Wpisy archiwalne w kategorii

Bieganie

Dystans całkowity:6906.40 km (w terenie 1496.49 km; 21.67%)
Czas w ruchu:834:20
Średnia prędkość:8.27 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:53278 m
Maks. tętno maksymalne:210 (108 %)
Maks. tętno średnie:193 (100 %)
Suma kalorii:447473 kcal
Liczba aktywności:878
Średnio na aktywność:7.87 km i 0h 57m
Więcej statystyk

Cicha Dolina

Niedziela, 2 maja 2021 · Komentarze(2)
Znów w Górach Opawskich. Kilka miesięcy temu udało się pobiec na Kopę Biskupią. Tym razem kondycja słabsza, ale za to towarzystwo zacne więc odkrywam inne ścieżki. 
Mimo średniej pogody udaje nam się z Piotrem wyskoczyć na chwilę do Cichej Doliny. 

Cicha Dolina © djk71

Pewnie gdyby pogoda była ładniejsza byłyby tu tłumy, a tak możemy sobie pobiegać chwilę prawie pustym szlakiem. 

Cicha Dolina - miejscami mokro © djk71

Już wiem, że jeszcze tu wrócę, może biegowo, a może spacerowo. 

Piotr też ma gdzie trenować podbiegi.

Cicha Dolina © djk71

Znów na hałdzie

Poniedziałek, 26 kwietnia 2021 · Komentarze(0)
Dziś znów marszobiegi z Adasiem na hałdzie.

Hałda cały czas się zmienia © djk71

Mamy nadzieję, że wkrótce uda się wrócić do... biegów. 

Biec, czy nie biec... oto jest pytanie... © djk71
Zbieg... Adasia © djk71

Póki co kondycja w lesie, ale bawiliśmy się świetnie. 

Wiosna to czy jesień? © djk71

A w trakcie marszu była okazja porozmawiać. 

Nad wodą © djk71

Pooglądać okolicę... 

Skoczyć, czy nie skoczyć? © djk71

Po prostu było świetnie... 

I znowu podbieg, dobrze, że krótki.... © djk71

Bieg trzech parków

Sobota, 24 kwietnia 2021 · Komentarze(0)
Dziś w towarzystwie Piotra najpierw wizyta w trzech sklepach sportowych, co w dobie lockdownu nie było takie proste :-) Potem po udanych zakupach testowy bieg... trzech parków. 

Postanowiliśmy w drodze do domu sprawdzić, który park po drodze nadaje się najlepiej do biegania. :-)

Zaczęliśmy od Parku Kościuszki w Katowicach. I nie zawiedliśmy się. 

Na dzień dobry coś czego nie widziałem wcześniej. Ciekawe. 

Pomnik alpinistów © djk71

Rzut oka na najstarszą budowlę sakralną w Katowicach... 

Kościół Michała Archanioła © djk71

Kościół Michała Archanioła © djk71

I w końcu wieża spadochronowa. 

Wieża spadochronowa © djk71

Całkiem interesujące. 

Kolejnym parkiem był Park Miejski w Siemianowicach Śląskich gdzie podziwialiśmy odnowiony pałac Donnersmarcków. Nie dane nam było spróbować działającego specjałów działającego tam browaru, ale i tak było super. 

Pałac Donnersmarcków w Siemianowicach © djk71

I towarzystwo miłe :-) 

Piotr odpoczywa © djk71

Ostatnim w kolejności był park Kachla w Bytomiu. 
Śliczne miejsce, pełne nie tylko ludzi, ale też np. wiewiórek. Trochę za szybkich dla mnie i nie zdążyłem pstryknąć zdjęcia. Musiałem focić coś innego. 

W parku Kachla © djk71

Nie wiem w sumie gdzie biegało się najlepiej, każde z miejsc miało swój urok. 
Nam podobało się wszędzie. 

Dzięki Piotrze za super bieg (-i).  


