Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:21585.71 km (w terenie 5808.48 km; 26.91%)
Czas w ruchu:1576:37
Średnia prędkość:14.75 km/h
Maksymalna prędkość:175.00 km/h
Suma podjazdów:51821 m
Maks. tętno maksymalne:210 (115 %)
Maks. tętno średnie:186 (98 %)
Suma kalorii:418539 kcal
Liczba aktywności:1409
Średnio na aktywność:17.68 km i 1h 07m
Więcej statystyk

Mistrzostwa Świata w Półmaratonie czyli 53x400m po raz pierwszy

Sobota, 17 października 2020 · Komentarze(1)
Rok temu zapisaliśmy się na jedną z największych imprez biegowych jaka miała się odbyć w Polsce. Mistrzostwa Świata w Półmaratonie w Gdyni. Wraz z najlepszymi biegaczami świata miało wystartować ok. 30 tys. biegaczy. Wśród nich i my - Etisoft Running Team!

Chciałem powalczyć o życiówkę - idealne miejsce i czas :-) Chciałem. Niestety stało się co się stało. Wiosenny termin został przeniesiony na październik. Ostatecznie i ten został tylko dla elity. Reszta z nas otrzymała pakiety do domów i propozycję startu indywidualnego. Nie wszystkim się to spodobało, ale ja stwierdziłem, że i tak mam codziennie dość podziałów i walk między ludźmi i zaakceptowałem to co mi zaproponowano.

Postanowiłem sobie tylko utrudnić. Trochę pomogły mi też obostrzenia jakie obowiązują, nie bardzo miałem ochotę weryfikować, czy uprawiając sport w mieście dostanę mandat, czy nie.

Wybrałem stadion i bieganie po bieżni. Nigdy wcześniej nie miałem okazji biegać na bieżni, nie licząc finiszów na Stadionie Śląskim, czy beep testu z ReShape Runners.
Bieżnia, czyli... 53 okrążenia po 400 m. Czy dam radę psychicznie? Sam? Zobaczymy.

Na stadionie Walki pojawiłem się przed siódmą rano. Pusto i ciemno. Ruszam. Jest pięknie. Fajnie się biegnie. Zbyt fajnie. Zbyt szybko. Po pierwszych kilometrach zwalniam. Potem już biegnę w miarę stałym tempem. Nie jest źle. Dobra muzyka pomaga. Najgorzej było na początku gdy próbowałem odliczać ile mi zostało jeszcze. To nie był zbyt dobry pomysł.

Kiedy przestałem odliczać było zdecydowanie lepiej :-)

Medal z Mistrzostw Świata © djk71

Medal w środku © djk71


Życiówki nie było, ale nawet nie celowałem w to znając swoją obecną formę. Ale jestem zadowolony, że psychicznie dałem radę.

Półmaraton na bieżni © djk71

Takie moje mała Mistrzostwa Świata. I byłem najlepszy :-)

Ultramaraton Bieszczadzki i kontrabas w lesie?

Sobota, 10 października 2020 · Komentarze(0)
Po wczorajszym spacerze odebrałem pakiet startowy. Co prawda ze względu istniejące obostrzenia zapisywaliśmy się na konkretne godziny stawienia się w biurze zawodów, ale chyba nie wszyscy do końca się do tego stosowali. Swoje musiałem odstać. Pakiet za to na wypasie. Jeden z najlepszych (o ile nie najlepszy w tym roku).

Rano wstaję wcześnie, jem śniadanie i ruszam na stację kolejki, która ma zawieźć nas na start. Jadę w pierwszej grupie o 6:50. Na stacji orientuję się, że zapomniałem zabrać kijków z kwatery :-( Sam nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Może bym je niepotrzebnie dźwigał, ale kto wie, może jednak by się przydały... Teraz już nie mam problemu.

Rześko. Na szczęście udaje się zająć miejsce w zabudowanym wagonie...

Niektórym udało się jechać w zabudowanym wagonie © djk71

Po kilkudziesięciu minutach dojeżdżamy do Solinki. Jeszcze kawałek pieszo i meldujemy się na starcie.

Pasażerowie :) © djk71

Zakładamy maseczki i czekamy na wystrzał oznajmiający start. Wcześniej z głośników lecą Moje Bieszczady by KSU ;-) Szkoda, że nie na żywo :-)

Strzał i start © djk71

Początek trasy asfaltem i po płaskim, a nawet lekko z górki. Dobrze, jest czas na rozgrzewkę.
Po trzech kilometrach zaczyna się wspinaczka. Ostra.

