Wpisy archiwalne w kategorii

śląskie

Dystans całkowity:38153.24 km (w terenie 9220.57 km; 24.17%)
Czas w ruchu:2684:30
Średnia prędkość:15.15 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:68571 m
Maks. tętno maksymalne:210 (144 %)
Maks. tętno średnie:191 (100 %)
Suma kalorii:553057 kcal
Liczba aktywności:1921
Średnio na aktywność:22.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

I Bieg 9 Górników

Sobota, 15 grudnia 2018 · Komentarze(0)
Pierwszy bieg poświęcony pamięci 9 górników, którzy zginęli w kopalni Wujek. Fajna inicjatywa więc się nie wahałem.

W hołdzie poległym © djk71

W ostatniej chwili zapisuje się również Anka. Super.

Na starcie postanawia mi towarzyszyć również moja żona i Amiga. Czyli będą zdjęcia ;-)

Małe problemy z zaparkowaniem auta, ale w końcu stajemy gdzieś i idziemy po pakiet startowy.

Biuro zawodów, poczekalnia, przebieralnia mieści się w Muzeum Izbie Pamięci Kopalni Wujek. Szkoda, że dziś w tłumie ludzi udaje się tylko rzucić okiem na eksponaty, trzeba będzie tu wpaść jak będzie spokojniej.

Przebieralnia w pomieszczeniu, które było chyba celą...

Przebieram się w... celi? © djk71

Miałem biec w firmowej koszulce, ale wszyscy zakładają te, które dostaliśmy w pakiecie startowym więc ja też.

Już przebrany © djk71

Sam pakiet też zasługuje na słowa pochwały. Oprócz koszulki fajna czapeczka z polarem, napoje... Ładnie...
Zanoszę część rzeczy do auta, choć jest i depozyt. Ogólnie na miejscu wszystko super zorganizowane.

Jeszcze zdjęcie z krzyżem w tle

W tle krzyż © djk71


Mnóstwo osób z kamerami, aparatami fotograficznymi.

Reporterów było mnóstwo więc się załapaliśmy © Zdjęcie ze strony organizatorów

Sami też pstrykamy... A właściwie Anetka pstryka

Etisoft biegowo i rowerowy gotowy © djk71

Przed startem złożenie kwiatów przed pomnikiem oraz krótka przemowa przywódcy ówczesnego strajku oraz dyrektora muzeum.
Tu chyba jedyny zgrzyt, bo... niektórzy woleli słuchać siebie przeszkadzając nieco innym. Szkoda, bo to było tylko kilka minut...

W końcu idziemy na start i tu kolejne zaskoczenie. Mimo, że jest nas niewiele ponad 200 osób to startujemy z sektorów w odstępach czasowych. Pro ;-)

Jest i podział na strefy © djk71

Na starcie mówię Ani, że póki co obecne i najbliższe treningi to próba biegania na jak najniższym tętnie i... ruszamy... jak dla mnie z całych sił. Kiedy dobiegamy do Parku Kościuszki, po raptem chyba 700m mam puls 191 :-( Super. Czyli po biegu :-( Tym bardziej, że jest tu parę podbiegów.

Nie mylę się. Pierwsze okrążenie biegniemy wspólnie z Anką.

Pierwsze kółko za nami © djk71

Potem mówię jej żeby biegła swoje. Ja już poniżej tętna 185 nie zejdę, czyli będzie zgon.
Drugie kółko biegnę wśród innych zawodników. Najlepsi już dawno na mecie. ruszam na trzecie i... okazuje się, że biegnę sam.
Sprawdzam na zegarku, czy ze zmęczenia czegoś nie pomyliłem i nie biegnę jakiegoś dodatkowego, ale nie... Okazało się wszyscy, lub prawie wszyscy skończyli już, a ja... mogę cieszyć się samotnym biegiem... truchtaniem...

Anka już dawno na mecie

Ania kończy © djk71
I od razu ktoś ją przytula, tzn,. otula © djk71

A ja jeszcze biegnę... sam, mijam kolejne uśmiechnięte mimo mrozu i wiatru wolontariuszki. To też plus, bo czasem zdarza się mieć wrażenie, że wolontariusze na trasie są za karę. Tu do końca gościły na ich twarzach uśmiechy.
W końcu jest meta.

