Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:21585.71 km (w terenie 5808.48 km; 26.91%)
Czas w ruchu:1576:37
Średnia prędkość:14.75 km/h
Maksymalna prędkość:175.00 km/h
Suma podjazdów:51821 m
Maks. tętno maksymalne:210 (115 %)
Maks. tętno średnie:186 (98 %)
Suma kalorii:418539 kcal
Liczba aktywności:1409
Średnio na aktywność:17.68 km i 1h 07m
Więcej statystyk

Z baranem

Niedziela, 29 listopada 2015 · Komentarze(14)
Dawno nie jeździłem. Jakoś nie było okazji, chęci, czasu... A jeszcze dawniej, bo od podstawówki chyba, nie jeździłem na rowerze z barankiem. W końcu trafiła się okazja i poszedłem na całość :-) Będę się z nim chyba dłużej męczył.

Pierwszy raz z baranem © djk71

Na razie chyba dosłownie męczył, bo bolą mnie.... dłonie. Obawiałem się zmiany pozycji i bólu pleców, a tu dłonie.:( Pewnie będę musiał poeksperymentować z ustawieniami kierownicy, albo po prostu będę musiał przywyknąć. Mam nadzieję, że się uda...

Dziś miało już nie być jeżdżenia, bo wróciliśmy późno do domu, ale... przecież nie mogłem go tylko postawić... Pomimo ciemności, deszczu i chłodu musiałem choć chwilę pokręcić. W spacerowym tempie, po osiedlowych uliczkach (pełnych hopek) sprawdzałem jak działa, jak nad nim panować. Coś czuję, że zabawa będzie jak wyjadę w ciągu dnia na suchą szosę, albo... w teren :-)

Cieszę się, że go kupiłem, że Anetka się zgodziła ;-)

W piątek cieszyłem się (aż za bardzo ;) ) na koncercie TSA, jednym z lepszych na jakich byłem... Ale po prostu potrzebowałem tam pójść. Chyba też potrzebowałem kupić nowy rower, po to żeby w końcu odreagować... Teraz potrzebuję jeszcze.... urlopu... Choć tygodnia odpoczynku.... od wszystkiego. Resetu.

I fajnie żeby śnieg jeszcze nie padał, żebym mógł się nacieszyć Tadeuszem.

Tomku, dzięki raz jeszcze za miłe przyjęcie i za to, że dogadaliśmy się co do transakcji :-)
Mam nadzieję, że się spotkamy gdzieś na trasie, tym bardziej, że okolice masz piękne... :-)

Wrzesień - czas do szkoły

Niedziela, 13 września 2015 · Komentarze(5)
Po wczorajszej wycieczce wypada zrobić choć mały rozjazd. Mały, bo mimo, że niedziela to czasu brak. Szybka rundka po okolicznych lasach. Mnóstwo rowerzystów i spacerowiczów.

Wracając wjeżdżam an rowerówkę.

Droga rowerowa © djk71

Dojeżdżając do pierwszego przejazdu przez drogę widzę jak zbliża się samochód. Nie wygląda żeby miał się zatrzymać, Ręce na klamkach, wzrok wbity w auto, ale nie zwalniam. W końcu zatrzymuje się prawie na przejeździe rowerowym. Przejeżdżam i słyszę, a raczej widzę, że coś mówi. Widzę, bo ma zamknięte okno. Zatrzymuję się i chcę wysłuchać co ma mi do powiedzenia, ale kiedy się zaczynam cofać odjeżdża.

Kilkaset metrów dalej idzie młody facet i nie przeszkadza mu biegnący obok chodnik. Musi tędy. Informuję go, że to droga dla rowerów. Z uśmiechem na ustach odpowiada: "Wiem". Brakło mi słów.

Chyba czas by jednak posłać niektórych do szkoły.

Traktat Wersalski i wymówki

Czwartek, 10 września 2015 · Komentarze(4)
Wczoraj natknąłem się na jednym z blogów na tekst: "10 wymówek przez które nie jeździsz rowerem". Prawie wszystkie już przetestowałem. Wielokrotnie. Działają. Mimo to myślę, że ten tekst warto sobie wydrukować i przypiąć gdzieś w widocznym miejscu, na wypadek gdyby nam się przypadkiem zachciało jednak iść pojeździć. Z innej beczki to "iść pojeździć" jakoś tak głupio brzmi... ale wciąż tak mówię i piszę.

