Wpisy archiwalne w kategorii

W 9 miesięcy do maratonu

Dystans całkowity:766.33 km (w terenie 179.17 km; 23.38%)
Czas w ruchu:84:28
Średnia prędkość:9.07 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:168 m
Maks. tętno maksymalne:203 (100 %)
Maks. tętno średnie:185 (91 %)
Liczba aktywności:77
Średnio na aktywność:9.95 km i 1h 05m
Więcej statystyk

27:1 i kolka

Czwartek, 9 marca 2017 · Komentarze(6)
Dobre wieści w drodze z pracy... chociaż w sumie to niczego innego się nie spodziewałem... a oni i tak odtrąbili zwycięstwo... No cóż, niektórzy tak mają, możesz im w twarz napluć, a oni i tak powiedzą, że pada...

Planowałem dziś pobiec nieco wcześniej, ale jak to zwykle bywa, nie wyszło... Potem diabełek chciał coś powiedzieć, ale nie dałem mu szans i pobiegłem. Całkiem przyjemnie, gdyby nie to, że po drodze złapała mnie kolka i trzymała chyba z 10 minut. Czemu? Z czego? I jak się przed tym bronić? Ktoś, coś, jakiś pomysł?

Skazany na biurko i podsumowanie za luty

Sobota, 4 marca 2017 · Komentarze(4)
Kolejny leniwy tydzień. Boląca noga, przeziębienie i nastroje, o których nawet mi się nie chce pisać... potrzebuję zmiany, a może nawet zmian... dużych zmian...

Z tego wszystkiego nie wpisałem nawet podsumowania przygotowań do maratonu za luty. Zresztą nie było o czym pisać. Łóżko, tydzień w delegacji, przeziębienie....

Ogólnie:
- rower - 0 wyjazdów - 0,00 km
- bieganie - 3 razy - 8,10 km
- pływanie - 10 razy - 7,950 km

Wzrost VO2 max bez zmian 39 - bo i skąd miałaby być zmiana?
Waga:  -1,3 kg (-4,7 kg od początku) - bez szału, ale wciąż w dół.

Miernota, wiem jedno, jeśli pojawi się jeszcze jedna taka niespodziewana przerwa to... :-(

Ale bądźmy dobrej myśli... dziś bieg zgodnie z planem. Do tego uzupełniająco przybyła do domu kolejna książka... nieco odmienna od wcześniejszych, ale może najbardziej potrzebna. Zapowiada się ciekawie. Dzięki Dawid :-)


Skazany na biurko © djk71



Tropem Wilczym

Niedziela, 26 lutego 2017 · Komentarze(2)
Koszulka i medal © djk71

Plany na weekend były nieco inne, ale wyszło inaczej. Wczoraj zamiast Gliwickiej Prowokacji był wyjazd do Karviny z Igorem i resztą zespołu. UKS "31 Rokitnica" wrócił z pucharem zajmując drugiej miejsce w turnieju, a my zdarliśmy gardła gorąco dopingując.

UKS "31 Rokitnica" Zabrze z pucharem © djk71

Dziś miała być dycha, ale z uwagi na kontuzję zdecydowałem się pobiec krótki dystans, czyli tylko symboliczne 1963m w Biegu Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Zawierciu. Nie do końca byłem przekonany, czy jest sens jechać na tak krótki bieg, ale ogólnie wyszło bardzo fajnie.

W pakiecie startowym pamiątkowa koszulka oraz tematyczne broszurki historyczne, a także... treść Roty, która został odśpiewana chóralnie przed startem.

