Wpisy archiwalne w kategorii

Z kamerą wśród...

Dystans całkowity:45694.95 km (w terenie 13501.58 km; 29.55%)
Czas w ruchu:3182:13
Średnia prędkość:14.67 km/h
Maksymalna prędkość:92.52 km/h
Suma podjazdów:108980 m
Maks. tętno maksymalne:210 (144 %)
Maks. tętno średnie:193 (100 %)
Suma kalorii:559155 kcal
Liczba aktywności:1503
Średnio na aktywność:31.69 km i 2h 07m
Więcej statystyk

Po niemieckiej stronie

Środa, 18 sierpnia 2010 · Komentarze(3)
Po niemieckiej stronie
Kilka dni temu wspomniałem Piotrkowi, że nigdy nie byłem w Niemczech na rowerze. Nie musiałem długo czekać. Dziś korzystając z tego, że byliśmy w pobliżu granicy zabraliśmy rowery by choć na chwilę przekroczyć granicę ;-)

Młynarz obiecał mi przejażdżkę po największym i najsłynniejszym parku w stylu angielskim w Polsce i w Niemczech. Park zajmuje ok. 5,45 km² i jest wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Niestety przy wjeździe do parku i foceniu wiaduktu padły mi baterie w aparacie.

Wiadukt w Parku Mużakowskim © djk71


Zapasowe też rozładowane. Jedziemy do miasta żeby kupić jakieś jednorazówki. Przy okazji podziwiam bazar. Choć podziwiam to słowo na wyrost - widok raczej żałosny ale widać zainteresowanie jest bo z Niemiec co rusz to suną wycieczki w tym kierunku.

Bad Muskau © djk71


My robimy rundkę po Bad Muskau zatrzymując się przy dwóch sąsiadujących ze sobą kościołach. Przy jednym tajemnicze płyty - niestety moja znajomość niemieckiego jest wciąż niewystarczająca.

Tablice przy kościele w Bad Muskau © djk71


Napis przy drugim już jaśniejszy.

Kościół katolicki w Bad Muskau © djk71


Po drodze Piotrek opowiada mi drodze rowerowej Odra-Nysa.

www.oder-neisse-radweg.de/ © djk71


Pierwsza próba wjazdu do parku kończy się niepowodzeniem. Zakaz. Nysa Łużycka dała tu mocno o sobie znać. Takie zakazy spotkamy jeszcze w wielu miejscach w parku.

W końcu udaje się i podziwiamy tutejszy zamek. Ładny.

Zamek w Parku Mużakowskim © djk71


Zamek w Parku Mużakowskim © djk71


Zamek w parku Mużakowskim © djk71


Na drzewach już kasztany…

Kasztany © djk71


W polskiej części parku zaskakujące informacje.

Uwaga! Spadające konary © djk71


Hmmmm… już po 14-tej, może więc lepiej się ewakuować? Tak też robimy, choć z innych powodów :-) Krótka ale sympatyczna przejażdżka, pełna rozmów, przemyśleń...

I w końcu byłem na rowerze w Niemczech ;)

Wspominając Młynarz Orient

Wtorek, 17 sierpnia 2010 · Komentarze(3)
Wspominając Młynarz Orient
Dziś chciałem wstać bladym świtem i zrobić dłuższą rundkę, ale już nie pierwszy raz nie wyszło. Kiedy już byłem na nogach zaczęło chmurzyć się i padać. Mimo to postanawiam jechać i w tym samy momencie Piotrek informuje mnie, że o 13-tej ruszamy w teren ale samochodem. Dobra mam trochę ponad godzinkę więc... choć na chwilę jadę. Od Piotrka dostaję propozycję krótkiej trasy, biorę mapę i jadę. Na trasie znów mnóstwo bruku. To często spotykana nawierzchnia w tych stronach.

Bruk - nie lubie tego © djk71


W Jabłońcu postanawiam odnaleźć zaznaczone na mapie ruiny ale chyba je mijam i nie chce mi się wracać. Za to trafiam na fajny odcinek leśny. W Golinie jakiś dureń z firmy kurierskiej mało mnie nie potrąca włączając się do ruchu, a potem przestraszony ucieka.

Zieleniec i kawałek dalej trzy dęby. Znam to miejsce i prawię całą trasę z ubiegłorocznego Młynarz Orientu ;-)

Trzy dęby © djk71


Jasionna, Bronice, Zieleniec, Lisia Góra i Jasień. Fajna droga, nawet rozpędzić się można ;-)

Krótko ale potrzebnie.