Jako, że tekstu sobie nie wydrukowałem to dziś krótki rowerek. Kierunek Repty zobaczyć czy trasa treningowa jest przejezdna. Dawno tam nie byłem. Po drodze trafiam na kolejną ciekawostkę, której nigdy wcześniej nie zauważyłem. Ciekawy słup graniczny.

Pamiątka po Traktacie Wersalskim © djk71

W parku trasa przejezdna, poza jednym małym wyjątkiem...


Tego nie potrafię przejechać :) © djk71

Poza tym udało się przejechać w obie strony bez podpórek. Choć niezbyt szybko.


Kadencja: 80

Zimno, mokro i romantycznie

Wtorek, 8 września 2015 · Komentarze(8)
Wczoraj narzekałem, że zimno więc... dziś mimo, że było jeszcze chłodniej też pojechałem w krótkich spodenkach.
Początkowo było nawet spoko...

Jest ładnie © djk71

Ale z każdym kilometrem coraz bardziej się chmurzyło.

Chmurzy się © djk71

I oczywiście lunęło. Byłem akurat w Boruszowicach więc nie było już sensu zawracać.

I pada © djk71
Ogólnie celem był test GPS-a. Działa bez problemów, doprowadził mnie wszędzie gdzie chciałem, tylko, że nie wszędzie gdzie sobie zaplanowałem można było wjechać...

A ja tu chciałem jechać © djk71

No coż, jednak nie wszystko jest w necie...

Z innej beczki: nie napisałem wczoraj jakie mialem romatyczne spotkanie. Jadę sobie w Zabrzu Łąkową - to taka bardzo wąska uliczka między domkami, a tu na łuku drogi z przeciwka zasuwa panienka jakimś małym samochodzikiem. Z wrażenia nawet nie pamiętam co to było. Jako, że było z górki to też zbyt wolno nie jechałem i... spotkaliśmy się na zakręcie. Zero miejsca żeby się minąć, krawężniki nie pozwałały uskoczyć na bok więc oboje po hamulcach i tak suniemy w swoją stronę patrząc się na siebie. Pewnie to był moment, ale wydawało mi się, że trwa bardzo długo. Aż się zacząłem zastanawiać jak to z boku romantycznie wygląda jak tak jedziemy na siebie i patrzymy sobie w oczy... W końcu oboje się zatrzymaliśmy. Jakieś 20-30cm od siebie. Lasce zgaslo auto, ale nie  reagowała, aż chciałem zapytać, czy żyje... Ale odpuściłem i pojechałem dalej. Ale ciepło mi się zrobiło... Nie wiem, czy to od tego spojrzenia... ? :-)

Kadencja: 86

Znów robi się chłodno

Poniedziałek, 7 września 2015 · Komentarze(3)
Po pracy wizyta w Centrum Medycyny Sportowej, ale to nie ja zaczynam przygotowania do nowego sezonu, ale mój syn :-)
Potem zamiast obiadu szybki rower. Szybki, bo mało czasu zostało przed zmierzchem, a poza tym chłodno. Brakło nogawek.

Krótka rundka sprawdzić przejezdność kilku ścieżek przed weekendem...

Zaraz zajdzie słońce © djk71

I kilku miejsc...

To nie jest domowa wersja © djk71

Coś mi rower znowu piszczy i jak zaczął działać czujnik kadencji, to pulsometr dziś się zbuntował :-(

Kadencja: 91

Nowa rowerówka?

