Wpisy archiwalne w kategorii

Z kamerą wśród...

Dystans całkowity:45694.95 km (w terenie 13501.58 km; 29.55%)
Czas w ruchu:3182:13
Średnia prędkość:14.67 km/h
Maksymalna prędkość:92.52 km/h
Suma podjazdów:108980 m
Maks. tętno maksymalne:210 (144 %)
Maks. tętno średnie:193 (100 %)
Suma kalorii:559155 kcal
Liczba aktywności:1503
Średnio na aktywność:31.69 km i 2h 07m
Więcej statystyk

Jasno, ciepło i w lesie

Wtorek, 28 marca 2017 · Komentarze(7)
Jak to miło wrócić z pracy i nie dość, że jest ciepło to jeszcze do tego jasno. Przebieram się i do lasu. Niestety wszystkie drogi i przy lesie i w lesie strasznie rozjeżdżone ciężkim sprzętem (czyżby coś wycinali?). Miejscami biegnie się fatalnie. Do tego kilka pagórków i weekendowe zmęczenie, które mimo dnia odpoczynku jeszcze nie minęło.

Niezbyt szybko, ale spoko. Kolejny trening zaliczony z uśmiechem na ustach. Wciąż widzę cel. I wciąż widzę, że jest realny.
Brak mi tylko przy tym wszystkim czasu na rower, ale może skończą się delegacje to jakoś się znów uda pokręcić.

W sumie to szkoda, że się skończą, bo do Holandii wróciłbym na dłużej... Lub chociaż tutaj...

Katedra w Limburgu © djk71
Kamieniczki © djk71

Firmowo na Ankę

Niedziela, 26 marca 2017 · Komentarze(14)
Uczestnicy
Niedzielny poranek, odpocząłem nieco po wczorajszym biegu, a tu przede mną (i kilkunastoma innymi osobami) kolejne wyzwanie. W czerwcu planujemy długi wyjazd firmowy, więc czas najwyższy wziąć się za treningi. Na początek Góra św. Anny. Poranny mróz nie zachęca do wyjścia z domu, ale co zrobić jak już się umówiliśmy.

Kiedy dojeżdżam do firmy czeka tam już kilka osób, po chwili dojeżdżają kolejne. Kolejne kilka dołączy po drodze. W sumie pojedzie 17 osób. Na starcie temperatura poniżej 3 stopni.

Ruszamy głównymi ulicami, nie lubię tego, ale w niedzielny poranek nie jest najgorzej. W Bojszowie pałeczkę przewodnika przejmuje Tomek B. więc my z Darkiem mamy wolne :-) No prawie... :-) Ja staram się zamykać grupę, Amiga jedzie z przodu grupy.

Tomek postanawia pokazać nam ruiny obozu koncentracyjnego w Blachowni. Jestem tu po raz pierwszy. Jak zawsze takie miejsca skłaniają do chwili refleksji...

Na terenie obozu © djk71


Wjeżdżamy na teren obozu © djk71
Krematorium © djk71

Po chwili ruszamy dalej. Jedzie się sympatycznie tyle, że wiatr dość mocno daje w kość.

Na szczęście cała ekipa bez problemów podjeżdża na Annaberg.

Postanawiamy coś zjeść. Myślałem, że usiądziemy na dworze, ale ekipa spina rowery i wchodzimy do środka restauracji. I to było chyba nasze szczęście bo spędzamy tam chyba z dwie godziny. Smacznie, ale okropnie długo. Mieliśmy jeszcze chęć na kawę, ale jak wyobraziliśmy sobie kolejne godziny oczekiwania to odpuściliśmy. 

Wjechać było prosto, ale spiąć rowery © djk71

Pamiątkowe zdjęcie i pora wracać... Po raz pierwszy chyba nie zaliczam ani klasztoru, ani pomnika, ani amfiteatru. Wizyta w restauracji zajęła zbyt dużo czasu.

