Psy i niech Pan śpiewa
Poniedziałek, 17 lipca 2017
· Komentarze(7)
Kategoria Bieganie, Samotnie, śląskie, W 9 miesięcy do maratonu, Z kamerą wśród...
Kolejny tydzień walki z leniem, czy może acedią. Dokładniej to chyba jednak braku walki... Czyli zero biegania. Psia mać...
Psia, bo... kiedy dziś w końcu wyszedłem pobiegać to szlag mnie trafił. Wcześniej jednak wracając z pracy, jakieś 50m od domu, muszę hamować z piskiem opon, bo jakiś imbecyl spuścił psa ze smyczy, a ten na pełnym pędzie wybiegł mi tuż pod koła. Nie wiem, czy go dotknąłem, czy nie, ale nie wykluczam, bo z piskiem uciekł gdzieś w osiedle. W pierwszej chwili chciałem opierdzielić właściciela, ale doszedłem do wniosku, że to i tak pewnie nic nie da...
Podczas biegania trzykrotnie muszę się zatrzymywać, bo doskakują do mnie ujadające kundle. I szczerze mówić w dupie mam, że wolno zbliżający się właściciel (czy nawet ładna właścicielka) mnie przekonują: "On nie gryzie", "Nie wiem co mu się stało", "On tylko tak się bawi"... Mnie to nie bawi!!!
Zrzuciłem już parę kilo i mogę się poświęcić... od następnego biegu biorę ze sobą gaz... Kiedyś tak robiłem jeżdżąc na rowerze, widać biegając też trzeba. I obiecuję, że jak jeszcze jakiś kundel zbliży się do mnie ujadając na metr to bez względu, czy będzie w towarzystwie swego pana/pani, czy sam potraktuję go od razu gazem.
Tak, wiem, że teraz tracę kilku znajomych, ale takie już ze mnie bydle jest i koniec...
Kiedy dobiegam do osiedla, zbiegając z Krajszyny, mijana kobieta mówi: "Lepiej niech Pan śpiewa". Chyba robię zdziwioną minę, więc wyjaśnia: "Na dole jest dzik, chrumkał na mnie." :)
Nie śpiewał, ale tempo i czujność zwiększyłem :-)
I żeby nie było, że jestem wrogiem zwierząt to kilka zdjęć z weekendu.
Psia, bo... kiedy dziś w końcu wyszedłem pobiegać to szlag mnie trafił. Wcześniej jednak wracając z pracy, jakieś 50m od domu, muszę hamować z piskiem opon, bo jakiś imbecyl spuścił psa ze smyczy, a ten na pełnym pędzie wybiegł mi tuż pod koła. Nie wiem, czy go dotknąłem, czy nie, ale nie wykluczam, bo z piskiem uciekł gdzieś w osiedle. W pierwszej chwili chciałem opierdzielić właściciela, ale doszedłem do wniosku, że to i tak pewnie nic nie da...
Podczas biegania trzykrotnie muszę się zatrzymywać, bo doskakują do mnie ujadające kundle. I szczerze mówić w dupie mam, że wolno zbliżający się właściciel (czy nawet ładna właścicielka) mnie przekonują: "On nie gryzie", "Nie wiem co mu się stało", "On tylko tak się bawi"... Mnie to nie bawi!!!
Zrzuciłem już parę kilo i mogę się poświęcić... od następnego biegu biorę ze sobą gaz... Kiedyś tak robiłem jeżdżąc na rowerze, widać biegając też trzeba. I obiecuję, że jak jeszcze jakiś kundel zbliży się do mnie ujadając na metr to bez względu, czy będzie w towarzystwie swego pana/pani, czy sam potraktuję go od razu gazem.
Tak, wiem, że teraz tracę kilku znajomych, ale takie już ze mnie bydle jest i koniec...
Kiedy dobiegam do osiedla, zbiegając z Krajszyny, mijana kobieta mówi: "Lepiej niech Pan śpiewa". Chyba robię zdziwioną minę, więc wyjaśnia: "Na dole jest dzik, chrumkał na mnie." :)
Nie śpiewał, ale tempo i czujność zwiększyłem :-)
I żeby nie było, że jestem wrogiem zwierząt to kilka zdjęć z weekendu.

Niby nie pudel, ale jakiś podobny© djk71

Zabawa, czy atak© djk71

Co by tu zmalować© djk71

Jakie fajne autobusy© djk71

Dzień dobry :-)© djk71

Odpoczywamy© djk71

A ja nie© djk71

Tak będę leżał© djk71

A ja się wykąpię© djk71

Łażą koło drogi© djk71