Ból piszczeli i kościół w Rowach

Piątek, 6 lipca 2018 · Komentarze(0)
Ostatnie dni to codziennie ponad 20 km na nogach. Wczoraj również długie chodzenie, więc dziś przed południem ruszam pobiegać choć chwilę. Ruszam i jest fajnie przez pierwsze 2,5 km, a potem... znajomy ból piszczeli. Dziwne, bo w tych butach nigdy mnie nie bolały, czyżbym tym razem to nie buty tylko zmęczenie?

Chwila przerwy, najpierw na ławeczce, a potem na plaży.

Chwila odpoczynku © djk71

Pomaga, udaje się dobiec do domu, choć cały czas czując lekki dyskomfort.

Wcześniej przebiegam obok kościółka w Rowach. Czytając o nim, zarówno w internecie, jak i na tablicach obok częściej widzę słowo diabeł, niż Bóg... ale nie wnikam....


Mały kościółek © djk71

Z diabelskim kamieniem © djk71

W samo południe reklamując firmę :-)

Środa, 4 lipca 2018 · Komentarze(0)
Dziś znów wczesna pobudka, małe śniadanko i... znów usnąłem. Nie ma jak rolety za oknem :-)

W końcu wstaję, zbieram się i... mi się nie chce. Długo zwlekam z wyjściem, w końcu jednak ruszam.
Najpierw Łąkową, wśród drzew, biegnie się idealnie. Trochę przeszkadza butelka w ręce, ale to nic, na pewno się przyda. Niestety tak jest tylko przez pierwszy kilometr. Potem drzewa znikają i biegnę rowerówką wśród łąk. Ładnie, ale... ciepło. Zero cienia. Ale może to dobrze, nie lubię biegać w słońcu, ale jeszcze jakieś zawody w lecie są więc będzie jak znalazł.

Dobiegam do wieży widokowej, ale skręcam w drugą stronę, jeszcze tu wrócę z aparatem. Kolejne kilometry biegnie się jak... w Stanach. Nigdy tam nie byłem, ale tak sobie to wyobrażam... długa prosta in the middle of Nowhere... :-)

Ciepło, ale biegnie mi się dobrze, co jakiś czas przechodzi tylko przez głowę, a co będzie jak się tu przewrócę, czy ktoś tędy przechodzi, przejeżdża, a jak tak, to jak często? Na szczęście bez przygód docieram do Objazdy. Stąd biegnę asfaltem. Nie mam mapy więc nawet nie wiem jak daleko od morza jestem więc kombinuję żeby się zbliżyć do plaży.

Cień pojawia się chyba dopiero między 11, a 12 km - na szczęście. Biegnę wolno, ale z przyjemnością. Nie robi mi różnicy ile jeszcze do końca, no może trochę bo kończy mi się powoli picie. Na szczęście to już niedaleko.

Nie ma to jak w samo południe reklamować firmę na urlopie :-)

Po bieganiu, czas na kąpiel © djk71

Czas na kąpiel :-)


Do Czołpina spacerek... rowerem :)

Wtorek, 3 lipca 2018 · Komentarze(3)
Wczoraj było dużo chodzenia i bieganie, po powrocie rzut oka na rowery w pensjonacie i... decyzja... rano rower :-)
Wstałem wcześnie, zjadłem śniadanko i... usnąłem. Miałem jechać sam wokół Gardna, ale wyszła wycieczka z żoną do Czołpina.

Najpierw wybór dwóch rowerów, łatwo nie jest, żeby jeździły, żeby rozmiar był odpowiedni, żeby... :-)

Spróbujmy ustawić co się da © djk71

W końcu są i jedziemy. Wjeżdżamy do Słowińskiego Parku Narodowego. Po drodze czytamy informacje edukacyjne, rzut oka na Gardno.

Jezioro Gardno © djk71
Selfie na wakacjach musi być © djk71

Potem na Dołgie Małe...

Dołgie Małe © djk71
Dołgie Małe © djk71

i Dołgie Duże...

Dołgie Duże © djk71
Zielono i chyba miękko © djk71

Jest pięknie. W końcu dojeżdżamy do Czołpina.

Schody do... latarni © djk71

Rzut oka na latarnię. Nie wchodzimy, bo byliśmy tu dwa lata temu. :-)

Jest i latarnia © djk71
Jest i góra © djk71

Czas wracać. Po drodze przegapiamy zjazd na szlak i jedziemy w stronę Smołdzina.

Góra z bliska © djk71

To chyba jedyne miejsce słabo (czy wręcz wcale) nie oznakowane. W pozostałych miejscach nie sposób zabłądzić.

