Wpisy archiwalne w kategorii

śląskie

Dystans całkowity:38153.24 km (w terenie 9220.57 km; 24.17%)
Czas w ruchu:2684:30
Średnia prędkość:15.15 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:68571 m
Maks. tętno maksymalne:210 (144 %)
Maks. tętno średnie:191 (100 %)
Suma kalorii:553057 kcal
Liczba aktywności:1921
Średnio na aktywność:22.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

Z pompką i historią

Sobota, 1 marca 2014 · Komentarze(11)
Z pompką i historią
Po wczorajszym teście, widziałem, że dziś też trochę pojeżdżę. Niestety plany się zmieniały i zostało mi do dyspozycji tylko małe okienko przed południem. Dziś też w planach nie ma szaleństw. Po prostu pojeździć.

Najpierw Rokitnica, tu gdzieś powinien być już historyczny krawężnik. Nigdy go wcześniej nie zauważyłem, ale nic dziwnego, jest świetnie wkomponowany w otaczające go współczesne.

Świetnie wkomponowany © djk71
Fajnie, ze ktoś zdecydował, aby tu pozostał.

Kolejny punkt na mapie lokalnych odkryć to pomnik górników przy nieistniejącym już folwarku Wesoła.

Niewiele zostało po folwarku Wesoła © djk71

Rzeczywiście, trudno się domyśleć, ze tu kiedyś były budynki, ciekawe kiedy zostały zniszczone? Myślałem, ze wyjadę wprost na pomnik, ale nie ma tak prosto, muszę chwilę poszukać, a drogą do niego nie jest usłana różami...

Droga do pomnika, w tle strefa © djk71
Wstyd dla miasta, że takie miejsce jest w takim stanie.

Zapomniany pomnik górników w Rokitnicy © djk71
Trudno go odnaleźć, trudno też odczytać co było napisane.

Ciekawe, czy ktoś to kiedyś odświeży? © djk71
Pomnik został ponoć postawiony w 1925 dla upamiętnienia 18 górników, którzy w 1923 roku zginęli w kopalni Castellengo.

Jadę dalej, zobaczę gdzie mnie wprowadzi droga. W sumie tam gdzie się spodziewałem. Jadę dalej i skręcam w kolejną polną drogę, która nigdy nie jechałem. Droga dojeżdża do torów, a ja ląduję na starym torowisku, przypomina mi się Harpagan w Elblągu.

Stare torowisko... mogłaby tu być ścieżka rowerowa © djk71

W lewo jakieś chaszcze, więc skręcam w prawo. Tu jakby skrzyżowanie torów kiedyś było i zniszczony wiadukt.

Dawny wiadukt? © djk71

Nie chce mi się dalej męczyć na torowisku, chwila na skróty i... jestem na drodze, która tu przyjechałem. Wracam na asfalt. Lubię widok takich budynków.

Lubię takie widoki © djk71

W Mikulczycach krótki postój przy dworku. Myślałem, że po pamiętnym pożarze wkrótce go rozbiorą, a tu proszę, dach wyremontowany.

Remontowany dworek w Mikulczycach © djk71

Czuję, że coś zaczynam tańczyć, zatrzymuje się i dopompowuję powietrza z przodu i z tylu.

Chyba to nie jest opona dla mnie © djk71
To co mam jeździć bez plecaka i... bez ubrania?

Rzut oka na kolejny już w sumie historyczny budynek (budowa rozpoczęła się w1978 roku!). Nie został jeszcze wpisany do rejestru zabytków więc kto wie czy to nie ostatnie zdjęcie tego pomnika niegospodarności na moim blogu.

Długie lata i grube miliony © djk71
Proces wyburzania już się zaczął, wynajęta do tego firma wydaje się być właściwa, przynajmniej sądząc po nazwie - Miazga.

Rower da się uratować, szpitala już nie © djk71

Mogę sobie pozwolić na dłuższe podziwianie szpitala, bo trzeba jednak zmienić tylną dętkę, jakoś nie znalazłem dziury.

Ponoć niektóre pomieszczenia były nawet już wykafelkowane © djk71

Przejeżdżający obok rowerzyści tylko ciekawie spoglądają co robię, dopiero jadący po drugiej stronie ulicy starszy mężczyzna pyta, czy mam wszystko. Mam, ale przykre, że tyle trzeba było czekać, aż ktoś się zainteresuje.

Wracam do domu. Tuż przed Rokitnicą, czuję, że znów muszę dopompować. Przejeżdżam kilkaset metrów i... decyduje się na kolejną zmianę dętki, tu również nie znajduję dziury, ale coś wentylowi nie ufam. Znów mija mnie kilka osób, ale tym razem szybko zatrzymuje się kolejną pomocna dłoń. Na szczęście już wszystko gotowe. W sumie może jednak przesadzam, nie było tak źle, dwie osoby chętne do pomocy w dość krótkim czasie...

