Wpisy archiwalne w kategorii

Bieganie

Dystans całkowity:6906.40 km (w terenie 1496.49 km; 21.67%)
Czas w ruchu:834:20
Średnia prędkość:8.27 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:53278 m
Maks. tętno maksymalne:210 (108 %)
Maks. tętno średnie:193 (100 %)
Suma kalorii:447473 kcal
Liczba aktywności:878
Średnio na aktywność:7.87 km i 0h 57m
Więcej statystyk

Wspominając Mistrzostwa Świata

Środa, 9 czerwca 2021 · Komentarze(0)
Dziś krótki bieg głównie asfaltem.
Przypadkowo wyciągnąłem koszulkę z Mistrzostw Świata w Pólmaratonie. Do tego muzyka w stylu Leniwca, Łydki Grubasa i biegło się super. 

Koszulka z Mistrzostw © djk71

Sprawdzić co słychać w lesie

Poniedziałek, 7 czerwca 2021 · Komentarze(2)
Koniec weekendu i urlopu inny niż planowaliśmy ale co zrobić... Życie... 

Dziś zbierałem się od rana do pobiegania i jakoś ciężko idzie. W końcu ruszam dopiero po siedemnastej. Bez planu. Po prostu do lasu. Przede wszystkim żeby uciec przed słońcem. I udaje się. W lesie roboty - prawie się zgubiłem... 

Kopią w lesie © djk71

Biegnie się nawet dobrze. Nie, że szybko, ale w miarę bez zmęczenia. Co prawda po powrocie zegarek pokaże, że powinienem odpocząć 72h ale to już inna sprawa :-) 
W lesie mało ludzi. Nic dziwnego, dziś już poniedziałek. 

Lato prawie © djk71


Testowy trucht po drugiej dawce

Piątek, 4 czerwca 2021 · Komentarze(0)
Po szybszym niż pierwotnie planowaliśmy powrocie z Bieszczad wymuszonym drugą dawką szczepienia, wieczorem udajemy się jeszcze z żoną na krótki spacer. Ostatecznie decyduję  się przebrać i zamiast maszerować towarzyszę Jej wolno truchtając. Żadnych objawów poszczepiennych.

Rzeźniczek 2021

Poniedziałek, 31 maja 2021 · Komentarze(5)
Rok temu był debiut na Festiwalu Biegu Rzeźnika. Na pierwszy raz wybrałem Rzeźniczka. W tym roku miało być coś więcej. Miał być Rzeźnik Sky. Nie wyszło. Pandemia, kwarantanna, lockdown - wszystko to skutecznie wspierało moje wrodzone lenistwo. Zdecydowanie nie byłem przygotowany na Sky. Na Rzeźniczka zresztą też nie, tym bardziej, że w tym roku ponoć wrócił na klasyczną trasę, czytaj: trudniejszą. Dzięki przychylności organizatorów zmieniłem jednak trasę i postanowiłem mimo wszystko trasę i postanowiłem jeszcze raz pobiec Rzeźniczka.

Start wszystkich biegów podobnie jak w roku rozłożony jest na kilka dni. Ja wybrałem poniedziałek. Dziś też Adam z Tereską mieli biec Rzeźnika, tyle że Adama klapki Kuboty w wersji Speedcross okazały się być tylko "speed" i wieczorem pojechał na nich tak, że dziś musiał zrezygnować ze startu. 

W sumie startuje nas szacując na oko kilkadziesiąt osób. Raczej poniżej stówki. 
Spotykamy się z Cisnej. 

Przed startem © djk71

Stąd kolejka odwozi nas do Żubraczego. Wysiadamy w polu i maszerujemy na start.

Dojeżdżamy na start © djk71

Cały czas zastanawiam się czy dobrze zrobiłem zakładając długie spodnie. U góry też na długo, ale tu się w razie czego mogę rozebrać. 

Chwila rozmów na starcie i czekamy na wystrzał. Coś tym razem nie do końca wypaliło. Czyżby padające od kilku dni deszcze sprawiły, że strzelba orga zamokła? Dziś też miało padać (tak od kilku dni zapowiadały prognozy) ale póki co jest sucho. W powietrzu :-) 

Ostatecznie ruszamy, a głośny strzał rozlega się gdy już biegniemy. Powoli, swoim tempem, próbuję nie dać się ponieść fali i emocjom. Wiem, że przede mną prawie trzydzieści kilometrów po górkach i błocie. Jak się okaże tego ostatniego przez ponad połowę trasy prawie nie będzie. Tzn. miejscami było, ale to nic w porównaniu z ubiegłym rokiem. 

