Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2019

Dystans całkowity:522.57 km (w terenie 5.50 km; 1.05%)
Czas w ruchu:38:47
Średnia prędkość:14.05 km/h
Maksymalna prędkość:54.12 km/h
Suma podjazdów:3280 m
Maks. tętno maksymalne:195 (96 %)
Maks. tętno średnie:182 (89 %)
Suma kalorii:21867 kcal
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:21.77 km i 1h 26m
Więcej statystyk

Rozgrzewka na bieżni

Wtorek, 7 maja 2019 · Komentarze(0)
Krótka rozgrzewka na bieżni. Znów w spokojnym tempie i z niskim tempem. Ze słuchawkami na uszach. Mróz jak najbardziej odpowiedni do takiej aktywności.

Rozbieganie po Wingsie :)

Poniedziałek, 6 maja 2019 · Komentarze(3)
Po wczorajszych zawodach dziś powinna być chwila odpoczynku, ale Adaś sugerował rozbieganie więc co było robić. Po pracy na siłownię i z książką w uszach 5 km spokojnego biegu. Spokojne, niskie tętno. Bez nudy, bez zmęczenia, właściwie prawie się nie spociłem.

I tu kwestia do zastanowienia się. Skupić się na zwiększaniu prędkości (fajnie by było), czy raczej wytrzymałości i biegania dłuższych dystansów? Chyba to drugie bardziej do mnie przemawia. Oczywiście super by było co jakiś czas zauważyć też różnicę w prędkości, nawet niewielką, ale ogólnie hyba wolę biegać dłużej, a spokojniej. Z mniejszym zmęczeniem.

W sumie wydaje mi się, że już jeden z celów biegowych osiągnąłem. Sprawia mi to przyjemność. Jeśli do tego dojdzie dłuższe bieganie w spokojnym tempie i przy niskim tętnie to będzie zupełnie super. Czy to pozwoli również biegać trochę szybciej od czasu do czasu? Zobaczymy.

A może zobaczymy po kolejnej lekturze - pamiątce z Wingsa i spotkania z Jerzym Skarżyńskim coś się wyjaśni... :-)

I znów coś do czytania © djk71

Wings for Life World Run 2019

Niedziela, 5 maja 2019 · Komentarze(2)
Wings For Life World Run - Prawie 100 000 startujących w 12 krajach na 7 kontynentach, w tym w Polsce, w Poznaniu 8 000 zawodników, w tym 4 z Etisoft Running Team. W ubiegłym roku było nas 15 osób, w tym jednak różnego rodzaju wypadki losowe sprawiły, że pojawiliśmy się w mocno okrojonym składzie. Do samego końca nie wiedzieliśmy ilu nas wystartuje. Najwytrwalsi jednak dotarli :-)

Przyjechaliśmy dzień wcześniej wiedząc z jak trudnym zadaniem przyjdzie nam się zmierzyć. Każdy gdzieś tam liczy na to, że pobiegnie dalej niż rok temu. Bo specyfika tych zawodów polega na tym, że nie biegniemy do mety, tylko... meta goni nas. A dokładniej Adam Małysz w samochodzie pościgowym, który rusza pół godziny po nas i z narastającym tempem nas goni.

Odbieramy pakiety startowe i jest okazja spotkać się z Jerzym Skarżyńskim - to wg jednego z jego planów zacząłem moją przygodę z bieganiem.

Z Jerzym Skarżyńskim © djk71

Jeszcze rzut oka na mapę i wstępny plan gdzie chcemy dobiec :-)

Za nami mapa biegu © djk71

I ruszamy na kwaterę. Pogoda paskudna. Cały czas leje. W planach było wyjście na miasto, ale chęci starcza jedynie do najbliższego marketu. Będzie obiadokolacja z gotowców.

Obiadokolacja © djk71

Wieczorem odwiedza nas kolega z Poznania, który jednak w tym roku również nie pobiegnie. Szkoda. Przwyozi za to drobną poprawę pogody ;-)

Przestało padać © djk71

Mimo to już nie wychodzimy. Kładziemy się spać.

