Wpisy archiwalne w kategorii

Piórkiem i węglem

Dystans całkowity:1548.20 km (w terenie 369.50 km; 23.87%)
Czas w ruchu:90:28
Średnia prędkość:17.11 km/h
Maksymalna prędkość:58.41 km/h
Suma podjazdów:394 m
Maks. tętno maksymalne:190 (99 %)
Maks. tętno średnie:163 (80 %)
Suma kalorii:2319 kcal
Liczba aktywności:32
Średnio na aktywność:48.38 km i 2h 49m
Więcej statystyk

Zawody i szansa na sponsoring

Niedziela, 15 kwietnia 2012 · Komentarze(11)
Zawody i szansa na sponsoring
Dwa tygodnie temu debiutowałem, a zarazem kończyłem moją przygodę z XC.
Dziś pojechałem z rodzinką do Orlovej w Republice Czeskiej. Starsza pociecha odmówiła po nieprzespanej nocy startu ale dla młodszego był to mus ;)

Nie wiem co mnie podkusiło ale… również zdecydowałem się pojechać… Może dlatego, że słyszałem, że trasa ma być łatwiejsza niż w Wodzisławiu, a może dlatego, że potrzebowałem odreagować ostatnie dni w pracy… co z tego, że cały czas leje...

Igor, mimo że miał najmniejsze kółka dał czadu.

Po wewnętrznej... © djk71


Po drodze bolesny upadek ale mimo to wymiatał. Niestety chyba przez rodziców nie wylądował na podium.
Czemu? Bo skończył trasę i sędzia powiedział koniec, a nam się zdawało, że ma jeszcze jedno okrążenie i wypchnęliśmy go ponownie na trasę. W efekcie miał zaliczony czas ukończenia… nadmiarowego okrążenia ;-( Na nic zdały się tłumaczenia… był 5-ty ;-( Ale ubaw był świetny. I jeszcze miał siły na zabawę...

Już zapomniąłem o wysiłku... © djk71


Moja grupa startowała jako ostatnia. W międzyczasie pogaduchy i rozgrzewka ze Staszkiem z Jastrzębia.

Jeszcze luz © djk71


Start i… znów podprowadzanie… tym razem wszyscy…. Po chwili zjazd… i… normalnie nie wiem czy bym się odważył… tym bardziej, że cała trasa to… śliskie błoto… Jadę. Z jedną myślą… bezpiecznie upaść…

Nie upadam. Jadę. Ślisko. Jak dla mnie wyzwanie, choć nie takie jak ostatnio. Okazuje się, że zgodnie z tym co piszą… Jak się rowerowi za bardzo nie przeszkadza to… on potrafi wiele. W każdym razie więcej niż taki jeździec jak ja… ;-)

Okazuje się, że drift (tak to się chyba nazywa) to to co ten rower lubi najbardziej… ;-)

Info dla cyklistów czy pieszych? © djk71


Staszek, który wcześniej mnie wyprzedził jedzie po upadku już bez jednej klamki…

Po drugim okrążeniu mam dość. Przede mną jeszcze… siedem…

Wciąż jadę. Nie ścigam się, Jadę dla siebie. Coraz bardziej podobają mi się zjazdy (wciąż jestem przygotowany na upadek) :-)

Po piątym lub szóstym okrążeniu mijając metę dostaję sygnał - ostatnie okrążenie. Dziwne bo wydawało mi się, że trochę więcej przede mną. Dojeżdżam do mety. Prawdopodobnie większość już dotarła i stąd moje ostatnie okrążenie… Nie szkodzi. Jechałem nie dla wyniku. Jechałem dla siebie. I podobało mi się. Kolejne zjazdy już nie robiły na mnie takiego wrażenia jak ten pierwszy… A że byłem za innymi… ktoś musiał...

Po zawodach wyglądałem czysto.

Piegowaty © djk71


Poważnie. Część zawodników co okrążenie prosiła o wodę żeby odnaleźć oczy...

Rower mniej czysto...

Znów mycie... © djk71


Ale to ostatnio norma... tym razem kąpiel w strumyku...

Myjnia... © djk71


Z innej beczki zaczynam ostatnio mieć niektóre rzeczy w...

D.... © djk71


A zupełnie z innej beczki... jest szansa, że sponsorem mojego nowego rowerku, na który moja żona zaciągnęła kredyt, będzie... PKO BP. Ale to już zależy od Was. Szczegóły jutro :-) Zajrzyjcie tu jutro... bardzo proszę :-)

Google trip

Sobota, 25 lutego 2012 · Komentarze(9)
Google trip
Gdyby nie wczorajsza informacja od coco75, że jedzie rano do Gliwic rowerem, pewnie bym poranek spędził w łóżku przed telewizorem i komputerem jak to ostatnio miało często miejsce. Cóż, zmęczenie pracą i brzydka pogoda sprzyjają lenistwu. Wstaję o 6-tej i... jest dobrze. Nie pada. Smarowanie roweru, bo muszę przyznać ze wstydem, ze po ostatniej jeździe tego nie zrobiłem, śniadanko i w drogę.

