Wpisy archiwalne w kategorii

śląskie

Dystans całkowity:38153.24 km (w terenie 9220.57 km; 24.17%)
Czas w ruchu:2684:30
Średnia prędkość:15.15 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:68571 m
Maks. tętno maksymalne:210 (144 %)
Maks. tętno średnie:191 (100 %)
Suma kalorii:553057 kcal
Liczba aktywności:1921
Średnio na aktywność:22.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

Rower dzięki strajkowi

Niedziela, 21 kwietnia 2019 · Komentarze(0)
Jeśli ktoś ma alergię polityczną lub po prostu chce odpocząć od polityki w święta niech nie czyta dziś tego co dalej!

Rzadko piszę wprost o polityce, dziś musiałem to z siebie wylać...

Przed obiadem udało się przebiec kilkanaście kilometrów. Potem rodzinny obiad. Trochę słodkiego i... trzeba było to spalić. No może nie do końca tak to miało być. Ale tak wyszło. Ktoś rzucił hasło: strajk nauczycieli i... nie wytrzymałem. Nie wytrzymałem argumentów rodem z TVPiS. W domu po prostu nie włączam tej telewizji więc nie widziałem powodu, dla którego miałbym tego wysłuchiwać z własnej woli przy świątecznym stole. Dla oczyszczenia atmosfery musiałem wyjść.

Wyszedłem, żeby uniknąć niepotrzebnej kłótni. To jest coś czego nienawidzę. Rozumiem, że można się nie zgadzać, że można mieć odmienne zdania, że można dyskutować na argumenty, ale kłótnia dla samej kłótni, gdzie z założenia jeden drugiego nie słucha to nie moja bajka. I nie ma znaczenia, czy to w towarzystwie, w polityce, w pracy, czy w rodzinie.

Oby się nie poddali. © djk71

Wyszedłem i postanowiłem pokręcić chwilę na szosie. Po praz pierwszy od dawna dosiadłem Tadeusza i ruszyłem przed siebie. Po głowie na przemian chodziły mi myśli o tym co się przed chwilą wydarzyło i o tym co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat w w tym kraju.

Szczerze mówiąc nie wierzyłem, że to wszystko się tak potoczy. Nie wierzyłem, że mając na względzie całą historię Polski ktoś znów i to tak szybko będzie w stanie podzielić Polaków. I nie chodzi mi o to, że jedni są zwolennikami tego czy innego rządu, tej czy innej opozycji. Tak było, jest i będzie. Ale tym razem udało się podzielić Polaków tak jak to było w 89-tym. A może nawet bardziej... :-(



Pamiętam jak bolało mnie wtedy, że zabrakło mi 3 tygodni żeby pójść i zagłosować 4 czerwca 1989 roku. Bolało tym bardziej, że wieszałem plakaty Solidarności (tamtej Solidarności), próbowałem przekonywać znajomych, a sam nie mogłem zagłosować :-(

Mnie bolało, ale pamiętam kolegów, których te wybory podzieliły z rodzicami. Nie myślałem, że to się kiedyś jeszcze powtórzy, a coraz częściej słyszę i widzę, że to dzieje się każdego dnia.

Kiedy kilka dni temu, w Wielki Piątek byłem w centrum miasta żeby spotkać z protestującymi nauczycielami, do rozmawiających ze sobą ludzi podeszły dwie starsze osoby i zaczęły ich obrażać wyzywając od patologii. Po co? Dlaczego? Czemu?
Łudziłem się, że takie zachowania są specjalnie wyłapywane gdzieś przez dziennikarzy, ale nie, to dzieje się tu, obok... Przeraża mnie to...

Mogę się nie zgadzać z polityką, działaniami ekonomicznymi, społecznymi, czy innymi tego rządu. Takie mam prawo. A rząd ma prawo żeby tak, czy inaczej postępować. Być może po kolejnych, czy jeszcze kolejnych wyborach zapomniałbym o tym, ale jednego im nie zapomnę! Nie wybaczę! Tego, że podzielili Polaków!

I nie będę winił tych, którzy się dali kupić za to przysłowiowe 500+. Oni są temu najmniej winni. Patrzą przez pryzmat dnia dzisiejszego, czy jutrzejszego. Widzą to co dostają i nie interesuje ich to z czego to pochodzi. Oni widzą i słyszą to co się im mówi. A to już zrobili oni!


