Wpisy archiwalne w kategorii

śląskie

Dystans całkowity:38153.24 km (w terenie 9220.57 km; 24.17%)
Czas w ruchu:2684:30
Średnia prędkość:15.15 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:68571 m
Maks. tętno maksymalne:210 (144 %)
Maks. tętno średnie:191 (100 %)
Suma kalorii:553057 kcal
Liczba aktywności:1921
Średnio na aktywność:22.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

Krótki trening

Środa, 11 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Krótki trening po pracy. Walka z utrzymaniem właściwego tętna. Kiepsko to szło do pewnego momentu.
Trudno, ważne, że choć chwilę pokręciłem.

Toszek i okolice

Wtorek, 10 kwietnia 2018 · Komentarze(4)
Dziś udało się wykorzystać ładną pogodę i zrobić dłuższą przejażdżkę.

W sumie po znanych okolicach, ale na szosowych oponach co okazało się porażką... Asfalt na większości tras drugiej, trzeciej, a może i piątej kategorii...

Ale miło było odwiedzić dawno nie widziane miejsca.

Księży Las © djk71

Zacharzowice © djk71

Przed zamkiem w Toszku remont drogi. Podejść się da, gorzej z przejazdem :-)

Droga do zamku w remoncie © djk71

Tradycyjna wizyta w Poniszowicach.

W Poniszowicach © djk71

Ta dzwonnica zawsze przypomina jakąś kosmiczną postać.

Dzwonnica © djk71

Postanawiam objechać jeszcze Pławniowice.

Pławniowice © djk71
Na Kanale © djk71
Kolorowo © djk71
Pławniowice © djk71

Droga do Rzeczyc to porażka. Przynajmniej dla szosy.

To nie droga dla szosy © djk71

Kozielska zamknięta więc rundka po strefie :-(
Chwilę wcześniej pączek i cola ratują mi życie :-)

Dalej już spokojnie w stronę domu, choć nie najkrótszą drogą. Pogoda taka, że można by jeździć bez końca.

Nieudana Perła Paprocan

Niedziela, 8 kwietnia 2018 · Komentarze(2)
Dziś mój pierwszy start na Perle Paprocan w Tychach. Biegnie nas ósemka z teamu.

Przed startem © djk71

Pierwszy raz też nie wiem ile chcę przebiec. Jedna pętla to 7 km. Można przebiec sześć kółek, czyli pełny maraton. Nie nastawiam się na żadną wersję. Zobaczę jak się będzie biegło. Choć gdzieś tam po głowie krążą trzy rundki.

Rozmowy ze znajomymi sprawiają, że ruszamy... bez rozgrzewki. Trudno. Tempo ma być wolne więc będzie rozgrzewka.

Ruszamy © djk71


Ruszamy i coś jest nie tak. Bolą mnie od startu piszczele. A przecież buty mam dobre, w nich nigdy tego nie czułem. Może przejdzie po chwili. Nie przechodzi. Po dwóch kilometrach mówię Adamowi, z którym biegnę, żeby biegł dalej sam. Jeszcze kilometr walczymy razem, ale ja nie daję rady. Zwalniam, choć i do tej pory szybko nie biegłem. Po głowie chodzi żeby się zatrzymać, ale wiem, że jeśli to zrobię to dalej już będzie tylko marsz, który wcale nie jest łatwiejszy przy tym bólu.

Biegnę. Walka o każdy kolejny kilometr. Nie wiem co się stało. :( Teraz już wiem, że decyzja o odpuszczeniu Krakowa była słuszna.

Dobiegam do mety i... nawet żona na mnie nie czeka... :-(  Jest tylko Adam.

Na mecie © djk71

Żona czekała... w innym miejscu będąc przekonana, że na rozwidleniu pobiegnę dalej, a nie odbiję do mety po jednym kółku. Dziś byłem szczęśliwy, że dobiegłem do mety. Brawa dla Tereski, Ani, Gosi i Karoliny za zaliczenie połówek :-)

Już w komplecie © djk71
A sponsorem jest... © djk71

Co dziwne, teraz, po dziesięciu godzinach jest jeszcze gorzej. Piszczele puściły, ale zmęczenie w nogach większe niż po półmaratonie. Brak treningów? Pewnie tak.... :-(  I skąd taki puls przy tak rekreacyjnym tempie?

Krótka przejażdżka z synem

Sobota, 7 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Od ostatniej awarii zero roweru. I to nie dlatego, że nie potrafiłem naprawić, a po prostu nie było jak i kiedy. Nie było ani roweru, ani biegania. Niestety.

Wczoraj w końcu udało się z Igorem zrobić krótką przejażdżkę po okolicy.

Co jest z moim butem? © djk71

Trochę jeżdżąc, trochę rozmawiając. Spokojnie, ale bardzo fajnie. Sztyca wciąż się sprawdza :-) Miałem nadzieję na dłuższy dystans, ale nie udało się. A szkoda.

Lubię to miejsce © djk71


Wszystkie plany treningowe idą ostatnio w... las... I niestety za tym idzie rezygnacja z zaplanowanych startów... Nie taki ten rok miał być :-(

Z pozytywów... sztyca wciąż mnie cieszy. Działa lepiej niż oczekiwałem.

Jedzie, idzie, chodzi...

Czwartek, 29 marca 2018 · Komentarze(1)
Ładna pogoda więc aż chce się robić trening.

I nawet idzie. A dokładniej jedzie. Do Księżego Lasu. Bo potem idzie. Ale właściciel roweru. Awaria.

