Wpisy archiwalne w kategorii

Bieganie

Dystans całkowity:6906.40 km (w terenie 1496.49 km; 21.67%)
Czas w ruchu:834:20
Średnia prędkość:8.27 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:53278 m
Maks. tętno maksymalne:210 (108 %)
Maks. tętno średnie:193 (100 %)
Suma kalorii:447473 kcal
Liczba aktywności:878
Średnio na aktywność:7.87 km i 0h 57m
Więcej statystyk

Interwały na bieżni

Piątek, 15 marca 2019 · Komentarze(0)
Musiałem odreagować po pracy. Co prawda czasu niezbyt wiele, ale jadę na siłownię. GPS w aucie ma inne sugestie... Do tego w różnych językach...

W tym języku jeszcze do mnie nie mówił... © djk71

... ale jednak ląduję na siłowni. Bieżnia i interwały. Z wielką radością się męczyłem... Właściwie to chyba mógłbym dłużej i jeszcze mocniej ale... trzeba było wracać do domu. Szkoda, ale może jeszcze uda się zmęczyć w ten weekend.

Zmęczony... psychicznie

Czwartek, 14 marca 2019 · Komentarze(3)
Przedwczoraj wizyta na siłowni z synem. Najpierw trochę pokręciliśmy, potem poćwiczyliśmy. Niby nie dużo, ale wystarczyło żeby mnie zmęczyć i żebym nie był w stanie biegać. A może to zmęczenie po sobotnim rowerze i niedzielnym oraz poniedziałkowym bieganiu. Być może. Rozsądek nakazywał odpoczynek, a ja to zignorowałem.

Wczoraj więc lenistwo... Potrzebowałem tego, bo zmęczenie nie tylko fizyczne, ale i psychiczne...

Jakoś za dużo dziwnych rzeczy wokół. Wszędzie, w domu, w pracy, w telewizji, w internecie, na ulicy...
Znów mam wrażenie, że jestem z innej bajki, z innej epoki...
Znów mam jakieś déjà vu, wrażenie, że po raz kolejny próbuję walczyć z wiatrakami... Chociaż właściwie tym razem chyba nie próbuję... Chyba już jestem tym zbyt zmęczony... Chyba raczej się poddaję... właśnie nie próbuję walczyć, mimo, że wiem, iż powinienem próbować...

To chyba męczy jeszcze bardziej kiedy człowiek wie, że coś powinien, a tego nie robi, albo odwrotnie - wie, że nie powinien czegoś robić, o czymś myśleć, a jednak nie potrafi się temu oprzeć.

To tak jak ta czekolada, którą chłopcy położyli dziś na biurku. Mleczna, z malinami, z cukrem... Więc 3xNie, a jednak kusi, a jednak ręka sięga... I mimo, że przed chwilą było, aż mdło od słodyczy, to... sami wiecie... Choć w sumie najchętniej bym tylko z niej wyjadł orzeszki... Tylko, że nie da się... nie wypada... nie można...

Tylko czekolada, a daje do myślenia.... © djk71

W trakcie biegu dziś też mieszane uczucia, chęć skończenia, ale jednak dałem radę. Ostatnio mam wrażenie, że tylko tu daję radę... Może dlatego, że tu mogę mieć wszystko i wszystkich w.... głębokim poważaniu. Nie muszę na nic i na nikogo zwracać uwagi. Ani na tych co biegną obok mnie i zwiększają ostentacyjnie prędkość, a potem po 10 minutach schodzą z bieżni, ani na tych co śledzą mnie na Endo, czy Stravie. Biegnę dla siebie, swoim tempem i mogę biec jak chcę, skończyć kiedy chcę i nikomu nic do tego.

W życiu, w pracy, w domu niestety tak nie jest... Inni mają duży wpływ na to co robię, czego nie robię, na...

Szkoda gadać, mimo, że z wiekiem powinienem patrzeć na wiele rzeczy z dystansem, ze spokojem... nie potrafię... Nie umiem pogodzić się z ludzką głupotą, z tym, że ludzie nie próbują słuchać co się do nich mówi, co radzi... Z tym, że po kilku latach dokonują odkryć, o których mówiło się im już dawno. Z tym, że nagle dostrzegają zalety tego co jeszcze wczoraj ignorowali, albo nawet deptali.

