Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:21585.71 km (w terenie 5808.48 km; 26.91%)
Czas w ruchu:1576:37
Średnia prędkość:14.75 km/h
Maksymalna prędkość:175.00 km/h
Suma podjazdów:51821 m
Maks. tętno maksymalne:210 (115 %)
Maks. tętno średnie:186 (98 %)
Suma kalorii:418539 kcal
Liczba aktywności:1409
Średnio na aktywność:17.68 km i 1h 07m
Więcej statystyk

Pierwsze pływanie w nowym roku

Środa, 2 stycznia 2019 · Komentarze(0)
Po wczorajszym półmaratonie wieczorem czułem się jeszcze gorzej. Mimo to postanowiłem iść rano na basen. W najgorszym razie stwierdziłem, że posiedzę w jacuzzi i się wygrzeję.

Udało się wstać. Lepiej nie jest, ale jadę. Na miejscu trochę pływania, trochę relaksu. Fajnie, że się zmusiłem.

Gdy wyjeżdżałem było bielutko pod domem, gdy wyszedłem z basenu już wszystko prawie stopniało.

Był śnieg, nie ma (prawie) śniegu © djk71

Czas do pracy.

Ciężkie bieganie

Sobota, 29 grudnia 2018 · Komentarze(0)
W ostatnie dwa nie wyszedł ani basen, ani siłownia... Ostatnio coś nie potrafię zasnąć - co zwykle mi się nie zdarzało - w efekcie wstawałem na tyle późno, że trzeba było jechać do pracy. Po pracy inne obowiązki iw efekcie dopiero dziś udało się wyjść chwilę potruchtać.

Potruchtać, powoli, a mimo to męcząco... Ciężko widzę Cyborga... Chyba znaczniej mniej przebiegnę niż planowałem...
Z drugiej strony... limit czasu to 6h... więc... :-)

Przed obiadem

Środa, 26 grudnia 2018 · Komentarze(2)
Miało być dłużej, ale ciężko mi się jakoś wstawało. W sumie to nawet nie tyle wstawało, ile zbierało. Co więcej kiedy już byłem ubrany to okazało się, że na dworze leje (w każdym razie ja tak to widziałem). Do tego czasu do obiadu coraz mniej... Już prawie się udało nie wyjść, ale.. żona mnie wykopała.

Na szczęście czasu mało więc tylko rundka wokół osiedla. Akurat wyszło 5 km. Pilnując tętna, które tradycyjnie już po 100m weszło na prawie 160, ale potem udał się utrzymać, na podobnym poziomie.

Jeszcze tylko chwila relaksu i można iść jeść :-)

Coś dla relaksu © djk71



Żona nie potrafi ze mną wytrzymać?

Wtorek, 25 grudnia 2018 · Komentarze(3)
Wczoraj Dzieciątko przyniosło mi m.in. zestaw książek... Śmiem podejrzewać, że moja małżonka mu coś podpowiadała...

Dzieciątko prowokuje © djk71

I teraz się zastanawiam co chciała mi przez to powiedzieć. Czy, że dba o mnie? Czy, że chce mi pomóc w treningach? Czy, że mam sobie wyznaczyć nowe cele? Czy, że po prostu nie może ze mną w domu wytrzymać?

Wstałem rano... zobaczyłem do końca jakiś film, który zacząłem oglądać w nocy i... poszedłem dalej spać.
Wstałem przed południem i... poszedłem pomyśleć... To znaczy pobiegać, ale przy okazji pomyśleć... Co miała na myśli...?

Pilnując pulsu z myślą o... dalej...

Piątek, 7 grudnia 2018 · Komentarze(5)
Dziś znów krótkie bieganie w wolnym tempie pilnując pulsu. I znów się udało. Niższy niż ostatnio, jeszcze nie ideał, ale jest ok. Oczywiście tempo też trochę wolniejsze, ale póki co nie o prędkość chodzi.

A o co? Sam nie wiem... Tak ja nie wiem po co kupiłem ten magazyn...

Ciekawa gazetka... ;-) © djk71

Może jeszcze pod wpływem zakupu kalendarza... Jakieś ukryte pragnienia...

Tak samo jak nie wiem czemu tak się dzieje, że jak tylko zaczynam wracać do regularnych ćwiczeń to od razu dostaję cios...
Radości z basenu, czy z biegania starcza na godzinę, czasem nawet nie, bo potem od razu cios między oczy... i powrót do rzeczywistości...

Może więc faktycznie chcę pobiec gdzieś dalej, daleko... bardzo daleko...

Krótki basen przed pracą

Czwartek, 6 grudnia 2018 · Komentarze(0)
Miałem wstać wcześniej, ale jakoś nie wyszło. Mimo to biorę torbę już prawie spakowaną na basen. Dorzucam brakujące elementy i jadę do firmy. Może uda się po pracy wpaść choć na chwilę popływać. W planach jednak wyjazd na urodziny więc może być ciężko.

