Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:21585.71 km (w terenie 5808.48 km; 26.91%)
Czas w ruchu:1576:37
Średnia prędkość:14.75 km/h
Maksymalna prędkość:175.00 km/h
Suma podjazdów:51821 m
Maks. tętno maksymalne:210 (115 %)
Maks. tętno średnie:186 (98 %)
Suma kalorii:418539 kcal
Liczba aktywności:1409
Średnio na aktywność:17.68 km i 1h 07m
Więcej statystyk

Półmaraton Dorotki z Plusem. Dużym plusem i w upale.

Sobota, 11 czerwca 2022 · Komentarze(0)

Półmaraton Dorotki z plusem. Nie wiedziałem tylko, że plus oznacza dziesięć km więcej (łącznie 31,5 km), prawie 800 m w górę i do tego jeszcze mocno na plusie w powietrzu. Zero chmurek, pełna lampa, a Ci którzy mnie znają wiedzą jaki mam stosunek do słońca ? No dobra, oprócz tego słońca to wiedziałem na co się piszę, bo czytam regulaminy. Ale w połączeniu ze słońcem zabiło mnie. Pięć godzin, w tym 1/3 trasy głową, a nie nogami. Dostałem nieźle w kość. Gdyby nie to, że Anetka czekała na mecie to nie wiem czy bym nie zrezygnował w trakcie.

Tradycyjnie na ściance © djk71

Ale po kolei.

Nie wiem kto, czy co sprawiło, że zapisałem się na Biegi w Rogoźniku. Pewnie duży wpływ miało to, że to nie asfalt, tylko biegi w terenie. Do tego duży wybór dystansów i jeszcze w pobliżu. I wpisowe - 50 zł. Więc po prostu musiałem. 11 km to za krótko. Maraton 7 Jezior to już sporo, o ultramaratonie (100+) nie wspomnę. Pozostał więc naturalny wybór - półmaraton. W nazwie jest plus. Sprawdziłem i wyszło, że duży plus, dystans to ok. 30 km. Może być. I przewyższenia ok. 900m. Jakoś nie do końca w to uwierzyłem - gdzie? tutaj? Niemożliwe. No, możliwe, ale jakoś do mnie nie do końca dotarło. Z drugiej strony nawet jeśli to i tak nie przerażało, przecież miałem już być w gazie :-) Tak się zanosiło w styczniu, ale życie zweryfikowało plany i jestem tu gdzie jestem :-(

Kiedy wychodzimy z żoną z domu ewidentnie nie jestem w nastroju do startu. Na niebie zero chmurek, a ja nie cierpię słońca. Świadomość trasy, braku kondycji i upału nie nastraja mnie zbyt optymistycznie. Meldujemy się w amfiteatrze w Rogoźniku i... w cieniu czekamy na start.

I co ja robię tu? © djk71
W końcu ruszamy.

Ruszamy © djk71

Od początku biegnę spokojnie, celem jest tylko dobiec do mety. od początku teren. Na szczęście nie jest tak mokro jak zapowiadali organizatorzy. Może mogłem wybrać inne buty na start, teraz już nic z tym nie zrobię.

Trochę w cieniu, więcej w słońcu. 

Ładnie © djk71

Trasa dobrze oznaczona, choć organizator wspominał, że jakiś delikatnie mówić dowcipniś poprzewiązywał szarfy, którymi m.in. jest oznaczona trasa. 
Nie brakuje podbiegów. W zamian dostajemy piękne widoki na okolice. 

Widoki z trasy © djk71

Jesteśmy w okolicach Góry Siewierskiej. Jest strasznie gorąco. To będzie ciężki dzień. 

Kolejny podbieg... © djk71

Na górze jeszcze wymuszony uśmiech, bo się jakieś laski z aparatami ustawiły :-) 
Chwila oddechu. 

Znów widoczek z góry © djk71

Jeszcze biegnę w towarzystwie. Mocno rozciągniętym, ale wciąż są tacy co podobnie jak ja ledwo powłóczą  nogami :-) 
Mimo, że na trasie jest kilka miejsc gdzie można zaliczyć glebę to ja mało nie wywalam się obok (chyba) magazynów Lidla, na asfalcie. Na szczęście udaje się utrzymać pion. 