Pierwsze trzy kilometry utwardzoną drogą, dopiero przed Solinką skręcamy w teren i trafiam w pierwszą kałużę. Nie przejmuję się tym, tego się spodziewałem decydując się na start w Bieszczadach. 

Po czterech kilometrach dobiegamy do granicy polsko-słowackiej i następne kilometry będą nam wyznaczały słupki graniczne. 
Większość tej części trasy w lesie więc można skupić się na biegu bo widoków jak na lekarstwo. Konkurencji podobnie. Większość wyprzedziła mnie po starcie. kilka osób ja wyprzedziłem, jak się potem okaże przez całą trasę będę mijał się tylko z dwoma innymi zawodnikami, którzy biegną w Szlemie. Turystów na trasie zero. 

Biegnę jak potrafię, czyli niezbyt szybko. Mijam Czerenin. Gdzieś przed Strybem, to już chyba dwunasty kilometr, mijam poruszającego się w moim tempie... ślimaka... błękitnego... 
O jego istnieniu dowiedziałem się wczoraj z tablicy informacyjnej w Polańczyku, a dziś mam okazję go podziwiać na żywo. 

Ślimak błękitny (Pomrów błękitny) © djk71

Mijam Rypi Wierch i szesnasty kilometr. Biegnie mi się całkiem dobrze, szczególnie, że jest zbieg. Nagle słyszę: "Dajesz Darek, dajesz". Dopiero po chwili dociera do mnie, że to Tereska. Pełne zaskoczenie. Okazuje się, że na dole czeka reszta ekipy. Super niespodzianka. Szybkie zdjęcia, krótka rozmowa i ruszam dalej. 

16 km za mną i czuję się dobrze © djk71

Niestety teraz trzy kilometry wspinaczki pod Okrąglik. Tu nie ma mowy o biegu. Tu się ledwo idzie. Na szczęście znam ten odcinek z jesiennego startu i wiem, że tu nie powalczę, tylko cierpliwie muszę wypatrywać szczytu. W końcu jest.

Na Okrągliku © djk71

Przebieram mokrą już bluzę i nastawiam się na szybszy bieg.  
O ile jednak do tej pory błotko pojawiało się tylko miejscami to tu już będzie przez cały czas. Może nie takie jak rok temu, ale wystarczające żebym pilnował każdego kroku.

Nie tak mokro jak rok temu, ale jednak © djk71

Wcześniejsze podejście dało mi w kość  i na podbiegach nie mam siły, a na zbiegach odwagi ;-( 
Za to widoki piękne. 

Jest pięknie © djk71

Uwielbiam te widoki © djk71

Mijam Jasło, Szczawnik i w końcu Małe Jasło. Stąd już powinno być naprawdę szybko. Ale nie jest. Brakło sił. Ostatnie pięć kilometrów strasznie mi się dłuży... 

Zaczyna się chmurzyć © djk71

Jakieś półtora kilometra przed metą zaczyna lać. Nawet nie zakładam kurtki, to już nie mam sensu. Chowam tylko głębiej telefon. 

Ostatni zbieg © adam j.

W wąwozie przed rzeczką zaliczam jeszcze siad płaski. Gdy dobiegam do rzeczki żona krzyczy: przez rzekę (zamiast przez kładkę, czy jak to zwać) - oczywiście posłusznie ruszam do wody. Lodowata, ale przyjemna. 

Przez rzekę © djk71

Chwilę później melduję się na mecie.

Dobiegam © adam j.

Zmęczony, z gorszym czasem niż rok temu, ale... zadowolony. 
Adam z bolącą nogą przybiegł tram wcześniej żeby zrobić mi jeszcze zdjęcia :-) Dzięki za poświęcenie. 

Jest meta! © adam j.

Szybki posiłek i wracamy na kwaterę. 

Ukończyłem :-) © djk71

Czuję, że jeszcze tu wrócę. Tylko potrenować trzeba... Postanowienie jak po każdych zawodach ;-) 

Wieczorem jeszcze krótki spacerek po Solinie żeby trochę odpocząć. 


Good night...