Google w Zabrzu © djk71


Dojeżdżam do domu Olka i go nie ma. Nie to nie - wracam do domu. Nie, nie dlatego, że mi się nie chce samemu ale dlatego, że założyłem tylko czapeczkę i... zapomniałem kasku. Olek dogania mnie pod blokiem. Po chwili ruszamy.

W Rokitnicy na zlodowaciałym kawałku rowerówki Olek zalicza glebę. Na szczęście obywa się bez większych szkód. Przed kolejnym oblodzonym kawałkiem Olo ucieka na ulicę. Ja jestem twardy! Lód też. Na szczęście też bez ofiar. Jedziemy razem ulicą.

Wieje. Miejscami bardzo mocno, choć chyba mniej niż zapowiadano. W Gliwicach się rozstajemy. Na Placu Krakowskim chwila zastanowienia się co dalej. Pusto tu...

Jaki tu spokój... © djk71


... miejscami zdradliwie (choć nie tak ja na naszej rowerówce)...

Trzeba być ostrożnym © djk71


... ale nad głową... błękitnie :) W końcu.

Niby tylko kolor, ale jak się okazuje można za nim zatęsknić © djk71


W Zabrzu dziwnie bez zegara na stadionie...

Nie ma zegara... jest budowa... © djk71


... ale wkrótce będzie ładnie :)

Już wkrótce... © djk71


W centrum sklepik dla miłośników wyszukanej mody ;-)

Wyszukana moda w Zabrzu © djk71


Powrót przez Biskupice gdzie... zaczynam tracić siły. Nie wiem czy to wina wiatru, czy zbyt szybkiego tempa.

Kadencja: 83

Zabrzańska włóczęga

Sobota, 5 listopada 2011 · Komentarze(9)
Zabrzańska włóczęga
Ostatnio Kosma i Amiga wyrazili chęć zwiedzenia Zabrza więc zaproponowałem, że coś im pokażę. W sumie trudne zadanie, bo oboje już chyba sporo widzieli. Postanowiłem jednak spróbować. Rankiem ruszyliśmy z Wiktorem w stronę odnowionego dworca PKP, aby powitać gości, którzy postanowili przybyć do naszego miasta nieco na skróty ;-)

Szkoda, że kostka, ale dobrzę, że choć taka... © djk71


Hucznie ogłaszane odnowienie dworca okazało się w praktyce jego wyczyszczeniem, no cóż, dobre i to.

Odnowiony? dworzec © djk71


Szybkie zakupy i ruszamy. Na początek nasza "płaskorzeźba", czyli "Spotkanie z własnym ja" - rzeźba Heinza Toboli

Potem krótka wizyta w naszej nowej informacji turystycznej. Szału nie było, ale zostaliśmy hojnie obdarowani mapami, przewodnikami i płytami.

Kolej na Zandkę. Lubię tę część miasta. Oczywiście obowiązkowa wizyta na cmentarzu żydowskim.

Cmentarz żydowski w Zabrzu © djk71


Grobowce... © djk71


Niesamowity jest ten wszechobecny bluszcz…

Nie wszystko jest w najlepszym stanie... © djk71


Powtórzę się, ale musi tu być niesamowicie o świcie…

Rowery już na nas czekają... © djk71


Kolejny obowiązkowy punkt to oczywiście stalowy dom przy Cmentarnej.

Ciekawe czy lepiej by wyglądał wypolerowany... © djk71


Kawałek dalej przyglądam się jak komuś przeszkadzają wagoniki. Ciekawe kto się powinien tym opiekować…

Komu to przeszkadza? © djk71


Obok zupełnie zaniedbana tablica pamiątkowa upamiętniająca towarzysza Romana Nowaka

Co kogo obchodzi historia... © djk71


„W tym miejscu w 1924 roku od kul sługusów kapitalistycznych w walce o wyzwolenie klasy robotniczej zginął towarzysz Roman Nowak. Cześć jego pamięci” – głosi treść tablicy, która powstała w 1924 r. Niestety trudno to odczytać…

Kawałek dalej kolejny przykład braku dbałości… :-(

Uratujmy to miejsce!!! © djk71


Ciekawe ile kosztowałby remont? © djk71


Przejeżdżamy przez Park im. Jana Pawła II. W końcu coś pozytywnego :-)

Nowe malunki © djk71


Fajnie, że cały czas tu się coś dzieje.

Niestety chwilę później oglądamy kolejny pomnik… tym razem niegospodarności, głupoty… tu można wpisać wiele… Wciąż niedokończona budowa szpitala rozpoczęta w latach 70-tych…

Ciekawe, że nikt za to nie beknął... © djk71


Podjeżdżamy pod remontowany Szyb Maciej. Kiedy opowiadam o szybie słyszymy w tle: "Masz turystów, możesz oprowadzić" i otwiera się przed nami brama. Kierownik zakładu zaprasza nas do zwiedzania, choć niestety nie wszystko będzie można obejrzeć z powodu trwających prac.

