Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:21585.71 km (w terenie 5808.48 km; 26.91%)
Czas w ruchu:1576:37
Średnia prędkość:14.75 km/h
Maksymalna prędkość:175.00 km/h
Suma podjazdów:51821 m
Maks. tętno maksymalne:210 (115 %)
Maks. tętno średnie:186 (98 %)
Suma kalorii:418539 kcal
Liczba aktywności:1409
Średnio na aktywność:17.68 km i 1h 07m
Więcej statystyk

Wolniej czyli szybciej

Środa, 24 maja 2017 · Komentarze(0)
Dziś wg planu rozbieganie więc:

Bieg w swobodnym, luźnym bardzo komfortowym tempie (trucht), podczas którego biegacz może spokojnie prowadzić rozmowę. Kieruj się głównie samopoczuciem. Jeśli dostajesz zadyszki – zwolnij. Jeśli samopoczucie masz dobre, możesz biec trochę szybciej niż zwykle, jeśli jesteś ociężały, zwolnij. Niech twoje ciało ci powie, jak szybko danego dnia może biec. W teorii biegania to bieg na poziomie ok. 65-75% własnego tętna maksymalnego (HRmax).


Biegnę więc starając się słuchać organizmu, a zegarek próbuje pilnować tętna, które oczywiście próbuje skakać powyżej założonego limitu. Próbuję zwalniać kiedy zaczyna mi brakować oddechu i tak sobie truchtam. Efekt - bez większego wysiłku biegnę nieco (takie małe nieco, ale zawsze to coś) szybciej niż zwykle. Czyli trzeba biec swoje, bez szarpania, bez szybkich początków...

Ech, pięknie jest móc sobie pobiegać... A tu trzeba się pakować na rowerowanie... Ciekawe na jakie noclegi uda nam się trafić na trasie... Takich jak w Sandomierzu już pewnie nie będzie...

Na Pogodnej © djk71

Kryzysowy tydzień

Wtorek, 23 maja 2017 · Komentarze(2)
Ostatni tydzień to kryzys. Kryzys w Opolu, kryzys u mnie. Zmęczenie, problemy i przerwa w treningu. Nie wiem, czy to efekt krótkiego urlopu i rozleniwienia (choć tam biegałem), czy przesilenia wiosennego...  A na urlopie było pięknie... Na zdjęciu sad leszczynowy jaki mieliśmy za naszą kwaterą...

Sad leszczynowy © djk71

Tak, czy owak, chciałbym o ubiegłym tygodniu zapomnieć. Trzeba wrócić do treningów. Przede mną intensywny okres rowerowy, a za nieco ponad 4 miesiące maraton. Im bliżej tym ciężej to widzę, ale wciąż wierzę, że dam radę. Muszę. Tym bardziej, że wczoraj organizatorzy maratonu poinformowali o zmianie trasy... Meta będzie... na bieżni Stadionu Śląskiego :-) To zobowiązuje :-)

Trzymajcie kciuki i motywujcie mnie. Potrzebuję tego. Naprawdę.

Wspomnienia z weekendu

Środa, 17 maja 2017 · Komentarze(1)
Wydawało mi się, że przedłużony weekend to był wypoczynek. I tak było. Spokojnie, rodzinnie, spacery, ogniska, kibicowanie na meczach, a jednak... po powrocie byłem totalnie zmęczony. Sen przychodził nagle i nie chciał odejść... Już się boję co będzie się działo w najbliższych tygodniach.

Mimo to wyjazd był tak udany, że zdecydowałem się nawet zrobić sobie selfie... (czy to jest na pewno selfie, bo się nie znam?)...

Czy to selfie? © djk71

Dziś rano ciężko było wstać, po pracy również padłem. Mimo wszystko wieczorem udaje się na chwilę wyjść. Nie wiem czemu ale ruszam zbyt szybko (jak na mnie) i efekt od razu widać. Oddech, puls... Zamiast zwolnić, biegnę dalej w podobnym tempie licząc chyba na cud. Ten się nie zdarza. Zaplanowane podbiegi kończę w połowie... Brak tchu, puls 190+. Wracam do domu. Dobrze, kolejna nauczka, pilnować tempa...