Przede mną ostatni duży podbieg - tytułowa Dorotka.

Przed nami Dorotka © djk71

Nigdy tu nie byłem, choć tyle razy o niej rozmawialiśmy, tyle razy przejeżdżałem obok. Gdyby nie zmęczenie to pewnie zachwycałbym się widokami. 

Już prawie u góy © djk71

A tak ledwo docieram na szczyt. 

Kościółek na Górze św. Doroty © djk71

Mijam kościółek i dostaję wiadro (a może butelkę) wody na głowę. O jak dobrze :-) 
Cola, arbuz i.... nie pomidorowej nie tknę, choć pewnie byłaby pyszna. 

Biegnę dalej. Kilka trudniejszych zbiegów, na szczęście bardzo krótkich. Zegarek podpowiada, że na mecie będę na styk z limitem czasu. 
Będę o ile będę biegł w takim samym tempie. Niestety coraz częściej przechodzę do marszu. Ledwo żyję.

Jeszcze kawałek trasy © djk71

Jest ciężko. Bardzo. Kiedy zegarek mówi, że skończę kilka minut po limicie - nie pomaga. Przeliczam w głowie pozostały czas, pozostały dystans i rzeczywiście spóźnię się  jakieś 3-5 minut. Biegnę ale wiem, że nie jestem już w stanie tego nadrobić. 

Resztką sił wbiegam na metę © djk71

Wbiegam z czasem 05:04:26. Na szczęście jestem klasyfikowany. 
Dostaję medal i idę coś zjeść. Okazuje się, że nawet na to nie mam siły. 

Jest i medal © djk71

Masakrycznie zmęczony. Ale zadowolony, że pobiegłem. Brak treningów i słońce mnie zabiły. 

Zmęczony na mecie © djk71


Ale chyba tu jeszcze wrócę :-) 


Wciąż bez sił z tulipanowcami w tle

Niedziela, 5 czerwca 2022 · Komentarze(0)
Ciężki weekend. W efekcie mało ruchu. Dziś dopiero po obiedzie decyduję się wyjść. Ciepło. 
I od początku czuję zmęczenie. Biegnie mi się ciężko. 

Zastanawiam się co to za oznaczenia na drzewach.

A to co? © djk71

Po trzech, czterech kilometrach mam ochotę zawrócić. Nie wiem jak pobiegnę na zawodach za tydzień. Zmuszam się do dalszego biegu. 
Postanawiam sprawdzić, czy kwitną już tulipanowce. 

Tulipanowce kwitną © djk71

Kwitną. 

Kwiaty tulipanowców © djk71

W sumie przebiegam 11 km, niezbyt dużo, bardzo wolno, ale coś przebiegnięte. 

Noch einmal vor dem Frühstück

Środa, 1 czerwca 2022 · Komentarze(0)
Kiedy wczoraj wyszedłem przed śniadaniem z hotelu było ok. 7 stopni. Chłodno zważywszy, że wziąłem tylko krótkie ubrania do biegania. 
Dziś jest kilka stopni więcej i od razu lepiej. Postanawiam pobiec w przeciwną stronę. 
Przebiegam nad drogą i torami i ląduję w innym mieście - Böblingen :-) 

Nad drogą o poranku © djk71

W Böblingen © djk71

To już nie jest tak malownicze jak wczorajsze, ale też jest kilka ciekawych miejsc. 
Podbiegam pod kościół.

Kościół © djk71

Ciekawe © djk71

I spoglądam na... chyba ryneczek. 

Rynek w Böblingen? © djk71

Rzut oka na oryginale dzieła sztuki. 

Sztuka? © djk71

I biegnę dalej. 

A co to? © djk71

Poranne rozterki. 

Skoczyć, czy nie skoczyć? © djk71

Miasteczko niepozorne, ale są miejsca zmuszające do myślenia. 

Kosmici? © djk71

Jeszcze nie zdążyłem przemyśleć tego widoku, a tu kolejna rozkmina... 