Na stanowisku © djk71


Spędzamy tam chyba ponad godzinę słuchając fantastycznych opowieści, oglądając niezwykłe maszyny, silniki, hamulce, w końcu mamy okazję zobaczyć jak wygląda szyb, czyli to czego nie widać nawet jak codziennie zjeżdża się pod ziemię.

Szybowskaz © djk71


Liczniki, mierniki, wskaźniki.. © djk71


Trochę edukacji...

Chcesz wziąć lampę? © djk71


Zamiast komórki © djk71


Z uśmiechem podziwiamy dzieła pracowników zakładu.

Witamy ;-) © djk71


Ciekawe czy gryzie © djk71


Testujemy również wydobywaną tam wodę i odpoczywamy ;-)

Do góry © djk71


Odpoczywamy © djk71


Polskie, czy niemieckie? © djk71


W końcu trzeba się ruszyć i jechać dalej. Wybieram niewłaściwą ulicę i robimy małe kółko zahaczając o Sośnicę, gdzie kiedyś pracowałem. Przez park jedziemy na Janek zobaczyć cmentarz jeńców radzieckich, gdzie byłem tydzień temu.

Dalej przejeżdżając obok koło kopalni Guido...

Niebieskie na niebieskim © djk71


... docieramy do fantastycznej wieży ciśnień przy Zamojskiego. Niestety również zaniedbanej i niewykorzystanej :-(

Duża... © djk71


A można by stąd wyglądać na zewnątrz © djk71


Obok pomnika Bohaterów Monte Cassino...

Pomnik bohaterów Monte Cassino © djk71


... coś czego znaczenia nie potrafię się domyśleć…

A co to? © djk71


Zdjęcie wiatraczka...

Wiatraczek © djk71


... kamienia granicznego...

Kamień graniczny pola górniczego © djk71


... i ruszamy w stronę kopalni Królowa Luiza, niestety już zamknięta, podobnie jak muzeum pojazdów zabytkowych. Pozostaje nam zerknięcie na maszyny, które stoją obok.

Grupa Śląsk © djk71


Monika znajduje powołanie...

Na straży... © djk71


I kolejna rzeźba? A może to jednak działa? ;-)

Odśnieżamy? © djk71


Kolejny cel to kościół św. Jadwigi

Kosciół nie ma jeszcze 100 lat © djk71


Obok kolejny ołtarz na wózku. Wcześniej już taki oglądaliśmy w kościele św. Józefa, gdzie dziś nie dotarliśmy, ale wszyscy już tam byliśmy...

Górniczy ołtarz © djk71


Ruszamy w stronę Biskupic.

Widok z hałdy na familoki... © djk71


Lubię ten widok, ale dziś już trzeba kończyć zwiedzanie. Czas leci, a nie chcę tez zanudzić towarzystwa ;-) Tu jeszcze wrócimy :-)

Przy koksowni Amiga narzeka, że nie dymią, ale nie wie, że tu dla turystów robimy wszystko ;-) Chce dymu, proszę bardzo... ;-)

Lubię ten widok © djk71


Chwila przerwy nad stawem na Osiedlu Młodego Górnika... Jesień nas rozpieszcza w tym roku...

Pięknie... © djk71


... i do Rokitnicy, gdzie ostatnim celem są kolejne stalowe domy. Niestety tu trzeba się mocno przyjrzeć, żeby dojrzeć, że to stalowa konstrukcja…

Rdzewieje... © djk71


Jeszcze mądrość ze ściany…

hmmm... © djk71


I powrót do domu świeżo wyasfaltowaną rowerówką. Fajnie było, choć oczywiście nie zobaczyliśmy wszystkich wartych zobaczenie miejsc. Ale to dobrze… będzie powód, żeby ruszyć na część drugą :)

Sorry, za tyle zdjęć, tym bardziej, że większość tych miejsc już pokazywałem, ale jakoś tak nam się fajnie jechało, fociło, a myślę, że wiele osób, nawet tych z Zabrza nie wie o wielu tak ciekawych miejscach...

Kadencja: 63

Twarze Śląska

Sobota, 29 października 2011 · Komentarze(10)
Twarze Śląska

Długi weekend przed nami, do tego zapowiadają ładną pogodę, ale niestety nie będzie czasu na rower :-(

Jedyna chwila to dziś przed południem. Wstaję wcześnie, śniadanko i ruszam z myślą o terenie. Ruszam i… w głowie mam wczorajsze spotkanie Dyskusyjnego Klubu Filmu Śląskiego „Szybowskaz” połączone z otwartym panelem dyskusyjnym pod hasłem Twarze Śląska.

W efekcie zamiast do lasu, zmierzam w stronę Biskupic. Chyba podświadomie szukając twarzy Śląska. Górnego Śląska.