Pod górkę © djk71

Nikt (przynajmniej w zasięgu mojego wzroku) nawet nie próbuje biegać. Dopiero kiedy choć na chwilę się wypłaszcza ruszamy biegiem. Podejście dało jednak w kość i kiedy znów pojawia się choć drobny podbieg to większość znów przechodzi do marszu.

I tak na przemian bieg i marsz.

Pięknie tu © djk71

Póki co nie żałuję zapomnianych kijów. Na szczęście inaczej niż na Rzeźniczku dziś nie ma błota.
Gdzieś od dziewiątego kilometra dwukilometrowy zbieg. Jest super :-) Oczywiście brakuje sił i odwagi do szybszego biegu, ale jest ok.

Rzeczka musi być © djk71

Na bufecie wybieram ciepłą herbatę. Ogólnie jest dość chłodno, a że jestem cały mokry (nie pada, to pot) to czuć zimno...

Herbatka na bufecie © djk71

Za mną połowa drogi. Zaczyna się kolejne podejście. Zaczyna się i... odpadam. Odcina mnie. To pewnie ta herbata ;)

Brakuje mi sił żeby iść.

Słyszę dźwięki kontrabasu... i rockowe rytmy... Tu w górach, w lesie... na szlaku...

W górach, na szlaku, na "streecie" © djk71

Gdyby nie to, że czytałem, że niejaki Roman Huzior zamiast na streecie tutaj sobie dorabia ;) to bym pomyślał, że mam omamy...

Super pomysł! Jak dla mnie w idealnym momencie. Choć na chwilę wracają siły.

Niestety nie na długo. Jest ciężko. Trochę pomagają widoki.

Moje Bieszczady © djk71

Docieram na Okrąglik.

Okrąglik © djk71

Resztę trasy już znam. Co nie znaczy, że jest łatwiej.

Lubię ten klimat © djk71

Są momenty, że nawet ciężko mi się zmusić do zbiegania. Mimo to próbuję walczyć z samym sobą.

Tędy © djk71

Pomagają napotkani turyści. Nie dlatego, że dopingują (choć niektórzy rzeczywiście to robią i jest super), ale głównie dlatego, że widząc, że się zbliżają pojawia się jakaś dodatkowa motywacja, żeby się pokazać jak to jestem Pro... :-)

W końcu Cisna. Okazuje się, że tym razem udaje się Solinkę przekroczyć na sucho.

Za rzeczką już meta © djk71

Jeszcze boisko na Orliku i widzę żonę z aparatem...

Jeszcze kilka metrów © djk71

Przekraczam linię mety i mam dość... Jestem naprawdę zmęczony. Do tego dwójki dostały nieźle w kość...

Żyję :-) © djk71

Mimo to jestem zadowolony. Cieszę, że dałem się rodzince namówić na 26 km zamiast 14 km, które planowałem...  Czy kiedyś porwę się na kolejny próg... 52 km?
Co mam powiedzieć...? Pewnie tak... :-)

Dałem radę :-) © djk71

Pytanie kiedy :-)

Zasłużyłem :-) © djk71

ARBUZ #025, czyli rozjazd po półmaratonie

Niedziela, 4 października 2020 · Komentarze(0)
Po porannym półmaratonie biegowym zjadłem obiad i... postanowiłem rozruszać nogi. A tak poważnie żal mi było ładnej pogody i postanowiłem zrobić kolejną część ARBUZa :-)

Co prawda pogoda trochę straszyła deszczem, ale postanowiłem spróbować.

Będzie padać, czy nie? © djk71

Najpierw musiałem jednak wrócić, bo zapomniałem bidonu, a bałem się, że po bieganiu może mnie suszyć ;)

ul. Jaśminowa
Żeby nie było za łatwo to kolejna wg alfabetu ulica znajduje się w Makoszowach, czyli na drugim końcu miasta.
Uliczka między autostradą, a torami kolejowymi.

Przy autostradzie © djk71

Widok z Jaśminowej © djk71

Pełna nijakich domków- klocków.

Klocki na Jaśminowej © djk71

ul. Jaworowa
Helenka, krótka, spokojna uliczka.

Jaworowa w Zabrzu © djk71

ul. św. Jerzego
Krótka uliczka za kościołem św. Anny.

ul. św. Jerzego w Zabrzu © djk71

ul. Jesienna
Kończyce, krótka, wąska uliczka. Prawie wcale śladów jesieni.

ul. Jesienna © djk71

ul. Jesionowa
Wczoraj os. Janek, dziś tak samo... Nic mnie tu nie zauroczyło, ale też niczego się nie spodziewałem.