Rano dzień zapowiada się ładny, ale otwierając okno czuć chłód. Znów nie wiadomo jak się ubrać.

Zapowiada się ładny dzień © djk71

Chłopaki decydują się biec "na krótko", ja zakładam jednak pod koszulkę coś z długim rękawem.
Jako, że musimy opuścić kwaterę już o 10 (bieg zaczyna się o 13) to mamy sporo czasu. Przyjeżdżamy do centrum, idziemy oddać rzeczy do depozytu i sprawdzamy w jakich nastrojach są inni uczestnicy. Szkoda, ze nie ma wystawców z odzieżą, butami i innymi gadżetami, byłoby co robić.

Torba w depozycie © djk71

Po jakimś czasie dociera do nas drugi Adam, można zrobić zdjęcie przed startem.

Jest i Adam © djk71

My w teamowych koszulkach, On w imprezowej, co oznacza, że już go na trasie nie rozpoznamy ;-)

Ustawiamy się w strefach startowych, Marcin w dwójce, ja z Adamami w trójce. Mimo, że jesteśmy tam sporo przed sygnałem startowym to czas upływa szybko. Wspólne okrzyki, fale i próba rozgrzewki (w ośmiotysięcznym tłumie) sprawiają, że czas mija bardzo szybko. Całość na bieżąco relacjonuje TVN24.

Po chwili jest sygnał startu i ruszamy. Marcin wybiegł wcześniej, Adam jak podejrzewaliśmy szybko zlał się z tłumem jednakowych koszulek więc biegniemy z Adasiem sami.

Po jakiś 2-3 km Adaś mówi, że przyśpieszy. Nie ma problemu, już przed startem mówiłem, że ja biegnę swoim tempem. Zaczynam znów czuć piszczele :-( Źle, ale na szczęście po kolejnym kilometrze ból ustępuje. Od tej pory biegnie mi się już dobrze. Oczywiście swoim tempem, puls niestety zdążył dojść do 180, ale staram się, żeby na tym poprzestał.

Pierwszy bufet około 6 km, łapię butelkę z wodą i biegnę dalej. Mijają mnie wózki, czasem ja mijam je. Jestem pełen podziwu dla tych zawodników. Zresztą jestem pełen podziwu dla wszystkich, którzy walczą tu o każdy kolejny kilometr, a nawet metr. Super klimat.

Na dziesiątce kolejny bufet, jeszcze jedna butelka wody. Po chwili mijam jedenasty kilometr gdzie w zeszłym roku skończyłem. Czyli będzie lepiej, ale patrząc po czasie na dam rady jednak dobiec do 15-go, ani nawet 14-go kilometra, o czy myślałem przed startem.

Adam Małysz dogania mnie, krótko po tym gdy mijam 13-ty kilometr. Czyli prawie dwa kilometry dalej niż w zeszłym roku. Postęp jest choć nie tak wielki jakbym chciał.

I już po, Adam mnie wyprzedził © djk71

Można przejść do marszu i szukać autobusu, który zawiezie nas w stronę Poznania. Długo nie muszę szukać.

Autobus czeka © djk71

Podobnie jak w roku ubiegłym mam szczęście. Ogólnie chyba jest to lepiej zorganizowane, bo autobus nie wjeżdża do centrum, tylko wysadza nas na pętli tramwajowej, a stamtąd dedykowane tramwaje zawożą nas pod teren targów skąd startowaliśmy i gdzie odbieramy medale. Oczywiście konferansjerzy nie pozwalają nam dojść po medale... zmuszają nas jeszcze do biegu - oczywiście z uśmiechami na twarzach ;-)

Piękny medal © djk71

Odbieram depozyt i idę się wykąpać. Łazienka koedukacyjna, ciekawie :-) Po chwili zdzwaniam się z Adasiem - przebiegł 18 km. Stoimy w kolejce do zdjęcia przy ściance - szkoda, że jest tylko jedna ścianka i do tego niezbyt doświetlona. Przepuszczamy trochę ludzi zanim dotrze drugi Adam (chyba ponad 19km) i Marcin (21,5 km). Brawo chłopaki. Mam do czego dążyć :-)

Po biegu - zwycięzcy :-) © djk71

Ostatnie zdjęcia i czas wracać do domu.