Jadę, ale... inną drogą. niby krótszą, ale dłuższą jeśli chodzi o czas. Tyle, że blisko basenu. Spoglądam na parking obok Aquariusa i pusto... Ale nie, nie mam czasu. Jadę dalej. Jadę. Do ronda. Tam zawracam i... jestem na basenie. Czasu mało więc i nie ma czasu na zabawy, jacuzzi itp. Trzeba chwilę popływać. Podobnie jak ostatnio tylko z mniejszą liczbą przerw.

Krótka pogawędka z Olkiem i trzeba kończyć. Szybko, ale cieszę się, że się udało :-)

Basen o poranku © djk71

Spokojny truchcik

Środa, 5 grudnia 2018 · Komentarze(0)
Po pracy krótkie spokojne truchtanie. Pilnowanie niskiego (jak na mnie) pulsu. Nawet się udało. W uszach KSU z Mantragoną. Lubię ten koncert.

Wczoraj był basen i siłownia, dziś bieganie, jutro... no właśnie... rower, czy coś innego?
Fajnie by było utrzymać taki rytm...

Do tego jeszcze dobrze by było wrócić do pilnowania jedzenia. Choć nie wiem, czy porcje jakie ostatnio mi zaserwowano w restauracji są tymi jakich pragnę...

I to jest właściwe naczynie © djk71

Przyjrzyjcie się dokładnie i nie porównujcie do krzesła w tle... porcja była mniejsza... nieco... :-)




Powrót do wody?

Wtorek, 4 grudnia 2018 · Komentarze(0)
Powrót na basen po... roku nieobecności. Właśnie sprawdziłem. Aż się wierzyć nie chce. Czy na długo? Zobaczymy. Chciałbym. Póki co oswajanie się z wodą. Właściwie tylko plecy i do tego z płetwami. Ale spokojnie i przyjemnie. Do tego przed pracą :-)

Wieczorem wypad z Igorem na siłownię. Też miło.

Ultra jest kobietą

Poniedziałek, 3 grudnia 2018 · Komentarze(3)
Ultra jest kobietą... Tylko co ja mam z tym wspólnego?

Ultra jest kobietą... i to nie jedną © djk71

Nic. Prawie nic. A może trochę, bo przecież:

- Mam od dziś kalendarz z takim hasłem (ponoć jeszcze tylko kilka jest dostępnych - kalendarzy, nie haseł)
- Bo będę teraz przez 12 miesięcy na niego codziennie patrzył (na kalendarz oczywiście, nie na dziewczyny ;) )
- Bo bardzo chciałbym kiedyś tak pobiec (ale to jeszcze długo nie)
- Bo znam lub obserwuje niektóre z tych dziewczyn  (i bardzo im zazdroszczę i podziwiam je)
- Bo naprawdę chciałbym kiedyś pobiec ultra... ale wiem, że do tego to jeszcze droga daleka...
- Bo... te dziewczyny na co dzień pracują jak my, a mimo to znajdują czas na swoje hobby, a nie znajdują wymówki jak my, jak ja...
- Bo... pisałem już że chciałbym? :-)

Oczywiście już wiem, że kalendarz będzie mnie wkurzał strasznie, bo są tam zaznaczone nie tylko dni tygodnia, czy miesiąca...

Jakieś sugestie? © djk71

Ale też jakieś dziwne hasła... A może jednak nie tyle będą mnie denerwowały ile staną się inspiracją na kolejny rok... 2020?

Najpierw jednak muszę regularnie biegać. Dziś się udało. Co prawda tylko piątka, ale zawsze to coś...
Dobra, kończę wpis i idę oglądać dalej kalendarz... W sensie... daty... :-)


Walka z piszczelami i... robota...

Niedziela, 25 listopada 2018 · Komentarze(0)
Po wczorajszych problemach z piszczelami dziś zmieniłem buty i pobiegłem pobiegać po miękkim. Niestety kosztem większej liczby podbiegów. Początek spoko, a między drugim, a trzecim kilometrem znów ból piszczeli. Dziś chyba nawet większy niż wczoraj. Zamiast biegu marsz, choć wtedy też boli. Co to jest do diabła?

Zbiegam z Krajszyny i... mam ochotę wrócić. Wbiegam, zbiegam i... znów mam ochotę wrócić. O dziwo nawet piszczele nie bolą tak mocno. Zbieg i... znów podbieg. W sumie pięć takich podbiegów. Nie powinienem tego chyba robić przy bólu, ale jakoś nie potrafiłem się oprzeć.

Końcówka do domu to też podbieg. I czuję go bardzo. Nie wiem co z tym zrobić.... :-(

Potem szybka kąpiel i jedziemy na mecz NMC Górnik Zabrze - Gwardia Opole. Wygraliśmy. A przy okazji na hali wpadło mi w oko ogłoszenie. Oryginalne ;-)

Szukosz roboty? © djk71

Jakby ktoś szukoł roboty... :-)