Ziemia Lubuska

Niedziela, 15 sierpnia 2010 · Komentarze(3)
Ziemia Lubuska
Jako, że Kosma postanowiła nas opuścić postanawiam ją odwieźć na pociąg. Dołącza do nas Młynarz.

Dyskutując, żartując, jak zwykle w doskonałych nastrojach docieramy do Nowogrodu Bobrzańskiego. Z jednej strony chciałoby się jechać dalej, z drugiej czekają na nas nasze rodziny i goście. Kosma ma jednak dar przekonywania i jedziemy dalej.

Ścieżki w lesie mają nazwy? © djk71


Po 37km decydujemy się jednak na powrót, tym bardziej, że już około piętnastej, a niektórzy prawie nie zjedli śniadania. Z tego też powodu decydujemy się w Nowogrodzie na postój. Znajdujemy sympatyczną knajpkę i ratujemy się smacznym obiadkiem.

Wcześniej jednak zatrzymujemy się na przydrożnym cmentarzu. Dziwne miejsce. Sporo niemieckich grobów z przełomu XiX i XX wieku i trochę współczesnych.
Wiele z nich to groby dzieci.

Kiedyś dzieci często umierały © djk71


Kilka minut później udaje nam się odnaleźć mogiłę zamordowanego tu Szkota Barona von Sinclaira. Interesująca historia. Zainteresowanych odsyłam tutaj.

Mogiła Barona von Sinclaira © djk71


Posileni i pełni energii ruszamy dalej. Fajnie się jedzie. Można by jeszcze ale
czas goni. Potrzebowałem takiego wyjazdu :-)

Aż chce się jeździć.... © djk71

Lubsko

Sobota, 14 sierpnia 2010 · Komentarze(6)
Lubsko
Kolejna wizyta w Krainie Młynarza. Przepraszam, teraz to już Asicy i Młynarza ;) I fantastycznej rodziny Piotrka. Do dziś tylko nie wiem czemu wciąż ich nie widzę na bikestats.pl :)

Deszcz od rana nie zachęcał do jazdy, ale chciało mi się jej już bardzo. W końcu późnym (bardzo późnym) popołudniem wraz z Kosmą i całą moją rodzinką udaje nam się wyruszyć z domu. W planie krótka przejażdżka do Lubska.

Po drodze zahaczamy o piętnasty południk. Pierwszy raz byłem tu dwa lata temu. Wtedy jeszcze była tu tabliczka informacyjna.



Przy wjeździe do miasta zatrzymujemy się na stacji benzynowej i następuje masowe uzupełnianie powietrza. Wygląda na to, że coś kiepsko dbamy o ten nasz sprzęt...

Sympatyczna wizyta w Lubsku i czas wracać, bo robi się ciemno. Żeby nie brakło nam emocji Piotrek prowadzi nas okrężną drogą przez las... Jest fajnie choć nie wszyscy lubią jazdę po ciemku w terenie.

Fajnie było się przejechać. Potrzebowałem tego. Trochę tylko martwią mnie odgłosy jakie dochodzą z tylnego koła.

Graffiti Day

Niedziela, 8 sierpnia 2010 · Komentarze(14)
Graffiti Day
Dziś ruszam na krótką przejażdżkę z Wiktorkiem. Najpierw do Rokitnicy zobaczyć co tam słychać w szkole. czyżby wakacje mu się już znudziły?

W szkole niespodzianka...

Wstęp wzbroniony do szkoły? © djk71


W drodze do Mikulczyc odkrywam, że duch Kosmy jest wszędzie ;-)

Tu też Kosma? © djk71


Mijamy Mikulczyce i Wiku pokazuje mi ścianki z graffiti w Parku im. Jana Pawła II. Niektóre robią wrażenie.

Małpka © djk71


Czyżby pozostałości po kampanii wyborczej?

Akcent wyborczy? © djk71


I lokalny patriotyzm...

Zabrze © djk71


Aż się wzruszyłem...

Czesław Pisze? © djk71


Tu też...

kaseciak... © djk71


Krótka wizyta u babci i dziadka i jedziemy dalej.

Miejscami trzeba być ostrożnym...

