Wpisy archiwalne w kategorii

śląskie

Dystans całkowity:38153.24 km (w terenie 9220.57 km; 24.17%)
Czas w ruchu:2684:30
Średnia prędkość:15.15 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:68571 m
Maks. tętno maksymalne:210 (144 %)
Maks. tętno średnie:191 (100 %)
Suma kalorii:553057 kcal
Liczba aktywności:1921
Średnio na aktywność:22.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

W końcu trochę siły

Niedziela, 12 czerwca 2022 · Komentarze(0)
Już zapomniałem jak to jest ćwiczyć na siłowni. 
Dziś w końcu udało się przyjść i trochę ruszyć inne mięśnie niż tylko te aktywowane w trakcie biegania. 

Krótki rozruch po wczorajszym

Niedziela, 12 czerwca 2022 · Komentarze(0)
Po tym jak trochę powalczyłem siłowo postanowiłem jeszcze chwilę rozruszać nogi. 
Powoli, na bieżni, i bez większych problemów. Dziś mało osób biegało. Nic dziwnego, skoro jest ciepło i można to robić na dworze. 

Na bieżniach pusto © djk71

Półmaraton Dorotki z Plusem. Dużym plusem i w upale.

Sobota, 11 czerwca 2022 · Komentarze(0)

Półmaraton Dorotki z plusem. Nie wiedziałem tylko, że plus oznacza dziesięć km więcej (łącznie 31,5 km), prawie 800 m w górę i do tego jeszcze mocno na plusie w powietrzu. Zero chmurek, pełna lampa, a Ci którzy mnie znają wiedzą jaki mam stosunek do słońca ? No dobra, oprócz tego słońca to wiedziałem na co się piszę, bo czytam regulaminy. Ale w połączeniu ze słońcem zabiło mnie. Pięć godzin, w tym 1/3 trasy głową, a nie nogami. Dostałem nieźle w kość. Gdyby nie to, że Anetka czekała na mecie to nie wiem czy bym nie zrezygnował w trakcie.

Tradycyjnie na ściance © djk71

Ale po kolei.

Nie wiem kto, czy co sprawiło, że zapisałem się na Biegi w Rogoźniku. Pewnie duży wpływ miało to, że to nie asfalt, tylko biegi w terenie. Do tego duży wybór dystansów i jeszcze w pobliżu. I wpisowe - 50 zł. Więc po prostu musiałem. 11 km to za krótko. Maraton 7 Jezior to już sporo, o ultramaratonie (100+) nie wspomnę. Pozostał więc naturalny wybór - półmaraton. W nazwie jest plus. Sprawdziłem i wyszło, że duży plus, dystans to ok. 30 km. Może być. I przewyższenia ok. 900m. Jakoś nie do końca w to uwierzyłem - gdzie? tutaj? Niemożliwe. No, możliwe, ale jakoś do mnie nie do końca dotarło. Z drugiej strony nawet jeśli to i tak nie przerażało, przecież miałem już być w gazie :-) Tak się zanosiło w styczniu, ale życie zweryfikowało plany i jestem tu gdzie jestem :-(

Kiedy wychodzimy z żoną z domu ewidentnie nie jestem w nastroju do startu. Na niebie zero chmurek, a ja nie cierpię słońca. Świadomość trasy, braku kondycji i upału nie nastraja mnie zbyt optymistycznie. Meldujemy się w amfiteatrze w Rogoźniku i... w cieniu czekamy na start.

I co ja robię tu? © djk71
W końcu ruszamy.

Ruszamy © djk71

Od początku biegnę spokojnie, celem jest tylko dobiec do mety. od początku teren. Na szczęście nie jest tak mokro jak zapowiadali organizatorzy. Może mogłem wybrać inne buty na start, teraz już nic z tym nie zrobię.

Trochę w cieniu, więcej w słońcu. 

Ładnie © djk71

Trasa dobrze oznaczona, choć organizator wspominał, że jakiś delikatnie mówić dowcipniś poprzewiązywał szarfy, którymi m.in. jest oznaczona trasa. 
Nie brakuje podbiegów. W zamian dostajemy piękne widoki na okolice. 

Widoki z trasy © djk71

Jesteśmy w okolicach Góry Siewierskiej. Jest strasznie gorąco. To będzie ciężki dzień. 

Kolejny podbieg... © djk71

Na górze jeszcze wymuszony uśmiech, bo się jakieś laski z aparatami ustawiły :-) 
Chwila oddechu. 

Znów widoczek z góry © djk71

Jeszcze biegnę w towarzystwie. Mocno rozciągniętym, ale wciąż są tacy co podobnie jak ja ledwo powłóczą  nogami :-) 
Mimo, że na trasie jest kilka miejsc gdzie można zaliczyć glebę to ja mało nie wywalam się obok (chyba) magazynów Lidla, na asfalcie. Na szczęście udaje się utrzymać pion. 

Przede mną ostatni duży podbieg - tytułowa Dorotka.

Przed nami Dorotka © djk71

Nigdy tu nie byłem, choć tyle razy o niej rozmawialiśmy, tyle razy przejeżdżałem obok. Gdyby nie zmęczenie to pewnie zachwycałbym się widokami. 

