W końcu na rowerze, czyli F**k it

Czwartek, 22 marca 2018 · Komentarze(0)
Półtora tygodnia przerwy w treningach. Praca i inne okoliczności sprawiły, że w minionym okresie było zero aktywności. Czas wracać do żywych. Łatwo nie jest, ale udaje się wyjść pokręcić między pracą, a obiadem. Zimno. Bardzo zimno. Od początku do końca. I kto kładł tu asfalt? W Tadku wciąż opony szosowe i... to jest masakra. Szczególnie po ciemku. Rzekłbym... F**k it!
Jak w tytułach książek, które zamówiłem.

Nowe lektury © djk71


Wracam zmarznięty. Obiad prawie o... 21-ej. F**k.

Bieg Wiosenny

Niedziela, 11 marca 2018 · Komentarze(0)
Bieg Wiosenny z metą na Stadionie Śląskim. No grzech było nie pobiec. Co prawda już tam kiedyś finiszowałem, ale to zawsze jest przeżycie. Tym razem tylko 10 km, ale start w licznym gronie ;-)

Na starcie ponad 3,5 tysiąca osób, ale udaje się spotkać z wszystkimi (choć nie od razu).

Przed startem © djk71


Rozmowy, śmiechy i... nie zauważamy, że już pierwsi wystartowali. Na szczęście ludzi tyle, że spokojnie my również dopychamy się do startu. Pierwsze kilka km to podbieg i... tłumy. Ciężko się biegnie za, ciężko wyprzedza, ale co zrobić... Od początku biegnę z Anią i... biegnę szybciej niż założyłem.

Po jakiś 3,5 km kończy się podbieg choć... wcale tego nie czuję... mimo tego, że pokonujemy kolejne kilometry, wciąż tłoczno. Teraz krótki podbieg pod Żyrafę i jeszcze 3 km. Przed stadionem też będzie podbieg, pewnie  biegnąc samotnie bym już zwolnił, ale przy Ani głupio mi ;-)

W końcu tunel i bieżnia. Super. Mamy to ;) I całkiem ładny czas - 0:57:20. Oby tak dalej.

Znów finisz na Śląskim © djk71

Na mecie oczywiście seria zdjęć :-)

Jeszcze raz? © djk71
Mamy to! © djk71


Super dzień i super warunki do biegu (nie licząc tłumu).

Po pakiet startowy

Sobota, 10 marca 2018 · Komentarze(0)
Jutro Bieg Wiosenny z metą na Stadionie Śląskim. Jako, że wolę zawsze mieć wszystko przygotowane wcześniej więc jadę po pakiet startowy dziś. Udaje się umówić z kumplem z pracy. Miejmy nadzieję, że to pierwszy, ale nie ostatni raz ;)  W Bytomiu dołącza do nas jeszcze kolega Marka.

Z różnych powodów musiałem pojechać na szosowych oponach, a koledzy na góralach. W planach były Żabie Doły i... jedziemy tam. Teren i błotko, ale o dziwo daję radę :)

Docieramy spokojnie pod Stadion Śląski. Szybkie i sprawne odebranie pakietu i powrót.


Numer na jutro © djk71

Dziś nie ma czasu na więcej. Od Bytomia wracam już sam. Super temperatura, fajne towarzystwo, oby częściej.

Hiszpania - ostatni rower

Poniedziałek, 5 marca 2018 · Komentarze(0)
Dziś ostatni raz rower w trakcie naszego pobytu w Hiszpanii. Dopiero po obiedzie, bo wcześniej pada.

Dziś krótko, ale mocno. I tak zaczyna być od początku. Mimo, że po płaskim to jedziemy pod ostry wiatr. Chyba jeszcze ten wczorajszy. Daje nieźle w kość. Zastanawiamy się, czy będzie tak samo odczuwalny w górach. 

No to zaczynamy podjazd © djk71

Zaczyna się podjazd i jest wiatr. Momentami mocno odczuwalny, ale jednak nie przeszkadza tak jak na płaskim.

Nie dość, że w górę to jeszcze wieje © djk71

Zjeżdżałem już tędy i pamiętam, że widoki były piękne. 