Dawno nie było awarii © djk71


Niby zwykła guma, ale pierwszy raz się poddałem. I idzie. Chodzi po głowie myśl żeby pobiec. Dwa treningi w jednym. Ale w butach SPD średnio się biega.

Żona się jednak o mnie troszczy i organizuje wóz techniczny. Dzięki Anetko. Dzięki Jano.


Amortyzowana sztyca

Środa, 28 marca 2018 · Komentarze(6)
Postanowiłem zaryzykować i nabyłem amortyzowaną sztycę do Tadeusza. Montaż, regulacja ustawień i... mimo, że dochodzi dwudziesta druga i jest ciemno i mokro... to przecież trzeba zrobić test. A jak będzie dobrze to może i trening.

Siadam na rower i... od początku szok. Nie sądziłem, że różnica będzie aż tak zauważalna. Od pierwszych metrów jest... miękko. Pewnie będzie jeszcze zabawa z regulacją, ale póki co jest rewelacyjnie.

Amortyzacja siodełka © djk71


Bałem się jak to wpłynie na pedałowanie, ale tu też jest w porządku. Bardziej przesuwam się przód-tył niż góra-dół. Momentami trochę dziwne uczucie, ale myślę, że szybko przywyknę.

Trening zrobiony. Bez błotników na asfalcie w deszczu, więc i ja i rower jesteśmy uwaleni na maksa, ale jest zadowolenie.

Najbardziej jednak zadowolony będzie chyba mój kręgosłup. Coś czuję, że to będą dobrze wydane pieniądze...

Ciężko, tyllko czemu?

Piątek, 23 marca 2018 · Komentarze(0)
Po Biegu Wiosennym niespodziewana przerwa. Nie udało się pobiegać w Niemczech, ale za to udało się zwiedzić fantastyczne muzeum Mercedesa, w pobliżu, którego mieszkaliśmy.

To nie zabawki © djk71

Nie zabrakło tam też akcentów rowerowych :-)

To też Mercedes © djk71

Dziś mało czasu, ale wypadało choć chwilę pobiegać przed niedzielnym półmaratonem.

Od początku ciężko. Zmęczenie, bolące nogi i jak się okazało w domu od początku wysoki puls, bardzo wysoki.

Skąd, czemu? Nie mam pojęcia. Ciężko widzę niedzielę.



W końcu na rowerze, czyli F**k it

Czwartek, 22 marca 2018 · Komentarze(0)
Półtora tygodnia przerwy w treningach. Praca i inne okoliczności sprawiły, że w minionym okresie było zero aktywności. Czas wracać do żywych. Łatwo nie jest, ale udaje się wyjść pokręcić między pracą, a obiadem. Zimno. Bardzo zimno. Od początku do końca. I kto kładł tu asfalt? W Tadku wciąż opony szosowe i... to jest masakra. Szczególnie po ciemku. Rzekłbym... F**k it!
Jak w tytułach książek, które zamówiłem.

Nowe lektury © djk71


Wracam zmarznięty. Obiad prawie o... 21-ej. F**k.

Bieg Wiosenny

Niedziela, 11 marca 2018 · Komentarze(0)
Bieg Wiosenny z metą na Stadionie Śląskim. No grzech było nie pobiec. Co prawda już tam kiedyś finiszowałem, ale to zawsze jest przeżycie. Tym razem tylko 10 km, ale start w licznym gronie ;-)

Na starcie ponad 3,5 tysiąca osób, ale udaje się spotkać z wszystkimi (choć nie od razu).

Przed startem © djk71


Rozmowy, śmiechy i... nie zauważamy, że już pierwsi wystartowali. Na szczęście ludzi tyle, że spokojnie my również dopychamy się do startu. Pierwsze kilka km to podbieg i... tłumy. Ciężko się biegnie za, ciężko wyprzedza, ale co zrobić... Od początku biegnę z Anią i... biegnę szybciej niż założyłem.

Po jakiś 3,5 km kończy się podbieg choć... wcale tego nie czuję... mimo tego, że pokonujemy kolejne kilometry, wciąż tłoczno. Teraz krótki podbieg pod Żyrafę i jeszcze 3 km. Przed stadionem też będzie podbieg, pewnie  biegnąc samotnie bym już zwolnił, ale przy Ani głupio mi ;-)

W końcu tunel i bieżnia. Super. Mamy to ;) I całkiem ładny czas - 0:57:20. Oby tak dalej.

Znów finisz na Śląskim © djk71

Na mecie oczywiście seria zdjęć :-)

Jeszcze raz? © djk71
Mamy to! © djk71


Super dzień i super warunki do biegu (nie licząc tłumu).

Po pakiet startowy

Sobota, 10 marca 2018 · Komentarze(0)
Jutro Bieg Wiosenny z metą na Stadionie Śląskim. Jako, że wolę zawsze mieć wszystko przygotowane wcześniej więc jadę po pakiet startowy dziś. Udaje się umówić z kumplem z pracy. Miejmy nadzieję, że to pierwszy, ale nie ostatni raz ;)  W Bytomiu dołącza do nas jeszcze kolega Marka.

Z różnych powodów musiałem pojechać na szosowych oponach, a koledzy na góralach. W planach były Żabie Doły i... jedziemy tam. Teren i błotko, ale o dziwo daję radę :)

Docieramy spokojnie pod Stadion Śląski. Szybkie i sprawne odebranie pakietu i powrót.


Numer na jutro © djk71

Dziś nie ma czasu na więcej. Od Bytomia wracam już sam. Super temperatura, fajne towarzystwo, oby częściej.