I odwrotnie, to co jeszcze wczoraj było świętością, dziś nie istnieje, albo wręcz jest najbardziej niepożądaną rzeczą na świecie...

Nie potrafię pogodzić się z ludzką obłudą, głupotą, bezmyślnością... To nie jest mój świat... Jakoś tu nie pasuję...

Potrzebuję odpoczynku, zmiany...? Sam nie wiem czego... i czy coś jeszcze może się zmienić... Nie wiem, czy jeszcze potrafię w coś uwierzyć, czy tego chcę... Mam dość....



Nie chciało mi się

Poniedziałek, 11 marca 2019 · Komentarze(0)
Po pracy w planach siłownia. Wychodzę, patrzę na ciemne niebo, wiatr i padający ni to deszcz, ni to śnieg i... odechciewa mi się. Szukam wymówek. W sumie jestem zmęczony po weekendowym rowerze i bieganiu więc należy mi się odpoczynek. Poza tym może lepiej będzie pojechać po wieczornych zakupach... Łatwo... jest znaleźć wytłumaczenie :-)

Mimo to walczę z sobą i... wygrywam. Jadę na siłownię.

Oczywiście kiedy już jestem w szatni zniechęcenie gdzieś ucieka.
Wchodzę na bieżnię. Planuję lekko i tylko pół godziny. To drugie wychodzi, a z tym lekko to już nie do końca. Bo niby puls spokojny, ale prędkość dobra (jak na mnie) - Endomondo nawet pokazuje mi rekord na 5 km, ale akurat ta aplikacja jest dość szczodra w rozdawaniu pochwał.

Ale jest OK. Warto było przyjść. :-)

Bieg Wiosenny 2019

Niedziela, 10 marca 2019 · Komentarze(2)
Podobnie jak w roku ubiegłym i w tym witamy wiosnę trochę przedwcześnie. Co jednak zrobić skoro znów organizatorzy Bieg Wiosenny zorganizowali pod koniec zimy ;-) Znów silną ekipą (choć niestety brakuje kilku osób) spotykamy się pod Stadionem Śląskim.

Przed startem © djk71

Dziś nieco chłodniej niż rok temu. Do tego trochę wieje, choć chyba nie tak bardzo jak wczoraj.
Chwila rozmów, ogarniamy kto jak bardzo dziś jest słaby ;-) I po chwili startujemy. Jak zwykle tłum więc każdy szuka kawałka miejsca dla siebie. W zamieszaniu nagle upada Ania. Mówi, że nic się nie stało, ale jednak kończy bieg ze stłuczoną dłonią.

Marcin z Gosią i Patrycją ruszają mocno do przodu. Nie zaskakuje nas to. Chwilę później ucieka mi nieco Anka, ale postanawiam biec dalej swoim tempem. Co prawda dziś nie pilnuję zbytnio tętna, ale może to dlatego, że jest w normie.

Kończy się podbieg i... albo ja słabnę, albo reszta nabiera sił. Wyprzedza mnie Celina. Nawet nie próbuję się jej trzymać. Biegnę swoje.

Na piątym kilometrze łyk wody i ruszam dalej. O dziwo podbieg do żyrafy wchodzi bez problemu. Potem nawet zaczynam biec szybciej. Brakuje sekund żebym skończył poniżej godziny. Ale i tak to chyba najlepszy czas od roku, choć o ponad 2,5 minuty dłuższy niż na tym samym biegu rok temu - 01:00:04.

Dobiegliśmy © djk71

Po biegu z medalami © djk71

Na mecie jeszcze spotykamy Tereskę i Piotra.

Mamy to! Kolejny do kolekcji © djk71

Mimo to jestem zadowolony, szczególnie, że biegłem w końcu z normalnym (jak na mnie) pulsem.
Teraz czas na chwilę odpoczynku.

Testy Salomonów na hałdzie

Czwartek, 7 marca 2019 · Komentarze(4)
Kiedy pierwszy raz zobaczyłem reklamę Speedcrossów w wersji 5 od razu się w nich zakochałem.