Widoki sprawiają, że chce się jechać © djk71

I tak jest. 

Trochę już za nami © djk71

Momentami ostro do góry, ale chce się jechać.

A trochę przed © djk71

Pomagają widoki...

Znów asfalt © djk71

... i napisy na drodze...

A gdzie Kawecki? © djk71

U góry zimno. Przez kilka minut walczę z... wiatrówką... Nie jest łatwo ją założyć... W końcu się udaje i zaczyna się zjazd. 
Jedziemy jednak ostrożnie, raz, że wieje, dwa, że na drodze pojawiają się niespodzianki. Na jednej z nich rower mi nieco ujeżdża ale zachowuję równowagę.

Wyjazd dziś w sam raz na pożegnanie. Niezbyt daleko, ale intensywnie i z pięknymi widokami.

I znów morze © djk71

Sorry za zdjęcia z tych ostatnich dni. Strasznie monotematyczne... asfalt, niebo, góry, morze...

Hiszpania - brak słów na tytuł

Niedziela, 4 marca 2018 · Komentarze(2)
Chciałem zatytułować dzisiejszy wpis po łacinie, bo język ten pojawił się dziś kilkukrotnie w trakcie opisywania przez nas rzeczywistości. Niestety nie znam na tyle łaciny, a słownikowi Goggle'a do końca nie ufam. Trudno będzie po polsku i kulturalnie...

Dziś śpimy do oporu, trzeba odpocząć po wczorajszej setce i późniejszych emocjach około sportowych. Czekamy też, aż pokaże się słoneczko, choć to wychodzi zza chmur szybciej niż się chyba spodziewaliśmy.

Ruszamy po raz kolejny w stronę Torre del Mar, póki co nie czujemy zbyt dużego zmęczenia po wczorajszym. Ale też jak na razie jest po płaskim. Kawałek dalej zaczyna się podjazd. 

Piękna pogoda, można jechać © djk71

I od razu pierwsze niespodzianki. Tuż przed nami osuwa się ziemia.

Na szczęście nie spadło na nas © djk71

Całą drogę będziemy gdzieś kątem oka spoglądali na mijane skały...

Choć z drugiej strony wzrok leci w drugą stronę.

Jest pięknie © djk71

Widoki robią wrażenie. Co prawda zjeżdżaliśmy już tędy, ale wtedy człowiek musi bardziej skupiać się na trasie i zakrętach.

Znów w górę © djk71
Dogoniłem ekipę © djk71

Dziś można się rozglądać, robić zdjęcia...

Dziwne budowle przy drodze © djk71

W końcu, po ok. 20 km ciągłego podjazdu dojeżdżamy do Compety. W znajomej kafejce siadamy na kawę... i coś słodkiego. Zasłużyliśmy :) 

Zasłużona kawa i deser © djk71

U góry orientuję się, że zapomniałem wiatrówki. Słabo, mam na sobie tylko koszulkę z krótkim rękawem i rękawki, Na zjeździe może być chłodno.

Teraz przed nami zjazd z kolejnymi widokami. Fantastyczne, gdy wspinasz się na 600m n.p.m. i wciąż widzisz morze ;-)

Wciąż widać morze © djk71

Zjazd i... kolejny podjazd przed nami. Kiedy na liczniku w polu: Nachylenie pojawia się liczba 13, Piotr zaskakuje nas swoją znajomością języków obcych (szczególnie łaciny), wspomina też coś kilkukrotnie o marce osprzętu konkurującej z Shimano i zawraca... 

Super wyglądają te miasteczka © djk71
Można pstrykać i pstrykać © djk71

Może i dobrze, bo nachylenie jeszcze kilka razy będzie pokazywało 13, 15, a nawet 18...

A potem znów do góry © djk71

Kiedy w końcu wydaje mi się, że jesteśmy na górze czeka nas niespodzianka...

I co teraz? © djk71

Brak przejazdu...

Ale co to dla nas... co prawda koleś na MTB odpuścił, ale ja mam przełajówkę, a Damian szosę więc nie rezygnujemy...

