienny klimat © djk71

Można siedzieć i patrzeć © djk71

Tym bardziej, że postawiono ciekawe miejsca do obserwowania...

Punkty obserwacyjne © djk71

Podglądamy przyrodę © djk71

Miało być jeszcze Chechło dziś, ale tu schodzi mi za dużo czasu...

Kaczuszki © djk71

Ocieplana budka © djk71

Gdyby ktoś zapomniał jak nazywa się to miejsce to wystarczy rzucić okiem na mury...

I wiadomo gdzie jesteśmy © djk71

Ktoś się postarał © djk71

Trzeba wracać do domu...

I jeszcze rzut oka na stawy © djk71

W drodze powrotnej zatrzymuję się przy schronie, który zwykle oglądam tylko z samochodu.

Polski Schron Bojowy nr 5 © djk71

Wracam przez Bytom, przez park, mijam stadion Polonii i... zamiast jechać najprostszą drogą postanawiam ominąć szosy. I udaje się. Aż za bardzo ;-( Ścieżka się kończy przy jakiejś hałdzie. I oczywiście zamiast wrócić to jakiś kilometr walczę... jedną nogą próbując jej nie skręcić na kamieniach, a drugiej próbując nie utopić.

Łatwo nie było © djk71
Dostałem w kość.

Z daleka to wygląda lepiej © djk71

Końcówka niby prosta le już jechałem bez sił. W sumie sporo podjazdów wyszło.

W biegu

Sobota, 17 listopada 2018 · Komentarze(0)
Znów cały tydzień w biegu. Niestety nie tym treningowym, a tym życiowym. Wziąłem nawet ciuchy do biegania do Wisły, ale nic z tego nie wyszło. Coś przekombinowałem. Lubię intensywność, ale nie lubię pośpiechu. Wolę mieć wszystko poukładane.

Dziś rano wizyta na meczu chłopaków. Dali z siebie wszystko. Pewnie wygrali.

Nowe koszulki treningowe chłopaków © djk71

Trzeba było też coś z siebie dać. Tym bardziej, że słońce wprost zachęcało do aktywności. Chwila wahania, rower, czy bieg, wybieram bieg.

Jak zawsze przy takiej temperaturze wątpliwości w co się ubrać, ale w końcu wychodzę. Jest ok. Do tego biegnę bez pośpiechu, bez konkretnego celu. Po prostu biegnę dla biegania. I tak chciałbym zawsze.

Jest dobrze, myślałem, że wyjdzie dyszka, ale obiecałem wrócić w ciągu godziny, bo nie wziąłem kluczy, a żona ma wychodne :-) Mimo to i tak spokojnie dziewięć wyszło.

Wracam do domu.


Po okolicznych górkach

Sobota, 10 listopada 2018 · Komentarze(6)
Ostatni raz na rowerze byłem na Tropicielu. Od trzech tygodni zero roweru, zero biegania. Coś nie tak jest z prawą stopą. Boli zewnętrzna krawędź w okolicach małego palca. Mam wrażenie jakby tam było jakieś pęknięcie lub złamanie. Oczywiście nie ma czasu na lekarza więc po prostu nie biegam również. Dobrze, że chociaż regularnie udaje się z synem odwiedzać siłownię.

Dziś jednak udało się zebrać na rower. Co prawda osiem godzin później niż planowałem, ale zawsze to coś. Postanawiam pokręcić turystycznie w kierunku Kozłowej Góry, a jak się uda z czasem to może jeszcze o Chechło zahaczę.

Ruszam i już wiem, że ubrałem się za ciepło.

Wzdłuż autostrady © djk71

Dalej Radzionków i... miejsce gdzie kiedyś był chyba stadion tutejszego Ruchu.
Teraz pewnie będzie kolejny market.

Kiedyś tu był stadion Ruchu Radzionków © djk71

Trochę dalej trafiam na Śląski Ogród Botaniczny w Radzionkowie. Nigdy tu wcześniej nie byłem.
Co prawda na bramie napisane, że z tej strony zamknięte, ale furtka jest otwarta.

Zamknięte ale otwarte © djk71

Wjeżdżam, ale waham się czy jechać dalej... Jest groźnie...

Bać się, czy nie bać © djk71

Jadę i po drodze widzę ciekawe rzeczy.


A co to jest? © djk71

Kolorowe ule © djk71

W ogrodzie botanicznym © djk71

Który domek wybrać? © djk71

Wyjeżdżając z ogrodu na ogrodzeniu widzę ciekawą wystawę.

Tajemniczy świat owadów © djk71

Chciałbym tak robić zdjęcia...

Śliczny, szkoda, że na zdjęciu © djk71

Straciłem tu trochę czasu, choć pewnie piękniej jest tu latem. Ruszam przez Księżą Górę... coś mi mało dziś wzniesień...

Ładne trasy © djk71

Stamtąd terenem w okolice kopca...

Kopiec Wyzwolenia © djk71

I dalej w stronę bazyliki. Chciałem pokręcić po kalwarii, ale już późno zaczęło się robić i zmieniłem plany.

Bazylika w Piekarach © djk71

Kierunek Świerklaniec. Po drodze staw Cegielnia.

Staw Cegielnia © djk71

I zbiornik Kozłowa Góra

I znowu woda © djk71

Terenem zaliczam jeszcze Winną Górę.

Winna Góra © djk71

Pora wracać do domu. Gdy po raz kolejny dziś wjeżdżam do Radzionkowa witają mnie fajerwerki.

