Zawsze się śmiałem jak ludzie mówili, że ich coś boli na zmianę pogody... Dziś zaczęła mnie boleć łydka. Na dworze wzrosła temperatura i przyszedł deszcz. Czyżby to wspomnienie naderwanych mięśni łydki? Może być... Tylko czemu teraz? A może zamiast się dziwić i narzekać trzeba się po prostu przyzwyczaić... I biegać! I jeździć!
Wieczorem wizyta na basenie. Zmęczony jakiś. Do tego na początku sporo ludzi więc podwójnie męcząco. Ale działałem. Przy wyjściu mijam się z grupką znajomych :-) Tylko czemu dopiero przy wyjściu?
Po wczorajszej próbie biegania jest całkiem nieźle, poza tym, że padłem wieczorem ze zmęczenia. Zastanawiałem się czy rano będzie mi się chciało wstać na basen, ale chciało się ;-) Trochę zmęczony w wodzie, ale mimo to fajnie było.
Dziś pierwszy raz po... miesiącu do biura... Już zapomniałem jak to jest... Najpierw jednak basen... Wstałem później niż planowałem więc i pobyt na pływalni krótszy.
Trzeba też wrócić do biegania i roweru... Zastanawiałem się, czy da się połączyć rower i pływanie... Da się :-)
Łatwo nie było, ale pobudka po piątej. O szóstej na basenie. Kilka osób już w kolejce do kasy. Szybka szatnia i do wody. Dziś nie ma czasu na odpoczynki, bo za chwilę ruszam na delegację. Niby krótko i niezbyt dużo, ale wychodzę zmęczony. Zastanawiam się jak dziś droga podziała na moje plecy. I czy będę po powrocie w stanie wrócić do biegania... Oby...
Kolejny poranek na basenie... Właściwie to mógłbym tam zamieszkać... Plecy nie bolą.. Na grzbiecie można pływać bez końca (nie trzeba myśleć o oddychaniu), a co jakiś czas nawet udaje się w kraulu oddychać... Po prostu idealnie... Niestety potem trzeba się już normalnie ruszać... Jutro przede mną ponad 1000km w aucie... zobaczymy, czy zakończę podróż w hotelu, czy w szpitalu...
Niestety znów będzie kilka dni przerwy w ruchu... Szkoda... bo czas leci, a starty w imprezach coraz bliżej...
Łatwo nie jest. Miałem w planach wziąć w przyszłym tygodniu na delegację ciuchy do biegania żeby zacząć odrabiać zaległości po trzech tygodniach leżenia. Dziś wybrałem się po raz drugi na basen i niestety już samo wejście do auta jest wciąż problemem.... Nie podoba mi się to... Nie widzę szans na szybkie bieganie :-(
Za to w wodzie spoko... może powinienem tam siedzieć non stop. Pod tym względem lekarka miała rację... pływanie służy...
Równo trzy tygodnie w łóżku, w domu... Zero ruchu, zero treningu... I było to czuć dziś na basenie... A szczególnie potem w domu.
Jeśli trzy tygodnie temu było zero kondycji, to teraz jest jak w piosence Lady Pank... :-(
Na szczęście lekarka powiedziała, że pływać mogę, a nawet powinienem, a co do biegania i roweru też nie widzi przeciwwskazań, chyba, że sam będę czuł dyskomfort. Stwierdziła też, że pewnie inny lekarz zabroniłby mi sportu (poza szachami), ale Ona jest z tej drugiej opcji... Sport ma być! I tego się będę trzymał :-)
Niestety kolejny tydzień też nie zapowiada się zbyt sportowo (delegacja), ale trzeba być optymistą... I tak nic nie poradzę...
Ależ ferie są piękne. Dzieciaki wyjechały i na basenie jest pusto. W pewnym momencie pływałem zupełnie sam, nie licząc oczywiście kilku osób, które grzały się lub pluskały w bąbelkach.
Chyba skupię się tylko na pływaniu na plecach... coraz bardziej mi się to podoba :-) Żartuję oczywiście :) W końcu trzeba będzie się odwrócić :-)
Ależ mi się nie chciało rano wstać. W końcu jednak zwlokłem się i ruszyłem na basen. Jak to w ferie o tej porze w wodzie pusta, klika osób. Ratownicy się nudzą, choć mam wrażenie, że mają tam niezłą lożę szyderców :-)
Dziś po raz kolejny trafiam dłonią w ściankę basenu. Tym razem tylko zdarty naskórek i nie krwawi tak mocno jak ostatnio. Mogłoby się wydawać, że jazda rowerem daje więcej okazji do kontuzji, a tu jest odwrotnie: palce, głowa... masakra...
Kolejna poranna walka z sobą. Wstawać, czy nie wstawać. W końcu poszedłem na kompromis, wstałem pół godziny później :) Mimo to udało się wpaść na basen. Fajnie, bo pusto. Dziwnie, bo nie potrafiłem płynąć prosto, co któryś raz zahaczałem o linki rozdzielające tory. Czyżby to efekt wczorajszego hamowania głową na ściance basenu (zamyśliłem się) ;)