No i na koniec jeszcze kilka zdjęć z niedzielnego spaceru po Sandomierzu i okolicy.

Ruszamy w Góry Pieprzowe © djk71
Nisko, ale wspinać się trzeba © djk71
Wisła i starorzecze © djk71
Widok na Starówkę © djk71
I Wąwóz Królowej Jadwigi © djk71
W wąwozie © djk71

Dziwnie rosną te drzewa © djk71
Jedna z wielu wiewiórek © djk71
Zamek © djk71
Ratusz © djk71
Piękne tereny... :-)

327 > 325, czyli ruiny i niezwykła hodowla

Niedziela, 14 maja 2017 · Komentarze(2)
Kolejny dzień z dala od domu i kolejne bieganie. Wstaję wcześnie, ale czekam, aż obudzą się chłopcy. Może pobiegną choć kawałek trasy ze mną. Niestety, obaj wybierają łóżko. Gdybym wiedział, że tak będzie to pobiegłbym bladym świtem, a tak start w największym słońcu.

Na niebie prawie nie ma chmurek. Mogło być tak w trakcie wczorajszej wycieczki - zdjęcia by były ładniejsze.

Teren tu mocno pagórkowaty. Dziś biegnę w drugą stronę, ale łatwiej nie jest. Do tego ciepło. Chyba trzeba będzie robić treningi bladym świtem lub wieczorem. Żałuję, że nie wziąłem niczego do picia. Dziś by się przydało.

Rundka dłuższa niż wczoraj, ale krótsza nieco niż planowałem.

Ciekawostka: w tym roku mam przebiegnięte 327 km, a przejechane 325 km. Szok.

Przybiegam do domu. Woda i chwila zastanowienia, czy nie pobiec dalej... ale nie, czas na kąpiel, późne śniadanie i może dziś też uda się coś ciekawego zobaczyć.
Wczoraj było interesująco...


Z zewnątrz taki sobie widok © djk71
Zamek Krzyżtopór © djk71
Niby tylko ruiny © djk71
Można tu jednak chodzić i chodzić © djk71
Było tu ponoć 365 okien i warto w każde spojrzeć © djk71
Jest kilka tematycznych ścieżek do zwiedzania © djk71
Co wyjście to ciekawiej © djk71
Musiało tu być pięknie © djk71
Można się zgubić © djk71
Zielono, szkoda, że niebo nie było jeszcze błękitne © djk71
W Kurozwękach © djk71
To nie żubr! © djk71
Trzeba odpocząć po ciężkim dniu © djk71

Rozbieganie w mżawce

Sobota, 6 maja 2017 · Komentarze(0)
Dziś zgodnie z planem (prawie zgodnie, bo miało być jutro, ale jutro by się nie udało) - pierwsze długie rozbieganie. Długie pewnie dla wielu brzmi śmiesznie, bo to raptem 12 km, ale dla mnie długie. Inna sprawa, że w zeszłym tygodniu w sobotę było 12, a w niedzielę 15, ale to było trochę niezgodnie z planem :-) Ale za to jak fajnie :-).

Dziś pogoda nie pomagała w wyjściu z domu. W końcu jednak się zebrałem. Przez cały czas drobna mżawka,, ale jakoś specjalnie mi nie przeszkadzała. A może nawet pomagała. Tempo bardzo spokojne, a mimo to pod koniec lekkie zmęczenie. Brakował mi chyba picia. A może jakiś żel by wystarczył. Lub chociaż treściwsze śniadanie rano, a nie mała miseczka musli.

Najważniejsze jednak, że trening zrobiony. Był czas żeby pomyśleć o wielu sprawach. Muszę chyba też playlistę trochę rozbudować lub zmienić, bo mnie momentami zaczyna nudzić.

