Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2014

Dystans całkowity:570.94 km (w terenie 252.00 km; 44.14%)
Czas w ruchu:33:23
Średnia prędkość:18.59 km/h
Maksymalna prędkość:46.54 km/h
Maks. tętno maksymalne:208 (114 %)
Maks. tętno średnie:159 (87 %)
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:40.78 km i 1h 57m
Więcej statystyk

Głupota

Czwartek, 9 stycznia 2014 · Komentarze(4)
Głupota
Często rower pozwala rozładować emocje. Szybkie tempo, daleki dystans, las, tłum... zawsze znajdzie się coś co pozwoli rozładować emocje na rowerze... Prawie zawsze. Dziś nie. Choć wydawało mi się, że wyjeżdżam właśnie po to, to nie byłem w stanie.

Zjazd do Rokitnicy i decyzja... wracam... To nie ma sensu. Po ciemku, przy kropiącym deszczu, nie patrząc dookoła, tylko gdzieś daleko... wstecz... i... do przodu... To tylko może się prosić o wypadek. Nie ma sensu. Trzeba wracać do domu. Nie tak miał wyglądać ten wieczór... Nie tak to wszystko miało wyglądać.

Choć wydaje mi się, że na wiele rzeczy potrafię patrzeć z dystansu, choć wydaje mi się, że wiele rzeczy potrafię zrozumieć, wytłumaczyć, choć wydaje mi się, że wiele rzeczy potrafię przewidzieć, to... czasem życie potrafi zaskoczyć... bardzo... I to czasem raz po raz...

Inteligencja i głupota. Wydaje się, że dwa zupełne przeciwieństwa, a jednak potrafią iść w parze. I to boli. To jedna z tych rzeczy, których nie cierpię. Głupota.

I kłamstwo. A kłamstwo połączone z głupotą bywa bardzo niebezpieczne... I tego już nie tylko nie lubię, ale wręcz się boję...

Boję się bardzo...

Nie wiem, czemu, ale przypomniała mi się jedna z wycieczek (niestety nie na rowerze). I wieże, wieże, po których niewiele zostało...

Tyle pozostało © djk71
Wieża, jeszcze stoi, ale to co było obok zniknęło... choć było wielkie...
Z niektórymi ludźmi też tak bywa... zwykle na ich własne życzenie... Niestety...

Kadencja: 71


Walka z samym sobą

Środa, 8 stycznia 2014 · Komentarze(0)
Kategoria Siłownia
Walka z samym sobą
Dziwnie. Z jednej strony już mi brakowało cięzarków. Z drugiej strasznie mnie to zmęczyło. Skończyłem 10 minut przed czasem.
Jutro mija tydzień od kiedy zwiozłem rower do Ostravy. Chciałbym już coś wiedzieć...

Wiosna idzie

Poniedziałek, 6 stycznia 2014 · Komentarze(9)
Wiosna idzie
Po wczorajszych czterech godzinach na rowerze (brutto to nawet pięciu) dziś czas na coś krótszego. Trzeba zobaczyć jak tam moje leśne ścieżki. Te mniej uczęszczane.

Ciepło, dobrze, że nie brałem kurtki. I widać że idzie wiosna :-)

Wiosna idzie © djk71
Niestety w lesie błotniście. Miejscami bardzo. I ślisko. Do tego stopnia, że ścieżki, którymi w lecie spokojnie jeździłem dziś co chwilę mnie zatrzymują. To korzenie na zjazdach, to błoto na podjazdach.

Prosta ścieżynka, a zdradliwa © djk71

I trudno tu mówić o jakiś górach, wielu rowerzystów by nawet nie zauważyło, że coś minęli, ale ja widzę. Widzę za dużo. Często chyba oczami wyobraźni i wtedy zapala mi się czerwona lampka i... następuje paraliż. Zatrzymuję się i sprowadzam/podprowadzam rower. Nie wiem czy w moim wieku jest jeszcze szansa to pokonać.

W sumie to dzisiejsza przejażdżka zmęczyła mnie chyba bardziej niż wczorajsze 80km. Przynajmniej psychicznie.