Jesionowa na Janku © djk71

ul. Jodłowa
Jedna z uliczek na... os. Jodłowa :-)

Jodłowa, Zabrze © djk71


Dziś dużo kilometrów, a mało ulic. Tak też bywa. W trakcie powrotu już chłodno, musiałem założyć wiatrówkę.
I w końcu poczułem zmęczenie ;-)

*) Co to jest ARBUZ? Poczytaj tutaj :-) Tam też trochę statystyk z wyzwania :-)



ARBUZ #024, czyli mój arbuz - moje pestki

Sobota, 3 października 2020 · Komentarze(0)
Dwa tygodnie bez ARBUZa. Nie było czasu, a do tego dni coraz krótsze.
W końcu się ruszyłem. Nie do końca jestem pewien, czy to najlepszy moment - dzień przez półmaratonem biegowym, ale to już nie pierwszy raz tak robię. Do tej pory było ok. Jak będzie jutro? Zobaczymy, tym razem połówka na Silesii, a nie cały, ale rozsądek podpowiadał, że to lepsze wyjście kiedy się nie trenuje :-)

Kiedy rano wyjeżdżam jest... wietrznie... A jutro ma ponoć wiać jeszcze mocniej. Na początek ulice, które ostatnio przegapiłem i musiałem uznać za zaliczoną tylko jedną.

ul. Hutnicza
Biskupice. Krótka uliczka starych domów.

Przy Hutniczej © djk71

Miejscami niebezpiecznie

Niebezpieczne doniczki © djk71

W sumie nic dziwnego...

Niebezpieczna dzielnica © djk71

Plac Hutniczy
No właśnie... Jest w rejestrze ulic, jest na mapach Googla, na OSM-ie, a w rzeczywistości widzę tu tylko bloki przy Kossaka. I co teraz? We właściwym miejscu byłem tylko... placu nie widziałem :-(

Tu gdzieś ma być Plac Hutniczy © djk71

ul. Park Hutniczy
To druga z dzisiejszych wątpliwości. Powtórzę to co napisałem we wpisie z ostatniego ARBUZa:
Miałem problem, czy uznać ją, że zaczyna się na P, czy na H. Skoro jednak przez wiele lat wydawało mi się, że Park Hutniczy nosi taką nazwę, bo to miejsce jest w parku, a dopiero teraz dowiedziałem się, że to ulica to uznałem, że niech hutnicy będą razem (w końcu coraz ich mniej) i niech będzie to na H.

Poza tym to mój arbuz więc moje zasady, znaczy się pestki...

Ktoś chce kupić? © djk71

Uliczka w samym centrum miasta, tuż obok teatru. Krótka, ale pełna pięknych budynków.

Ciekawa ta okolica © djk71

Ładne © djk71

W jednym z nich ma siedzibę Filharmonia Zabrzańska.

Filharmonia Zabrzańska © djk71

I takie rzeczy można wypatrzeć.

Orzełek © djk71

Ciekawe © djk71


ul. Salomona Isaaca
Krótka i jeszcze słabo zagospodarowana uliczka na skraju strefy ekonomicznej.

Jeszcze pawie pusta Isaaca na strefie © djk71

Za to patron ulicy wydaje się być ciekawą postacią.

ul. Tadeusza Jabłońskiego
Uliczka w Rokitnicy. z jednej strony domki, z drugiej niskie bloki.

Domki przy Jabłońskiego © djk71

ul. św. Jacka
Część ulicy to stare domy, cześć nowe. Osiedle Jodłowa. Ot taka mieszanka.

Stara część św. Jacka © djk71

Nowa cześć św. Jacka © djk71

Trochę własnej zieleni © djk71

ul. Jagiellońska
Ulica łącząca Wolności z Gdańską.

Dom przy Jagiellońskiej © djk71

Dziwne galerie tu są

Hmmm... © djk71

Jagiellońska © djk71

Z odcieniem zieleni © djk71

Choć ulica stara to wciąż coś tu się dzieje.

Śląskie Centrum Chorób Serca © djk71

Kiedyś tu był hotel robotniczy © djk71

Wygląda jak kaplica... © djk71

Kolejny dom przy Jagiellońskiej © djk71


ul. Jagodowa
Bloki na Janku.

Bloki przy Jagodowej © djk71

A co to za drzewo © djk71

ul. Jałowcowa
Kilka domków na Zaborzu.