 

Marszobiegów na hałdzie ciąg dalszy

Piątek, 9 kwietnia 2021 · Komentarze(2)
Wczoraj nam się spodobało więc dziś powtórka z rozrywki. Bałem się, że dziś nie wstanę ale jakoś udało się bez problemu. 
Nie znaleźliśmy też z Adamem powodu, aby... odwołać bieganie. 

Spotykamy się tam gdzie wczoraj. Przebieram się, dziś krótkie spodenki i trochę lżej u góry. I to był dobry wybór. Wieje co prawda bardziej niż wczoraj, ale za to jest znacznie cieplej. 

Lubię ten widok © djk71

Do tego błotko wyschło i się nie ślizgamy, do tego buty znów mają bieżnik. 

Rozgrzewkowe wejście © djk71

Pierwsza pętelka podobna do wczorajszej. 

Widok na Gliwice © djk71

Druga trochę inna, biegniemy na inny skraj hałdy. Też pięknie. 

Po torach na wprost © djk71

I co dalej? © djk71

Podobnie jak wczoraj na przemian biegi i marsz, ale nie przeszkadza nam to. 

Podbiegnę © djk71

W trakcie jednej z przerw zatrzymuję zegarek i... przypominam sobie o tym dopiero po kilometrze... Nie ma to znaczenia. 

Najważniejsze, że biegło się lżej niż wczoraj, co nie znaczy, że lekko :-) 


Na hałdzie

Czwartek, 8 kwietnia 2021 · Komentarze(2)
Ciężko się ostatnio zebrać do biegania. Wczorajsza rozmowa na FB zmotywowała Adasia i mnie żeby w końcu się ruszyć. I od razu z grubej rury... na hałdę...
Obu nam się nie chciało, obaj chyba liczyliśmy, że ktoś zaproponuje żeby odpuścić... ale jakoś nie wyszło i o 16 spotykamy się w Sośnicy.

Adam w krótkich spodenkach, ja chyba zbyt ciepło ubrany ruszamy spacerkiem. Nie chce się. Wspinamy się na hałdę, a tam i błotko i... wiaterek...

Pod górę © djk71

Trzeba zacząć się ruszać szybciej, bo zamarzniemy.

Adaś biegnie © djk71

Zbiegi, podbiegi, marsz, zdjęcia (czyli odpoczynek :-)).

Nie ma parcia, a przede wszystkim kondycji do ciągłego biegu. Ale nie specjalnie nam to przeszkadza. Cieszymy się, że udało się ruszyć. Niechęć do biegu szybko zniknęła.

Widok z hałdy © djk71

Adam pyta czy jeszcze jedno kółko. Zgadzam się. Gdyby zapytał, czy już wracamy... też bym się zgodził. Taki ugodowy jestem. Gdybym był sam na pewno wybrałbym to drugie rozwiązanie, a tak udało się jeszcze trochę pobiegać :-)

"Budują" hałdę :) © djk71

Błotko nie pomagało, niby prawie go nie było widać, a buty ważyły po kilogramie więcej. I bieżnik nagle gdzieś zniknął więc zamiast zbiegów były zjazdy.

Ale wracaliśmy uśmiechnięci. Jutro powtórka?

Na krótko, ale wciąż bez sił...

Sobota, 27 marca 2021 · Komentarze(0)
Kolejny tydzień bez (prawie) ruchu. 
Czemu więc potem się dziwię, że wychodząc biegać nie mam siły? 

Dziś ciepło, aż za bardzo. Wybiegając na Krajszynę muszę ściągnąć to co mam po koszulką. Niewiele to pomaga. 
Tak samo niewiele pomaga zatrzymywanie się na zdjęcia. 

Grüner Schlund © djk71

Robię kilka i wracam do domu.

Rosen Bank 1888 © djk71

Niby biegiem, ale pod koniec to już marszobieg. 

Nad stawem © djk71

Dobrze, że choć tyle się udało.   