I co tu wybrać? © djk71

Może bieg slalomem pomoże to przemyśleć?

A może slalomem? © djk71

Wbrew pozorom może tu być ciekawie :-) 
Niestety czas wracać na śniadanie. Niespodziewanie sporo podbiegów na trasie. 
Może jednak warto zawrócić?

Oryginalnie © djk71







Schön, aber etwas kühl

Wtorek, 31 maja 2022 · Komentarze(0)
Pewnie już pisałem niejeden raz, że czasem ludzie myślą, że jadąc na delegację człowiek ma mnóstwo czasu na zwiedzanie. Najczęściej jednak widzi autostradę, hotel i ew. fabrykę klienta. W moim przypadku jedyna okazja żeby coś zobaczyć to... wstać wcześnie rano i iść pobiegać mając nadzieję, że natrafi się na coś interesującego. 
Tym razem po raz kolejnym jestem w okolicach Stuttgartu jednak na tyle daleko od centrum, że nawet się nie łudzę, że tam zajrzę. 

Sindelfingen - miasto, o którym wcześniej nawet nie słyszałem, wieczorem przed snem szybki rzut oka w Google i wyznaczam sobie trasę tak aby udało się zobaczyć coś interesującego. 

Najpierw dziwna wieża (ciśnień?) 

Wieża ciśnień? © djk71

Potem rzut oka na miasto z góry. 

Sindelfingen z góry © djk71

Malunki na ścianach sugerują, że jest tu i stara część. 

Tam muszę pobiec © djk71

Biegnę przez parki. 

W parku © djk71

Po drodze interesujące tory. Chyba kolejki dla dzieci, bo dość wąskie, niestety ze względu na wczesną porę wagoniki chyba pochowane. 

Ciekawe tory © djk71

W końcu trafiam na budynki w klimacie jaki lubię :-) 

Taki klimat lubię © djk71

Kościółek

Kościół © djk71

Przed kościołem © djk71

Stary ratusz

Stary Ratusz © djk71
Chwilę krążę po miasteczku.

Lubię ten klimat © djk71

Gdyby nie te kosze na śmieci © djk71

Chce się oglądać © djk71

Dobrze, że nie mam rozpisane treningu tylko po prostu chcę pobiegać i pozwiedzać. 

Trochę sztuki © djk71

Pięknie © djk71

I coś w stylu ryneczku. 

Miejsce na kawę, piwo... idealne © djk71

Niestety pora wracać na śniadanie i do pracy. 

Potruchtane solo w górach: Wapienica - Szyndzielnia - Klimczok - Blatnia - Wapienica

Niedziela, 15 maja 2022 · Komentarze(0)
Miał być spacer w górach z żoną, było zaproszenie na żelazny szlak rowerem ze znajomymi, a ostatecznie wyszło bieganie solo w górach. 
Wieczorem szybki wybór trasy. Beskidy.

Beskid © djk71


Wczesna pobudka i jadę do Bielska Wapienicy. Parkuję i... idę spać. Czuję zmęczenie. Chwila drzemki, wstaję, pakuję nową kamizelkę biegową. Zobaczymy jak się dogadamy ze sobą :-) Biorę dwa softlaski, za to zostawiam bukłak. Chwila wahania, czy wziąć kije, ale ostatecznie zostają w aucie. 

Ruszam. Ciepło. Zupełnie na krótko, nawet rękawków nie zakładam. Póki co pusto, pojedynczy biegacze, kilku rowerzystów i kilka par pieszo. 

Tak chce się biec © djk71

Biegnę powoli, spokojnie. To nie z góry przemyślana strategia. To po prostu moje obecne możliwości :-) 
Dobiegam do dolnej stacji kolejki na Szyndzielnię. Na dole pomnik starej kolejki. 

Stary wagonik kolejki © djk71

Mijam stację i wgrany ślad taki trochę niejednoznaczny, a może to mi już pot zalewa oczy. W efekcie po chwili ląduję poza kursem. Oczywiście mógłbym wrócić, ale prawdziwy facet nie wraca tą samą drogą więc przedzieram się na azymut do zgubionej drogi. Łatwo nie było, ale jakoś się udało.