Wczoraj rozgorzała dyskusja, czy w filmach promujących Śląsk (żaden z oglądanych takim nie był) powinno się pokazywać go poprzez kopalnie, kominy, familoki…, czy zupełnie inaczej, jako miejsce, które się zupełnie zmieniło (choć i tu były wątpliwości, czy aby na pewno coś się tu zmienia).

Sam nie wiem. Na tym blogu pokazuję Śląsk taki jakim go zastaję. Są i szyby kopalniane, jak ten...

Zabrze Biskupice - taki jest Śląsk © djk71


lub ten...

Kolejny szyb w Zabrzu © djk71


Są pociągi, których tu mnóstwo… choć nie zawsze z węglem…

Za chwilę je napełnią... © djk71


Są zabytkowe cmentarze. Te ładniejsze…

Za tą bramą jest perełka © djk71


... i te zapomniane (w końcu tu trafiłem).

Zmarli i zamordowani przez Niemców w kopalni Makoszowy w latach 43-45 © djk71


Fantastyczne budowle, zamki, dworki, czy kościoły...

Warto wejść do śodka © djk71


Są też miejsca pełne zieleni, które niejednokrotnie zaskakiwały ludzi "z Polski". Często w komentarzach na blogu, czy w trakcie spotkań dziwili się: "To jest Śląsk? Pięknie tam…".

Lasy, parki, dużo tu tego... © djk71


Jest kultura, sport… Takich graffiti tu pełno…

:) © djk71


Stadion przebudowują. Za kilka godzin ten zegar zniknie. Kawał historii. I kto mówi, że tu się nie zmienia?

Ostatnie chwile przed rozbiórką... © djk71


A gdzie jeszcze jest tyle nowych inwestycji drogowych…?

Na Śląsku da się jeździć... © djk71


Sam nie wiem czy powinno się Śląsk pokazywać przez familoki...

Jedna z wielu takich uliczek © djk71


... ich fantastyczne okna...

Gdzie jeszcze malją okna jak tu? © djk71


i komórki na podwórzach...

Komórki... © djk71


Czy może lepiej przez nowe miejsca...

Kolejne centrum handlowe © djk71


... osiedla...

Nowy familok? :-) © djk71


... nawet stare blokowiska są odnawiane...

Dużo farby potrzebowali... © djk71


Moim zdaniem Śląsk trzeba poczuć... trzeba tu być żeby zrozumieć. I nie zawsze wystarczy miesiąc, czy rok. Ja, choć mieszkam tu 40 lat to... tak naprawdę dopiero odkąd zacząłem jeździć na rowerze znalazłem chwilę czasu żeby mu się przyjrzeć raz jeszcze, a może tak naprawę po raz pierwszy i wtedy zakochałem się w nim. W jego historii, w gwarze, w tym wszystkim dookoła. I może dlatego uważam, że to Cholonek powinien być jedną z twarzy Śląska, mimo, że rzeczywiście powiela wiele stereotypów o tym regionie. W sumie to chyba bardziej gęba niż twarz Śląska. Ale na pewno pozwala zrozumieć wiele rzeczy, takich jak na przykład ten wciąż istniejący napis...

Zabrze czy Hindenburg? © djk71


Chciałem napisać coś mądrego, coś co czuję, chciałem pokazać, coś.. czego nie udało się sfocić w 2 godziny w jednym tylko mieście. Choć przecież to może właśnie to miasto jest Śląskiem :-)

Najbardziej śląskie ze wszystkich śląskich miast © djk71


Nie udało się. Za dużo tego. Za dużo miejsc. Za dużo myśli. Wyszła paplanina i zlepek szybko zrobionych zdjęć. Trudno wybrać coś co będzie krótko i jednoznacznie pokazywało jaki jest Śląsk. Na pewno od historii tego miejsca nie uciekniemy. Choćby przez pamięć o ludziach, którzy oddali tu swe życie... I to nie tylko na wojnie...

Pamiętajmy... © djk71



Średnia kadencja: 74 - trudno się kręci, gdy człowiek się rozgląda wokół...

Ten pierwszy raz

Sobota, 13 sierpnia 2011 · Komentarze(10)
Ten pierwszy raz
W końcu Amiga zawitał do Zabrza :-) Najpierw wspólne śniadanie z naszymi Gośćmi - oprócz Kosmy zawitała do nas Alistar z rodzinką :-) Niestety nikt z nami nie chciał jechać więc ruszyliśmy sami. Na początek pokazałem Darkowi las miechowicki i ruiny. Potem BTR-ami do Segietu, gdzie spotykamy interesującą ofertę.

Okazja? © djk71


DSD mocno odmienione, czyżby wznowili wydobycie?

Kiedyś tu było inaczej © djk71


I kolejka chyba już nie jeździ więc zaczynają rozkradać tory :-(

Komuś się przydało © djk71


Dalej sprawdzałem jak sobie Darek radzi z przejazdem :-)
"Darek! Otwórz!" zadziałało ;-)

Kawałek dalej jest coś… Ktoś wie co to?