Kwestia wyobraźni © djk71

Walcząc z głową i lasem

Niedziela, 21 marca 2021 · Komentarze(0)
Kolejny dzień bronię się przed wyjściem z domu, ale dziś jakby słabiej. Ostatecznie udaje się wyjść. Założenie jest takie żeby biec tak wolno jak się da. Szybko okazuje się, że mimo iż wydaje mi się, że jest już bardzo wolno to i tak zaczynam się pocić. Na szczęście głowa się nie buntuje.

Nie wiem, czy to kwestia słuchanej książki, czy tego, że mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje...

Wszędzie te zdjęcia robią © djk71

Tak, czy owak biegnę.

Nie wiem, czy przez brak okularów, czy rzeczywiście przez książkę, ale zauważam, że biegnę jakimiś nieoczywistymi ścieżkami.
Oczywiście kończy się tak jak można się było tego spodziewać. Końcem ścieżek.

Lekko mocząc buty i płosząc stado saren, na azymut docieram do znajomej ścieżki. Teraz już prosto do domu.
Wyszło więcej niż chciałem, ale to dobrze.

W domu można założyć suche skarpety.

Zakładamy kolorowe skarpetki © djk71

Jak bardzo tego chcę?

Środa, 17 marca 2021 · Komentarze(2)
No właśnie. Jak bardzo tego chcę?
A może bardziej odpowiednim pytaniem byłoby: Czy tego chcę?
Albo jeszcze precyzyjniej: Czego chcę?

Koszmar. Nie ma znaczenia pogoda. Były przecież ciepłe dni. Nie ma znaczenia czas. Były weekendy. Ostatnio znów home office więc też można było coś zrobić przed lub po pracy - bez wymówki, że trzeba jeszcze dojechać do/z pracy...
Nie ma chyba (tutaj zostawię znak zapytania) znaczenia to co się dzieje wokół. Bo mimo odwoływanych co rusz imprez kilka jest w planie. Dwie największe wciąż są w planie... Tyle, że plan się już dawno posypał...

Ponoć jeśli plan nie działa to należy zmienić plan. Nie cel.
Tyle, że zmiana planu nie pomaga jeśli... nie realizuje się żadnego...

Zginęła gdzieś motywacja... Przeczytane kiedyś książki chyba już zapomniałem...

Jak bardzo tego chcę? © djk71

Niby teorię znam... teorię dotyczącą motywacji, treningu... I... dalej nic.

Nie pomaga pozytywna wizualizacja siebie na mecie, ani straszenie siebie umieraniem na trasie. Nie pomaga nic.

Dziś wyszedłem na chwilę pobiegać i po kilometrze straciłem chęć, a może siły. W efekcie kolejne 3 km przeszedłem próbując co prawda truchtać ale niewiele z tego wyszło.

Poprzednio, kilka dni temu ubrałem się do biegania, przygotowałem plecak, picie, muzykę i zostałem w domu. Jeszcze kilka dni wcześniej przebiegłem 700m i wróciłem do domu.

Z czego to wynika nie mam pojęcia.

Nie mam pojęcia co zrobić dalej, co zrobić żeby się chciało. Po prostu nie wiem. Może to w końcu ten prawdziwy kryzys wieku średniego, ta zbliżająca się 50-ka? Może potrzebuję jakieś zmiany, zrobienia czegoś innego? Tylko czego?

Bieg Wiosenny

Niedziela, 7 marca 2021 · Komentarze(2)
Właściwie planowałem w tym roku jeden tylko bieg po asfalcie, w październiku. No dobra... dwa... bo jeszcze Cyborg, ale powitanie nowego roku jest poza wszelkimi planami, to już tradycja :-)
Kiedy jednak Aga zapytała czy biorę udział w Biegu Wiosennym od razu się zapisałem. Nie wiem co w tym jest, ale meta na bieżni Stadionu Śląskiego zawsze na mnie działa jak magnes. Szkoda, że w tym roku nie mogło być kibiców, bo to jeszcze bardziej dodaje energii na ostatnich metrach, ale i tak Kocioł Czarownic, to Kocioł Czarownic :-)

Rano pobudka, śniadanko i mimo, że ciuchy spakowane to jeszcze raz przemyślenia w co się ubrać... Na zewnątrz ma być słonecznie, ale tylko cztery stopnie. Na szczęście zegarek pokazuje, że nie ma czasu na długie zastanawianie się więc zapinam torbę i schodzę do auta.