Czwartek, 3 września 2015 · Komentarze(4)
Plany były inne, ale powrót do domu późniejszy i nic z tego nie wyszło. Inna sprawa, że w kontekście tego co się dzieje dobrze, że cokolwiek wyszło. Rundka po okolicy. Rzut oka na drogę obok strefy. Może w końcu ją otworzą. I kolejny kawałek rowerówki, jak mi się wydaje :-)

Nowa rowerówka? © djk71

Zamiast snu

Środa, 2 września 2015 · Komentarze(4)
Po wczorajszej przejażdżce zastanawiałem się we wpisie, czy to nie była ostatnia jazda w tym miesiącu. Nie była. Kilka godzin później znów udało się wyjść. Zamiast snu. A może po to żeby usnąć. Nie, chyba jednak nie. Bardziej żeby pomyśleć. Choć w niedzielę słuchałem kazania, gdzie ksiądz przekonywał żeby nie myśleć. Ze tworzymy sobie niepotrzebną wirtualną rzeczywistość z własnych bezsensownych myśli. Ale tak się nie da. Ja nie potrafię. Choć chciałbym.

Zamiast tego przychodzą mi do głowy najgorsze myśli i przekleństwa.

Pokrążyłem (chyba z dziewięć kółek) po osiedlu i wróciłem do domu. Ani mądrzejszy, ani spokojniejszy, ani bardziej senny.

Do du... szy jest to wszystko. Idę się umyć i jadę do pracy. I co z tego, że dopiero piąta dochodzi...?

Po osiedlu

Wtorek, 18 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Krótkie kręcenie po drobnym serwisie żeby zobaczyć czy wszystko działa. Niby tak, ale do ideału jeszcze daleko.
Do tego ta dzwoniąca tarcza z przodu, ale z tym się chyba już nic nie da zrobić. Trzeba wymienić, pewnie trochę już krzywa :(

Kadencja: 79

Po Bike Oriencie

Niedziela, 16 sierpnia 2015 · Komentarze(4)
Wracając wczoraj ze Strumian podejrzewałem, że dziś będą bolały mnie nogi, szczególnie uda. O dziwo nic takie nie miało miejsca. Jednak w trakcie jazdy czułem ogólne zmęczenie. Strasznie szybko robi się też ciemno. Szczególnie w lesie. I pierwszy raz od dawna było mi chłodno. Nawet  trakcie jazdy założyłem rękawki.

Przeglądając zdjęcia zrobiona przez Foto Doktorka znalazłem jedno, kiedy już jestem umyty, przebrany, po odpowiedniej dawce coli... Szkoda, że nie zdjęcia jak wyglądałem tuż po przekroczeniu mety... Ciekawe czy byłyby jakieś wspólne elementy... :)

Już mi lepiej © Foto Doktorek

Kadencja: 82

Bike Orient - Międzyrzecze Warty i Widawki

Sobota, 15 sierpnia 2015 · Komentarze(4)
Kolejny w tym roku Bike Orient. Jeszcze nie zdążyłem dobrze odpocząć po Śnieżce, a tu kolejna impreza. Do ośrodka w Strumianach koło Burzenina dojeżdżamy wraz z Andrzejem. Tu jednak nasze drogi najprawdopodobniej się rozejdą, a właściwie rozjadą. On wybiera trasę Giga, ja wiem, że nie mam na to siły i pojadę Mega. Chyba :-)

Czasu wystarcza akurat żeby się zarejestrować, przywitać ze znajomymi, przebrać i przygotować rowery. Czas na odprawę, zgodnie z zapowiedziami czeka nas kilkukrotna przeprawa przez Wartę i Widawkę, brody na szczęście są zaznaczone na mapie.

Trwa odprawa © djk71

Rozdanie map. Wytyczam "krótki" wariant, teoretycznie ok. 50km.

Jest mapa, czas na kreślenie © djk71

Wyjątkowo szybko udało się narysować trasę i krótko po haśle: Start ruszam.

PK 6 - grodzisko
Trudno tu nie trafić, przede mną i za mną sporo zawodników, nic dziwnego, w sumie wystartowało chyba ok. 170 osób. Oczywiście ekipa rozjechała się już na starcie w różne strony, ale ileś osób jako pierwszy do zaliczenia wybrało właśnie ten punkt.