A co to? © djk71


Przejazd przez Nakło i chwila postoju w ciekawym towarzystwie nad Chechłem :-)

Dudki :-) © djk71


Kolejny cel to zatopiona kopalnie w Bibieli. Choć jesteśmy blisko to bez mapy nie trafiam i lądujemy…. gdzieś…

Gdzie jesteśmy? © djk71


Zaczyna padać, a do domu… nie wiadomo jak daleko…

W końcu dojeżdżamy do… Pyrzowic ;-)

W górę © djk71


Stąd już wiadomo (mniej więcej) którędy. Darek podziwia park w Świerklańcu.

Jeszcze jedno zdjęcie © djk71


Nic dziwnego. Ładnie tu.

Świerklaniec © djk71


Czas wracać. Na budowie A1 postawili nowy dźwig :-)

Niech się mury... © djk71


Helenka. Na liczniku 96km z kawałkiem. Chyba jeszcze pokażę Amidze osiedle :-) Pokazałem :-)

Znamy się około 16 lat i pierwszy raz byliśmy razem na rowerze...

Proszę otworzyć...

Czwartek, 4 sierpnia 2011 · Komentarze(10)
Proszę otworzyć...

To fragment napisu jaki mnie dziś zaskoczył.

Proszę otworzyć © djk71


Ale po kolei. Miał być wypad w góry. Po ostatnich błotnych szaleństwach wczoraj wypucowałem rower. Niestety nie zdążyłem założyć bagażnika na samochód i do pracy pojechałem bez roweru. Plan był taki, że skończę wcześniej pracę, pojadę do domu po bagażnik i rower, zabiorę kumpli i w góry. Niestety plany mają to do siebie, że często rozśmieszają Najwyższego...

Nie udało się wyjść wcześniej, kumple pojechali sami ;-( Z drugiej strony może i dobrze, bo pewnie znów bym dostał w tyłek i z takim bagażem stawiłbym się w niedzielę w Karpaczu.

Postanowiłem mimo to i tak wyjść wcześnie (jak na mnie) i pojeździć po okolicy. Niestety nikt nie chciał mi towarzyszyć. ;(

Czysty rower + suche buty = dziś asfalt. Był. 2km. Potem do lasu. Jednak tak wolę. Miechowice, Stroszek, Księża Góra...

Grota w parku © djk71


Dalej w stronę zbiornika w Świerklańcu. Stamtąd inaczej. Zamiast do/obok parku, dziś za jezioro. Przez Wymysłów do Os. A może Oss. Miejscowość nazywa się Ossy :-)

Dalej przez Tąpkowice terenem i... woda. Nisko latające samoloty podpowiadają mi, że jestem w okolicach Pyrzowic.

Lotnisko jest blisko... © djk71


Mogłem wziąć mapę. Nie trafiłbym może na bród. Wyglądało, że jest głęboko. Zbyt głęboko :(

Ładny ale głęboki © djk71


Nie dziś. Mimo jazdy terenem jestem suchy, nie chce mi się moczyć. Okrężnie ląduję w Ożarowicach. Potem Brynica i już wiem gdzie jestem ;-)

Przez Chechło terenem dojeżdżam do Nakła Śląskiego. Fajny kościółek.

Kościół w Nakle Śląskim © djk71


I kapliczka.

Kapliczka © djk71


Stara © djk71


I krzyż? Nie to Jezus. Chyba.

Z polowania? © djk71


W końcu ktoś remontuje pałac w Nakle.

W końcu remont.. © djk71


Potem nową drogą docieram do zamkniętych rogatek. Czekam chwilę ale pociągu nie widać. W końcu czytam co napisane i własnym oczom nie wierzę.


Proszę otworzyć © djk71


Rozglądam się wokół, czy ktoś mnie za idiotę nie robi i...
Mówię "Proszę otworzyć". Szlabany się podnoszą. Przypadek. Przejeżdżam i słyszę jak... się zamykają. Niewiarygodne.

Niestety po chwili asfalt zmienia się w betonowe płyty, potem w ścieżkę, potem w krzaki i w końcu w pole.
Około 2-3km z buta w trawach, chaszczach, krzakach momentami po szyję. Ale jestem facetem. Nie cofnę się. Podrapany, pogryziony znajduję drogę. Robi się ciemno.

Polna droga doprowadza mnie do... znajomych rogatek. Bez wahania wołam: Proszę otworzyć i... od razu mam drogę wolną, a przejazd po chwili znów jest zamknięty. Szok.

Teraz już pędem do domu. Niestety w Radzionkowie zaczyna mnie rzucać. Tylne koło. Zwykle od razu naprawiam. dziś już mi się nie chce. Podpompowuję. Może dojadę. Tak...kilkaset metrów. Zamiana dętki w towarzystwie miliona komarów. Brrr...

Ale fajnie, że pojeździłem. Szkoda, że sam.