Od dawna nie oglądam rządowej propagandy. Co więcej, nawet gdy leci jakiś film, czy program rozrywkowy na kanale z logiem TVP to patrzę na żonę w wymowny sposób. Po prostu nie - tego się nie ogląda u nas. Kilkukrotnie jednak z premedytacją włączyłem rządowe Wiadomości. Chciałem usłyszeć w jaki sposób skomentowali (lub nie) jakieś wydarzenie (jak np. WOŚP). I byłem przerażony. Przerażony... ich profesjonalizmem. Naprawdę. Robią to co chcą w tak niesamowity sposób, że stwierdziłem wtedy, że gdybym ich oglądał przez miesiąc (tylko ich) to byłbym w stanie im uwierzyć. Naprawdę. Są przerażająco dobrzy w swojej manipulacji. Miałem okazję uczestniczyć w różnych szkoleniach, czy to marketingowych, czy dotyczących negocjacji, czy technik NLP i... wiem co mówię... Są przerażająco dobrzy. I jak widać skuteczni. Po tym naprawdę przestałem winić sporą część społeczeństwa za ich (w sumie to nie ich, ale tak im wmówiono) poglądy. Bardziej boli, gdy słyszę głupoty z ust osób, o których miałem inne zdanie... To już boli. Bardzo.

Boję się do czego to wszystko doprowadzi. Kiedyś przed długie lata  oglądałem różnego rodzaju programy informacyjne, publicystyczne, dziś już tego nie robię. Nie potrafię tego słuchać. Tak jak coraz mniej potrafię czytać newsy. Straszne jest to, że już wielokrotnie po przeczytaniu jakieś informacji szukałem jej potwierdzenia w innych mediach. Po prostu nie wierzyłem, że to może być prawda, a jednak była...

W trakcie jazdy rowerem przypomniał mi się niesamowity koncert jaki został zagrany na Placu Teatralnym w Warszawie 4 czerwca 2009 roku Niesamowity, wystąpili wtedy m.in. Dezerter, Kryzys, Lady Pank, Turbo, T.Love, Sztywny Pal Azji, Aya RL, Klaus Mittwoch, Oddział Zamknięty i inni. Do tego fantastyczna konferansjerka Marka Niedźwieckiego... Lubię do niego wracać... Czy teraz na 30-lecie uda się zrobić coś równie niesamowitego? Nie sądzę :-(

Tamten koncert, choć pełen radości, przypominał jednak kolejne lata historii Polski... W trakcie koncertu Aya RL padło też zdanie, które okazało się niestety prorocze, choć nie sądziłbym nigdy, że nastąpi to tak szybko :-(

"Tak naprawdę o prawdziwą wolność i o prawdziwą sztukę jeszcze przyjdzie nam zawalczyć."


Przedświąteczna przejażdżka

Sobota, 20 kwietnia 2019 · Komentarze(2)
Przypadkiem tuż przed wyjściem z pracy udało się umówić z Markiem na poranny przedświąteczny rower. Oczywiście warunkiem była wyrozumiałość naszych żon. Ale ponieważ znają nas doskonale i wiedzą, że potem będziemy mieli lepszy humor to sprzeciwu nie było :-)

Wyjeżdżam chwilę wcześniej, ale spotykam po drodze kolegę i ucinamy krótką pogawędkę. Potem trzeba nadrabiać :-) Na szczęście udaje się być kilka minut przed ósmą nad Brandką. Nawet jest chwila żeby podglądnąć ptaszki.

I te małe...

Tak będę siedział © djk71

I te większe...

Co by tu złowić? © djk71

Na więcej łowów nie ma czasu. Dojeżdża Marek.
Ruszamy w stronę Segietu. Marek prowadzi ścieżką, którą nie jechałem już lata. Fajna, szybka... Równie fajny jest potem podjazd, niewinny, ale dający w kość. Mijamy Hałdę Popłuczkową i ruszamy przez Bobrowniki w stronę Nakła Śląskiego.

Na podjeździe robi się ciepło.

I jak tu uwierzyć, że to Śląsk? © djk71

Dojeżdżamy do torów. Chwilę czekamy, aż ktoś odpowie na nasze wezwanie i otworzy szlaban na przejeździe. Może skusilibyśmy się jak czyni to w tym miejscu wiele innych osób na przejście pod, ale stojący z drugiej strony samochód z kimś w środku mówi, że może to być kosztowna zabawa :-)

Mijamy pałac w Nakle, kościół i ruszamy nad Chechło.

Nad Chechłem pusto © djk71

Zaskoczenie - dziewiąta rano, wolny dzień, a tu nie ma nikogo. Tego się nie spodziewałem.

Ścieżki puściutkie © djk71

Jedziemy do Świerklańca. Tu co prawda spotykamy kilka, ale... dosłownie kilka... Tu też nie jest normalne.