Jałowcowa na Zaborzu © djk71

ul. św. Jana
Uliczka w Biskupicach. Tuż obok... Palcu Hutniczego :-)

ul. św. Jana w Biskupicach © djk71

Kiedyś dbali o szczegóły © djk71

ul. Jana III Sobieskiego
Mieszanina starych kamienic, nowszych (lub odnowionych bloków) i wieżowców.

Starsza część Sobieskiego © djk71

Mnie kojarzy się głównie z klubem PASTEL

Klub Pastel © djk71

Blok przy Sobieskiego © djk71

Ładnie © djk71


ul. Wincentego Janasa
Krótka ulica w Kończycach obok (i z tyłu) restauracji u Greka.

ul. Janasa © djk71

ul. ks. Pawła Janika
Zaborze. Adres znany z zakładu karnego, który w okresie stanu wojennego był jednym z największych obozów internowania na Śląsku.

Zakład karny na Zaborzu © djk71

Mury zakładu karnego © djk71

Pamiętamy © djk71

Na murze zakładu karnego © djk71

Pamiętamy © djk71

ul. Jarzębia
Kolejne bloki na Janku.

Blok przy Jarzębiej © djk71

ul. Jaskółcza
Przy ulicy znajduje się stadion Walki, gdzie nie tak dawno pierwszy raz biegałem.

Stadion Walki © djk71

I kościół, którego jakoś nigdy nie zauważałem.

Kościół przy Jaskółczej © djk71

Pamięci górników © djk71

Dzwonnica © djk71

ul. Jasna
Uliczka domków trochę na południe od Roosevelta.

Jasna © djk71

ul. Jastrzębia
Krótka uliczka w pobliżu Jaskółczej i Matejki.

Jastrzębia © djk71

ul. Jaszczury
Zaiste interesująca nazwa ulicy. Ciekawe skąd się wzięła. Kończyce.

ul. Jaszczury © djk71

Jak równo przycięte © djk71

Wyszło prawie 50 km.

Rowerówkę mi psują © djk71

Ciekawe kiedy znów tak długo.

Zaczyna się robić kolorowo © djk71



*) Co to jest ARBUZ? Poczytaj tutaj :-) Tam też trochę statystyk z wyzwania :-)

Czy kawa ma wpływ na skurcze?

Wtorek, 29 września 2020 · Komentarze(4)
Całe życie żyłem w przekonaniu, że kawa wypłukuje magnez, a brak magnezu powoduje skurcze.
Dziś w pracy dwa razy poczułem coś jak skurcz w nodze.

Potem siłownia i znów to samo. W sumie skończyłem ćwiczenia wcześniej niż planowałem.

Czy kawa ma wpływ na skurcze? © djk71

Z drugiej strony przez cała lata piłem po 6-7 kaw dziennie i prawie nigdy nie miewałem skurczy.
Potem rzuciłem kawę na jakieś trzy lata i też nie było różnicy.
Teraz piję 1-2 dziennie.

Szukając dziś informacji na ten temat czytałem, że to prawda, ale jeszcze więcej ponoć dostarcza i ogólnie bilans jest dodatni ;-)
Informacje co prawda były głównie na portalach związanych z kawą więc nie do końca jestem pewien na ile są wiarygodne ;-) Niemniej jednak moje wcześniejsze doświadczenia też nie wskazują na to, aby nadmiar kawy miał wpływ na niedobór magnezu. Szczególnie, że regularnie uzupełniam go dużą ilością gorzkiej czekolady ;-)

Więc skąd skurcze? Nie wiem :-(

Takie przemyślenia mnie naszły w... Międzynarodowym Dniu Kawy ;-)

Dyszka przed obiadem

Niedziela, 27 września 2020 · Komentarze(2)
Wczoraj dzień na sportowo inaczej. Po piątkowym, wieczornym meczu był w planie nocny ARBUZ, ale zmęczenie wygrało. Od rana lało więc zamiast roweru wybrałem piłkę nożną.

Najpierw pograliśmy w FIFĘ :-), a potem kibicowałem Igorowi :-) Po powrocie padłem. 10:37h spania.

