Kino, mecz, rower...? Dziś moja małżonka wymyśliła wyjście do kina. Rzut oka na repertuar, próba zasięgnięcia opinii u znajomych i jakoś nic nie przyciągnęło mojej uwagi. Do tego wieczorem mecz Lecha... Nieśmiało proponuję rower. Chyba jednak romantyczne wyjście do kina brzmiało lepiej... Ok, coś wymyślimy, może uda się na coś trafić.
Dojeżdżając do domu okazuje się, że jednak... rower :-)
Szybki obiadek, zmiana ciuchów i jest już wieczór.
Jednak jedziemy. Do Grzybowic. Niestety droga, którą wymyśliłem kończy się i do asfaltu docieramy przedzierając się przez pola. Zdarza się :)
Rundka po Grzybowicach i... pora wracać na mecz. Anetka jednak chce jechać dalej. Ok, jakoś przeżyję spóźnienie na zmagania piłkarzy :-) Świętoszowice, Boniowice, Kamieniec. Jako, że nie wzięliśmy nic do picia pytam, czy zaliczamy sklep. Odpowiedź brzmi: NIE. Hmmm... przy kolejnym jednak decyduję się zatrzymać. Okazuje się, że moja małżonka myślała, że pytam czy jedziemy pod górkę? ;-)
Spokojnym tempem, rozmawiając mijamy Zbrosławice, Ptakowice, Stolarzowice i lądujemy na Helence. Jeszcze rundka wokół osiedla, lodzik i do domu. Właśnie skończył się mecz ;-)
Fajnie było. Oby częściej.
Komentarze (11)
Mysle, ze w tym gadaniu byla tez mowa o wypadzie do kraju Carlsberga... Piekly mnie uszy ostatnio :-) Pozdrawiam
a ja jednak jestem przekonana, że ten wyjazd był lepszym wyjściem, uwzględniając wszystkie za i przeciw..., prawda Kochanie i tu musisz się zgodzić ;-)
Kajman Nie da się ukryć :-) kosma100 Spamer jesteś... Upominam wciąż... Ale jak mam do wyboru, czy ma nie jeździć, czy jeździć ale nie pisać to... wolę to drugie :-) Jurek57 Tak bywa... choć szkoda, że ta nasza piłka wciąż jest jaka jest... anonimowa anetka Patrząc po tych planach to może jednak lepiej było iść do kina... ;-)
Oj Kosma porozmawialiśmy i to baardzo dużo i z pełnym rozumieniem, a ile planów się przewinęło w czasie tego gadania, oj, oj... teraz tylko się ich trzymać, oby :-) tego nam życzę..., a zważywszy na okoliczności nadchodzące daty, dni i takie tam..., mogę sobie na to pozwolić, więc chcę wierzyć, że osiągniemy wszystko o czym mówiliśmy, a mając w pamięci słowa mojego wujka, że co siedem lat wszystko się zmienia..., to w naszym przypadku już może zmienić się tylko na najlepsze ;-)
Darku Jako, że masz największy wpływ i najbliższy kontakt z Anetką upomnij proszę Małżonkę by umieściła chociaż ostatnie 3 wpisy (wczorajszy, piątkowy i bikeorientowy) :-)