Nie chciało mi się
Poniedziałek, 11 marca 2019
· Komentarze(0)
Po pracy w planach siłownia. Wychodzę, patrzę na ciemne niebo, wiatr i padający ni to deszcz, ni to śnieg i... odechciewa mi się. Szukam wymówek. W sumie jestem zmęczony po weekendowym rowerze i bieganiu więc należy mi się odpoczynek. Poza tym może lepiej będzie pojechać po wieczornych zakupach... Łatwo... jest znaleźć wytłumaczenie :-)
Mimo to walczę z sobą i... wygrywam. Jadę na siłownię.
Oczywiście kiedy już jestem w szatni zniechęcenie gdzieś ucieka.
Wchodzę na bieżnię. Planuję lekko i tylko pół godziny. To drugie wychodzi, a z tym lekko to już nie do końca. Bo niby puls spokojny, ale prędkość dobra (jak na mnie) - Endomondo nawet pokazuje mi rekord na 5 km, ale akurat ta aplikacja jest dość szczodra w rozdawaniu pochwał.
Ale jest OK. Warto było przyjść. :-)
Mimo to walczę z sobą i... wygrywam. Jadę na siłownię.
Oczywiście kiedy już jestem w szatni zniechęcenie gdzieś ucieka.
Wchodzę na bieżnię. Planuję lekko i tylko pół godziny. To drugie wychodzi, a z tym lekko to już nie do końca. Bo niby puls spokojny, ale prędkość dobra (jak na mnie) - Endomondo nawet pokazuje mi rekord na 5 km, ale akurat ta aplikacja jest dość szczodra w rozdawaniu pochwał.
Ale jest OK. Warto było przyjść. :-)