Złombol

Sobota, 4 września 2010 · Komentarze(10)
Złombol
Obudziłem się o 4:15. wstałem, zjadłem śniadanie i postanowiłem pójść na rower. Niestety coś mnie podkusiło i spojrzałem na termometr. 6 stopni i ciemność za oknem skutecznie przekonały mnie do powrotu do łóżka. Kolejna próba o siódmej i... syn poprosił żebym się do niego chwilę przytulił. W efekcie dopiero po dziewiątej ruszam z domu. Cel - Katowice i Silesia City Center, gdzie pod hasłem Złombol ma spotkać się ekipa ponad 120 starych samochodów i ruszyć w podróż do Stambułu.

Przy okazji mam spotkać się z kumplem, który niedawno kupił sobie w końcu rower :) Będzie powód żeby częściej bywać w okolicach Katowic ;-)

Pomysł na trasę był inny ale z powodu godziny jadę przez Bytom i trafiam na Łagiewnicką, o której nie tak dawno pisał Dynio. W sumie fajnie się jedzie.

Nowa rowerówka w Bytomiu © djk71


Dostaję MMS-a od kumpla ze zdjęciem pierwszej naprawy przedziurawionej dętki :-) Życzę mu powodzenia i szybkiego spotkania w Katowicach.

Ostatnio jak byłem na Stadionie Śląskim było inaczej...

Stadion Śląski w przebudowie © djk71


Dojeżdżam do parkingu i... mój rower... skacze. Czyżbym też złapał gumę? Nie to nie to. Ale coś się koło z tyłu słabo kręci. Rozpinam hamulec i.. dalej to samo. Coś dziwnego.

Nie wiem o co chodzi. Zobaczę później. czyżbym miał skończyć jak niektórzy przed startem?

A rajd już za chwilę.... © djk71


Teraz pora na podziwianie uczestników rajdu. Człowiek wiele się dowiaduje o niektórych samochodach... nie pamiętam takiej wersji łady.

Łada z wycieraczkami świateł? © djk71


Fajny klimat. Kiedyś też mieliśmy Poloneza...

Doniczka? © djk71


Dociera Darek ale... pieszo. Naprawił rower ale musiał wrócić do domu i żeby zdążyć dojechał busem. Szkoda, ale trudno grunt, że jest.

Syrena Bosto z uchwytem na napoje i GPS-em... © djk71


Fajny klimat - wiem, że już to pisałem - sami zboczeńcy jak mówi Darek, czy też jak poprawia go jeden z oglądających "pozytywnie zakręceni" :-)

Ropy nam nie braknie © djk71


Klimat musi być © djk71


Grunt, że kierowca nie pali...


Kierowca © djk71


Ekipa jest przygotowana na wszystko....

"M jak miłość" trzeba przecież gdzieś zobaczyć... © djk71


W międzyczasie orientuję się co jest powodem moich problemów... Pęknięte szprychy. Szlag by to trafił. Dwa tygodnie temu naprawiałem dwie inne pęknięte. Coś z nimi jest nie tak. Na poprzednich przejechałem 10 tys. km i ani jedna nie pękła, a tu dwie awarie w dwa tygodnie.

I gdzie tu nakleić logo BS? © djk71


Nie wiedziałem, że 3 pęknięte szprychy mogą tak zdeformować koło. Masakra. Kumpel dowiaduje się, że w Silesii jest serwis rowerowy.

Szeryf? © djk71


Cała impreza jest pod hasłem...

Motto całej imprezy © djk71


Są też hasła edukacyjne...

Dotyczy równiez rowerzystów © djk71


Czekamy, aż ekipa odjedzie i próbujemy. Intersport - sklep i serwis. W pierwszej chwili dowiaduję się, że "na już" nie da się nic zrobić, ale jak tłumaczę, że mam jeszcze kilkadziesiąt km do domu, serwisant mówi żebym zostawił rower i przyszedł za dwie godziny.

Mamy więc dwie godziny na kawę i pogaduchy o... rowerach :)

Wracamy i prawie jest ok. Krótka rozmowa z sympatycznym serwisantem i dwadzieścia kilka złotych... z kieszeni Darka - pierwszy raz od dawna nie wziąłem dziś ze sobą pieniędzy i pierwszy raz mi ich brakło. Dobrze, że był Darek :-) Dzięki raz jeszcze.

Odbieram rower, żegnamy się i jadę do domu. Mapy też nie wziąłem więc jadę na azymut. Trochę przez WPKiW, trochę przez Chorzów, Siemianowice, Bytom... Kilka ścieżek bez przejazdu więc trzeba wrócić ale jest fajnie...

W końcu ląduję ponownie na Łagiewnickiej i po chwili mijam Romana, Dynia i jeszcze paru rowerzystów. Pewnie jutro spotkamy się na I Śląskiej Rowerowej Masie Krytycznej w Bytomiu.