I to właśnie w tej wersji... czerwonej (wiadomo... najszybszej). Gdy tylko trafiłem na informację o treningu biegowym Salomona organizowanym przez Sklep Biegacza... zapisałem się. Dałem też znać naszej grupie Etisoft Running Team i zapisały się również Celina z Anią.

ETISOFT RUNNING TEAM © djk71

W opisie była mowa o testach właśnie tych Speedcrossów 5, ale nie miałem pewności jak to będzie wyglądało i czy będzie szansa rzeczywiście je wypróbować. Nie byłem też pewien, czy nic mi nie wypadnie.

Na szczęście nie wypadło, ale nieco zaspałem ;-) Gdy przyjechałem w sklepie już chyba z 10 osób paradowało w... "moich" butach. Rejestruję się, podaję numer buta i... mina sprzedawcy niepewna, ale... przynosi mój rozmiar. Super.

Są na nogach © djk71

W Salomonach uwielbiam żyłki, możliwość dopasowania do stopy i opcję ich schowania w kieszonce. 

Biegaczom nie przeszkadza, że mają takie same buty © djk71

Zakładam i... pasują jak ulał. Co prawda kolor nieco odbiega, od tego, który widziałem w reklamie, jest jaśniejszy, ale i tak jestem zachwycony. Dziewczyny nieco mniej, Ania nie jest chyba przekonana do rozmiaru, Celina (o ile pamiętam) mówi, że już wie, że ją obetrą.

Ech, w lustrze też są ok :-) © djk71

Po chwili wszyscy mamy buty na nogach. Cały czas zastanawiam się gdzie tu w okolicy sklepu będziemy biegać terenowo. Po chwili już wiem. Wsiadamy w samochody i jedziemy do Sośnicy. Parkujemy, włączamy czołówki (Ci, którzy mają) i... zaczyna padać deszcz :-) Zakładamy (kto ma) kurtki i ruszamy na hałdę.

To rozumiem. jest teren, są nowe ścieżki, super towarzystwo... Biegniemy. Spokojnym tempem, ale pozwalającym się lekko zmęczyć.
Lekkie podbiegi, zbiegi, nierówności, błotko, kałuże... Super. Podoba mi się. Do tego buty, które... pozwalają mi zapomnieć, że biegnę w terenie. Po prostu kochają to wszystko po czym się przetaczają. Nie ślizgam się, noga stabilna, do tego czerwone więc nawet na podbiegach biegnę :-)

Kilka przerw po drodze żeby grupa się nie zgubiła lub... żeby zrobić zdjęcia :-)

Przerwa na hałdzie © djk71

Ale ogólnie trening ma celu testowanie obuwia, a nie robienie życiówek. Pisałem już, że jest super? :-)
Całą drogę rozmawiam z dziewczynami i innymi osobami, które biegną obok.

W zapowiedziach było chyba ok. 6-7 km, nam wyszło 9 km, ale nikomu to chyba nie przeszkadzało.
Zbiegamy do samochodów i robimy krótkie rozciąganie w oczekiwaniu na resztę grupy. Patrzymy już od jakiegoś czasu na nasze buty i... wszyscy mamy uśmiechy na twarzach... To nie my je będziemy dziś czyścili ;-)

I po treningu © djk71

Po chwili wracamy do sklepu. Z biegu chyba wszyscy są zadowoleni. Uśmiechy goszczą na twarzach wszystkich. Nam chyba trochę brakło tego co było w zapowiedziach, czyli opowieści o tajnikach biegów trailowych, o tym jak zbiegać, podbiegać, czy warto używać kijków, czyli tego wszystkiego, co było w zapowiedzi treningu. Szczególnie, że biegi terenowe to dla nas zupełna nowość. Szkoda, ale i tak jesteśmy zadowoleni i uśmiechnięci. 

Co do butów opinie są mieszane. Część oddycha z ulgą, kiedy je ściągają, bo buty są dla nich zbyt zbyt wąskie, część mówi, ze są ok. Ja już od hałdy próbuję negocjować, czy jest opcja żebym zostawił moje stare buty, a w tych już wrócił do domu. Niestety, jeszcze kilka szkoleń z negocjacji powinienem przejść. Buty muszę zwrócić. A szkoda. Tym bardziej, że coraz bardziej kusi mnie bieganie w terenie, że we wrześniu czeka Runek, że... pewnie ich nie kupię, bo cena póki co jest poza moim zasięgiem...