Tu, czy tu? © djk71

Trzeba jednak uważać i nie zbaczać ze szlaku :-)

Kleszcze tylko poza szlakiem © djk71
Na szlaku bezpiecznie © djk71

Przed Rowami jakaś dziwna budowla :-)

A co to? © djk71

Tempo spacerowe, ale nie znaczy to, że było łatwo, bo:
- rower chyba trochę za mały
- siodełko co chwilę opadało
- kierownica trochę krzywo przykręcona
- hamulce nie działały
- pierwszy raz od wielu lat bez SPD-ków
- pierwszy raz od dawna bez kasku
- pierwszy raz od dawna w cywilnych ciuchach
- bez narzędzi, pompki, zestawu naprawczego

Nasze rumaki :-) © djk71
Pozycja dziwna © djk71

Poza tym było sympatycznie...

Wracamy, jest ślicznie © djk71

Tyle, że żona chyba się nabawiła kontuzji...

Więcej chodzenia niż biegania

Poniedziałek, 2 lipca 2018 · Komentarze(0)
Nad morzem. Nie jest to moje ulubione miejsce, ale trzeba wykorzystać je jak się da.
Dziś bieganie było tylko przerywnikiem między chodzeniem. W sumie wyszło 24km, z czego biegania niecałe 5 :-)

Najpierw zobaczyliśmy jezioro Gardno, potem plaża, centrum i znów plaża...

Chwila na plaży © djk71

Chwila przerwy w domku i... bieganie.

W sumie niewiele, ale ciężko jakoś... miejmy nadzieję, że to wina przerwy i w kolejnych dniach będzie lepiej.

Wieczorem kolejny spacer.

Już po zachodzie © djk71

Na grubo... 2,80 :)

Sobota, 30 czerwca 2018 · Komentarze(2)
Dziś próba jazdy na kołach 27,5x2,80. Szermierze byliby ze mnie dumni :-)

Przed wyjściem trochę zabawy przy zmianie ustawień i nowe doświadczenia przy zamianie kół na mniejsze, ale grubsze. Ruszam i... po chwili wiem, że bidon został w domu. Trudno, już mi się nie chce wracać... Do tego chmurzy się więc nie wiadomo czy nie trzeba będzie wrócić.


Chmurzy się © djk71

Najpierw rundka po ścieżkach w Ostoi Miechowickiej, później ruszam w stronę Segietu. Jedzie się bardzo pewnie.
W Segiecie trafiam na ślad jakiś zawodów, puszczam się tymi samymi ścieżkami.

Tu były zawody © djk71

Jest super. Wszystko podjeżdżam i zjeżdżam.

Lubię to miejsce © djk71

Do czasu. Są jednak miejsca gdzie nie daję rady. Nawet na szerokich gumach...

Szeroko... © djk71

W sumie to zastanawiam się czy jadę zgodnie z kierunkiem zawodów, czy w drugą stronę... Zakładam, że w drugą i tylko dlatego czasem mam problem :-)

Tu chyba też była trasa © djk71

Mało mi więc ruszam jeszcze w stronę Rept. Tam również świetnie się bawię.

Super zabawa  :-)

Z jedną zębatką

Środa, 27 czerwca 2018 · Komentarze(5)
Pierwszy raz z jedną zębatką z przodu. Czy to wystarczy. Na lokalnych podjazdach spokojnie. Na długich prostych? Może być za mało. Trzeba będzie zwiększyć kadencję? Tylko do ilu? :-)

Póki co w terenie, po lesie jest super, choć palec szuka czegoś na kierownicy :-)


Czy to wystarczy? © djk71

Głęboki sen

Sobota, 23 czerwca 2018 · Komentarze(2)
Po nocnym Biegu dla Słonia padłem jak zabity. Najlepiej to widać na wykresie snu.

Głęboki sen © djk71

Kiedy już wstałem trzeba było odwiedzić firmę, zeszło dłużej niż planowałem i... czasu na rower zostało niewiele.

Nie miałem ochoty na asfalt więc do lasu. Przypomniałem sobie stare ścieżki, którymi dawno już nie jeździłem. Zjazdy, podjazdy, kamienie, korzenie, przewrócone drzewa... Czy zawsze tu tak było? Zmęczyłem się. Podejrzewam, że to jeszcze efekt biegu, ale może po prostu dawno już nie jeździłem w ten sposób...

Chmurzy się © djk71


Dawno też nie widziałem dzików w lesie... a jednak są :-) Mimo zmęczenia podobało mi się. Trzeba będzie to powtórzyć.