Pół godziny później melduję się pod Stadionem Śląskim. Część zawodników już na trasie, mój planowany start jest o 10:45. Żeby zachować dystans społeczny startujemy falami. W praktyce nie ma startów równo co 15 minut, tylko jeśli jest się gotowym to można ruszać. Mądrze, bo to oznacza, że na starcie zero tłoku.

W drodze na start spotykam Agę i Anię idące jeszcze do samochodu. Umawiamy się, że ruszamy razem. Po chwili docierają na start wraz z Tomkiem i Tomaszem ;-)

Pamiątkowe zdjęcie i ruszamy.

Przed startem © djk71


Biegniemy z Tomkiem razem, chwilę rozmawiając, ale po czasie na pierwszym kilometrze orientujemy się, że ruszyliśmy za szybko, a rozmowa tylko dodatkowo nas męczy. Trochę zwalniamy, ale wciąż jak na nas jest szybko. Mówimy trochę mniej. Trochę bardzo mniej :-)

Obiegamy żyrafę, mijamy Wesołe Miasteczko i zaczyna się podbieg obok zoo. Puls już po kilometrze sięgnął 185 i wiem, że już nie spadnie. Sprawdzam co jakiś czas licząc na jakiś cud, ale ten się nie zdarza. Na piątym kilometrze bufet, Tomek łapie wodę (ja mam swoją) i zostaje lekko z tyłu. Zwalniam żeby mnie dogonił, ale wciąż jest z tyłu. Biegnę dalej. Potem się okaże, że postanowił uspokoić soje tętno. Mam nadzieję, że się nie obrazi, że pobiegłem.

Wiem, że za chwilę skończy się podbieg i będzie łatwiej. Mimo to wciąż pozostanie prawie cztery kilometry do mety. Dużo i nie dużo. Czy dam radę przy takim pulsie, postanawiam spróbować.

Już widać stadion, ale jeszcze trzeba pobiec w drugą stroną przez chwilę. Półtora kilometra. Już wiem, że dam radę. O dziwo czas nawet niezły jak na brak biegania. Daleki do mojego rekordu, ale znacznie powyżej oczekiwań - 1:03:05. To dodatkowo motywuje. Jeszcze sześćset metrów i... podbieg do bramy stadionu. Daję radę. Na bieżni przyśpieszam.

Mam to. Zmęczony, ale zadowolony. Kilka zdjęć.

Zrobiłem to! © djk71

Chwilę później wbiega Tomek.

Mamy to :) © djk71

Wychodzimy ze stadionu, by.... po chwili wrócić... żeby oddać chipa przypiętego do buta. Zapomnieliśmy o nim.
Przybiegają dziewczyny.

W miłym towarzystwie © djk71

Udane przedpołudnie. :-)




Mokro, ślisko i pięknie

Sobota, 20 lutego 2021 · Komentarze(0)
Dziś na przemian... lodowisko lub rzeki...

Jazda na łyżwach nigdy nie byłą moim hobby i wciąż się w tym utwierdzam.

Ślisko © djk71

A cod o pływania to też wciąż nie jest łatwo..

Mokro © djk71

Dziś miałem kumulację...

Zamarznięte © djk71

Na szczęście kąpać się nie było wolno...

Kąpać się nie można © djk71

Każdy krok to była walka o utrzymanie pionu.

Śnieg wciąż jest © djk71

Mimo to biegło się pięknie.

Pięknie w lesie © djk71

Chyba tylko za ciepło się ubrałem. Jutro trzeba będzie to przemyśleć...