Ale są super :-) Wielkie dzięki dla wszystkich za fantastyczne towarzystwo i oczywiście gospodarzom za możliwość testów.

Ciężko na bieżni

Poniedziałek, 4 marca 2019 · Komentarze(0)
Po wczorajszym rowerze dziś zamiast rano, postanowiłem wpaść na siłownię po pracy. Musiałem odpocząć. Spałem jak zabity, ale chyba i tak nie do końca odzyskałem siły. Na bieżni od początku ciężko. Więc trening też postanowiłem zrobić cięższy. Znów nachylenie bieżni poszło w ruch. Ale było mi rzeczywiście ciężko. Piątka i do domu. Mam nadzieję, że do zmęczenie, a nie znużenie.

Może pora wrócić do biegania na dworze, tym bardziej, że pogoda zaczyna się poprawiać...

Bieżnia z widokiem (prawie) na kościół

Sobota, 2 marca 2019 · Komentarze(0)
To ciekawe, że jeśli nie ma zawodów, to zwykle w weekendy mam największe problemy z treningami. Niby teoretycznie czasu najwięcej, a najtrudniej jest go wykorzystać. Dziś było podobnie. Dopiero wieczorem docieram na siłownię.

W sumie kiedy przyjeżdżam jestem pełen energii. Kiedy wchodzę na bieżnię, energia gdzieś znika. Gdyby nie książka pewnie byłoby ciężko nawet te 5 km zaliczyć. Do tego zapomniałem zabrać wody, a automat na miejscu nieczynny.

Dałem radę, ale wychodzę zmęczony. Ożywiam się dopiero na widok tego kościoła. W sumie to powinno go być widać z niektórych bieżni. Chyba. Muszę sprawdzić.

Lubię to miejsce. A raczej ten budynek.

Kościół św. Józefa © djk71

Z fotką z męskiego :)

Piątek, 1 marca 2019 · Komentarze(0)
Wczoraj cały dzień w delegacji więc zero treningu. Miało to jednak też dobre strony, bo... pierwszego i jedynego pączka zjadłem dopiero wieczorem. Rano odsypiałem poprzednią noc i ciężki dzień, wieczór też zapowiadał się zajęty więc krótka wizyta na siłowni po pracy.

Bieżnia... bez określonego celu. Zobaczymy co będzie. Ruszam spokojnie i trzeci kilometr to już walka o przeżycie. Jakieś ogólne zmęczenie. Tym razem nawet nie puls, tylko ogólny brak siły. Wszystko mówi żeby już skończyć, ale tylko zwalniam. Chwila wolniejszego biegu i postanawiam zrobić jeszcze jeden kilometr szybciej. Udaje się. Zadowolony kończę.

Zadowolony również z tego, że od początku roku przebiegłem już ponad 200km :-)

I fotka z męskiej toalety :-)

Ot, do poczytania © djk71

I jeszcze krótkie podsumowanie lutego:

- 17 aktywności, w tym:
- 13 x bieganie - 121,28 km (najdłuższy dystans 26,27 km)
- 3 x rower - 68,86 km (najdłuższy dystans 20,03 km)
- 1 x pływanie - 0,62 km (najdłuższy dystans 625 m)
- 2 x siłownia - 1:37:44 h
Razem: 190,76 km

W sumie cieszy regularność biegania, częstotliwość podobna, ale dłuższe dystanse. Ruszył (choć BARDZO powoli) rower, niestety pływanie znów odeszło na dalszy tor. Ogólnie jestem zadowolony z tego miesiąca.

Przed meczem na bieżni

Środa, 27 lutego 2019 · Komentarze(0)
Wczoraj wieczorem pobiegałem na bieżni walcząc lekko z podbiegami. Dziś krótka wizyta na siłowni bezpośrednio po pracy, bo potem jedziemy na mecz.
Dziś pewnie będzie ciężko, ale wierzymy. Ostatnio syn mi pokazał jakie bilboardy miasto postawiło w kilku (a może wszystkich) dzielnicach. U nas również.

Trójkolorowa Helenka © djk71