Teraz już bez problemów dojeżdżam do domu, muszę tylko na spokojnie sprawdzić te dętki.

Kadencja: 78

Gościnnie i na ostrym kole

Niedziela, 16 lutego 2014 · Komentarze(7)
Uczestnicy
Gościnnie i na ostrym kole
Wraz z wczorajszymi gośćmi miło i długo spędzony wieczór. W międzyczasie umawiamy się ze znajomymi na dziś na wyjazd do Toszka. Niestety rano dostajemy info, że wyjazd nieaktualny więc u nas też spada napięcie. Kiedy w końcu udaje mi się namówić ekipę na wyjazd opracowujemy trasę alternatywną. Po zejściu na dół już wiemy, że nie będzie wycieczki, goście decydują się na bezpośredni powrót do Dąbrowy.

Zanim ruszamy próbuję przejażdżki na Tomka ostrzaku. Jest inaczej. Dziwnie, momentami trudno, szczególnie przy ostrych zakrętach, gdzie normalnie przestaję pedałować, a tu trzeba ciągle kręcić. O dziwo trudno też się jest zatrzymać. Pewnie trzeba by trochę więcej pojeździć. Dziwnie, ale ciekawie.

Na ostrzaku © djk71


Ruszamy w stronę Piekar, potem Wojkowic. Po drodze gość w rzece sprawia wrażenie jakby płukał złoto.

Łowi, płucze? © djk71

W Wojkowicach decyduję się pożegnać gości i... ruszyć w stronę Katowic po... kolejnego gościa. Umawiam się z Amigą na kontakt jak już dotrę do Katowic. W Siemianowicach korci, by za namową Kosmy poszukać dzieł Szwedzkiego. Zauważam jedno ale tłum ludzi obok zniechęca do zatrzymywania się, a chęć szybkiego dotarcia do Katowic sprawia, że rezygnuję z poszukiwań kolejnych.

Przerwa przy wieży telewizyjnej.

Wieża w Katowicach © djk71

Przejazd przez park, osiedle Tysiąclecia, Załęże i spotykam Darka przy pomniku bohaterów polgłych za wolność i demokrację w latach 1939-1945.

Tyle osób poległo © djk71

Ruszamy nieco dookoła :-) Po drodze mijamy mogiłę nieznanego żołnierza, jedną z tych, o których wciąż ktoś pamięta.

Miło widzieć, że ktoś pamięta © djk71

Ruda Śląska i Zabrze. W końcówce czuję się zmęczony, ale co tu się dziwi, jak Darek kręci jak wariat na swoim nowym rowerze... :-)

Kadencja: 81


Tam a nazod

Sobota, 15 lutego 2014 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Tam a nazod
Dzisiejszy dzień ustawiony przez turniej Igorka. Rano jedziemy kibicować całemu zespołowi na turnieju w Chorzowie. Emocji co niemiara. Szczególnie jak operator tablicy przysypiał... A wydawałoby się, że obsługa kilkunastu klawiszy nie powinna być bardzo trudna.

Cudotwórca © djk71

Zespół walczył dzielnie, szczególnie, że były to ich pierwsze poważne rozgrywki. Skończyli na 3 miejscu.

Ja latam © djk71

Po powrocie do domu niewiele czasu na wyjazd, tym bardziej, że przed samym wyjściem odkrywam brak powietrza w tylnym kole. Jadę do Zbrosławic. Chwila walki na jednym z podjazdów w Ptakowicach. Niby nie jest stromy, ale na całej długości to ok. 2,5km, na szczęście w środku jest krótkie wypłaszczenie. Myślałem, że będzie mnie to nużyło, ale tylko męczyło, choć mniej niż się spodziewałem. Na trasie policja sprawdzała trzeźwość, ale mimo,  że przejeżdżałem obok nich chyba siedmiokrotnie, to ani razu mnie nie zatrzymali. Ciekawe co sobie myśleli: prowokator, czy wariat?

Pod koniec dostaję telefon od Moniki, że wraz z Tomkiem zbliżają się w mojej okolice. Jeszcze jeden podjazd i ruszam w ich stronę. Terenem, co od razu widać po moich ciuchach. Spotykamy się w Stolarzowicach. Miło zobaczyć ich po dość długim okresie, tym bardziej na rowerach.

Czasem, to tylko życzenie © djk71

Jeszcze lekko dookoła na małe zakupy w Rokitnicy i wracamy do domu.

Który rower jest mężczyzny, a który kobiety? © djk71
Fajnie się spotkać po długiej przerwie. Alias do późnych godzin nocnych.