Promieniowanie? © djk71


Dalej przez Osiedle Waryńskiego (teraz chyba się nazywa inaczej) do Maciejowa. Po drodze oglądamy popisy kibiców Górnika (ostatnio oglądałem popisy polonistów więc dziś coś dla równowagi :-) )

Fani Górnika © djk71


Każde miejsce jest dobre dla kibiców © djk71


Chwila postoju obok szybu Maciej. Napełnienie bidonu i smarowanie łańcucha w Wiktora rowerze. Dalej przez las do Szałszy (częściowo nowo budowaną autostradą A1) i powrót do Mikulczyc przez Leśną.

W Mikluczycach Górnik też ma swoich kibiców.

Górnik w Mikulczycach © djk71


Zakupy w sklepie i jedziemy do Biskupic. Z Osiedla Młodego Górnika obok stawu na azymut przez las. Udaje się zgodnie z planem wyjechać w Miechowicach. Rundka obok zamku, zakup pieczywa u Kwapisza i wracamy do domu, bo tu już czeka zmiana.

Teraz ja! © djk71


Wiku zostaje w domu, a my z Igorkiem ruszamy jeszcze na objazdówkę po osiedlu. Zaliczamy chyba wszystkie uliczki. Udaje mi się w końcu sfocić nowe malowidło obok Orlika.

Siła kibiców na Helence © djk71


Ciemno więc pora wracać do domu. Fajny dzień w towarzystwie coraz to większych synów :-) Obaj byli bardzo dzielni :-)

Kino, mecz, rower...?

Środa, 4 sierpnia 2010 · Komentarze(11)
Kino, mecz, rower...?
Dziś moja małżonka wymyśliła wyjście do kina. Rzut oka na repertuar, próba zasięgnięcia opinii u znajomych i jakoś nic nie przyciągnęło mojej uwagi. Do tego wieczorem mecz Lecha... Nieśmiało proponuję rower. Chyba jednak romantyczne wyjście do kina brzmiało lepiej... Ok, coś wymyślimy, może uda się na coś trafić.

Dojeżdżając do domu okazuje się, że jednak... rower :-)

Szybki obiadek, zmiana ciuchów i jest już wieczór.

Późny start © djk71


Jednak jedziemy. Do Grzybowic. Niestety droga, którą wymyśliłem kończy się i do asfaltu docieramy przedzierając się przez pola. Zdarza się :)

Rundka po Grzybowicach i... pora wracać na mecz. Anetka jednak chce jechać dalej. Ok, jakoś przeżyję spóźnienie na zmagania piłkarzy :-) Świętoszowice, Boniowice, Kamieniec. Jako, że nie wzięliśmy nic do picia pytam, czy zaliczamy sklep. Odpowiedź brzmi: NIE. Hmmm... przy kolejnym jednak decyduję się zatrzymać. Okazuje się, że moja małżonka myślała, że pytam czy jedziemy pod górkę? ;-)

Spokojnym tempem, rozmawiając mijamy Zbrosławice, Ptakowice, Stolarzowice i lądujemy na Helence. Jeszcze rundka wokół osiedla, lodzik i do domu. Właśnie skończył się mecz ;-)

Fajnie było. Oby częściej.

Przyjaźń polsko-duńska

Sobota, 31 lipca 2010 · Komentarze(4)
Przyjaźń polsko-duńska

Kolejny weekend - kolejne imprezy. Ostatnio znów żyjemy bardzo towarzysko.
Dziś jedziemy do Kosmy na zaległe urodziny. Pada pomysł żeby wziąć rowery. Nie jestem do końca przekonany do pomysłu, bo to oznacza montaż bagażnika tylko po to żeby przejechać się 10km…

W końcu jednak ulegam i jedziemy. Na miejscu dołączają do nas goście z Danii - Benasek z Żabcią :) Fajnie w końcu spotkać się w realu ;-)

Chwila rozmowy i trzeba skorzystać z pogody i choć kawałek się przejechać.

Kosma oddała swój rower Benaskowi i przez chwilę wahała się, którego rumaka dosiąść.

Stajnia Moniki © djk71


W końcu taki strój zobowiązuje do czegoś :-)

Moherowy beret znów jest trendy © djk71


Wybrała wersję sportową i… udało jej wykręcić 34,5km/h :)

Nowy rumak © djk71


Ruszamy w stronę Pustyni Błędowskiej. Żarty, śmiechy i nie wiadomo kiedy jesteśmy na miejscu. A tu niespodzianka - festyn Pustynne Miraże.

My jednak zamiast zabawy mamy ochotę na chwilę odpoczynku. Za to nasze pociechy nie wyglądają na zmęczone ;-)

Nie ma wody ale jest piasek © djk71


Nie taka pustynia straszna... © djk71


Igorkowi wręcz brakuje emocji.