Jakieś 5km od domu mam dość. Tempo wolne i nie mam siły. Tylko czemu? No tak ostatni raz jadłem... 12 godzin temu... Znów zachowałem się... no comments...

Ale się rozpisałem....

Spotkanie z własnym ja

Poniedziałek, 30 sierpnia 2010 · Komentarze(7)
Spotkanie z własnym ja
Wakacje się kończą. Urlop wyjątkowo długi jak na mnie, a jakoś tak... zabrakło go. Zabrakło czasu na rower (zrobiłem raptem trochę ponad 300km - choć muszę przyznać, że wszystkie mile wspominam). Zabrakło czasu na zrobienie zaległych rzeczy (choć kilka udało się wyprostować i co ważne nie powstały nowe zaległości). Zabrakło czasu na spotkanie z samym sobą...

Nie udał się też wyjazd na Łemkowski Orient choć bardzo się na niego nastawiałem. Późny (czy też bardziej poranny) powrót znad morza, brzydka pogoda i brak chętnych na wspólny wyjazd sprawiły, że zostałem w domu. A szkoda, bo wg relacji Aldony, Wojtka i ich dzieci było... interesująco :)

Na dziś i jutro prognozy pogody też niezbyt ciekawe więc rankiem korzystając z tego, że nie pada ruszam na krótką przejażdżkę. Szósta rano, 10 stopni na zewnątrz... Jak się ubrać? Długie spodnie, dwie koszulki z długim rękawem i... chłodno. Żałuję że nie zabrałem jakiejś kurtki.

Najpierw rundka po osiedlu w celu sfocenia nowego malowidła :-)

Helenka - 13 Dzielnica Zabrza © djk71


Potem zjazd do Rokitnicy i rzut oka na burzony właśnie pomnik Armii Radzieckiej (nie pamiętam dokładnej nazwy). Pomnik powstały bodaj w latach 50-tych. Wyglądał jak wiele podobnych. Nijaki, z czerwoną gwiazdą na szczycie. W latach 90-tych gwiazda zniknęła, a zaraz potem również tablica informacyjna. Od tej pory stał i straszył. Ile razy tamtędy przejeżdżałem chciałem pstryknąć fotkę. Tak na pamiątkę, zanim coś z nim zrobią. I nie zdążyłem.

Myślałem, że skończyła się era burzenia pomników © djk71


Trwa rozbiórka, choć ponoć wstrzymana ponieważ pomnik skrywa w sobie... kamień pamiątkowy wyrzeźbiony ku czci... faszystowskiego działacza Horsta Wessela. Kamień ten stał przed II wojną światową obok ówczesnego Ratusza. Został odsłonięty 17 września 1933 roku. Więcej ponoć opisały lokalne media ale nie miałem jeszcze czasu do nich zerknąć.

Tak wiele interesujących miejsc jest wokół nas, tak wiele z nich obiecujemy sobie zobaczyć, zwiedzić przy okazji... A czasem ta okazja może już się nigdy więcej nie zdarzyć... Coś się zawali, ktoś coś zniszczy...

Carpe diem - "Chwytaj dzień, bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie..."

Rowerową drogą do Mikulczyc (ciekawe kiedy będzie odcinek Helenka - Rokitnica) i centrum Zabrza.

"Spotkanie z własnym ja" - rzeźba Heinza Toboli (rzeźba, czy też jak podsłuchała kiedyś moja małżonka rozmowę pewnej pary - "płaskorzeźba - bo przecież jest płasko". Spotkanie, którego mi zabrakło w trakcie tego urlopu...

Heinz Tobola - "Spotkanie z własnym ja" © djk71


Czas wracać do domu. Przez Park Dubiela. Niby centrum, a wieki tu nie byłem... Pozmieniało się...

Siłownia w Parku Dubiela © djk71


Ale wciąż jest pięknie...

Zielono ale smutno... © djk71


Szybki powrót do domu. Zmarzłem trochę. Jesień idzie?

Pożegnanie z morzem

Czwartek, 26 sierpnia 2010 · Komentarze(10)
Pożegnanie z morzem
No i przyszedł czas na zakończenie krótkiej wizyty nad morzem. Wizyty pierwszej od kilkunastu lat. Dawno tu nie byłem i jakoś specjalnie mnie nie ciągnęło. Nie lubię bezczynnego wylegiwania się na plażach. Nie lubię tłumów ludzi. Nie lubię wszechobecnych sprzedawców byle-czego. Nie lubię słońca (w nadmiarze). A pływanie w morzu może i jest możliwe ale dla mnie to męczarnia, a nie przyjemność.

Obiecałem jednak dzieciom i żonie, że w tym roku tu przyjedziemy i przyjechaliśmy. Co prawda na krócej niż planowaliśmy ale jednak. I co? Tłumy ludzi tak jak się spodziewałem, choć ponoć i tak już nie tak wielkie jak jeszcze 2-3 tygodnie temu. Makabryczne ceny wszystkiego, zwiększające się z każdym krokiem w stronę morza lub jakiejkolwiek niby-atrakcji.