Kadencja: 85

Walentynki bez dziewczyn

Piątek, 14 lutego 2014 · Komentarze(4)
Walentynki bez dziewczyn
Przedwczoraj nie udało się pojeździć więc wczoraj wieczorem ubieram się do wyjścia, gdy niespodziewany gość stanął w naszych drzwiach. Nie widzieliśmy się już z Piotrkiem chyba z 1,5 roku więc oczywiście rower przegrał.Fajnie było choć przez chwilę porozmawiać. Ciekawe kiedy w końcu uda się pojeździć...

Dziś czuję się zmęczony po całym tygodniu, ale nie ma zmiłuj. Nie chce mi się, ale po dwudziestej ruszam. Po drodze dziwnie, mnóstwo młodych ludzi, ale głownie sami chłopcy/mężczyźni... Wydawać by się mogło, że w Walentynki będę spotykał same pary. Chyba, że już wracają, albo w myśl starej piosenki umówili się z Nią na dziewiątą...

W Mikulczycach pełen szacun dla kierowcy tira, który najpierw jedzie ze mną do skrzyżowania, nie próbując mnie wyprzedzać, choć pewnie niejeden na jego miejscu by to zrobił, a potem skręca tam gdzie i ja i kolejne kilkaset metrów wlecze się za mną dopóki za torami nie uciekam na rowerówkę. Szacun.

Choć to nie ideał, to dobrze, że jest © djk71

Kadencja: 88

Co jest z tym Endomondo?

Wtorek, 11 lutego 2014 · Komentarze(5)
Co jest z tym Endomondo?

Jak już zacząłem ostatnio używać, to drugi raz z rzędu się nie dało włączyć. Czarny ekran na komórce i tyle. Mogłem włączać inne aplikacje, a tu za każdym razem to samo. Po restarcie komórki dalej bez zmian. Co ciekawe, jak w niedzielę było podobnie, to potem próbowałem w domu sprawdzić co się dzieje i... za każdym razem wszystko było ok.

Późnym wieczorem rundka po okolicy, niestety kilka ruchliwych dróg.
Jakoś tak ciężko, szczególnie przez pierwsze 40 minut. Nie chciało mi się. Ciemno, samemu, chłodno...

Kadencja: 86

Po weselu

Niedziela, 9 lutego 2014 · Komentarze(4)
Po weselu
Wczorajsza impreza weselna przebiegła inaczej niż się spodziewałem. Efekt - odwołany poranny wyjazd i zbieram się na rower dopiero około 14-tej. Dziś tylko las ;-) Na dzień dobry Krajszyna, którą wczoraj rano dało się podjechać bez problemu dziś była nie do podjazdu, koło się kręciło w miejscu. Jak się okazało cały las był dziś błotnisty. i mimo, że tempo miałem szaleńcze, to zdążyłem się nieźle ubabrać. Świeżo wyczyszczony rower też. Masakrycznie mi się jechało... nie miałem zupełnie siły...

W trakcie postoju na uzupełnianie płynów jedno zdjęcie.

Dobrze, że nie było więcej klatek bo by blok musieli podwyższyć żeby się opisy zmieściły © djk71

Chrzest bojowy

Sobota, 8 lutego 2014 · Komentarze(14)
Chrzest bojowy
Z rana, w towarzystwie Damiana, ruszamy w drogę. Myślę że pojedziemy asfaltem do Toszka, ale najpierw podjazd na Krajszynę, bo Wiku wczoraj narzekał, że koła się w miejscu kręcą i się nie da... Jak się nie da... Dało się (choć nie każdą ścieżką)... bo błoto z rana było zamarznięte :-)

Skoro da się to wybieramy teren. No trudno, będzie chrzest bojowy nowej ramy w terenie :-) Las miechowicki to o tej porze na przemian błoto albo lód. Ale jedzie się spoko. Dalej Segiet i tam nie wiem co mnie podkusiło ale wybieram Red Rocka... Choć czuję, że będzie mokro to jedziemy. A ta hałda jak jest mokra to nie wróży niczego dobrego. I nie mylę się. Na górze rower przestaje jechać Koła się już nie obracają

Wiem czemu się koło nie kręci © djk71

Kiedy ja walczę z kołami Damian bawi się w zjazd (też mi się kiedyś udało)... i podjazd.

Podjedzie czy nie podjedzie? © djk71

Tu już jest trudniej...

Nie tym razem © djk71


Czas jechać dalej. Niestety po chwili moje koła znów się nie kręcą. To nie był dobry pomysł, szczególnie po wymianie napędu.

Lądujemy w Reptach. Tu znów chwila żebym się spocił. Oj, mam nad czym pracować. Cóż, po prostu trzeba tu częściej przyjeżdżać. Ciekawe kiedy ten odcinek uda mi się przejechać bez podpórki... i hamowania na śliskich liściach...