PK 5 - lewy brzeg Warty
Trochę inaczej niż planowałem, bo asfaltem zmierzam w stronę punktu. Niestety dalej też zamiast jechać, jak narysowałem, ścieżką wzdłuż Warty jadę za kilkoma zawodnikami obok wału. Zjeżdżamy i widzę, że kierują się w lewo. Wg mnie powinno być w prawo. Czeszemy chwilę nadrzeczne krzaczory, ale punktu nie ma. Ruszam dalej i jest grupa zawodników. No tak, gdybym pojechał jak planowałem ścieżką to wjechałbym prosto na dobrze widoczny punkt.
Kiedy ja się w końcu nauczę panować nad sobą i nie poddawać się "stadu"... Wyjeżdżając z punktu mijam Andrzeja i Tomalosa.

PK 19 - dołek
Zastanawiam się przez chwilę, czy nie jechać tu asfaltem, trochę dalej ale pewniejsza droga, w końcu jednak wybieram teren prze Redzeń Drugi. Dogania mnie Adam. Mówi, że zdążył już połamać mapnik. Nie wygląda to jednak najgorzej, jakoś da radę. Mówię żeby jechał dalej, bo i tak nie dotrzymam mu tempa. Po chwili piasek zrzuca mnie z roweru. Kawałek dalej już nie widzę Adama. Ten ma parę w nogach.

W dołku, na krzesełku © djk71

Dojeżdżam do punktu, odbijam kartę i... nadjeżdża Adam. Przestrzelił.

PK 10 - róg lasu
W Krępicy przy krzyżu mało nie zaliczam upadku i skręcam w stronę, z której wcześniej przyjechałem. Na szczęście kompas na ręce podpowiada mi, że to błędny kierunek. Nadrobiłem tylko kilkaset metrów.
Wracając z punktu znów spotykam Andrzeja. Co on tu robi?

PK 11 - lewy brzeg Warty (bród)
Ciepło. pić się chce coraz bardziej, a tu trzeba rozsądnie dysponować zapasami. Nie dość, że sklepów jak na lekarstwo, to jeszcze w większości dziś zamknięte - święto :-(
Podbijam kartę i pora przeprawić się na drugą stronę. Wygląda, że mimo, iż to Warta to jest płytko - trochę powyżej kolan. Niektórzy ściągają buty, skarpety, ja nawet o tym nie myślę. Myślałem, że woda nas ochłodzi, a tu temperatura letniej zupy...

Dogania mnie Andrzej. Czyżby on też wybrał trasę Mega?

Tu było płytko © djk71

PK20 - wapiennik
W Siemiechowie Andrzej wyjaśnia, że jednak jedzie Giga i zachęca żebym też pojechał skoro po pięciu punktach mamy ten sam czas. Czuję, jednak że nie dam rady i jadę swoje. Andrzej odbija na południe, ja na wschód. Dziwnie, ale mam zagiętą mapę i być może "na dole" jest jeszcze jakiś punkt, który chce zaliczyć. Wybrałem okrężny asfalt i... przed punktem widzę znów Andrzeja, który już go zaliczył.

Wapiennik © djk71

Jak on to zrobił?

PK 16 - dołek
Gorąco. Widząc na mapie zaznaczony sklep postanawiam nadłożyć ok. 2km, ale po pierwsze pojechać asfaltem zamiast terenem, a p;o drugie dokupić nieco picia. Niestety sklep zamknięty. Chwilę potem mnie odcina. Ledwo jadę. Znów piach i słońce. Chwila szukania i jest punkt.

PK 12 - wzniesienie
Jedzie mi się coraz ciężej. Wzniesienie opisane na mapie jako Góra Charlawa nie podnosi mojego morale. Na miejscu okazuje się, że mam szczęście, bo dostaję wskazówki, że punkt jest za wzniesieniem. Bez tego pewnie straciłbym sporo czasu przeszukując wcześniejszą górkę.

PK 18 - siodło (ambona)
Punkt prosty, ale chyba zmęczenie sprawia, że nie zauważyłem ani ambony, ani siodła. Zaczyna mnie boleć głowa i mam mdłości... :(

PK 8 - koniec drogi
Wyjeżdżam z punktu, i po chwili skręcam w prawo ni zauważając, że droga oznaczona jest jako: Łódzki Szlak Konny!!! Gdybym pojechał pięćset metrów dalej jechałbym normalną drogą. A tak przedzieram się jakieś 1,5km przez kopne piachy ;-(

Od jakiegoś czasu rozglądam się po mijanych podwórkach chcąc poprosić kogoś o wodę, ale wszyscy siedzą pozamykani w swoich domach. W końcu trafiam na koło łowieckie gdzie ktoś się kręci po podwórzu. Zostaję poczęstowany dwoma butelkami zimnej wody. Chwila odpoczynku i rozmowy. Dowiaduję się, że mieli w planie jakieś prace w lesie, ale przecież nikt normalny w takiej temperaturze nie wchodzi do lasu! :-) No tak my normalni nie jesteśmy, a poza tym my wjeżdżamy :-) 
Uratowali mi życie. Jadę na punkt.

