Wpisy archiwalne w kategorii

Bieganie

Dystans całkowity:6906.40 km (w terenie 1496.49 km; 21.67%)
Czas w ruchu:834:20
Średnia prędkość:8.27 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:53278 m
Maks. tętno maksymalne:210 (108 %)
Maks. tętno średnie:193 (100 %)
Suma kalorii:447473 kcal
Liczba aktywności:878
Średnio na aktywność:7.87 km i 0h 57m
Więcej statystyk

Walka z piszczelami i... robota...

Niedziela, 25 listopada 2018 · Komentarze(0)
Po wczorajszych problemach z piszczelami dziś zmieniłem buty i pobiegłem pobiegać po miękkim. Niestety kosztem większej liczby podbiegów. Początek spoko, a między drugim, a trzecim kilometrem znów ból piszczeli. Dziś chyba nawet większy niż wczoraj. Zamiast biegu marsz, choć wtedy też boli. Co to jest do diabła?

Zbiegam z Krajszyny i... mam ochotę wrócić. Wbiegam, zbiegam i... znów mam ochotę wrócić. O dziwo nawet piszczele nie bolą tak mocno. Zbieg i... znów podbieg. W sumie pięć takich podbiegów. Nie powinienem tego chyba robić przy bólu, ale jakoś nie potrafiłem się oprzeć.

Końcówka do domu to też podbieg. I czuję go bardzo. Nie wiem co z tym zrobić.... :-(

Potem szybka kąpiel i jedziemy na mecz NMC Górnik Zabrze - Gwardia Opole. Wygraliśmy. A przy okazji na hali wpadło mi w oko ogłoszenie. Oryginalne ;-)

Szukosz roboty? © djk71

Jakby ktoś szukoł roboty... :-)

Co jest nie tak z podbiegami?

Sobota, 24 listopada 2018 · Komentarze(0)
Wychodzę potruchtać przed południem. W planach wolne bieganie, jakieś 8-10 km. Ruszam i jest spoko. Spoko do zbiegu obok stawu. Potem zaczyna się lekki podbieg. Nic wielkiego. Gdybym nie wiedział, że jest to być może bym nawet tego nie zauważył. Ale jest, widać to zresztą również podczas jazdy rowerem, szczególnie w przeciwną stronę - można się rozpędzić.

I niestety czuję go. Po raz kolejny w tym samym miejscu, na trzecim kilometrze bolą piszczele. Próbuję to ignorować, ale jest ciężko - boli. Zatrzymuję się. Pobrzmiewający w uszach rap motywujący każe jednak biec dalej, powoli, ale biec. Ok. Skracam trasę, ale biegnę. Nie słucham zwykle takiej muzyki, ale przy bieganiu się sprawdza.

Koło domu licznik pokazuje 5 km. Dobre i to. Przy rozciąganiu piszczele bolą dalej :-(.
Może te problemy z piszczalami mają związek nie tyle (lub nie tylko) z butami, ale również z podbiegami?

W Holandii przebiegłem 15 km i nie było problemów. Może to kolejny powód, dla którego lubię ten kraj...

Lubię te klimaty © djk71

Tylko co dalej? Co (jak) powinienem ćwiczyć żeby to przewalczyć (oprócz oczywiście samych podbiegów)?


Posłuchać morza, czyli Freedom Forward

Środa, 21 listopada 2018 · Komentarze(3)
Kolejny raz w Holandii, kolejny raz w tym samym miejscu. Zawsze sobie obiecywałem, że będąc tu pobiegnę nad Morze Północne. Zawsze coś przeszkadzało, to bieg na azymut nie wyszedł z powodu miliona kanałów, to za późno ruszyłem...

Tym razem też nie wyglądało, że się uda, bo... zimno, ciemno, dawno takiego dystansu nie przebiegłem i oczywiście od rana zajęcia... Do tego były jakieś problemy z wgraniem trasy, ale ostatecznie wieczorem się udało.

Nastawiłem budzik i wstałem o 5:15. Ciemno, zimno ale postanawiam spróbować. Zobaczymy najwyżej zawrócę. Nie ma czasu na śniadanie, ani picie. Wlewam tylko trochę wody do bukłaka.

Zapomniałem czołówki i odblasków, ale większość dróg, którymi biegnę jest dość dobrze oświetlonych.

Wszyscy jeszcze śpią © djk71

Niestety wschód słońca jest tu godzinę później niż u nas więc kiedy dobiegam do morza jest zupełnie ciemno. Do tego wieje. Słychać szum fal. I to musi mi wystarczyć. Nawet nie myślę żeby chociaż dotknąć wody.

W pobliżu ciekawy pomnik.

Freedom Forward © djk71


Zwracami po chwili nawigacja kieruje mnie w stronę lasu. Nie ma mowy, po ciemku tam nie biegnę. Ruszam na azymut choć w pamięci mam kanały.


