Przyjaźń polsko-duńska
Sobota, 31 lipca 2010
· Komentarze(4)
Kategoria do 50km, W towarzystwie, śląskie, Z kamerą wśród..., Polska niezwykła
Przyjaźń polsko-duńska
Kolejny weekend - kolejne imprezy. Ostatnio znów żyjemy bardzo towarzysko.
Dziś jedziemy do Kosmy na zaległe urodziny. Pada pomysł żeby wziąć rowery. Nie jestem do końca przekonany do pomysłu, bo to oznacza montaż bagażnika tylko po to żeby przejechać się 10km…
W końcu jednak ulegam i jedziemy. Na miejscu dołączają do nas goście z Danii - Benasek z Żabcią :) Fajnie w końcu spotkać się w realu ;-)
Chwila rozmowy i trzeba skorzystać z pogody i choć kawałek się przejechać.
Kosma oddała swój rower Benaskowi i przez chwilę wahała się, którego rumaka dosiąść.
W końcu taki strój zobowiązuje do czegoś :-)
Wybrała wersję sportową i… udało jej wykręcić 34,5km/h :)
Ruszamy w stronę Pustyni Błędowskiej. Żarty, śmiechy i nie wiadomo kiedy jesteśmy na miejscu. A tu niespodzianka - festyn Pustynne Miraże.
My jednak zamiast zabawy mamy ochotę na chwilę odpoczynku. Za to nasze pociechy nie wyglądają na zmęczone ;-)
Igorkowi wręcz brakuje emocji.
Trzeba jednak wracać. Przed nami jeszcze grill i ognisko, na które dociera spóźniony Hose. Do późnych godzin raczymy się piwkiem na przemian polskim i duńskim. Dyskusjom i śmiechom nie ma końca.
Następnego dnia Hose ma dla nas niespodziankę. Co prawda tym razem nie było wspólnej wycieczki ale… nasze rowery spały obok siebie więc tak prawie… :-)
Dziękuję w imieniu całej rodzinki za wspaniałe spotkanie. Do następnego razu.
Kolejny weekend - kolejne imprezy. Ostatnio znów żyjemy bardzo towarzysko.
Dziś jedziemy do Kosmy na zaległe urodziny. Pada pomysł żeby wziąć rowery. Nie jestem do końca przekonany do pomysłu, bo to oznacza montaż bagażnika tylko po to żeby przejechać się 10km…
W końcu jednak ulegam i jedziemy. Na miejscu dołączają do nas goście z Danii - Benasek z Żabcią :) Fajnie w końcu spotkać się w realu ;-)
Chwila rozmowy i trzeba skorzystać z pogody i choć kawałek się przejechać.
Kosma oddała swój rower Benaskowi i przez chwilę wahała się, którego rumaka dosiąść.
Stajnia Moniki© djk71
W końcu taki strój zobowiązuje do czegoś :-)
Moherowy beret znów jest trendy© djk71
Wybrała wersję sportową i… udało jej wykręcić 34,5km/h :)
Nowy rumak© djk71
Ruszamy w stronę Pustyni Błędowskiej. Żarty, śmiechy i nie wiadomo kiedy jesteśmy na miejscu. A tu niespodzianka - festyn Pustynne Miraże.
My jednak zamiast zabawy mamy ochotę na chwilę odpoczynku. Za to nasze pociechy nie wyglądają na zmęczone ;-)
Nie ma wody ale jest piasek© djk71
Nie taka pustynia straszna...© djk71
Igorkowi wręcz brakuje emocji.
Też kółko© djk71
Trzeba jednak wracać. Przed nami jeszcze grill i ognisko, na które dociera spóźniony Hose. Do późnych godzin raczymy się piwkiem na przemian polskim i duńskim. Dyskusjom i śmiechom nie ma końca.
Następnego dnia Hose ma dla nas niespodziankę. Co prawda tym razem nie było wspólnej wycieczki ale… nasze rowery spały obok siebie więc tak prawie… :-)
Dziękuję w imieniu całej rodzinki za wspaniałe spotkanie. Do następnego razu.