W Świerklańcu też pusto © djk71

Czas wracać. Jedziemy w stronę Piekar i... niespodzianka. Robią drogę. Póki co... mam wrażenie, że przedtem było lepiej...

Nowa droga póki co daje w kość © djk71

Ale jak skończą to pewnie będzie lepiej...

A ten się obija.... © djk71

Dojeżdżamy do Piekar. Czas się rozstać.

Kopiec Wyzwolenia © djk71

Marek rusza w stronę domu, ja podobnie, ale chcę zerknąć jeszcze do ogrodu botanicznego. Ten jednak powoli się budzi z zimowego snu. Nie szkodzi, jeszcze tu wrócę.

W ogrodzie botanicznym © djk71

Końcówka jak po grudzie. Opadłem z sił. Podjazd obok autostrady mnie wykańcza. Korzystam z okazji żeby zrobić zdjęcie i... odpocząć chwilę :-)

Klimat bardziej jak z gór © djk71

Jadnak kondycji brak. Ale i tak fajnie, że udało się choć tyle pokręcić.

Odpocznijcie wszyscy w Święta. Najlepiej aktywnie. :-)


Wesprzeć nauczycieli

Piątek, 19 kwietnia 2019 · Komentarze(2)
Strajk nauczycieli trwa. Dziś spotkanie nauczycieli i wspierających ich osób w Zabrzu. W świątecznym klimacie.

Smutne te święta © djk71

Niestety smutnym trochę. Smutne też to, że tak mało osób przyszło. Kilkadziesiąt na oko.

.
Protestujemy © djk71

Ja postanowiłem podjechać rowerem. Jestem chwilę wcześniej więc krótka rundka po centrum. Kiedyś bywałem tu częściej. Za to jest okazja zobaczyć co się pozmieniało i czego wcześniej nie udało mi się zauważyć.

Raz ładniej, raz mniej © djk71
Kolejna odnowiona kamienica © djk71
Ciągle ktoś nas obserwuje © djk71
Tylko czemu odnowione częściowo? © djk71
Ładne i brzydkie © djk71
Wracam na spotkanie. Trochę znajomych osób. Kilku oficjeli.

Protest trwa © djk71

Chwila rozmów ze znajomymi i trzeba wracać.
W drodze powrotnej jeszcze kilka zdjęć.

Lew czuwa © djk71
Ciężkie to... © djk71
Lompa w Biskupicach © djk71

Krótka przejażdżka, ale bardzo fajna.

Stacjonarne kręcenie

Czwartek, 18 kwietnia 2019 · Komentarze(0)
Dziś do końca nie byłem pewien jak i z kim będę ćwiczył. Ostatecznie wyszło na to, że sam, na siłowni i... że będę kręcił. Jeszcze wychodząc z pracy miałem inny plan, ale na miejscu zmieniłem zdanie.

Smart Gym w Arenie zwiększył powierzchnię i dołożono trochę sprzętu. Mnie zaintrygował rower, czy może raczej urządzenie z pedałami oraz... dużym ekranem. Musiałem spróbować. Miała być tylko rozgrzewka i chwila zapoznania się z urządzeniem, a wyszło 45 minut kręcenia i podziwiania wirtualnej trasy.


Niby w miejscu, a krajobraz się zmienia © djk71

Na dłuższą metę nudne, ale książka w uszach pomagała :-) Co nie znaczy, że się nie zmęczyłem. Zmienny opór dał mi w kość, choć to głównie brak treningu. Co ja zrobię w Czempiniu? Nie mam pojęcia...

Ogólnie bez sensu kręcić w pomieszczeniu kiedy na dworze taka pogoda, ale tak wyszło :-)

Na bieżni pod górkę

Środa, 17 kwietnia 2019 · Komentarze(0)
Po wcześniejszym bieganiu z Marcinem, wieczorem syn wyciągnął mnie na siłownię. Jako, że po drodze musieliśmy załatwić jeszcze kilka spraw to z założenia na krótko.
Po ostatniej zabawie z zegarkiem zorientowałem się na miejscu, że nie mam aplikacji do ćwiczeń więc zarejestrowana tylko rozgrzewka na bieżni. Dziś pod górkę przez 2 km. Spociłem się :-)

Gdyby wszystko dało się narysować

Środa, 17 kwietnia 2019 · Komentarze(0)
Dziś wyjątkowo bieganie w towarzystwie. Wczoraj okazało się, że gdy ja skończyłem szkolenie, do hotelu zjechał kolega z Poznania i... poszedł biegać... W tym samym czasie ja biegałem obok domu. Ponieważ jeszcze dziś gościł w Gliwicach, żal by było tego nie wykorzystać. Co prawda do końca nie wierzyłem, że uda nam się zgrać, ale... jednak udało się... :-)

Podjeżdżam pod hotel gdzie Marcin nocuje, a ja czasem bywam na szkoleniach...
Wczorajsze szkolenie było fajne, ale dwa tygodnie temu było... super..., nie - nie sposób  tego opisać... Nigdy, ale to nigdy nie myślałem, że rysowanie może MNIE bawić.