Też kółko © djk71


Trzeba jednak wracać. Przed nami jeszcze grill i ognisko, na które dociera spóźniony Hose. Do późnych godzin raczymy się piwkiem na przemian polskim i duńskim. Dyskusjom i śmiechom nie ma końca.

Następnego dnia Hose ma dla nas niespodziankę. Co prawda tym razem nie było wspólnej wycieczki ale… nasze rowery spały obok siebie więc tak prawie… :-)

Dziękuję w imieniu całej rodzinki za wspaniałe spotkanie. Do następnego razu.

Bez chęci donikąd...

Niedziela, 25 lipca 2010 · Komentarze(18)
Bez chęci donikąd...
Miałem wstać wcześnie żeby dziś bez żadnych ograniczeń pojeździć. Wstaję około dziewiątej i... jest szaro, pochmurno... bez pośpiechu zjadam śniadanie i tkwię nad mapą i wpisami bibera zastanawiając się jak tu ułożyć trasę żeby zaliczyć choć kilka punktów, którymi nas kusi na swoim blogu.

Wychodzę, dojeżdżam na sąsiednie osiedle i już wiem. To nie jest dzień na jazdę. Pochmurno, chłodno (zakładam bluzę) i wieje. Małe kółko po okolicy i wracam do domu. Bywa i tak.

Ul. Przyjemna... prace nad A1 w pełni.

Przyjemna? © djk71


Skoro nie jadę nigdzie dalej to zobaczę inny odcinek budowy, gdzie ponoć budują pod autostradą przejazd dla rowerów. Czyżby to to?

Tunel dla rowerów? © djk71


Przez las niebieskim, a potem zielonym szlakiem wracam do Stolarzowic.

Od kilku dni coś mi dziwnie cyka/trzeszczy w okolicach siodełka, sztycy... strasznie to denerwujące, szczególnie w kontekście tego co napisała yoasia. Brrr... wole nie myśleć.

Chwila postoju i poszukiwania winowajcy. To chyba piasek.

Czegoś tu brakuje... © djk71


Mam nadzieję i choć mi się wcale nie chce jadę dalej. Dawno nie miałem takich oporów przed jazdą.

Ptakowice, Kamieniec, Boniowice i w drodze do Świętoszowic odbijam w polną drogę. Bo tak, bo tam jeszcze nie byłem. I nie warto było. Do Karchowic nie mam ochoty jechać. Wracam.

Rzut oka na leśniczówkę.

Leśniczówka w Ziemięcicach (a może w Świętoszowicach) © djk71


I skrótem do Ziemięcic. Mijam ruiny starego kościółka i ląduję w centrum wioski. Wszystko dziwnie przybrane, czyżby jakaś impreza?

Jadwigafest w Ziemięcicach © djk71


Oczywiście Jadwigafest, ale nie mam ochoty na samotną zabawę. Jadę dalej. W Świętoszwicach skręcam w kolejną drogę, gdzie jeszcze nigdy nie jechałem. Wcześniej jednak oglądam ciekawy kwietnik.

Oryginalny kwietnik © djk71


Docieram do Grzybowic. Choć mam tu blisko, to chyba najsłabiej znam tę okolicę. Nigdy nie miałem tu znajomych, nic nie musiałem tu załatwiać. Dziś pora nadrobić zaległości.

To taka trochę wiejska dzielnica Zabrza.

Konik :) © djk71


Dziwnie wygląda tutejszy kościół.

Kto zaprojektował ten kosciół? © djk71


Jadę do Mikulczyc zobaczyć stary, nieczynny dworzec kolejowy.

Nieczynny dworzec Zabrze Mikulczyce © djk71


Kawałek dalej moim oczom ukazuje się nieistniejąca już firma Sport Hofer. Ciekawe czy ktoś pamięta z czego była znana?

Dawna firma Sport Hofer © djk71


Kolejną "nową" drogą docieram na Leśną, gdzie wita mnie struś. Tyle razy tędy jechałem ale go nigdy wcześniej nie spotkałem. Tylko jakiś wstydliwy był. Jak wyciągałem aparat to uciekał, a jak chowałem to podchodził.

Zabrzański struś © djk71


Z Leśnej znów nietypowo w stronę Czekanowa. Po drodze pola...

Będzie pop corn... © djk71


i znów budowa A1...