Piękny cel, piękny bieg © djk71

Czuję zmęczenie w nogach, a tu jeszcze przyjdzie kilka godzin deptać w aucie po pedałach. Ale damy radę. Jak nie my to kto? :-)

W przyszłym roku znów tu będziemy. Na pewno ;-)

Dębowy Włóczykij - Pięknowłosi rządzą ;-)

Piątek, 3 maja 2019 · Komentarze(3)
Dwa lata temu wystartowaliśmy z Igorem na Dębowym Włóczykiju (rajd na orientację) i... zwyciężyliśmy w kategorii rodzinnej. W zeszłym roku Igor był na turnieju, a my wraz z nim więc nie udało się obronić tytułu. W tym roku plany też były inne, ale ponieważ się zmieniły i we wtorek były jeszcze miejsca na liście startowej to... szybka konsultacja z synem i... zapisujemy się. Na trasę pieszą rodzinną - ostatni raz się Igor łapie wiekiem ;-)

Pomysł zupełnie bez sensu, bo w niedzielę Wings For Life więc ten tydzień miał być odpoczynkowy. Od poniedziałku jakoś się nie udaje. Najpierw przesadziłem z siłownią, wczoraj ze spacerowaniem, więc co tam można jeszcze dodać zawody na dwa dni przed startem ;-)

Pogoda od rana średnia. Chłodno i mży. Tradycyjnie nie wiadomo w co się ubrać.
Idziemy po pakiety startowe, zakładam kurtkę, najwyżej potem ją ściągnę.

Start
Dostajemy mapę. Skala 1:20 000, 15 PK do zaliczenia + kilka zagadek na punktach, każda warta dodatkowy punkt przeliczeniowy.

Mamy mapy © djk71

Rysujemy trasę pilnując po której stronie rzeki są punkty. Mamy kilka wątpliwości, szczególnie "piątka" jest nam nie po drodze, ale zobaczymy, najwyżej po drodze coś zmienimy.

Planujemy trasę © djk71


PK 2 Drzewo
Ruszamy truchtem. Widzimy ludzi biegnących jakby od PK9, ale przecież on jest po drugiej stronie rzeki. Albo rzeka jest węższa niż myślałem, albo jej nie zauważyli :-). Punkt zaliczony bez problemu.

PK 7 Barierka
Punkt w pobliżu. Wbiegamy na wiadukt kolejowy i chwilę przed nami chłopak z trasy rowerowej przelatuje przez kierownicę. Wygląda źle, ale podnosi się. Mówi, że jest ok, jest z rodziną więc zaliczamy punkt i biegniemy dalej.

PK 9 Grube drzewo
Na mapie mamy zaznaczoną dwunastkę, ale ścieżka obok rzeki wygląda obiecująco więc zmieniamy plany. Dobiegamy w okolice punktu i nie możemy znaleźć drzewa. Nie tylko my. Igor spogląda na mapę i zwraca uwagę, że jesteśmy za głęboko w lasku. Cofamy się i jest.

PK 12 Białe drzewo pośród czarnych
Chwila zawahania, czy to ścieżka, czy droga do gospodarstwa, ale jednak droga. Po chwili jest i punkt i zagadka o małpkach. Robimy zdjęcie i zostawiamy ją sobie na późnej.

Pierwsza zagadka © djk71

PK 5 Rozłożyste drzewo
Tu też zmiana planów, bo najpierw miała być ósemka, ale piątka wydaje się być bardziej po drodze. Dobry pomysł Igora. Punkt znaleziony  bez problemu.

PK 8 Drzewo
Zmieniamy brzeg rzeki za wcześnie i chwila zagubienia, ale szybka korekta i jest kolejny punkt. Zaczyna mi być ciepło.

PK 6 Drzewo dziura pod rurociągiem
Kolejny punkt łatwy do znalezienia i kolejna zagadka.

Kolejna zagadka © djk71

PK Z1 Tablica edukacyjna
Teraz dobiegamy do tablicy przy jak dobrze pamiętam plaży miejskiej. Kolejne zadanie przed nami.