A na szkoleniu się zakochałem... Nie, nie w rysowaniu, choć trochę może też... ale w... sobie... Jak zobaczyłem co potrafię... :-)

Kiedy po przyjściu zobaczyłem zestaw leżący przed mną uznałem, że... No dobra... nie napiszę co pomyślałem...

I co ja mam z tym zrobić? © djk71

Kiedy spojrzeliśmy na zegarki i okazało się, że jest już piętnasta... zapytaliśmy kiedy będzie druga część... Niestety nie będzie...  chyba...

Kiedy przyniosłem do domu kilkadziesiąt kartek z rysunkami... nie tylko moja żona była zaskoczona... ja też... :-)

Po prostu szok. Oczywiście gdyby zobaczył je ktoś kto nie widział jak wcześniej rysowałem to... uznałby to za bazgroły... jednak dla mnie różnica była taka jak od momentu kiedy zacząłem biegać do momentu kiedy przebiegłem maraton. No dobra, może półmaraton... :-) Ale postęp był niesamowity...

Szkoda tylko, że życia sobie tak łatwo nie można narysować...

Ale miało być o bieganiu. Ruszyliśmy do lasu w Maciejowie i... w konwersacyjnym tempie przebiegliśmy sobie nie wiedząc kiedy 6,5 km. Cały czas rozmawiając, głównie o bieganiu, choć nie tylko, zrobiliśmy pętelkę po lesie. Drugi dzień testowania butów i... wcale o nich nie myślałem... czyli jest ok. Póki co.

Dzięki Marcin za wspólny trening.

Trening po Akademii Trenera

Wtorek, 16 kwietnia 2019 · Komentarze(0)
Cóż, po Akademii Trenera trudno było nie pójść dziś na trening :-)

Materiały szkoleniowe © djk71

Co prawda w planach był już wczoraj, ale nie wyszło. Tak to jest z planami... w weekend miał być rower też nie wyszedł, a właściwie nie wyjechał :-) W sumie to dziś też nie powinienem, bo wciąż jestem przeziębiony, ale nie wytrzymałem. Rozmowy o bieganiu w trakcie zajęć, słońce na niebie w drodze powrotnej, i... buty czekające na rozdziewiczenie...


XT7 - zobaczymy co potrafią © djk71

Nie chciałem przegiąć, bo kaszel jeszcze mnie męczy, ale choć na chwilę musiałem do lasu. W lesie jest pięknie, ale jeśli umrę w trakcie biegania... to na podbiegu... A jeszcze przypomniało mi się dziś, że przecież we wrześniu jest Runek... Jeśli wcześniej się nie uda to tam już na pewno wyzionę ducha...

Poza tym bardzo powoli, ale tak miało być. No, może mogło być ciut szybciej, ale lepiej było nie przeginać.
Póki co buty ok, ale chyba aż się proszą o błoto lub trochę agresywniejszy teren...


Znów na bieżni

Piątek, 12 kwietnia 2019 · Komentarze(0)
Po holenderskich szaleństwach w temperaturze niewiele powyżej zera zaczęło mnie drapać w gardle. Myślałem, że dziś też  uda się przed pracą coś zrobić, ale po nocnym powrocie do domu padłem. Rano ledwo się zwlokłem z łóżka.
Zdążyłem spakować jednak torbę więc po pracy udałem się na siłownię.

Nie chciało mi się nic kombinować więc wskoczyłem na bieżnię i pół godzinki potruchtałem. Była okazja przemyśleć kilka tematów.


Jak nie łydki to piszczele

Poniedziałek, 8 kwietnia 2019 · Komentarze(1)
Po ostatnim bieganiu zupełnie niespodziewanie zaczęły mnie boleć łydki. Do tego stopnia, że miałem problemy z chodzeniem po schodach. Nie wiem o co chodzi, bo w butach biegło mi się świetnie. Dziś puściło więc... postanowiłem skorzystać ze słońca i chwilę potruchtać. Udało się ledwie niewiele ponad kilometr. Do szkoły. Szkoły, dziś bez uczniów.