Budowa A1 w Czekanowie © djk71


Przecinam 78-kę i docieram do drogi w stronę Szałszy i Zbrosławic.
Jadę do Szałszy, dalej przez las do Maciejowa a stamtąd do Sośnicy. Po co? Nie wiem. Tak sobie. Po prostu nie chce mi się nigdzie dalej jechać, więc włóczę się po okolicy.

W Sośnicy chwila przerwy obok hali Sośnicy i szkoły gdzie kiedyś uczyłem... Ile to już lat...

Hala Sośnicy © djk71


Rzut oka na mapę i ruszam przez las wzdłuż torów żeby później przebić się do Parku Powstańców Śląskich. I miało się udać tylko... tunel lekko zamoczony i brzydko pachnie.

Zalany tunel © djk71


Wracam. Przez tory się nie będę przebijał bo dużo ich, a poza tym stoją tam pociągi. A niektóre nawet straszą.

Kto to? Konduktor? © djk71


Wracam na drogę, przy wjeździe do Zabrza dowiaduję się jakim to aktywnym miastem jesteśmy.

Aktywne rodziny zabrzańskie © djk71


Dojeżdżam do stadionu Górnika. Komuś znów coś przeszkadzało. Musiał ktoś chlapnąć farbą :-(

Wandali nigdzie nie brakuje © djk71


Wandali nigdzie nie brakuje © djk71


Zaczęło padać a mnie przeszła niechęć do jazdy.

Przejeżdżam przez Lasek Makoszowski i pod czujnym okiem strażnika wjeżdżam do kolejnego parku.

Strażnik parku © djk71


Wyjeżdżam na Zaborzu i próbuję wydostać się na Wolności, ale wszędzie budowa Drogowej Trasy Średnicowej. W końcu trafiam na jakieś nieczynne jeszcze przejście.

Przejście pod DTŚ-ką © djk71


Kościół św. Jadwigi na Zaborzu. Chyba nigdy go nie fociłem, ale dziś też nie bardzo jest okazja, bo msza. Więc tylko ciche zdjęcie z oddali.

Kościół św. Jadwigi © djk71


Ruszam w stronę Biskupic. Chwila kręcenia się po okolicy i na Osiedlu Młodego Górnika (ciekawe czy są tam jeszcze jacyś młodzi górnicy) skręcam w prawo. Straszne błoto, ale już i tak jestem cały brudny. Po jakimś czasie niespodzianka. Brama. A nie można było postawić znaku, że droga bez przejazdu? Wracam. Nie pierwszy dziś raz.

Do Rokitnicy jadę leśną drogą (też po raz pierwszy). ciekaw jestem co było kiedyś w tym budynku.

A co to? © djk71


Dzwonię do teściów, że rezygnuję z obiadu, bo jestem cały ubłocony.

Patrzę na licznik i... jest ponad 85km... Hmmmm, a może by tak dokręcić do setki? W sumie czemu nie. Nie czuję się zmęczony więc... jedziemy przez Wieszową :-)

W Górnikach dopada mnie zapach pizzy i... chyba najwyższy czas coś zjeść. Już po 18-tej. Pizza taka sobie ale zjadłem ze smakiem. Dojeżdżam na Helenkę i... brakuje kilka kilometrów do 100. Przecież nie będę dokręcał... a może... A jednak... ;-) Patrolowy objazd dzielnicy, rzut oka na wciąż niedokończoną budowlę na granicy Helenki i Stolarzowic...

Zamek budują? © djk71


I można wracać do domu. Jest ponad 100. Sporo jak na dzień, w którym nie było chęci do jazdy. Tym bardziej, że nie oddaliłem się chyba od domu o więcej niż 15km...

EDIT: Sprawdziłem na mapie. Oddaliłem się od domu w linii prostej góra 11,2km.

Żabie Doły kolejne podejście :)

Piątek, 23 lipca 2010 · Komentarze(10)
Żabie Doły kolejne podejście :)
Widać moja wczorajsza samotna przejażdżka wzbudziła jakieś wyrzuty sumienia u Kosmy i wieczorem dostałem pytanie: "Jedziemy jutro?". Co mogłem odpowiedzieć... :)

Po trzeciej budzi mnie telefon - tym razem Monika wstała :-) Dziś mnie się nie chce ale oczywiście potwierdzam, że jedziemy.

Po ponad godzince spotykamy się w okolicach Żabich Dołów. Już tu kiedyś byliśmy ;) wtedy wschód słońca nie był zbyt malowniczy. Dziś wita nas niesamowity jazgot ptaków. Tego się nie da opisać, to trzeba usłyszeć.