Daliśmy radę © djk71

Na zjeździe Kasia gwałtownie hamuje. Myślałem, że jakaś awaria. Co się stało? - wołam. Nie włączyłam Endo! :) No tak, to po co jechać :-)

Powrót do domu najkrótszą drogą, bo zrobiło się późno, a do tego wszyscy zaczynamy chyba czuć zmęczenie. I to dobrze, bo znaczy to tylko, że trzeba się wziąć do roboty i zacząć trenować na poważnie. Do wyjazdu tylko 2 miesiące.

Po drodze krótka przerwa na niewielkim i zniszczonym cmentarzu żydowskim.

Na cmentarzu © djk71
Na cmentarzu © djk71

Chwila oddechu i jedziemy dalej.

Tak będę siedziała © djk71

Wszystkim Wam zrobię zdjęcie © djk71

Nieco dalej zrywam szprychę. Koło krzywe, ale może jakoś dojadę do domu.

Zerwana szprycha © djk71


Im bliżej Gliwic, tym grupa mniej liczna. Ludzie powoli odbijają w stronę domów. Pod firmę dojeżdżamy w czwórkę.
O ile dotąd czułem tylko cztery litery, to ostatnie kilkanaście km sprawia, że pod domem czuję wszystko.

Tak to jest jak się nie jeździ. To najdłuższy wyjazd od... 1 czerwca ubiegłego roku i objazdu jeziora Garda. Wstyd, hańba i wstyd jak śpiewa Kult.

Dzięki wszystkim za świetne towarzystwo, humory dopisywały, a to najważniejsze i... do następnego wyjazdu. Jakieś propozycje trasy?


GPPB, czyli dałem się sprowokować :-(

Sobota, 25 marca 2017 · Komentarze(2)
Wczoraj planowa przerwa, dziś miał być trening. W planach był również start w rowerowym KoRNO, ale nocny powrót z tygodniowej delegacji sprawił, że nie było na to szans. W planach był jeszcze debiut na Gliwickiej Parkowej Prowokacji Biegowej, ale wobec małej ciężkiego tygodnia, kilku tysięcy km za kółkiem i dzisiejszej ilości snu miałem zamiar odpuścić. Ostatecznie jednak zdecydowałem pojechać choć na jedno kółko.

W GPPB można wybrać w trakcie biegu (lub NW) ile pętli się pokonuje. Jedna ma długość 1/10 maratonu, czyli 4219,5m.

W drodze na start spotykam Karolinę, później Marcina, Anię i Magdę z synem. Na mecie spotykam jeszcze Ewę. Miło :-)

Nie do końca wiem jak się ubrać i jak się finalnie okaże ubieram się mocno za ciepło. Wcześniej jednak odebranie numeru startowego, rozgrzewka i start. I pierwszy i chyba największy błąd. Zamiast od początku biec swoje i bez problemu przebiec dwa, a może nawet trzy kółka ja... podpalam się i lecę jak wariat za innymi... Puls oczywiście po minucie skacze na 180+. Efekt łatwy do przewidzenia. Szybko zaczynam tracić siły, kolejne kilometry coraz wolniejsze, nogi coraz cięższe. Odpuszczam. Mokry i zmęczony kończę na jednym okrążeniu. Niepotrzebnie na pierwszym okrążeniu dałem się sprowokować. Ale mimo wszystko cieszę się, że pobiegłem. Miło było spotkać znajomych, dobrze było dostać nauczkę, że trzeba robić swoje, a nie patrzeć na innych... a teraz trzeba odpocząć przed jutrem :-)

Open: 37/145 M: 21/69 M4: 7/20

I skończyć wcinać takie rzeczy jak ostatnio :-) Choć to było kultowe :-)

Lodowe spagetti © djk71



Zakochany

Czwartek, 23 marca 2017 · Komentarze(10)
Dziś miała być przerwa, ale po wczorajszej kolacji nie było wyjścia - trzeba się ruszyć. I znów miało być krócej, ale nie wyszło. Tu można biegać bez końca. Nie tylko dlatego, że płasko, ale po prostu urzeka mnie klimat tych miejsc, uliczek, parków... Aż żałuję, że nie miałem w trakcie biegania aparatu. Żałuję też, że brakło czasu na zwiedzanie, ale do tego już przywykłem na wyjazdach służbowych :(