Okazało się jednak, że było lepiej niż się spodziewałem. Znaleźliśmy kilka ciekawych miejsc gdzie było mniej ludzi niż na latarni, czy molo. Pogoda sprawiła, że nie było okazji do leżenia plackiem. I znalazło się kilka szlaków rowerowych gdzie prawie nie było ludzi.

Niestety wysokich cen nie uniknęliśmy, a dzieci chciały wszystko ;-)

Wczorajszy sztorm skutecznie zniechęcił nas do jazdy na rowerze. Zwiedziliśmy za to Kołobrzeg. Dzieci były zachwycone Muzeum Oręża Polskiego.

Niektóre eksponaty rzeczywiście wyglądają na dawno nie używane.

Nasza armia dawno nie ćwiczyła... © djk71


Dziś za to udało się pojechać na latarnię w Niechorzu i powłóczyć trochę po okolicy.

Graffiti w Niechorzu © djk71


Tempo bardzo spacerowe ale to chyba nastrój związany ze zbliżającym się wyjazdem. W sumie to było... całkiem fajnie. I może jeszcze tu wrócimy...

Idealne miejsce dla rowerzystów? © djk71


Tylko nie mówcie tego mojej rodzince... Bo udawałem, że mi się nie podoba i straszne się męczę... ;)

Tolerancja

Czwartek, 19 sierpnia 2010 · Komentarze(4)
Tolerancja

Po wczorajszym niemieckim epizodzie dziś znów była chęć do jazdy. Niestety rano deszcz wraz z wiatrem straszyły mocno. Po śniadaniu jednak zaczęło się rozpogadzać więc wraz z Wiktorkiem postanowiliśmy się gdzieś przejechać. Po głowie chodziła mi głębsza penetracja Lubska oraz wizyta w Brodach żeby zobaczyć, czy coś się zmieniło od ubiegłego roku.

W Lubsku lubią rowery, choć zastanawiam się, czy to czasem nie trenażer :)

Trenażer czy nie trenażer? © djk71


Okazuje się, że tutaj tablica wspominających poległych tu Rosjan nikomu nie przeszkadza. Z rozmowy z przypadkowym przechodniem dowiaduję się że wcześniej stał tu pomnik, teraz został zastąpiony tablicami.

Rosjanie też tu ginęli... © djk71


Próbujemy znaleźć punkt informacji turystycznej zaznaczony na planie miasta ale bez skutku. A miałem nadzieję na jakieś mapy…

Zwiedzamy coś co przypomina rynek...

KOŚCIÓŁ pw. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny © djk71


Mijamy Wieżę Pachołków Miejskich...

Wieża Pachołków Miejskich © djk71


... i ruszamy na oślep w kierunku Brodów. Pamięć mnie nie zawodzi i trafiam na dobrą drogę. Postanawiam jednak nie jechać główną drogą tylko wybieram kierunek Mierków. Niestety w miejscowym sklepie dowiadujemy się, że i tak musimy wrócić na główną (czytaj; zbyt ruchliwą) drogę. Po chwili rezygnujemy i decydujemy się jechać do Tarnowa. Ten jednak okazuje się trochę mniejszy od swego znanego imiennika i szybko kończy się przed lasem. Próbujemy przebić się na azymut ale najpierw witają nas piachy, a botem leśna droga zarasta. Trzeba wrócić, choć nie lubię tego.

Tarnów się skończył © djk71


Po drodze rzut oka na pomnik poległych żołnierzy niemieckich w Chełmie Żarskim. Jednak tolerancja tu większa niż w niektórych częściach kraju.

Niemcy też tu ginęli © djk71


Jedziemy przez Mierków i wymyślam objazd z Lubska do Jasienia. Niestety drogi polne, które mam na mapie albo zarosły albo przegapiliśmy i robimy objazdówkę przez Nowiniec, Starą Wodę, Białków, Budziechów.

W końcu z około 45 km na liczniku docieramy do Jasienia. Fajna przejażdżka z synem, gdyby tylko nie ten wiatr, który dał nam nieźle w kość.

W domu niespodzianka. Piotrek musi coś dostarczyć do Guzowa i proponuje wspólną podróż rowerami. Zmęczeni ale jedziemy ;-)

W drodze powrotnej krótki postój przy kościele w Wicinie. Smutne miejsce. Kościół zniszczony. Jeszcze bardziej nasze nastroje psuje widok resztek poniemieckich grobów, zniszczonych zarośniętych. Przykre.

Wicina - zniszczone nagrobki © djk71


Trochę lepiej wyglądają stare groby na cmentarzu w Bieszkowie. Choć też już brak tablic nagrobnych.

Jedziemy dalej i docieramy na obiadek do domu. Fajny dzień. Dziękuję synu za towarzystwo - przegoniłeś mnie nieźle. Dzięki Piotrek za ciąg dalszy ;-)