Dobiegam i ja © djk71

Dostaję medal, okrywają mnie podobnie jak innych folią NRC

Jest medal, jest folia © djk71

Można się napić gorącej herbaty i zjeść olbrzymią drożdżówkę.

Po chwili dekoracja, ale nie zostajemy (przepraszamy), zmarzliśmy my, zmarzli nasi kibice. Pora wracać.

Jeszcze w drodze do samochodów nie możemy się nachwalić organizacji imprezy. Było super. Za rok znów tu będziemy. :-)

Pilnując pulsu z myślą o... dalej...

Piątek, 7 grudnia 2018 · Komentarze(5)
Dziś znów krótkie bieganie w wolnym tempie pilnując pulsu. I znów się udało. Niższy niż ostatnio, jeszcze nie ideał, ale jest ok. Oczywiście tempo też trochę wolniejsze, ale póki co nie o prędkość chodzi.

A o co? Sam nie wiem... Tak ja nie wiem po co kupiłem ten magazyn...

Ciekawa gazetka... ;-) © djk71

Może jeszcze pod wpływem zakupu kalendarza... Jakieś ukryte pragnienia...

Tak samo jak nie wiem czemu tak się dzieje, że jak tylko zaczynam wracać do regularnych ćwiczeń to od razu dostaję cios...
Radości z basenu, czy z biegania starcza na godzinę, czasem nawet nie, bo potem od razu cios między oczy... i powrót do rzeczywistości...

Może więc faktycznie chcę pobiec gdzieś dalej, daleko... bardzo daleko...

Krótki basen przed pracą

Czwartek, 6 grudnia 2018 · Komentarze(0)
Miałem wstać wcześniej, ale jakoś nie wyszło. Mimo to biorę torbę już prawie spakowaną na basen. Dorzucam brakujące elementy i jadę do firmy. Może uda się po pracy wpaść choć na chwilę popływać. W planach jednak wyjazd na urodziny więc może być ciężko.

Jadę, ale... inną drogą. niby krótszą, ale dłuższą jeśli chodzi o czas. Tyle, że blisko basenu. Spoglądam na parking obok Aquariusa i pusto... Ale nie, nie mam czasu. Jadę dalej. Jadę. Do ronda. Tam zawracam i... jestem na basenie. Czasu mało więc i nie ma czasu na zabawy, jacuzzi itp. Trzeba chwilę popływać. Podobnie jak ostatnio tylko z mniejszą liczbą przerw.

Krótka pogawędka z Olkiem i trzeba kończyć. Szybko, ale cieszę się, że się udało :-)

Basen o poranku © djk71

Spokojny truchcik

Środa, 5 grudnia 2018 · Komentarze(0)
Po pracy krótkie spokojne truchtanie. Pilnowanie niskiego (jak na mnie) pulsu. Nawet się udało. W uszach KSU z Mantragoną. Lubię ten koncert.

Wczoraj był basen i siłownia, dziś bieganie, jutro... no właśnie... rower, czy coś innego?
Fajnie by było utrzymać taki rytm...

Do tego jeszcze dobrze by było wrócić do pilnowania jedzenia. Choć nie wiem, czy porcje jakie ostatnio mi zaserwowano w restauracji są tymi jakich pragnę...

I to jest właściwe naczynie © djk71

Przyjrzyjcie się dokładnie i nie porównujcie do krzesła w tle... porcja była mniejsza... nieco... :-)




Powrót do wody?

Wtorek, 4 grudnia 2018 · Komentarze(0)
Powrót na basen po... roku nieobecności. Właśnie sprawdziłem. Aż się wierzyć nie chce. Czy na długo? Zobaczymy. Chciałbym. Póki co oswajanie się z wodą. Właściwie tylko plecy i do tego z płetwami. Ale spokojnie i przyjemnie. Do tego przed pracą :-)

Wieczorem wypad z Igorem na siłownię. Też miło.

Ultra jest kobietą

Poniedziałek, 3 grudnia 2018 · Komentarze(3)
Ultra jest kobietą... Tylko co ja mam z tym wspólnego?