Czerwone światło pod mostem © djk71

Szczęśliwie udaje się wrócić na drogę, którą tu przybiegłem. 


Biegnę nią prawie do hotelu. Końcówka lekko zmieniona i... kończy się zamkniętą drogą. Z tej strony udaje się obiec, ale z drugiej płotek. Na szczęście niezbyt wysoki :)

Wracam idealnie żeby się szybko wykąpać, zjeść śniadanie, wymeldować i wypić kawę już na sali. 


Lubię tu biegać. Czy dlatego, że jest płasko? Czy może jednak dlatego, że mi się tu podoba?

Lubię te klimaty © djk71



W biegu

Sobota, 17 listopada 2018 · Komentarze(0)
Znów cały tydzień w biegu. Niestety nie tym treningowym, a tym życiowym. Wziąłem nawet ciuchy do biegania do Wisły, ale nic z tego nie wyszło. Coś przekombinowałem. Lubię intensywność, ale nie lubię pośpiechu. Wolę mieć wszystko poukładane.

Dziś rano wizyta na meczu chłopaków. Dali z siebie wszystko. Pewnie wygrali.

Nowe koszulki treningowe chłopaków © djk71

Trzeba było też coś z siebie dać. Tym bardziej, że słońce wprost zachęcało do aktywności. Chwila wahania, rower, czy bieg, wybieram bieg.

Jak zawsze przy takiej temperaturze wątpliwości w co się ubrać, ale w końcu wychodzę. Jest ok. Do tego biegnę bez pośpiechu, bez konkretnego celu. Po prostu biegnę dla biegania. I tak chciałbym zawsze.

Jest dobrze, myślałem, że wyjdzie dyszka, ale obiecałem wrócić w ciągu godziny, bo nie wziąłem kluczy, a żona ma wychodne :-) Mimo to i tak spokojnie dziewięć wyszło.

Wracam do domu.


I Kanclerz Zabrze Półmaraton (ćwiartka)

Niedziela, 11 listopada 2018 · Komentarze(0)
Zapisując się w czerwcu na te zawody miało być już po wszystkich imprezach, po maratonie, po kilku półmaratonach... Tymczasem z większości zrezygnowałem, od dawna nie biegam, ostatnia dycha była nad morzem ponad cztery miesiące temu... Do tego kontuzja pleców, boląca stopa... Wszystko to mówiło, że dziś nigdzie nie wystartuję. Tak myślałem jeszcze wczoraj rano. Wieczorem pojechałem jednak odebrać pakiet startowy - w końcu zapłaciłem :-) I okazało się, że można zmienić dystans z połówki na ćwiartkę.

No więc... zdecydowałem się wystartować. Przyjeżdżam rano na start. Zmieniam dystans i czekam na start. Kilka słów zamieniam ze znajomymi. I w końcu z lekkim opóźnieniem startujemy. Ja usłyszałem dlaczego, ale myślę, że większość nie - nagłośnienie do poprawy.
Większość chyba również nie słyszy hymnu, stąd w trakcie pierwszej zwrotki słychać rozmowy, a nie melodię... dopiero wzajemne zwracanie uwagi sprawia, że nastaje cisza, a pod koniec niektórzy nawet zaczęli cicho śpiewać.  Szkoda, że tak słabo to wyszło.

W końcu start. tradycyjnie ruszam za szybko. Potem jest już normalnie. Biegnę swoim tempem. Połowa trasy asfaltem, połowa terenem. Z jednej strony fajnie, z drugiej szkoda, że nie ma dopingu. Tylko w kilku miejscach pojedyncze osoby biją brawo.

Przybiegam na metę. Odbieram pamiątkowy medal.

I Kanclerz Zabrze Półmaraton © djk71

Szybki żurek i uciekam do domu.
Cieszę się, że pobiegłem. Czas bez rewelacji, ale ważne, że to zrobiłem. I dobrze, że nie zdecydowałem się na połówkę bo byłoby chyba bardzo ciężko.

Fajnie, że powstała taka impreza w Zabrzu, myślę, że organizatorzy mają jeszcze co poprawić, ale jak na pierwszy półmaraton to nie było źle :-)

Piszczele, czyli marszobieg

Środa, 24 października 2018 · Komentarze(0)
Wczoraj długi dzień w delegacji, w drodze powrotnej 5h za kółkiem nie swojego auta i... pytanie czy dlatego rano bolała mnie lewa stopa? Źle ustawiony fotel? Nie wiem. W ciągu dnia noga powoli puszcza. Po pracy postanawiam chwilę pobiegać. W lesie, bo poza wieje tak, że iść ciężko.