Wtorek, 25 maja 2021 · Komentarze(0)
Ciężko było się zebrać, szczególnie, że zrobiło się i chłodno i ciemno, ale ostatecznie rodzinka mnie wyrzuciła na dwór :-)
I dobrze. W miarę równym tempem, przy relatywnie spokojnym tętnie udało się zrobić pętelkę po osiedlu, zahaczając jeszcze o kawałek Stolarzowic.

Good night... © djk71

Muszę chyba poprosić rodzinkę żeby mnie częściej wyrzucali ;-)

Zielono

Niedziela, 23 maja 2021 · Komentarze(3)
W końcu wychodzę choć chwilę pobiegać. Zupełnie bez planu, bez celu. Żeby pobiegać. W słuchawkach kolejna książka. 
W lesie zielono. Bardzo. 

Zielono w lesie © djk71

Jak się okazuje na murach też zielono. 

Zielono na murach © djk71

Pod nogami za to mokro. Miejscami bardzo, szczególnie jak się chce ominąć główne ścieżki. 

Cieszę się, że pobiegłem choć  po raz kolejny okazuje się, że każda przerwa sprawia, że powrót jest ciężki. 

Wings For Life 2021

Niedziela, 9 maja 2021 · Komentarze(2)
W Wings for Life World Run wszyscy uczestnicy startują w tym samym czasie na całym świecie. Nie ważne, czy jesteś zawodowym sportowcem, trenującym amatorem, czy totalnym świeżakiem. Nie ma linii mety. Zamiast niej, 30 minut po starcie, na trasę wyrusza Samochód Pościgowy i wyprzedza biegaczy oraz uczestników na wózkach, doganiając każdego po kolei. Najlepsze jest to, że 100% wpisowego i wszystkich datków trafia bezpośrednio na badania nad rdzeniem kręgowym, aby w przyszłości pomóc w leczeniu jego urazów.

To tyle z oficjalnej strony imprezy. Oryginalna formuła biegu, wspaniały cel, 184 236 biegaczy na całym świecie, w tym 10 000 w Polsce. Szkoda, że wirtualnie, a nie jak co roku w Poznaniu. Trzy lata temu biegło nas tam w ekipie ETISOFT RUNNING TEAM… 15 osób. Było pięknie :-)

Prawie w komplecie trzy lata temu © djk71

Dziś każdy biegnie sam, a jednak razem… w jednym celu. Mimo, że będziemy biec solo to podobnie jak w latach ubiegłych gonił nas będzie samochodem pościgowym sam Adam Małysz. To m.in. Jego głos będziemy słyszeć w słuchawkach w trakcie biegu. Tak… będziemy słyszeć bo to bieg z aplikacją. Świetnie przygotowaną, pozwalającą choć trochę poczuć atmosferę wielkiego święta :-)

Ja postanawiam pobiec na strefie dołączając do ekipy Zabrzańskich Biegaczy.
Na starcie pojawiam się pół godziny przed startem wraz z żoną. Choć bieg wirtualny to na strefie jest kilkudziesięciu zawodników. Część solo część w towarzystwie osób na wózkach. Brawo dla nich. 

Wings For Life - przed startem © djk71

Ostatnie ustawienia w telefonie. 

Wings For Life - czy aplikacja działa? © djk71

I za chwilę ruszamy. 

Oczywiście każdy może biec dowolną trasą, ale wszyscy decydujemy się biec wyznaczoną wcześniej pętlą o długości ok. 3,7 km (wydawało mi się, że miała być dłuższa). Choć staram się pilnować tempa to ruszam nieco szybciej niż zakładałem. 

Po pierwszym kółku czuję, że zaczynają boleć mnie piszczele i zaczyna brakować oddechu. Co kilometr słyszę jednak w słuchawkach jaki to jestem dobry więc nie można odpuszczać. 
Chyba po 4,5 km słyszę, że wpisując w wyszukiwarce: legenda, mistrz, czy super bohater zawsze znajduje się moje zdjęcie :-) 

Wings For Life - biegnę © djk71

Po pół godzinie słyszę, że Kapitan Wąs (dla niewtajemniczonych Adam Małysz) odpalił silnik i zaczyna mnie gonić. 

Biegnę więc dalej. Po drugim kółku mówię żonie, że trzeciego już całego nie dam rady zrobić bo Adam mnie dogoni. 
Jednocześnie w słuchawkach słyszę, że istnieje coś twardszego niż diament - to moja niezłomność... 