Ultra jest kobietą... i to nie jedną © djk71

Nic. Prawie nic. A może trochę, bo przecież:

- Mam od dziś kalendarz z takim hasłem (ponoć jeszcze tylko kilka jest dostępnych - kalendarzy, nie haseł)
- Bo będę teraz przez 12 miesięcy na niego codziennie patrzył (na kalendarz oczywiście, nie na dziewczyny ;) )
- Bo bardzo chciałbym kiedyś tak pobiec (ale to jeszcze długo nie)
- Bo znam lub obserwuje niektóre z tych dziewczyn  (i bardzo im zazdroszczę i podziwiam je)
- Bo naprawdę chciałbym kiedyś pobiec ultra... ale wiem, że do tego to jeszcze droga daleka...
- Bo... te dziewczyny na co dzień pracują jak my, a mimo to znajdują czas na swoje hobby, a nie znajdują wymówki jak my, jak ja...
- Bo... pisałem już że chciałbym? :-)

Oczywiście już wiem, że kalendarz będzie mnie wkurzał strasznie, bo są tam zaznaczone nie tylko dni tygodnia, czy miesiąca...

Jakieś sugestie? © djk71

Ale też jakieś dziwne hasła... A może jednak nie tyle będą mnie denerwowały ile staną się inspiracją na kolejny rok... 2020?

Najpierw jednak muszę regularnie biegać. Dziś się udało. Co prawda tylko piątka, ale zawsze to coś...
Dobra, kończę wpis i idę oglądać dalej kalendarz... W sensie... daty... :-)


Walka z piszczelami i... robota...

Niedziela, 25 listopada 2018 · Komentarze(0)
Po wczorajszych problemach z piszczelami dziś zmieniłem buty i pobiegłem pobiegać po miękkim. Niestety kosztem większej liczby podbiegów. Początek spoko, a między drugim, a trzecim kilometrem znów ból piszczeli. Dziś chyba nawet większy niż wczoraj. Zamiast biegu marsz, choć wtedy też boli. Co to jest do diabła?

Zbiegam z Krajszyny i... mam ochotę wrócić. Wbiegam, zbiegam i... znów mam ochotę wrócić. O dziwo nawet piszczele nie bolą tak mocno. Zbieg i... znów podbieg. W sumie pięć takich podbiegów. Nie powinienem tego chyba robić przy bólu, ale jakoś nie potrafiłem się oprzeć.

Końcówka do domu to też podbieg. I czuję go bardzo. Nie wiem co z tym zrobić.... :-(

Potem szybka kąpiel i jedziemy na mecz NMC Górnik Zabrze - Gwardia Opole. Wygraliśmy. A przy okazji na hali wpadło mi w oko ogłoszenie. Oryginalne ;-)

Szukosz roboty? © djk71

Jakby ktoś szukoł roboty... :-)

Co jest nie tak z podbiegami?

Sobota, 24 listopada 2018 · Komentarze(0)
Wychodzę potruchtać przed południem. W planach wolne bieganie, jakieś 8-10 km. Ruszam i jest spoko. Spoko do zbiegu obok stawu. Potem zaczyna się lekki podbieg. Nic wielkiego. Gdybym nie wiedział, że jest to być może bym nawet tego nie zauważył. Ale jest, widać to zresztą również podczas jazdy rowerem, szczególnie w przeciwną stronę - można się rozpędzić.

I niestety czuję go. Po raz kolejny w tym samym miejscu, na trzecim kilometrze bolą piszczele. Próbuję to ignorować, ale jest ciężko - boli. Zatrzymuję się. Pobrzmiewający w uszach rap motywujący każe jednak biec dalej, powoli, ale biec. Ok. Skracam trasę, ale biegnę. Nie słucham zwykle takiej muzyki, ale przy bieganiu się sprawdza.

Koło domu licznik pokazuje 5 km. Dobre i to. Przy rozciąganiu piszczele bolą dalej :-(.
Może te problemy z piszczalami mają związek nie tyle (lub nie tylko) z butami, ale również z podbiegami?

W Holandii przebiegłem 15 km i nie było problemów. Może to kolejny powód, dla którego lubię ten kraj...