Kadencja: 71

Śladem LR

Niedziela, 5 stycznia 2014 · Komentarze(2)
Śladem LR
Jakiś czemu w trakcie objazdu Leśnej Rajzy poznałem Wojtka. Nie dane nam było więcej spotkać się na szlaku, choć plany były. Wczoraj wieczorem wstępnie się umawiamy na poranne spotkanie w Świerklańcu. I o dziwo udaje się. Rundka po parku, wokół zalewu i obieramy kierunek: Woźniki.

Bałem się, że w terenie będzie błoto, ale wygląda, że są tylko kałuże. Całą trasa to pogaduchy o rowerach i nie tylko. W Bibieli spotkanie z historią.

Publiczna Szkoła Powszechna
Publiczna Szkoła Powszechna © djk71


Po chwili ruszamy dalej.

Wojtek gotowy do dalszej jazdy
Wojtek gotowy do dalszej jazdy © djk71


Mijamy bagna, choć gdyby nie tablica można by je było minąć nic nie zauważając.

Przed nami bagna
Przed nami bagna © djk71


Przed Woźnikami niestety droga zmienia się w błoto. Trafiamy na myśliwych wracających z polowania (mieli ustrzelonego jelenia), ich widok tak mnie zaskoczył, że nawet zdjęcia nie zrobiłem.

W planach wizyta w kościele w Woźnikach, ale akurat trafiamy na mszę i odpuszczamy. Zatrzymujemy się za to przy drewnianym kościółku kawałek dalej. Niestety zamknięty. Strasznie mnie to denerwuje, choć rozumiem, że to z obawy przed złodziejami.

Kościółek w Woźnikach
Kościółek w Woźnikach © djk71


Krótka przerwa w lesie i dojeżdżamy w okolice Zielonej. Tu okazuje się, że jakoś szybko nam czas minął i za godzinę powinienem być na obiedzie, a do domu daleko. Decydujemy się rozstać. Wojtek wraca lasem, a ja gnam asfaltem. O ile rano była pustka na drogach, to teraz jest ruch. Niezbyt komfortowo się jedzie, ale cóż... obiad czeka.

Lekko spóźniony, zmęczony, ale w dobrym nastroju docieram do domu. Dzięki Wojtku, za fajną przejażdżkę. Do następnego razu.

Kadencja: 83

Przypadkowy Chorzów

Sobota, 4 stycznia 2014 · Komentarze(7)
Przypadkowy Chorzów
Rano zawożę rower do Ostrawy, przy okazji składamy z Wiktorem wizytę w sklepie muzycznym, co nieco przedłuża nasz pobyt w Czechach. Po powrocie okazuje się, że już nie zdążę na rower przed obiadem więc... nici z jazdy przy świetle słonecznym. Trudno. Zgadujemy się z Amigą, który dziś spędza kolejny pracowity dzień w Gliwicach i... już po zmroku spotykamy się między Mikulczycami i Rokitnicą.

Bez planu krążymy po okolicy, w końcu trafiamy do Rudy.

Kościół na Pl. Jana Pawła II
Kościół na Pl. Jana Pawła II © djk71


Szopka przed kosciołem
Szopka przed kosciołem © djk71


Wszędzie daleko
Wszędzie daleko © djk71


Tu krótka sesja zdjęciowa i kiedy jadąc zastanawiamy się co robić dalej, czuję, że przednie koło zaczyna mi uciekać. Czyżbym nie miał powietrza, nie, jest, po chwili na Rondzie im. Powstańców Śląskich okazuje się, że powód jest zupełnie inny. Kolejny raz ucieka mi koło, w efekcie rower przyjmuje pozycję horyzontalną, a ja szlifuję kolanem po asfalcie. Jest ślisko. Dziwne, bo termometr wskazuje około 6 stopni. Prawie niemożliwe, a jednak. Na szczęście obywa się bez większych strat.