Damy radę © djk71

Kawałek dalej brat musi odpocząć, a ja zamiast kurtki zakładam folię NRC. W końcu się na coś przydała.

Odpoczynek © djk71

Folia NRC się przydała dziś © djk71

Zaczyna się zjazd i... dopada nas ulewa... Niedobrze. Cienkie koła tego nie lubią, no dobra, ja tego nie lubię...

Na zjazdach też jest pięknie © djk71

Na szczęście po chwili przestaje, ale i tak trzeba uważać. Można za to się napawać widokami.

Mówiłem, że jest pięknie © djk71

Teraz ja co chwilę używam łaciny... mamy chyba zbyt ubogie słownictwo żeby wypowiedzieć co czuję widzą takie widoki. 


Brak słów © djk71

Chyba najpiękniejsza z wszystkich dotychczasowych tras. Super początek, potem wymagający podjazd, a na koniec super zjazd. I przez cały czas fantastyczne widoki. 

I zjazd przed nami © djk71

Chciałbym zrobić milion zdjęć, ale musiałbym prowadzić rower... dlatego sorry.... musicie przyjechać i sami to zobaczyć.


I jeszcze zdjęcie © djk71

Zjeżdżamy i teraz już tylko ostatnie dwadzieścia km do domu. Tylko.... tylko, że wieje jak diabli... Wczoraj ten odcinek pokonywaliśmy ze średnią 35+, dziś ledwo utrzymuję ok. 15 km.h. 

Strasznie mnie zmęczył ten odcinek. Mimo to kiedy orientuję się, że na liczniku jest PRAWIE 100km... postanawiam dokręcić do setki jakieś 1,5 km. Dawno tego nie robiłem, ale dziś chciałem... a kto mi zabroni.

Mógłbym tu mieszkać © djk71

Po dzisiejszym dniu przyszły mi do głowy dwa pomysły... nauczyć się hiszpańskiego (nie będzie łatwo, bo już parę razy zaczynałem) i namówić prezesa na otwarcie Etisoft Spain, a może Etisoft Andaluzja... :)  

Waty, czy zdjęcia na godzinę?

Sobota, 3 marca 2018 · Komentarze(3)
Wczoraj był dzień odpoczynku wymuszony pogodą. za to była okazja spotkać się ze znajomymi. Skoro nie ma okazji na Śląsku, to trzeba w Andaluzji. 

Dziś do południa ma nie padać, więc wstajemy rano, szybkie śniadanie i ruszamy.
Jedziemy w stronę Torre del Mar, szybko, jak dla mnie. Mijamy miasteczko i kawałek dalej czuję, że nie będzie łatwo. Ciężkie nogi. Informuję chłopaków, że chyba zaraz wrócę.

Słonecznie © djk71

Ale jedziemy, póki co jest ładna pogoda i widoki sprawiają, że dostaję dodatkowy zastrzyk energii.

Chce się jechać © djk71

Jadę jednak swoim tempem. Chłopaków już nie widzę, nie szkodzi, nie przeszkadza mi samotna jazda.

Kręte drogi © djk71


Miasteczko w górach © djk71

Momentami widać, że tu wczoraj też padało. 

Efekt deszczu © djk71


Może być niebezpiecznie na zjazdach.

Widać, że wiosna idzie :-)

Wiosna idzie © djk71

Spotykam ponownie chłopaków, też zdecydowali zmienić nieco trasę. Jedziemy więc chwilę razem. Zaraz jednak jest zjazd więc znów każdy w swoim tempie. Ja mam czas na robienie zdjęć.

Tu, nad jeziorem mieliśmy mieszkać © djk71

Też ładnie © djk71

W końcu widzę, że ten znak nie kłamie © djk71


W Torre del Mar stajemy na kawę. chłopaki dyskutują nad watami na godzinę, ja się na tym nie znam, więc dodaję tylko ile ja mogę zrobić.... zdjęć na godzinę :)

Wracamy do domu. Ostatnio te kilkanaście km nie byłem w stanie jechać 20 km/h, dziś jedziemy ponad 35 km/h.
Kiedy docieramy do domu zaczyna lać. Idealny timing, super trening.