O poranku

Piątek, 5 maja 2017 · Komentarze(0)
Jak zawsze najgorzej wstać z łóżka, a potem już jest świetnie. Szczególnie gdy biegnie się w stronę wstającego słońca. I cały czas uśmiech na twarzy - muszę rzeczywiście głupio wyglądać w trakcie biegania ;-)


Poranne przebieżki

Środa, 3 maja 2017 · Komentarze(2)
Wczoraj wraz z nowym planem do słownika treningowego wkradło się słowo: podbiegi, dziś: przebieżki :-)
Poranne to lekkie nadużycie, bo wstałem dość późno, ale wciąż było to przed południem :-)

Na dworze 10 stopni, niby chłodno, a gdy się biega to ciepło. Nie wziąłem sobie żadnej opaski na czoło, ani czapki więc... w końcówce już nic nie widziałem. Oczy zalane potem. Piekły od soli.

Czas na śniadanie i... może rower...

Nowy plan i podbiegi

Wtorek, 2 maja 2017 · Komentarze(0)
Dziś praca, a potem ponoć ma padać, więc trening o poranku.

Skończony pierwszy etap treningów. Plan wg Skarżyńskiego moim zdaniem fantastyczny, motywujący i bezpieczny.
Od dziś przejście na inny plan - zobaczymy co z tego wyniknie. Na początek pierwsze podbiegi. Nowość i urozmaicenie więc mi się podobało ;-)

I jeszcze jedno zdjęcie z niedzielnego Dębowego Włóczykija autorstwa Olgi Dudek :-)

Biegniemy, czy czytamy? © Olga Dudek

Świąteczny rower i podsumowanie za kwiecień

Poniedziałek, 1 maja 2017 · Komentarze(5)
Rowerem ostatnio jeżdżę od święta, a że dziś święto to na rower... Do tego po weekendowym bieganiu wypada odpocząć.
Wstępnie plan był jechać rano, potem po obiedzie, finalnie wybieram się z domu dopiero po wpół do piątej. Bez planu. Chwila krążenia po naszym lesie. Rzut oka na staw w Miechowicach...

W dole staw © djk71

Dalej w stronę Radzionkowa... Nigdy nie wiem gdzie kończy się Bytom, a zaczyna Radzionków. Hala chyba należy do Bytomia, mimo napisów na ścianie...

Hala sportowa © djk71

Naprzeciw pozostałości jakiegoś pomnika. Ktoś wie jakiego?

Co to za pomnik? © djk71

Kawałek dalej spotykam kolarza...

Cóż to za kolarz © djk71

Kierując się znakami docieram do miniskansenu górniczego, choć na miejscu zero informacji o tym.

Miniskansen górniczy © djk71

Wiatr daje nieźle w kość od rana. Krążę jeszcze chwilę po okolicy i w końcu wracam do domu. Niestety kawałek zabrzańskim szlakiem ;-(

Zabrzański szlak :-( © djk71

Na koniec wypada zrobić podsumowanie za kwiecień (w drodze do październikowego maratonu).

Ogólnie:
- rower - 2 wyjazdy - 37,06 km - Porażka :-(
- bieganie - 14 razy - 125,58 km - jest zgodnie z planem, czyli jest regularność. Dystanse coraz dłuższe, choć wciąż szału nie ma, ale na to jeszcze przyjdzie pora. Jest uśmiech.
- pływanie - 0 razy - 0 km - Jak w poprzednim miesiącu - nie było kiedy. Mam nadzieję powrócić do tego kiedyś.
- VO2 max spadek z 40 do 39 - miałem nadzieję na wzrost.
Waga: -1,7 kg (-7,0 kg od początku) - Wciąż powoli w dół.

W sumie tylko biegowo jest ok, reszta do poprawy.

W kółko?

Wtorek, 25 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
W pracy dużej niż planowałem, ale i tak udało się się przed deszczem.
Trochę zbyt ciepło się ubrałem. Nad tym muszę popracować. Wciąż boję się, że zmarznę. Ogólnie dość przyjemna przebieżka mimo, że puls znów zdecydowanie zbyt wysoki.
Chyba muszę znaleźć jakiś stadion i biegać po płaskim w kółko :-) Chyba jednak bym tak nie potrafił...