Dziś przed obiadem ruszyłem się i poszedłem pobiegać. Biegło się spoko poza tym, że... była to pora obiadowa.Chyba wszyscy mimo chłodnego dnia otworzyli okna i postanowili się pochwalić co gotują... Nie powiem.... zgłodniałem... :-)

A jedzenie kusiło... jak nie z okien to z murów ;-)

Smacznego :-) © djk71

Jeszcze tu dziś wrócę, choć nie na trening

Piątek, 25 września 2020 · Komentarze(0)
Po pracy siłownia. Z myślą żeby odreagować. Jadąc nie wiedziałem, czy bieżnia, czy siła.
W końcu wyszła siła. Ale to co we mnie nie wyszło. Za krótko? Za lekko? Widać tak...
Może choć wieczorem na meczu odreaguję...

Stadion Górnika Zabrze © djk71

Poranna siła

Wtorek, 22 września 2020 · Komentarze(0)
Po aktywnym weekendzie wczoraj po pracy padłem. Dziś rano czułem jeszcze nogi więc postanowiłem przed pracą na siłowni powalczyć chwilę z górnymi partiami. Na siłowni wyjątkowo pusto.

Biskupia Kopa

Niedziela, 20 września 2020 · Komentarze(4)
Weekend u przyjaciół w okolicach Głuchołaz. W planach miałem wczesne pobieganie zanim reszta wstanie, ale za długo siedzieliśmy i ruszam dopiero o dziesiątej. Cel - Kopa Biskupia.

Cel daleki © djk71

Jacek z Piotrem mieli ruszyć rowerami, a ja biegiem. Ostatecznie ruszam chwilę przed Jackiem, jest szansa, że spotkamy się u góry. Piotr niestety nie może do nas dołączyć.

Po pierwszym kilometrze lekko się gubię. Narysowana linia na zegarku mówi mi, że coś jest nie tak, ale nie wiem, czy mam wbiegać między domy. Odpalam telefon z mapą i wracam. Potem okaże się, że dało się przebiec przez podwórko.

Docieram do Złotego Potoku i... przede mną bród. Pięknie.

Ładny początek © djk71

Pozostaje podjąć decyzję, czy przebiec w butach i resztę trasy biec w mokrych jak na Rzeźniczku, czy zdjąć buty.
Decyduję się na to drugie.

Buty suche © djk71

Po chwili jestem na drugiej stronie.

Jakaś zapora? © djk71

Chwilę później jestem już po czeskiej stronie.
Niebieski szlak biegnie w górę. Ostro. Mimo to biegnę ile się da.

Już wysoko © djk71

Jest pięknie.
Warto czasem się odwrócić za siebie.

Lubię widoki z góry © djk71

Momentami szlak staje się wąski, prawie muszę go szukać.

Niebieski "szlak" © djk71

Do tego przeszkód też nie brakuje.

Bieg z przeszkodami © djk71

Idę, biegnę, idę...

Warto się odwrócić © djk71

Nie wiem czemu w pewnym momencie widzę mnóstwo pomalowanych drzewek.

Czemu pomalowane? © djk71

Malują drzewka © djk71

Jest ciężko, ale pięknie.

Coraz wyżej © djk71

Widząc miedzy drzewami wieżę dostaję kopa i wbiegam na Kopę :-)

Na Biskupiej Kopie © djk71

Zawsze cieszy widok ludzi patrzących z podziwem. Szczególnie, że przez całą drogę nie spotkałem nikogo.

Jest i cel © djk71

Szybkie zdjęcia na szczycie i biegnę dalej. Nie zatrzymuję się przy schronisku.

Schronisko © djk71

Choć po drodze zachęcają.

Namawiają :-) © djk71

Jacka u góry nie spotykam. :-(

Czerwony szlak i... pielgrzymki ludzi. Zbiegam między nimi.
Podoba mi się to... Oni ledwo wchodzą, a ja na luzie ich mijam ;-)

Dobrze, że przypadkiem wybrałem ten kierunek trasy. Teraz mogę szpanować :-)
Gdybym pobiegł w przeciwnym kierunku to inni patrzyliby jak ja się  męczę na podbiegu :-)

Dalej zachęcają do powrotu do schroniska :-)

A może zawrócę? © djk71

Zbiegam do Jarnołtówka.

W Jarnołtówku © djk71

Stąd już do końca asfalt.

Chciałem po drodze sprawdzić, która godzina...

A gdzie wskazówki? © djk71
Ale łatwo nie było...

Ciekawy czas... taki katolicki... © djk71

Pobiegałem. W sumie nie było najgorzej. Jest wciąż po co trenować, ale podobało mi się :-)

Bieżnia

Sobota, 19 września 2020 · Komentarze(0)
Bieżnia i tyle. Czasem nie ma chęci na robienie dłuższych opisów.