Biedronczeki są w kropeczki © djk71

Trochę ciekawostek © djk71

PK 3 Rurociąg, 10 m na zachód od pieska i ludzika lego
Chciałem się rozebrać, bo mi ciepło, ale po wejściu na wał czuję wiatr i kolejny powiew zimna. Zostaję w kurtce. Zastanawiamy się gdzie przekroczyć rzekę, jeden z kolegów, z którym mijamy się na trasie wybiera skręt w prawo, my w lewo. Potem okaże się, że wybraliśmy lepiej. Igorowi się tak dobrze biegnie w terenie, że mija widoczny z daleka punkt. Wraca, podbijamy punkt i czas na kolejny.

PK 11 Rozłożyste drzewo
Obiegnięcie stawu wygląda w praktyce gorzej niż na mapie, ale dajemy radę. Co więcej wybiegnięcie z punktu też nie jest łatwe.

PK 10 Drzewo nad rzeką
W końcu udaje się trafić na właściwą drogę. Za torami mamy skręcić w prawo, tylko torów nie ma. Ale jest rzeka więc skręcamy. Po chwili mamy punkt. Przedostatni.

PK 4 Ścięte drzewo
Chwila wątpliwości którą ścieżką. Ja proponuję tą z mapy, choć ludzie są gdzie indziej. Ale nie wiemy czy mają rację. Chyba mieli, ale my też, tylko przebiegliśmy trochę dłuższą drogę. Kolejna zagadka.

I ostatnia zagadka © djk71

Meta
Przed nami ostatni odcinek więc pora rozwiązać zagadki. Nie mamy z tym większych problemów, jedynie prędkość kotów musimy sprawdzić w necie, ale jest to dozwolone. Okazuje się, że nie dla wszystkich zadania były tak proste.
Dobiegamy i okazuje się, że jesteśmy w pierwszej dziesiątce. Potem dowiadujemy się, że rzeczywiście :-) Nawet na pierwszym jej miejscu.

Mamy pierwsze miejsce :-) © djk71

Jesteśmy na podium © djk71

Witamy się ze zmarzniętą Anetką, jemy kiełbaski i czekamy na dekorację.

Zaraz potem trzeba wracać do domu.
Udane zawody. Wielkie dzięki dla organizatorów oraz wszystkich naszych rywali. I oczywiście dla Anetki za doping i zdjęcia.



Powrót do Jaworzna

Czwartek, 2 maja 2019 · Komentarze(2)
Kiedy trzy miesiące temu ukończyliśmy zawody Silesia Race w Jaworznie wiedziałem, że jeszcze tu wrócę. Nie wiedziałem kiedy i jak, ale byłem tego pewien. Niemniej jednak nie spodziewałem się, że samochodem, ale tak wyszło. Nie było pomysłu co dziś zrobić z sobą, tym bardziej, że mimo iż pierwszy raz wstałem ok. 3:30 to finalnie wybraliśmy się z domu chyba już po dwunastej. Bywa.

Ruszyliśmy i od początku wiedziałem, że mam ochotę pojechać tam gdzie nie będzie ludzi, lub będzie ich mało. Czy tak miało być w Jaworznie mieliśmy się przekonać na miejscu. Dojechaliśmy, zaparkowaliśmy i ruszyliśmy na spacer. Już na pierwszym rozwidleniu ścieżek wybraliśmy tę mniej uczęszczaną, czyli... niewłaściwą :-) Zupełnie nam to nie przeszkadzało. Szliśmy sobie na azymut. W końcu i tak dotarliśmy tam gdzie chcieliśmy. A w sumie nigdzie nam się nie spieszyło.

Kolorowo tu :) © djk71

W oddali kolejny zbiornik © djk71

Selfie z małżonką © djk71

Pochodziliśmy po okolicy. Powspominałem sobie zawody i... poczułem zmęczenie.

Stromo tu © djk71

To nie najdłuższe schody w tej okolicy © djk71

Czułem je już jak wyjeżdżaliśmy. Chyba trochę przegiąłem na siłowni w ostatnich dniach, a miał to być tydzień odpoczynku. Do tego na spacerze doszło słońce i brak picia. Super profesjonalne przygotowanie przed Wingsem. Brawo.