Pod koniec jeszcze uślizg na lodzie, tu też się nie hamuje (ale wybroniłem się).

W sumie niezbyt wiele kilometrów, ale wracam zmęczony...

Na nowym starym rowerze

Wtorek, 4 lutego 2014 · Komentarze(9)
Na nowym starym rowerze
Rower, po uznanej reklamacji, wrócił do domu więc trzeba było sprawdzić jak działa. Działa :-)

Miałem lekkie obawy, bo zmieniłem ramę na większą. Kupując wydawała mi się, ok, ale w trakcie użytkowania wiele razy łapałem się na myśli, że mogłaby być trochę większa. Kiedy w trakcie reklamacji dostałem zapytanie, czy chcę identyczną, czy numer większą, wybrałem większą. Kiedy rower dotarł, zacząłem mieć obawy, czy nie jest aby zbyt duża.

Po testowej jeździe wydaje mi się, że to był dobry wybór, zobaczymy jednak jak będzie po jeździe w trenie, ale to najwcześniej w weekend. Dodatkową zaletą jest to, że sztyca jest teraz sporo mniej wyciągnięta, choć poprzednio też jej nie wyciągałem powyżej znacznika.

Oprócz serwisu jeszcze jedna mała zmiana w rowerze :-)

Kolejna zmiana w rowerze © djk71

Ul. Sztygarów w deszczu

Niedziela, 2 lutego 2014 · Komentarze(6)
Ul. Sztygarów w deszczu
W planach przejażdżka zaplanowana na jakieś trzy godziny, tyle powinno dać się urwać z dzisiejszego dnia. Meteo co prawda straszy deszczem, ale przecież nie raz jeździłem w deszczu. Wychodzę i już po zjeździe do Roktnicy przestaje mi się podobać. Pryska spod kół, pryska z nieba, okulary już całe brudne... Nie tak to sobie wyobrażałem. Ok, skracamy jazdę do 2 godzin.

W Mikulczycach przyglądam się budynkom, których wcześniej nie widziałem.

Ul. Sztygarów © djk71
Ciekawe co tu było/jest/będzie? © djk71

Bytomskich Strzelców kończy się drogą polną i co prawda w pierwszej chwili mam chęć nią jechać, ale po 200m wycofuję się, nie  w taką pogodę. Rundka przez Biskupice i zamierzam jechać w stronę Gliwic. Robi mi się zimno. Przez rondem koło Makro, kolejny dziś debil mija mnie na gazetę, nie wiem, czy deszcz ma wpływ na ocenę odległości, czy to po prostu zwykła bezmyślność... Chyba żebym ochłonął z drugiej strony koleś funduje mi prysznic z kałuży.

Mam dość, jestem cały przemoczony, jest mi zimno, a powinien siedzieć w domu i walczyć z przeziębieniem. Nawrotka na rondzie i najkrótszą drogą mykam do domu.

Kadencja: 88

Stav převodů je KATASTROFA !!!

Sobota, 1 lutego 2014 · Komentarze(9)
Stav převodů je KATASTROFA !!!
W zeszłym tygodniu dostałem info, że Superior uznał reklamację i wymienią mi ramę na nową :-)
W tym tygodniu rama dotarła do sklepu, ale poprosiłem żeby jeszcze przy okazji przejrzeli co jest do zrobienia. I wczoraj przyszła diagnoza "Musím však říci, že stav převodů je KATASTROFA !!!" i dalej nastąpiła lista uwag. Nie zdziwiłem się bardzo, bo napędu nie oszczędzałem, zrobił 7700km na 2 łańcuchach co prawda łańcuch był już vytahaný. Pewnie jeszcze trochę by zrobił, ale jak już był rozebrany... Inna sprawa, że może lepiej było serwis zrobić na wiosnę... ale czy ona się właśnie nie zaczyna?
Przy okazji w końcu wymieniłem chwyty bo też już od dawna były vymačkané

Dziś było pięknie. Aż za... aż za ciepło się ubrałem. Wyjazd bez celu, może Toszek, może coś innego. W końcu wylądowałem w Brynku. Ruszyłem oczywiście pod pałac, ale po 200m zaczynałem mieć mokro poniżej pleców i odpuściłem. Nie lubię DK11, ale przynajmniej była w miarę sucha.

Ciekawi mnie, czy stacja w Strzybnicy jeszcze funkcjonuje...

Czy to kolejny (kolejowy) pustostan? © djk71



Nowa kolorystyka PKP? © djk71


Na peronie pusto © djk71
Pre pierwszą część trasy jechało się świetnie, choć trochę rzucało na boki. Od Brynka zmieniłem kierunek i okazało się, że... trochę wieje... Ale oby cały luty był tak pogodny... :-)

Kadencja: 93