Bieg dla Słonia 2018

Sobota, 23 czerwca 2018 · Komentarze(0)
W zeszłym roku trochę przypadkiem dowiedziałem się o Biegu dla Słonia - wystartowaliśmy z Igorem i... wiedzieliśmy, że w tym roku będzie powtórka z rozrywki ;-)
Przyjeżdżamy do Chorzowa w towarzystwie dziadków, którzy podobnie jak w roku ubiegłym, mimo późnej pory (start o 22:00) postanawiają nam kibicować. Odbieramy również Anetkę, która dziś miała zakończenie kolejnych studiów.... I znów na piątkę ;-) Gratulacje :-)

Rejestrujemy się, krótki spacer i trzeba się przygotować. Dołącza do nas Adam.

Czołówki muszą być © djk71

Krótka sesja zdjęciowa :-)

To na co jeszcze czekamy? © djk71
Ja jestem gotów © djk71

I dołącza Ala, Ola i Tomek.

Super towarzystwo © djk71

Chwilę później stoimy na starcie. Na rozgrzewce i tuż przed startem  ulewa. Na szczęście krótka ;-) Pozdrowienia od Słonia?

Gasną światła. Włączamy czołówki i brawami również pozdrawiamy Słonia - Artrura Hajzera.

Światła zgasły, ale ciemno nie jest © djk71

Ruszamy. Najpierw rundka wokół boiska, z którego startujemy, już tu widać, że jest nas sporo.

A to i tak nie wszyscy © djk71

Potem biegniemy przez Stadion Śląski - to już trzeci raz kiedy tedy biegnę i znów jest pięknie, choć dziś nie ma tu kibiców i bieg dopiero zaczynamy, a nie kończymy. Super widać rzekę świateł wylewającą się z tunelu. Choć niektórzy tego nie widzieli - nie oglądali się za siebie :-)

Dalej biegniemy jak w roku ubiegłym, podbieg pod zoo, tu również fantastyczny widok za plecami. Adam zatrzymuje się robić zdjęcia, ja niestety zostawiłem telefon u żony.

Chłodno, ale do biegu idealnie. W takich temperaturach mógłbym biegać codziennie :-)

Dziś nie ma pomiaru czasu (co najwyżej każdy mierzy czas sobie), ale nie to jest dziś najważniejsze... dziś biegniemy, żeby biec i... to widać i słychać. Wszyscy uśmiechnięci, zadowoleni... Super klimat.

Po chwili słyszymy spikera, to znaczy, że już koniec. Szkoda, bo dziwnie szybko to minęło.

Przed końcem, Igor mnie zostawia i biegnie już swoim tempem, oczywiście jest szybciej na mecie.

Mam to :-) © djk71
I kto jest najlepszy? © djk71

Ale zaraz potem jesteśmy i my z Adamem.

No i jesteśmy na mecie © djk71

Chyba mi okulary zaparowały.

Nic nie widzę © djk71

Mimo niskiej temperatury jesteśmy mokrzy .

Uff, wszystko mokre © djk71

Na szczęście z trybun leci ręcznik ;-)

Leci ręcznik © djk71

Krótkie rozmowy po biegu i każdy rusza w swoją stronę.

Fajnie było, tylko czemu już koniec? © djk71

Część do domu, my jeszcze po autograf do autora biografii Słonia.

W kolejce po autograf © djk71

Jeszcze zostajemy na losowaniu, niestety w tym roku bez powodzenia ;-) Trudno, za to jedziemy na lody ;-) I co z tego, że już po północy ;-)

Każdy medal nieco inny © djk71

Truchtać, czy biegać?

Środa, 20 czerwca 2018 · Komentarze(2)
Jednak treningi o poranku są najlepsze. Po pierwsze (z reguły) jak już człowiek wstanie to nic i nikt nie przeszkadza, nic nie wypada nagle, a po drugie czas jest zwykle ograniczony więc trzeba trzeba go wykorzystać jak najlepiej i można np. biegać szybciej.

I nie chodzi o to, że dziś biegłem jakoś nadzwyczaj szybciej, raczej wręcz przeciwnie, ale kilka mocniejszych akcentów było i... okazało się, że da się... Tylko czemu zwykle truchtam, a nie biegam? Bo na dłuższych dystansach bym nie dał rady biec szybciej, bo się boję, że za szybko się zagotuję, bo.... nie chce mi się spróbować...

A może jednak warto popracować na siłą i szybkością, a nie tylko ciągle robić to samo i udawać, że niby jakieś tam interwały, czy podbiegi były...

W szerokich laciach

Wtorek, 19 czerwca 2018 · Komentarze(3)
Po meczu z Senegalem trzeba było odreagować. Do tego chciałem przetestować prezent ;-) Działa :-)

Dawno nie jeździłem na góralu i... nie wiem czemu. Jednak to inna jazda. Amiga dziś to samo potwierdził.

Nad wodą na szerokim laciu © djk71