PK 4 - rozwidlenie wałów
Planowałem dojechać do punktu od południowo-zachodniej strony, ale znów dałem się porwać tłumowi i skręciłem na północ. W sumie z tej strony też powinno się łatwo trafić. W rzeczywistości błąkam się obok puntu około 15 minut :-( W końcu jest. Spod punktu zawodnicy wołają: Tędy nie przejdziesz, tu jest bagno. Tego mi jeszcze brakowało. Tam dalej jest kładka słyszę. Pytam jak daleko, Jakieś 200m. Mam to gdzieś, za daleko. Ruszam do przodu i... bagno tu chyba było kiedyś, bo przechodzę suchą stopą.

Meta
Jeszcze kilka km do mety. Łatwo nie jest ale wiem, że dojadę, choć czuję się paskudnie. Czas 4:35:13, co wg wstępnych wyników daje mi 24 miejsce na 135 zawodników na trasie MEGA.
Na mecie pytam tylko kto ma Colę lub pistolet - żeby skrócić me męczarnie. Pistoletu nie ma więc jadę do pobliskiego baru i odpoczywam przy litrze pepsi.

Dopiero potem zbieram siły aby pójść na pierogi. Dostaję dużą porcję ruskich i do tego bezalkoholowe piwo (od jednego ze sponsorów).
Piwko (szczególnie wersja zwykła, a nie Zitrone) całkiem, całkiem... Tylko gdzie i za ile można je kupić?

Bezalkoholowe izotoniczne piwo © djk71

Kiedy robię kolejne zdjęcie haseł przyklejonych w okienku, gdzie wydawane są posiłki, z drugiej strony trwa rozmowa, że chyba zbliża się burza. Robię zdjęcie i słyszę: O, już nawet się błyska. Wybucham śmiechem i powtarzam błysk :)

Pij bezalkoholowe ;-) © djk71

Sugeruję Piotrkowi, że na następnej imprezie przy każdym punkcie powinna stać skrzynka takiego (zimnego) piwa. Ale by była motywacja do jazdy, wiedząc, że tylko pierwszych dwudziestu zaspokoi pragnienie :-)

Piotrek zajęty © djk71

Pierogi dobre, ale zjadam je bardzo powoli wymieniając opinie na temat zawodów, trasy... Wszyscy są zmęczeni, ale zadowoleni.

W końcu docierają kolejni zawodnicy, w tym Adam, który wygrywa trasę Giga jednocześnie obalając mit, że do dobrej nawigacji potrzebny jest mapnik. Kiedy go spotkałem na trasie mapnik wyglądał lepiej, na mecie już tylko tyle z niego pozostało :-)

Po co komu mapnik? © djk71

Dojeżdża również Andrzej, wg wstępnych wyników zajmuje 11 miejsce na 33 sklasyfikowanych na trasie Giga. Ładnie.

Po raz kolejny świetnie zorganizowana impreza. Fajna trasa i lokalizacja bazy, tylko ciepło dało popalić. Dobrym pomysłem było umieszczenie miarki na karcie startowej. Przydała się, była łatwiej dostępna niż moja linijka.

Miło było spotkać po takiej przerwie znów tylu znajomych. Tego mi brakowało. Pozdrowionka dla organizatorów i zawodników. Do następnej imprezy :-) Kolejny Bike Orient w październiku w okolicach Pabianic.

Licząc wieczorem wyszło mi, że na trasie wypiłem ponad 3 litry, a w ciągu całego dnia 9 litrów. Teraz rano kiedy piszę ten post wciąż mi się chce pić... :-)

Kadencja: 72