Na trasie © djk71

Zakładałem spokojny bieg, ale świadomość krótkiego dystansu i oczywiście atmosfera zawodów podniosła trochę tempo. Oczywiście szału nie było, ale 2-go miejsce w M-40 i 32 w open było :-) O więcej nie pytajcie, ale uprzedzając komentarze nie wszyscy się zmieścili na podium :-)

Z synem już na mecie © djk71

Kiedy ja doprowadzałem się do porządku, Iguś zastanawiał się czy nie rzucić piłki ręcznej i nie wstąpić do armii :-)

W dziesiątkę? © djk71

Następnie ruszyliśmy na obiadek. Wybraliśmy Bistro mojego brata (nie mojego) i to był strzał w dziesiątkę. Fantastyczny krem chrzanowo-ziemniaczany z chipsami z boczku i do tego pierożki z kaczką i suszonymi pomidorami. Rzadko mi się zdarza chwalić restauracje, ale tu było po prostu niebo w gębie. Polecam.

Lekko spóźnieni docieramy na dekorację i losowanie nagród. Wygrywam... książkę... "Myśli Nowoczesnego Polaka" Romana Dmowskiego :) No cóż...

Ogólnie bardzo udany dzień.



Przygotowanie do maratonu - styczeń

Wtorek, 31 stycznia 2017 · Komentarze(10)
Koniec stycznia. Pierwszy miesiąc treningów do maratonu. Miał być. Był... częściowo. Dopóki się nie nabawiłem kontuzji. Od 20 stycznia w łóżku i jeszcze co najmniej tydzień. I żeby to jeszcze na treningu (jak mój syn wczoraj) to nie... w pracy...

Ogólnie:
- rower - 2 wyjazdy - 33,57 km
- bieganie - 7 razy - 25,77 km
- pływanie - 12 razy - 6,475 km

Wzrost VO2 max z 34 do 39 - szału nie ma (dwa lata temu było znacznie lepiej), ale jakiś postęp jest.
Spadek wagi (mimo 11 dni w łóżku) - 3,4 kg - oby tak było dalej.


Liczby, liczby, liczby © djk71

Nigdy nie sądziłem, że będę zazdrościł... biegaczom.
Wyglądam przez okno, a tam świeci słońce i ludzie sobie biegają... Ja też chcę!!!


Łóżko :(

Wtorek, 24 stycznia 2017 · Komentarze(6)
No i do d... :-(

Przez miesiąc udawało się w miarę regularnie ruszać. Było pływanie, bieganie, a nawet przytrafił się rower.

I co? I zachciało się na starość przenosić szafy... W piątek coś strzeliło w plecach i nie chce puścić. Tzn. jest momentami trochę lepiej, ale do końca miesiąca leki i łóżko. A jak tu leżeć, jak nawet wtedy momentami boli. A najbardziej boli w głowie... że w planach na ten rok kilka wyzwań, a tu zamiast treningów kołderka... Może odrobię choć trochę zaległości w lekturze...

Buty muszą odpocząć © djk71

Ale i tak szkoda tego czasu...

Mroźne powietrze

Środa, 18 stycznia 2017 · Komentarze(0)
Rano byl basen, ale po powrocie z pracy było mi mało i postanowiłem wyjść na jedno kółeczko wokół osiedla. Szybko okazuje się, że powietrze jest dość mroźne -7C. Wiem, że to nic w stosunku do ostatnich temperatur, ale ciężko się oddycha. Biorąc pod uwagę, że żona od kilku dni chora, to rozsądek nakazuje wrócić jak najszybciej do domu i samemu nie ryzykować przeziębienia. Ale na co komu rozsądek... :-)

W połowie trasy czuję zmęczenie, diabełek mówi "zatrzymaj się", na szczęście miałem głośną muzykę i nie słyszałem tego :-)

Ciężki wtorek

Wtorek, 17 stycznia 2017 · Komentarze(2)
Z trudem się budzę, czy to efekt wczorajszego Blue Monday? Chyba nie, bo go jakoś wczoraj nie zauważyłem u siebie. Może tak trudno mi się wstaje, bo wiem, że wszyscy mają ferie i zostają w domu, a ja muszę iść do pracy... Zastanawiam się czy iść pobiegać, czy popływać, ale ponieważ ostatnio biegałem w piątek to wybór jest oczywisty.