Podbieg zacny daje w kość. Chwila przerwy przy schronisku na Szyndzielni. 

Szyndzielnia © djk71

Widok z Szyndzielni © djk71

Wciągam galaretkę i ruszam dalej. 

Biegnę dalej © djk71

Dobiegam/dochodzę na siodło pod Klimczokiem. Chwila zawahania co dalej i ruszam pod schronisko, a nawet dalej kawałek za budynek GOPR. 

Beskidy © djk71

Dalej, czy wracać? © djk71

Po chwili zbieg i... podbieg/podejście na Klimczok.

Będzie trzeba się wspinać © djk71

Po drodze chwila przerwy :)

Wstęp wzbroniony © djk71

Kto gdzie był? © djk71

Można usiąść (chyba)

Ciekawie © djk71

Czyś z Warszawy.... © djk71

Widok z góry. 

Widok z góry © djk71

Można poczuć się przez chwilę jak król.

Tron © djk71
Dużo prawd życiowych na Klimczoku można wyczytać :-) 

Worki pod oczami © djk71

Dla samotnych panienek © djk71

Hemoroidy © djk71

Stara pierdoła © djk71

Starość © djk71

Ruchanie © djk71

Teraz już powinno być łatwiej. Przede mną Błatnia. Przede mną to tak optymistycznie powiedziane - pięć kilometrów przede mną :-) 

Biegnę dalej © djk71

Jest pięknie © djk71

Chwilę przed szczytem muszę usiąść i odpocząć - łydki palą.

Jest pięknie © djk71

Nie szkodzi, jest okazja podziwiać widoki. 

Odpoczynek z widokiem na góry © djk71

Mijam wierzchołek i już tylko zbieg.

Błatnia © djk71

I znów słowo tylko nie oddaje tego co przede mną. 
Ostry zbieg z kamieniami. Może nawet nie taki ostry, ale dla mnie dziś już bardzo ciężki. 

Gdzieś po drodze © djk71

Męczy mnie mocno, już co chwilę spoglądam na zegarek ile zostało do końca. 

Zbieg © djk71

W końcu jestem na dole. Rzut oka na zbiornik wodny.

Zbiornik Wielka Łąka © djk71

I biegnę do auta. 

Kamizelka sprawdziła się idealnie. Za to czuję zmęczone nogi, stopy... Nie wiem, czy coś mnie otarło, czy coś innego, mam nadzieję że to jednorazowe. 

Zmęczony, ale zadowolony. :-) Było pięknie. Tylko ta kondycja ;_) 




Wciąż zmęczony po duathlonie

Środa, 11 maja 2022 · Komentarze(0)
Chyba się starzeję. Kiedyś słuchając rozmów o regeneracji po zawodach zastanawiałem się o czym ludzie mówią. 
Zasadniczo zwykle następnego dnia byłem gotów do kolejnych aktywności. 

Tym razem jest inaczej. Trzeci dzień po weekendzie, a ja wciąż czuję się zmęczony. Czyli nadeszła starość? A może po prostu zawsze się obijałem, a tym razem dałem z siebie więcej?
W końcu po sobotnim duathlonie zegarek zasugerował 4 dni odpoczynku. A ja mu na to odpowiedziałem: To się jutro zdziwisz! I pobiegłem w Poznaniu

Tak to musi być ta druga opcja :-)

BTW: dziś trafiło do mnie zdjęcie z soboty - Ci którzy czytali relację to pamiętają być może miejscówkę gdzie Adam chciał zrobić zdjęcie i przeszkodził mu inny fotograf. 
To było chyba tu :-) 

Duathlon w Czempiniu - zdjęcie by Maratomania

Krótkie rozbieganie po weekendzie

Wtorek, 10 maja 2022 · Komentarze(0)
Krótkie wieczorne rozbieganie po weekendowym szaleństwie.

Dziś w koszulce z Wingsa (ale bez medalu ;) ).

Pamiątka z Wingsa © djk71

A w domu jeszcze jedna, choć chyba nie do biegania.

Pamiątki z duathlonu © djk71