Hiszpania - bieganie pod wiatr

Czwartek, 1 marca 2018 · Komentarze(0)
Dziś od rana leje. Momentami nawet grzmi. Kiedy w końcu przestaje, zastanawiamy się co robić: rower, czy bieganie, a może kąpiel w morzu... Ostatecznie wybieramy z bratem bieg. Wychodzimy z domu i łeb chce urwać. Decydujemy się biec na zachód, pod wiatr, będzie łatwiejszy powrót. 

Niestety po kilometrze pod wiatr dobiegamy do tunelu, który... został dziś zamknięty przez lokalną policję. Czyżby z powodu pogody?
Trudno, wracamy. Teraz biegnie się łatwiej. Jest ciepło, nawet zbyt ciepło.

Biegnie się super choć jeszcze chwilę temu przeszła mi przez głowę myśl żeby wrócić. Zbyt mocno zacząłem, szczególnie, że pod wiatr.

Teraz mógłbym biec bez końca... na szczęście rozum podpowiada, że powrót będzie pod wiatr, silny wiatr. 
Zawracam i to był właściwy wybór. Czeka mnie kilka km walki z wiatrem. Ciężko, ale jestem zadowolony. Warto było.

Dziś wiało nad morzem © djk71


Hiszpania - Przed deszczem

Środa, 28 lutego 2018 · Komentarze(2)
Wczoraj zamiast roweru było zwiedzanie oraz wieczorne bieganie, więc dziś znów rower. Tym bardziej, że zapowiadają od trzynastej deszcze...przez kilka kolejnych dni. Zaplanowane dwie trasy, próbujemy dłuższą. Ruszamy i po chwili zaczyna się podjazd. Już wiem, lekko dziś nie będzie. :)

Mimo to jadę, korekta siodełka po drodze i wspinamy się. Potem lekkie zjazdy i przed nami kolejny podjazd, którego prawie nie czuć. Nie wiem czemu tak jest, ale przyjemnie się jedzie...

Wąskie drogi, ale puste © djk71

Kolejny podjazd, zaczyna padać deszcz. Po chwili na rozjeździe decyduję się jechać dalej sam, niech Damian walczy z górkami, ja bym się dziś zajechał. Przestaje padać, ruszam swoim tempem, robiąc zdjęcia,ciesząc się dalej urlopem. 

Ot, kościółek przy drodze © djk71

Super zjazd, piękne widoki.

Jeszcze przed chwilą tam jechałem © djk71
Tak można mieszkać © djk71

Czas na lunch © djk71

Na dole jest mi mało, decyduję się jechać na zachód, w stronę Malagi.

Ruiny? © djk71

Ananas? © djk71

Wjeżdżam na chwilę do miasta, ale jak dla mnie za duży ruch i za dużo ludzi.

Ładny kościół © djk71

Pałac Kultury? © djk7

Decyduję się wracać.

W porcie © djk71

Niestety wymyśliłem sobie drogę wzdłuż morza i to nie był dobry wybór. 

Wyspa © djk71

Na przemian albo deptaki pełne ludzi, albo szutrówka, Jedynie przez chwilę fajna rowerówka.

Jakoś docieram do domu. Jeszcze kółko po miasteczku i kilka fotek.

Nasze miasteczko © djk71
Dziwne te drzewa © djk71
Obok domu © djk71
Nie wiem o co chodzi, ale intrygujące © djk71


Chwilę po powrocie zaczyna padać. i tak teraz ma być :(

Wieczorne bieganie

Wtorek, 27 lutego 2018 · Komentarze(0)
Dziś trochę kilometrów w nogach już mam, poranne zwiedzanie Drogi Króla dało trochę popalić. Nie biegałem jednak już dawno i po drzemce decyduję się wyjść choć na chwilę. 

Drogą wzdłuż morza biegnie się wspaniale. Na wschód, powrót jest pod porywisty wiatr wiejący od morza i jest trudniej... ale potrzebowałem tego. 

Wieczorem, przy plaży © djk71