Ruszam i pierwszy kilometr jest ok. Niestety po podbiegu na Krajszynę zaczynam czuć lewy piszczel. Czy ma to związek z porannym bólem stopy? Nie wiem. Maszeruję. Chcę zawrócić. Po chwili zmieniam zdanie i postanawiam jeszcze pobiec. Niestety, po chwili ból jest jeszcze silniejszy. Znów idę. Niestety nawet wtedy boli. Zawracam. Trochę na przełaj zmierzam w kierunku domu. Nie tak to miało być.

W sumie to chciałem być dziś na zawodach "Katowice wieczorową porą". Organizacyjnie się nie udało, ale może to i dobrze, bo byłbym jeszcze bardziej zły gdyby tam się to tak skończyło.

Mżawka i wiatr

Poniedziałek, 22 października 2018 · Komentarze(0)
Po tym jak Górnik dziś sięgnął dna w Krakowie musiałem odreagować. Kilka pętelek po osiedlu w mżawce i w towarzystwie pojawiających się nagle podmuchów wiatru. Mimo średnich warunków kusiło żeby pobiec dłużej, ale powstrzymałem się. Lepiej wolniej i krócej, ale regularnie, niż na maksa, a potem przerwa.

Krótko, po krótkiej przerwie

Piątek, 19 października 2018 · Komentarze(0)
Ostatnie dwa dni bez aktywności. Przedwczoraj wyjazd na mecz Superligi piłki ręcznej do Kalisza, a wczoraj odpoczynek po :-) 
Super kibicowska wyprawa. Fajne towarzystwo. Niesamowite przyjęcie przez kibiców gospodarzy - okazuje się, że można kibicować różnym klubom, a jednak wzajemnie się szanować. Zarówno przed meczem, jak i po meczu. Szkoda, że to wciąż rzadkość na innych boiskach i stadionach... A na meczu emocje przerosły nasze oczekiwania... Najpierw niespodziewanie przegrywamy ośmioma punktami 13:5, by w końcu wyjść na prowadzenie, a finalnie zremisować. Więc dodatkowo czekały nas rzuty karne, które wygraliśmy ;-) Działo się.

Na meczu w Kaliszu © djk71

Dziś krótkie bieganie. Już po ciemku, więc po asfalcie. Dla odmiany 3 krótkie kółka. Na trzecim znów czuję piszczele. W domu już bez bólu.

Jeśli to znacie, to jesteście starzy

Wtorek, 16 października 2018 · Komentarze(0)
Znów po lesie, znów pod górkę, znów ciężko i wolno. Ale co się dziwić jak człowiek ma już swoje lata... Po raz kolejny uświadomiłem sobie to dziś rano w drodze do pracy. Słuchałem sobie piosenek z Listy Przebojów Programu III z roku 1982, w tym m.in.:

Jon Anderson & Vangelis – „I'll Find My Way Home”
Maanam – „O! Nie rób tyle hałasu”
Cheap Trick – „If You Want My Love”
Perfect – „Autobiografia”
TOTO – „Rosanna”
Republika – „Telefony”
Jean-Michel Jarre – „Souvenir of China”
TSA – „51”
The Stranglers – „Golden Brown”
Turbo – „Dorosłe dzieci”
Trio – „Da Da Da”
Oddział Zamknięty – „Ten wasz świat”
Kim Wilde – „View from a Bridge”
Izabela Trojanowska – „Karmazynowa noc”

Ktoś pamięta te kawałki? Jak tak to też jesteście starzy. Dotarło do mnie, że te utwory były na liście dwadzieścia, trzydzieści, nie... trzydzieści sześć (!!!) lat temu! I... wciąż mi się podobają, wciąż są przebojami, a to oznacza, że... albo były tak świetne, ponadczasowe, albo... ja utknąłem w miejscu :-(



Część z nich regularnie słucham i zastanawiam się czy moje 15-letnie dziecko słucha ich tylko przez grzeczność, żeby mi nie robić przykrości, czy cokolwiek mu się podoba, czy może... Czy może traktuje je tak jak ja jako dziecko traktowałem niektóre utwory, które podobały się moim rodzicom... Jeśli Oni też słuchali utworów sprzed 36 lat to... kiedy ja byłem nastolatkiem to musiały być kawałki z lat... pięćdziesiątych... No to mogły to być dla mnie... starocie...

Wolno w cieniu... piłki ręcznej

Sobota, 13 października 2018 · Komentarze(0)
Powolne bieganie między meczami piłki ręcznej. Rano nasz UKS zwyciężył Zawiercie, a popołudniu walczyć będzie Górnik z Azotami.

W wolnym tempie, po lesie. Podbiegi wciąż dają w kość, ale fajnie się tak biega bez żadnego parcia, bez zawodów w najbliższej perspektywie... po prostu dla biegania....