Zatrzymujemy się przy jednym ze stawów i czekamy. Piąta a tu nic... I nagle jest...

Wschód słońca w Żabich Dołach © djk71


Zaczyna się pojawiać...

Wschód słońca w Żabich Dołach © djk71


Monika się zamyśla...

I co tu zrobić z tak pięknie rozpoczętym dniem © djk71


Ale po chwili również rozpoczyna zabawę z aparatem...
Można by tak pstrykać

Kaczkom też się podoba © djk71


I pstrykać...

Wschód słońca w Żabich Dołach © djk71


I...

Wschód słońca w Żabich Dołach © djk71


Objeżdżamy jeszcze okolicę i decydujemy się wracać. Oczywiście inną drogą, bo... tędy jeszcze nie jechaliśmy. Wyjeżdżamy... w Bytomiu na Pszczyńskiej. Jesteśmy lekko zszokowani, kierunek dobry ale nie spodziewaliśmy się, że aż tu wyjedziemy.

Rozstajemy się. Mając doświadczenie z Bytomskich Mas Krytycznych (dziś kolejna) ruszam na skróty i tak jak chciałem wyjeżdżam obok stadionu Polonii. Tam jednak zamiast skręcić i wjechać na główną drogę ruszam do przodu i ląduję na ślepej miedzy jakimiś garażami. Nie będę się jednak cofał. Znajduję jakąś ścieżkę i ląduję między torami kolejowymi. Chwilę później jestem pod wiaduktem na Karbiu. Dziwne miejsce. Teraz już wiem co Dynio miał na myśli mówiąc, że tam się da przejechać ale nie jest to najbezpieczniejsze miejsce.

Choć urokliwe.

Chodniczek... © djk71


Na Karbiu też kibicują Polonii...

Karb, Polonia i Odra © djk71




Kolejny fajnie rozpoczęty dzień. Dzięki Monika za mobilizację i towarzystwo.

Poranek w Miechowicach

Czwartek, 22 lipca 2010 · Komentarze(19)
Poranek w Miechowicach

Było pięknie...

Bo nowy dzień wstaje... © djk71


Ale po kolei...

Wczoraj oglądając końcówkę zmagań Lecha napomknąłem Kosmie, że dziś przed pracą idę na rower. Krótka rozmowa i jeśli uda nam się wstać o 3 rano to spotkamy się gdzieś na trasie... Nie ma to jak wzajemna motywacja.

Budzik jakoś szybko zadzwonił, to pewnie wina tych niekończących się wczoraj karnych. Telefon do Moniki, która stwierdza, że to świetny pomysł ale... nie dziś. Trudno. Może w sumie ma rację. Ciemno i jakoś tak się nie chce. Może lepiej się położyć albo poprzeglądać internet. Może trochę pospamować na bikestats.pl (w sumie ostatnio nie mam na to czasu) :)

Można... ale można też coś wrzucić na ruszt i ruszyć gdzieś bez celu.

Ruszam w stronę Bytomia i już wiem - prawa strona Miechowic - tam nigdy nie jeżdżę, pamiętam tylko, że autobusy zawsze tamtędy jeździły co mnie denerwowało bo przez to nadkładały drogi.

Uciekam z drogi gdzieś miedzy garaże i ląduję obok ZEC Bytom.

Zespół Elektrociepłowni Bytom S.A. © djk71


Nigdy tu nie byłem. Znów skręt w jakąś uliczkę i ląduję obok C.H. Plejada. Pusto tu o tej porze. Wyjeżdżam i zastanawiam się czy to droga dla pieszych czy rowerów.

Co to za znak? © djk71


Muszę się bliżej przyjrzeć.

Muszę zmienić okulary © djk71


Chwila włóczęgi po kolejnych uliczkach i ląduję po drugiej stronie dzielnicy.

A tu...

Miechowicki wschód słońca © djk71


I jest krzyż, który ostatnio pokazywał Jacek

Krzyż o wschodzie słońca © djk71


Dobra, czas jechać dalej.

Komuś chyba się nie podoba śląska architektura i postanawia ją podrasować... Masakra...

Własnym oczom nie wierzę... © djk71


A niby na kibiców Górnika mówią Żabole...

Żabka kibicuje Polonii? © djk71


Już wiem kto to namalował...

Fanatycy seniorzy? © djk71


... osiedlowi fanatycy rocznik 1920 - wow - prawdziwi seniorzy...

Ech, pięknie było... trzeba to powtórzyć... ;-)