Biegnę trzecie kółko. Jest ciepło, dla mnie zdecydowanie zbyt ciepło. Adam straszy, że jest coraz bliżej. 
Chyba w okolicach 10 km słyszę, że jeśli podbijalibyśmy inne planety to powinni mnie tam wysłać... :-) 

Wings For Life - byle do pomnika © djk71

O dziwo trzecie kółko zaliczam i biegnę czwarte. Wiem, że samochód pościgowy jest tuż za mną, ale jeszcze chce dobiec do pomnika górników, gdzie pewnie czeka Anetka, a który oglądaliśmy po raz kolejny przed startem. 

Wings For Life - przed startem przy pomniku © djk71
Wśród haseł motywujących była jeszcze wzmianka o moich mięśniach, że są chyba ze stali i na lotnisku nie przepuścili by mnie przez bramkę do wykrywania metali. 

O dziwo samochód jeszcze nie trąbi i... muszę biec dalej. 

Wings For Life - jeszcze biegnę © djk71

Ostatecznie przebiegam prawie 13 km. Niewiele mniej niż dwa lata temu w Poznaniu, choć wtedy regularnie ćwiczyłem. 

Wings For Life - Zrobiłem to © djk71

Jestem zmęczony, ale bardzo zadowolony. Bardzo. Cieszę się, że Anetka była tu ze mną. 

Wings For Life - z żoną © djk71

Teraz czas na odpoczynek. 

Wings For Life - z wirtualnym medalem © djk71


Przed Wingsem ale po lesie

Czwartek, 6 maja 2021 · Komentarze(1)
Wczoraj był dzień przerwy, a dziś... po powrocie z pracy... usnąłem. 
Gdyby nie to, że pewien Motywator z Gór opawskich dziś rano pobiegł pewnie znów szukałbym wymówek. A tak nie było wyjścia. 
Postanowiłem ruszyć się choć trochę i przetestować czy działa aplikacja Wingsa.

Ruszyłem do lasu. W planie tylko 2-3 km. Żeby tylko sprawdzić. Aplikacja działa, a ja ruszyłem inną niż zwykle ścieżką i jak zwykle... 

Ścieżką przez las © djk71

Jak się już zacznie to trudniej zawrócić. Pobiegłem nieco dalej niż planowałem ;-) 
To wciąż żadne długie dystanse, ale cieszy, że są chociaż takie. 

Na Olszak i Żabie Oczko

Wtorek, 4 maja 2021 · Komentarze(2)
Myślałem, że dziś już będziemy odpoczywali ale Piotr nie dał za wygraną. 
Zaproponował dwie trasy. Wybraliśmy łatwiejszą. 

Tak nam się wydawało. 

Niespodziewane skałki © djk71

W efekcie wyszła najbardziej stroma. 

Super ścieżka © djk71

Za to piękny singiel. 

Na Olszaku © djk71

Bez ludzi.

I z ciekawymi przystankami.

Żabie Oczko © djk71

Tu jeszcze też pobiegamy.

Góra Chrobrego

Poniedziałek, 3 maja 2021 · Komentarze(2)
Po wczorajszym bieganiu czułem lekki niedosyt. Dziś w planie nieco dłuższy dystans i bardziej w górę. 
Cel - Góra Chrobrego (czy też Góra Parkowa). 

Wstępnie planowaliśmy pobiec od strony Głuchołaz jednak ostatecznie wybór padł na Podlesie. 

Zaczynamy od ostrego podbiegu i... wcale nam to nie przeszkadza. 

Jest pięknie. Mijamy Średnią Kopę (wcześniej w pewnym oddaleniu była Tylna).


Mijamy średnią kopę © djk71

I szybciej niż myśleliśmy dobiegamy do Przedniej Kopy. 
Na miejscu zamknięte schronisko z wieżą widokową 

Schronisko z wieżą widokową © djk71

A obok malowniczy kościółek. 

Kościółek na Górze Chrobrego © djk71

Wygląda pięknie z każdej strony. 

Kościółek na skale © djk71

Zbiegamy i zawracamy. 

Lubię zbiegi © djk71

Na początek ścieżki nieco wilgotne, ale nie przeszkadza nam to. 
Piotra buty dzielnie znoszą wodny chrzest :-) 

Przed końcem nieco mylimy trasę, ale to nam również nie przeszkadza. Po prostu biegniemy chwilę dłużej. 
Było pięknie. Tu też jeszcze wrócimy.