I gdzie tu iść © djk71


Ale zakochałem się w tym mieście, choć pewnie takich miast jest tu dziesiątki, albo setki... Ale jest pięknie. Tu mógłbym się przeprowadzić :-)

Pięknie tu wszędzie © djk71


W drodze na szkolenie kolejna niespodzianka :-) Nie wystarczy, że most jest :-) Musi jeszcze być opuszczony :)

Most jest, ale jechać się nie da © djk71


A training before the training

Środa, 22 marca 2017 · Komentarze(9)
Dziś w planie nie było biegania, ale klimat tu taki, że aż się chce. Postanowiłem zrobić krótką przebieżkę przed szkoleniem. Max 4-5km. Plany mają jednak to do siebie, że życie je weryfikuje. W moim przypadku zweryfikował je most, a właściwie jego brak (remont). Brak mostu w Holandii oznacza dodatkowe kilka kilometrów o ile człowiek dobrze i szybko znajdzie następny most. :-)

Zasadniczo nawet mnie to bardzo nie zmartwiło poza tym, że zostało mało czasu na śniadanie i dojazd na szkolenie. Na szczęście udało się zdążyć. No dobra... zabrakło rozciągania, zobaczymy jaki będzie tego efekt jutro...

A teraz czas znów się czegoś nauczyć...

No to bawimy się w testowanie © djk71

Znów po płaskim :-)

Wtorek, 21 marca 2017 · Komentarze(0)
Kolejne bieganie po płaskim, choć dziś więcej metrów w górę, bo nad kanałami były wiadukty ;)
Wczorajsza pogoda nie zapowiadała nic dobrego, ale rano już nie padało, na termometrze 7C więc jest ok. Tylko znów labirynt między kanałami. Pomny doświadczeń już nie próbowałem wbiegać w ślepe uliczki. Rankiem jeszcze mało rowerów więc zupełnie spokojne biegnie, co nie znaczy, że się nie zgrzałem. Jutro w planie wolne, ale aż kusi żeby znów rano wcześniej wstać. Zobaczymy :-)

Z hotelowego okna © djk71

"Nie mam oka, nie stało się nic wielkiego"

Niedziela, 19 marca 2017 · Komentarze(8)
Kolejne szybkie (czy raczej krótkie) bieganie o poranku. Wieczorem zrobiona mała korekta muzyki w odtwarzaczu i to czuć, choć nad kadencją (i rytmem piosenek) trzeba jeszcze popracować... Chłodno, ale przyjemnie.

Brak mi w tym wszystkim jeszcze pływania i roweru, ale mam nadzieję, że to będzie już ostatni tak szalony tydzień, a potem będzie więcej czasu. Zawsze mam taką nadzieję, a potem życie koryguje plany. ;)

A propos planów, to trafiłem wczoraj na fantastyczny wywiad z Karolem Bieleckim - rozmowa nie tylko dla sportowców i fanów sportu - tekst dla każdego komu się wydaje, że właśnie ma problem - "Nie mam oka, nie stało się nic wielkiego". Wywiad długi, ale wart przeczytania.

W domku rolowanie...

Po treningu © djk71

Ale kanał :)

Wtorek, 14 marca 2017 · Komentarze(5)
Delegacja. I problem, uda się zmieścić buty do biegania między koszulami, czy nie? Niestety limity bagażu w samolotach to czasem porażka. Dobra, sweter, krawaty i inne rzeczy zostają w domu... przecież oprócz butów muszą się zmieścić ciuchy do biegania i inne akcesoria :-)

Wieczorem padnięty próbuję rzucić okiem na mapę. W sumie niedaleko jest do Morza Północnego, ale... zbyt daleko jak na plan treningowy. Może jednak warto spróbować... Nie udaje mi się jednak zaplanować i wgrać trasy. Zmęczony zasypiam. Rano budzę się i... jest ciemno... Słońce tu wstaje nieco później... Biegać po ciemku w nieznanym miejscu, bez lampki... średni pomysł. Chwilę później jednak się ubieram i ruszam przed siebie. Tzn. tak chciałbym, ale co chwilę znak informujący o ślepej drodze. Na początku próbuję tam pobiec, przecież pieszo jakoś się przecisnę między domami. I prawie się udaje gdyby nie.. kanał.... A właściwie kanały, sieć kanałów....
 I co chwilę droga bez przejazdu, w kolejne nawet się nie zapuszczam... Trudno nie będzie morza, nie ma czasu na eksperymenty, zaraz śniadanie i do pracy...