Ciężko mi się wstawało, ciężko mi się biegnie. I to nie tylko dlatego, że nie wszystkie chodniki są odświeżone... Ale co robić, najpierw musi być ciężko, żeby potem mogło być łatwiej :-)

Z innej (a może tej samej) beczki, przypomniało mi się co wczoraj czytałem (oglądałem):


Nieustępliwa żona

Piątek, 13 stycznia 2017 · Komentarze(2)
Smog był świetnym usprawiedliwieniem przez ostatnie dni :-) Zamiast biegów był trening ogólny plus basen.

Dziś próbowałem się zasłaniać budzikiem, ale żona była nieustępliwa. Musiałem wstać. Ciuchy przygotowane już wczoraj, a innych wymówek brak. Rundka wokół osiedla. Miejscami na chodnikach sporo śniegu, ale jakoś dałem radę. Ubrany niestety zbyt ciepło, raczej na temperatury ubiegłotygodniowe.

Przybiegam mokry, ale zadowolony, że jednak dałem się obudzić. Dzięki Anetko.

Całą drogę towarzyszyła mi Gaba Kulka i m.in. kawałek, którego wykonanie niektórzy uznają za profanację, ale mi jakoś pasuje. Całą płytę lubię.



Piątka w smogu :)

Niedziela, 8 stycznia 2017 · Komentarze(1)
Zimna noc za nami, teraz też termometr nie zachęca do wyjścia na dwór (-9C), ale co robić... trzeba się iść poruszać. Może byłoby łatwiej i cieplej na bieżni, ale jakoś mnie to nie kręci. Chyba, że wariactwo na dworze skończy się chorobą to może zmienię zdanie. Póki co po powrocie herbatka z miodem i cytryną i mam nadzieję, że będzie ok. Co prawda dziś po raz pierwszy kaszlę po powrocie, ale zakładam, że to zmiana temperatury i że zaraz mi przejdzie.

Po powrocie do domu czytam w sieci nagłówek: "Znów dusi nas smog. W woj. śląskim jest katastrofalnie!" Znaczy się idealny czas na bieganie. Może w takim razie źródłem kaszlu nie było zimno tylko smog?

W 9 miesięcy do Maratonu?

Czwartek, 5 stycznia 2017 · Komentarze(10)
Dziś dzień w biegu. W planach był poranny basen, ale za nic nie chciało mi się wstać z łóżka. Z pracy też nie udało się wyjść wcześniej, a potem była obowiązkowa wizyta na treningu UKS "31 Rokitnica" Zabrze :-)

UKS "31 Rokitnica" Zabrze - młodzicy młodsi © djk71

Wieczorem, a raczej wczesną nocą postanawiam jednak choć chwilę pobiegać. Nie wiem, czy to dobry pomysł bo na zewnątrz -9C !!!

Ale idę, tym bardziej, że dziś mi odbiło. Tak wiem, kolejny raz... Tylko teraz tak bardzo. Biorąc pod uwagę, że zamiast biegać to ledwie truchtam i najdłuższe dystanse jakie udało mi się pokonać to ok. 10 km to... zapisałem się dziś na maraton. Tak nie na ćwierć, pół tylko na maraton - 42,195 km biegiem.

Termin: 1 października. Zapisałem się i zapłaciłem. Teraz pozostaje trenować. Czy dam radę? Wierzę, że tak. Skoro w 9 miesięcy można urodzić dziecko to chyba też można przygotować się do maratonu.

Na wszelki wypadek napisałem o tym tutaj, żebym miał większą motywację. Żebym w razie czego musiał się przed Wami tłumaczyć. Żebyście... mnie wspierali i pilnowali :-)

Trzymajcie za mnie kciuki :-)
I za tych na zdjęciu też :-)