Już prawie u góy © djk71

A tak ledwo docieram na szczyt. 

Kościółek na Górze św. Doroty © djk71

Mijam kościółek i dostaję wiadro (a może butelkę) wody na głowę. O jak dobrze :-) 
Cola, arbuz i.... nie pomidorowej nie tknę, choć pewnie byłaby pyszna. 

Biegnę dalej. Kilka trudniejszych zbiegów, na szczęście bardzo krótkich. Zegarek podpowiada, że na mecie będę na styk z limitem czasu. 
Będę o ile będę biegł w takim samym tempie. Niestety coraz częściej przechodzę do marszu. Ledwo żyję.

Jeszcze kawałek trasy © djk71

Jest ciężko. Bardzo. Kiedy zegarek mówi, że skończę kilka minut po limicie - nie pomaga. Przeliczam w głowie pozostały czas, pozostały dystans i rzeczywiście spóźnię się  jakieś 3-5 minut. Biegnę ale wiem, że nie jestem już w stanie tego nadrobić. 

Resztką sił wbiegam na metę © djk71

Wbiegam z czasem 05:04:26. Na szczęście jestem klasyfikowany. 
Dostaję medal i idę coś zjeść. Okazuje się, że nawet na to nie mam siły. 

Jest i medal © djk71

Masakrycznie zmęczony. Ale zadowolony, że pobiegłem. Brak treningów i słońce mnie zabiły. 

Zmęczony na mecie © djk71


Ale chyba tu jeszcze wrócę :-) 


Wciąż bez sił z tulipanowcami w tle

Niedziela, 5 czerwca 2022 · Komentarze(0)
Ciężki weekend. W efekcie mało ruchu. Dziś dopiero po obiedzie decyduję się wyjść. Ciepło. 
I od początku czuję zmęczenie. Biegnie mi się ciężko. 

Zastanawiam się co to za oznaczenia na drzewach.

A to co? © djk71

Po trzech, czterech kilometrach mam ochotę zawrócić. Nie wiem jak pobiegnę na zawodach za tydzień. Zmuszam się do dalszego biegu. 
Postanawiam sprawdzić, czy kwitną już tulipanowce. 

Tulipanowce kwitną © djk71

Kwitną. 

Kwiaty tulipanowców © djk71

W sumie przebiegam 11 km, niezbyt dużo, bardzo wolno, ale coś przebiegnięte. 

Ping pong

Środa, 18 maja 2022 · Komentarze(0)
Dziś siłownia z synem. Organizacyjnie nie do końca dopracowane.
Wchodzimy z dużym opóźnieniem. Ostatecznie udaje się tylko pograć przez trzy kwadranse w tenisa stołowego.
Coś jeszcze pamiętam. Wygrałem chyba 10:2 :-)

Wciąż zmęczony po duathlonie

Środa, 11 maja 2022 · Komentarze(0)
Chyba się starzeję. Kiedyś słuchając rozmów o regeneracji po zawodach zastanawiałem się o czym ludzie mówią. 
Zasadniczo zwykle następnego dnia byłem gotów do kolejnych aktywności. 

Tym razem jest inaczej. Trzeci dzień po weekendzie, a ja wciąż czuję się zmęczony. Czyli nadeszła starość? A może po prostu zawsze się obijałem, a tym razem dałem z siebie więcej?
W końcu po sobotnim duathlonie zegarek zasugerował 4 dni odpoczynku. A ja mu na to odpowiedziałem: To się jutro zdziwisz! I pobiegłem w Poznaniu

Tak to musi być ta druga opcja :-)

BTW: dziś trafiło do mnie zdjęcie z soboty - Ci którzy czytali relację to pamiętają być może miejscówkę gdzie Adam chciał zrobić zdjęcie i przeszkodził mu inny fotograf. 
To było chyba tu :-) 

Duathlon w Czempiniu - zdjęcie by Maratomania

Krótkie rozbieganie po weekendzie

Wtorek, 10 maja 2022 · Komentarze(0)
Krótkie wieczorne rozbieganie po weekendowym szaleństwie.

Dziś w koszulce z Wingsa (ale bez medalu ;) ).

Pamiątka z Wingsa © djk71

A w domu jeszcze jedna, choć chyba nie do biegania.

Pamiątki z duathlonu © djk71

Test we mgle

Piątek, 6 maja 2022 · Komentarze(0)
Nie ma to jak wybierać się na zawody na rowerze, na którym poprzednio się kręciło... 3 lata temu. Na tych samych zawodach.
Przedwczoraj późnym wieczorem wyciągnąłem rower. O dziwo powietrze zdążyło zejść... Ciekawe co jeszcze nie działa.
Wczoraj po pracy pojawiły się burze i ulewa więc z testów nici, a dziś rano... mgła... Super.

Mgliście © djk71

Założyłem lampki i szybka rundka. Coś ociera, coś klekocze, opony jakieś cienkie, od lemondki zupełnie odwykłem.... i jeszcze strach się rozpędzić, bo nic nie widać.

Strach jechać © djk71

Super. Test zaliczony ;-) Jakoś....