Oczywiście plany na jutro również wpisują się idealnie w plan treningowy do zawodów. Po prostu idealny zawodnik ze mnie....  :-)

Po spacerze całkiem niezły obiadek i jeszcze rundka po centrum miasta.

Ktoś mi zasłania widok na Rynek © djk71

Która godzina? © djk71

Na koniec jeszcze kilka km w sklepie, ale tego już tu nie doliczałem ;-)

W sumie wszystko mnie boli, nie mam sił... nie wiem jak to będzie jutro...


Kto tym ludziom dał prawo jazdy?

Środa, 1 maja 2019 · Komentarze(4)
Dziś musiałem chyba odreagować, a przynajmniej odespać ostatnie tygodnie. Spałem chyba z 10,5h, a po śniadaniu udało się usnąć na kolejne dwie. W efekcie dzień lenia. Tym bardziej, że nikt się nie mógł zdecydować na żadne działanie w majowy weekend. Ja w sumie też zamiast wykorzystać wolne i pogodę i pobyć na dworze, postanowiłem pojechać na chwilę na siłownię.

Często jeżdżąc samochodem obserwuję zachowanie innych uczestników ruchu i jestem przerażony. Czasem się denerwuję i rzucam wiązanki (które najczęściej i tak tylko ja słyszę), czasem tylko kiwam z politowaniem głową. Co jakiś czas marzę o tym żeby pracować w drogówce... Może powinni znów utworzyć takie ORMO (drogowe)... Boże co ja piszę...

Ale zobaczcie sami. Krótka droga na siłownię...

1. Stoję na czerwonym, przede mną dwa samochody, za mną kilka następnych. Światła z sekundnikiem, więc wiadomo kiedy włączy się zielone. Kierowca przede mną rusza kilka sekund po tym, gdy już połowa aut mogła być za skrzyżowaniem. W efekcie kilku kierowców zostało do następnej zmiany świateł.

2. Przejście dla pieszych. Zatrzymuję się ustępując stojącym przy krawężniku ludziom. W ostatniej chwili udało im się uciec przed idiotą z przeciwka, który na pełnym gazie wjechał na przejście.

3. Przejazd rowerowy. Kierowcy o dziwo zwolnili i zatrzymali się, za to rowerzysta schodzi z roweru i przeprowadza go, choć w tym miejscu nie ma przejścia, a jest tylko przejazd. Niby drobiazg, ale tym razem kierowcy czekają dłużej niż by mogli.

4. Rondo, z dobrą widocznością. Pustka na drodze, ale gość przede mną musi się przed wjazdem na nie zatrzymać. Ktoś mi wytłumaczy po co?

5. Skręcam w prawo, koleś w beemce jadący z przeciwka skręca w jego lewo, czyli w tę samą drogę co ja. Ja jadę prawym pasem, on wjeżdża na lewy i... jest mocno zaskoczony, że ktoś się przed nim pojawia jadąc naprzeciw. Fakt, kiedyś ta droga była jednokierunkowa, ale od dość dawna (już chyba kilka lat) jest dwukierunkowa na odcinku pierwszych stu, a może dwustu metrów. Poza tym (a może przede wszystkim) są znaki.

6. Kawałek dalej dwa skrzyżowania z tzw. łamanym pierwszeństwem. Klient jedzie drogą z pierwszeństwem skręcającą w lewo. On też skręca w lewo. Dwa razy bez kierunkowskazów. Ciekawe jak zasygnalizowałby chęć jazdy prosto lub skrętu w prawo?

7. Na kolejnym skrzyżowaniu świetlnym musiałem klaksonem przeszkodzić koledze przed mną w pisaniu sms-a, czy też relacji na FB.

8. O przekroczeniach prędkości nie wspomnę...

A to była tylko krótka droga na siłownię...

Kiedyś wyśmiewałem się z oznakowania rowerówki (obecnie już zmienione) w Rokitnicy...

Więcej = lepiej? © djk71

Ale może faktycznie trzeba stawiać tyle znaków. Tylko, czy to by pomogło?