A propos szkoły... Trzymam kciuki za nauczycieli. Obserwuję to środowisko od wielu lat. Zresztą znam to również z własnego doświadczenia. I nie jestem bezkrytyczny - znam nauczycieli, których pierwszy bym pogonił, ale znakomita większość robi to co robi dobrze. Niektórzy doskonale. I jak widzę (lub słyszę) komentarze zaczynające się od "18 godzin" to nie czytam ani nie słucham dalej... To mi wystarczy... Niejednokrotnie widywałem żonę, która potrafiła pracować 18 godzin... dziennie (choć czasem to już nie był dzień). Z tego większość w domu angażując w to rodzinę i znajomych... Ale co ja tam wiem...

I znów nie rozumiem pewnych zachowań, pewnych ludzi... Ale za to podziwiam tych, którzy postanowili stanąć po właściwej stronie mimo iż ich (czy naprawdę ich?) macierzysty związek zawodowy olał wszystkich i dogadał się z rządem....



Trzymajcie się.

Niestety za szkołą poczułem znajomy ból piszczeli. Dawno go nie było. Próbuję przez chwilę go zignorować, ale jest coraz silniejszy. Zatrzymuję się. Przechodzę do marszu. Spotykam koleżankę, chwilę rozmawiamy o tym, o czym mówią dziś wszyscy. Odpoczywam, choć nawet się nie spociłem. Nogi odpoczywają. Dobiegam najkrótszą drogą do domu. Nie cierpię, gdy tak się dzieje...

Z Salomonem i Suunto

Czwartek, 4 kwietnia 2019 · Komentarze(6)
Kolejny trening z Salomonem, czyli kolejna okazja do testowania butów.

Słońce idzie spać, a my na trening © djk71

Tym razem w moim rozmiarze były Speedcrossy Vario.

Kolejne buty do testów © djk71

Miałem trochę nadzieję na coś z mniejszym dropem ale okazało się, że Salomon raczej nie idzie w tę stronę. Z rozmów z Łukaszem, który prowadził trening, jak i z kolegami, którzy przybyli wspólnie potruchtać wynikało, że rop 10 jest ok i raczej rzadko kto zmniejsza. Ile w tym prawdy, a ile indywidualnych odczuć kolegów oczywiście nie wiem, ale warto było posłuchać. Zresztą chęć przetestowania mniejszego dropa nie wynika z tego, że teraz źle mi się biega, ile z ciekawości jak to jest jak mniejszy.

Przy okazji mam okazję przetestować Suunto 9. Biegnę więc z dwoma konkurencyjnymi zegarkami na dwóch rękach. Nie wziąłem paska HR więc oba mierzą tętno z nadgarstka. Chwilę przed startem bawię się ustawieniami nowej zabawki. Ma dotykowy ekran, ale chyba wolę klawisze :-) Nie do końca odpowiada mi menu, nie zawsze jest intuicyjne, ale trudno mi się obiektywnie wypowiadać po 10 minutach zabawy. Musiałbym go mieć z tydzień i pewnie wtedy bym przywyknął. Albo nie ;-)

I zabawa zegarkiem © djk71


Ruszamy. Mało nas, ale przynajmniej nie zgubimy się zbyt łatwo ;-)

Biegniemy chyba szybciej niż zwykle biegam. Niewiele, ale jednak szybciej. Co ciekawe Suunto pokazuje mi, że biegniemy szybko... nie chce mi się wierzyć. Mija kilometr. Wg Suunto. Garmin mi o tym powie jakieś 200m później. Zaczynają się dyskusje o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą... a dokładniej nad wadami i zaletami różnych marek.

Z każdym kilometrem różnica dystansów się zwiększa. Zobaczymy co będzie na mecie.

Za to buty spisują się znakomicie. Gorzej ze mną. Końcówkę biegnę już kilka metrów za grupą. Dobiegam jednak do końca.
Różnica dystansów to 800m na 5km. Dużo. Wybieram Suunto... bo choć pokazało błędny dystans (Garmin miał taki jak reszta) to dzięki temu, że czas był ten sam to... wyliczył mi lepsze tempo :-)
Drugi Suunto pokazał o ile pamiętam lepszy czas. Ciekawe co w tym nie zagrało.

Jeszcze tylko marketingowe zdjęcie.

I po treningu © djk71

I trzeba wracać do domu. Zmęczony ale zadowolony - ze spotkania kolejnych fajnych ludzi, z treningu, z możliwości przetestowania nowego sprzętu. Teraz się muszę zastanowić i wybrać jakieś buty terenowe.