Ogólnie bardzo fajnie mi się biegło, do tego stopnia, że co prawda z słuchawkami na uszach, ale z wyłączoną muzyką. Napawałem się widokami. Pięknie tu jest :-)

Nie trudnio zgadnąć gdzie to :-) © djk71



Ciężki weekend

Niedziela, 12 marca 2017 · Komentarze(1)
Dziś mi się ciężko biegło. Nie wiem, czy to dlatego, że niewiele jadłem (choć w sumie to chyba nie aż tak mało, tyle że sporo śmieci), czy dlatego, że ostatnie kilkadziesiąt godzin było męczące. Ważne, że dałem radę :-)

Dwa dni ciężkie, bo wczoraj i dziś kibicowaliśmy naszym chłopakom na międzynarodowym turnieju w Zawierciu. My pociliśmy się na trybunach...

To był jeden z kilku © djk71

... a oni na parkiecie...

W locie © djk71


Emocje i hałas... niesamowite :-)

I po zawodach © djk71


Jakby tego było mało to wczoraj po turnieju wybraliśmy się jeszcze na koncert Dżemu do Spodka. Grześ zrobił nam przyjemność obdarowując nas biletami :-) Koncert fantastyczny. Widać, że ekipie wciąż sprawia przyjemność granie. Dla mnie koncert miał jednak drugie dno... Myślę, że to mój ostatni koncert Dżemu, na którym byłem. Za dużo emocji, za dużo wspomnień, za dużo myśli... Dopiero teraz do mnie tak naprawdę dotarła toksyczność tych tekstów... Pewnie nie pożegnam się z zespołem zupełnie, natomiast czym innym jest piosenka w tle, a czym innych jest koncert i skupienie się tekstach, na przekazie....

Kółko po okolicy (miejsko)

Niedziela, 5 marca 2017 · Komentarze(5)
Odpocząłem chwilę po porannym bieganiu i czas na rower. W planach był wyjazd ze znajomymi do Pławniowic, ale nic z tego nie wyszło. Wobec tego samotnie... może Strzybnica... Taki był plan, ale po dwóch kilometrach orientuję się, że zapomniałem plecaka. Powrót do domu i ruszam w drugą stronę. Rzut oka na teren, który zwykle widzę tylko z okien samochodu. Rekultywacja terenów w rejonie rzeki Bytomki. Teren niby prawie w centrum, blisko centrum handlowego więc teoretycznie potencjał jest.

Miało być ładnie © djk71

Ale teren jest też na pograniczu Biskupic i Zandki i to widać...

Na wandali nawet baterie słoneczne nie pomogą © djk71

Większość latarni tak wygląda. Nie wiem, czy wszystkie bo alejki nie zachęcają do jazdy przełajówką...

Uwielbiam taką nawierzchnię © djk71

Ruszam w stronę Luizy i Parku 12C. Niestety (a może na szczęście) wszystko ogrodzone. Zerkam tylko na chwilę do kasy, rzut oka wokół...

Wózek na uwięzi © djk71

Drugim okiem rzucam przez bramę Parku Techniki Wojskowej...

Park Techniki Wojskowej © djk71

Rundka po Zaborzu, zahaczam o Rudę i wyjeżdżam w Szombierkach. Szybki przelot przez Bobrek i Karb żeby w Miechowicach zacząć się zastanawiać co tu zbudują: garaże, market, czy domki?

Tniemy póki można © djk71

Całą drogę wiatr daje w kość. W Miechowicach już mam oczy załzawione. Dobrze, że dom blisko.