Decydujemy się jechać do Parku w Chorzowie. Jedzie się fajnie, ale muszę przyznać, że momentami jestem mocno spięty. Szczególnie na kostce (cegłach) obok planetarium. Dojeżdżamy do Stadionu Śląskiego i pora się pożegnać. Darek śmiga do siebie, a ja do siebie. Mała niespodzianka w Chorzowie, bo obok Teatru Rozrywki widzę znaki zakazu dla rowerzystów przy wjeździe na estakadę. Hmmm. Spróbujemy objechać gdzieś obok, W efekcie wracam przez Świętochłowice, Łagiewniki i tamtędy docieram do Bytomia, skąd już rzut beretem do mety.
Kadencja: 93

Znów na 26 calach

Piątek, 3 stycznia 2014 · Komentarze(6)
Znów na 26 calach
Superior jedzie jutro do Czech, więc dziś przypominanie sobie jak to jest na małych kołach. Wiktor pożycza mi mój stary rower, na którym teraz on śmiga.

Na początku dziwnie. Przede wszystkim kierownica. Bardzo za wąska.
Kierownica i kierownica
Kierownica i kierownica © djk71


Dziwnie się jedzie, rower reaguje na najmniejsze ruchy kierownicy. W 29-erze jest trochę inaczej, ale mi to nie przeszkadza. "Mały" jakby szybciej się rozpędza, ale poza tym jest jakoś dziwnie, kółko daleko, a ja jestem krótkowidzem :-)
Wieczór więc tylko asfalt, trudno więc powiedzieć jaka różnica jest w terenie... Może jutro uda się sprawdzić.

Poza tym muszę chyba nad nim trochę popracować... hamulce, przerzutki, ustawienie manetek...
Dobrze, przy okazji coś zrobię dla Wiktorka :-)

Mam jednak nadzieję, że szybko będę mógł wrócić na duże koła.

Kadencja: 77

Rower wraca do producenta...:(

Czwartek, 2 stycznia 2014 · Komentarze(25)
Rower wraca do producenta...:(
Nie minęły jeszcze dwa lata, jeszcze się dobrze nie nacieszyłem moim twenty ninerem, a tu... trzeba będzie odwieźć rower do Czech.
Dziwne, bo przecież ani nie jeżdżę zbyt agresywnie, ani nie miałem żadnych wypadków. Narzekam trochę na swoją wagę, ale daleko mi chyba do limitów dla rowerów aluminiowych. Nie wiem co się stało, ale tak być nie powinno.

Pęknięcie
Pęknięcie © djk71


Kolejne pęknięcie
Kolejne pęknięcie © djk71


I na spawie puszcza
I na spawie puszcza © djk71


Uprzedzając komentarze: Nie, nie wyciągałem nigdy sztycy ponad znacznik MAX.

Mam tylko nadzieję, że Superior jako poważna firma uzna reklamację i wkrótce będę mógł znów szaleć na dużych kółkach.

Kadencja: 90

Rok 2014 rozpoczęty

Środa, 1 stycznia 2014 · Komentarze(10)
Rok 2014 rozpoczęty
Wczoraj podczas robienia podsumowania roku 2103, przypomniało mi się, że ubiegły rok rozpocząłem od awarii. Dziś, już ubrany, sięgam po rower i... nie ma powietrza w tylnym kole. Czyżby powtórka z rozrywki? Szybka naprawa i w teren.

Wczoraj w nocy padła propozycja okolic Świerklańca, ale po pierwsze za wcześnie rano, a po drugie w planie mam się trochę zmęczyć w Segiecie i DSD.

Miejscami zielono
Miejscami zielono © djk71


Niestety kiedy dojeżdżam już wiem, że nie będzie tak jak miało być. Wczorajszy wieczór sylwestrowy rozpocząłem z problemami żołądkowymi i tak zostało do rana. Myślałem, że w terenie mi przejdzie, ale każda chwila mocniejszej jazdy sprawia, że żołądek daje znać o sobie. To nie ma sensu. Trzeba wracać. Nie tak to miało być, ale fajnie, że mimo to udało się choć na chwilę wyjść.

Pod domem licznik pokazuje równy wynik, dawno tak nie wyszło...

Równy wynik
Równy wynik © djk71


Kadencja: 85