W oddali fajerwerki © djk71

Jeszcze kilka podjazdów asfaltem i jest w domu. Udany wyjazd. :-)

Piszczele, czyli marszobieg

Środa, 24 października 2018 · Komentarze(0)
Wczoraj długi dzień w delegacji, w drodze powrotnej 5h za kółkiem nie swojego auta i... pytanie czy dlatego rano bolała mnie lewa stopa? Źle ustawiony fotel? Nie wiem. W ciągu dnia noga powoli puszcza. Po pracy postanawiam chwilę pobiegać. W lesie, bo poza wieje tak, że iść ciężko.

Ruszam i pierwszy kilometr jest ok. Niestety po podbiegu na Krajszynę zaczynam czuć lewy piszczel. Czy ma to związek z porannym bólem stopy? Nie wiem. Maszeruję. Chcę zawrócić. Po chwili zmieniam zdanie i postanawiam jeszcze pobiec. Niestety, po chwili ból jest jeszcze silniejszy. Znów idę. Niestety nawet wtedy boli. Zawracam. Trochę na przełaj zmierzam w kierunku domu. Nie tak to miało być.

W sumie to chciałem być dziś na zawodach "Katowice wieczorową porą". Organizacyjnie się nie udało, ale może to i dobrze, bo byłbym jeszcze bardziej zły gdyby tam się to tak skończyło.

Mżawka i wiatr

Poniedziałek, 22 października 2018 · Komentarze(0)
Po tym jak Górnik dziś sięgnął dna w Krakowie musiałem odreagować. Kilka pętelek po osiedlu w mżawce i w towarzystwie pojawiających się nagle podmuchów wiatru. Mimo średnich warunków kusiło żeby pobiec dłużej, ale powstrzymałem się. Lepiej wolniej i krócej, ale regularnie, niż na maksa, a potem przerwa.

Krótko, po krótkiej przerwie

Piątek, 19 października 2018 · Komentarze(0)
Ostatnie dwa dni bez aktywności. Przedwczoraj wyjazd na mecz Superligi piłki ręcznej do Kalisza, a wczoraj odpoczynek po :-) 
Super kibicowska wyprawa. Fajne towarzystwo. Niesamowite przyjęcie przez kibiców gospodarzy - okazuje się, że można kibicować różnym klubom, a jednak wzajemnie się szanować. Zarówno przed meczem, jak i po meczu. Szkoda, że to wciąż rzadkość na innych boiskach i stadionach... A na meczu emocje przerosły nasze oczekiwania... Najpierw niespodziewanie przegrywamy ośmioma punktami 13:5, by w końcu wyjść na prowadzenie, a finalnie zremisować. Więc dodatkowo czekały nas rzuty karne, które wygraliśmy ;-) Działo się.

Na meczu w Kaliszu © djk71

Dziś krótkie bieganie. Już po ciemku, więc po asfalcie. Dla odmiany 3 krótkie kółka. Na trzecim znów czuję piszczele. W domu już bez bólu.

Jeśli to znacie, to jesteście starzy

Wtorek, 16 października 2018 · Komentarze(0)
Znów po lesie, znów pod górkę, znów ciężko i wolno. Ale co się dziwić jak człowiek ma już swoje lata... Po raz kolejny uświadomiłem sobie to dziś rano w drodze do pracy. Słuchałem sobie piosenek z Listy Przebojów Programu III z roku 1982, w tym m.in.:

Jon Anderson & Vangelis – „I'll Find My Way Home”
Maanam – „O! Nie rób tyle hałasu”
Cheap Trick – „If You Want My Love”
Perfect – „Autobiografia”
TOTO – „Rosanna”
Republika – „Telefony”
Jean-Michel Jarre – „Souvenir of China”
TSA – „51”
The Stranglers – „Golden Brown”
Turbo – „Dorosłe dzieci”
Trio – „Da Da Da”
Oddział Zamknięty – „Ten wasz świat”
Kim Wilde – „View from a Bridge”
Izabela Trojanowska – „Karmazynowa noc”

Ktoś pamięta te kawałki? Jak tak to też jesteście starzy. Dotarło do mnie, że te utwory były na liście dwadzieścia, trzydzieści, nie... trzydzieści sześć (!!!) lat temu! I... wciąż mi się podobają, wciąż są przebojami, a to oznacza, że... albo były tak świetne, ponadczasowe, albo... ja utknąłem w miejscu :-(



Część z nich regularnie słucham i zastanawiam się czy moje 15-letnie dziecko słucha ich tylko przez grzeczność, żeby mi nie robić przykrości, czy cokolwiek mu się podoba, czy może... Czy może traktuje je tak jak ja jako dziecko traktowałem niektóre utwory, które podobały się moim rodzicom... Jeśli Oni też słuchali utworów sprzed 36 lat to... kiedy ja byłem nastolatkiem to musiały być kawałki z lat... pięćdziesiątych... No to mogły to być dla mnie... starocie...

Wolno w cieniu... piłki ręcznej

Sobota, 13 października 2018 · Komentarze(0)
Powolne bieganie między meczami piłki ręcznej. Rano nasz UKS zwyciężył Zawiercie, a popołudniu walczyć będzie Górnik z Azotami.

W wolnym tempie, po lesie. Podbiegi wciąż dają w kość, ale fajnie się tak biega bez żadnego parcia, bez zawodów w najbliższej perspektywie... po prostu dla biegania....