Lubię te klimaty © djk71

Tylko co dalej? Co (jak) powinienem ćwiczyć żeby to przewalczyć (oprócz oczywiście samych podbiegów)?


Żabie Doły

Niedziela, 18 listopada 2018 · Komentarze(2)
Dawno tu nie byłem. Jakoś nie było okazji.

Żab to nie brakuje © djk71

Wczoraj pobiegałem więc dziś rower. Ruszam spod domu i od razu zatrzymujemy się żeby zerknąć na dzieło naszych dzików...

Boisko przygotowywane na przyszły sezon? © djk71

Jadę opłotkami przez Bytom. W końcu daje mi się pstryknąć tramwaj... Kiedyś taki jeździł też na Helenkę...

Budzi wspomnienia © djk71

W Bytomiu są dziesiątki interesujących kamienic, szkoda, że wiele z nich jest tak zniszczonych... Mieszanka stylów, wśród nich takie ciekawostki....

Ciekawa kamienica © djk71

Jeszcze chwila kręcenia po mieście i ruszam do celu. Jak zawsze chwila błądzenia...

A to co? Gdzie ja wylądowałem? © djk71

Chyba jakaś hałda © djk71

W końcu trafiam gdzie chciałem...

Wjazd do wodnego królestwa © djk71

Chociaż zapatrzony w pierwszy staw znów robię dodatkową pętlę...

Pierwszy staw © djk71

Po chwili wracam na właściwe tory...

Kolejny staw © djk71

Lubię to miejsce © djk71

Można tu siedzieć godzinami...

Jesienny klimat © djk71

Można siedzieć i patrzeć © djk71

Tym bardziej, że postawiono ciekawe miejsca do obserwowania...

Punkty obserwacyjne © djk71

Podglądamy przyrodę © djk71

Miało być jeszcze Chechło dziś, ale tu schodzi mi za dużo czasu...

Kaczuszki © djk71

Ocieplana budka © djk71

Gdyby ktoś zapomniał jak nazywa się to miejsce to wystarczy rzucić okiem na mury...

I wiadomo gdzie jesteśmy © djk71

Ktoś się postarał © djk71

Trzeba wracać do domu...

I jeszcze rzut oka na stawy © djk71

W drodze powrotnej zatrzymuję się przy schronie, który zwykle oglądam tylko z samochodu.

Polski Schron Bojowy nr 5 © djk71

Wracam przez Bytom, przez park, mijam stadion Polonii i... zamiast jechać najprostszą drogą postanawiam ominąć szosy. I udaje się. Aż za bardzo ;-( Ścieżka się kończy przy jakiejś hałdzie. I oczywiście zamiast wrócić to jakiś kilometr walczę... jedną nogą próbując jej nie skręcić na kamieniach, a drugiej próbując nie utopić.

Łatwo nie było © djk71
Dostałem w kość.

Z daleka to wygląda lepiej © djk71

Końcówka niby prosta le już jechałem bez sił. W sumie sporo podjazdów wyszło.

W biegu

Sobota, 17 listopada 2018 · Komentarze(0)
Znów cały tydzień w biegu. Niestety nie tym treningowym, a tym życiowym. Wziąłem nawet ciuchy do biegania do Wisły, ale nic z tego nie wyszło. Coś przekombinowałem. Lubię intensywność, ale nie lubię pośpiechu. Wolę mieć wszystko poukładane.

Dziś rano wizyta na meczu chłopaków. Dali z siebie wszystko. Pewnie wygrali.

Nowe koszulki treningowe chłopaków © djk71

Trzeba było też coś z siebie dać. Tym bardziej, że słońce wprost zachęcało do aktywności. Chwila wahania, rower, czy bieg, wybieram bieg.

Jak zawsze przy takiej temperaturze wątpliwości w co się ubrać, ale w końcu wychodzę. Jest ok. Do tego biegnę bez pośpiechu, bez konkretnego celu. Po prostu biegnę dla biegania. I tak chciałbym zawsze.

Jest dobrze, myślałem, że wyjdzie dyszka, ale obiecałem wrócić w ciągu godziny, bo nie wziąłem kluczy, a żona ma wychodne :-) Mimo to i tak spokojnie dziewięć wyszło.

Wracam do domu.