Wpisy archiwalne w kategorii

śląskie

Dystans całkowity:38153.24 km (w terenie 9220.57 km; 24.17%)
Czas w ruchu:2684:30
Średnia prędkość:15.15 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:68571 m
Maks. tętno maksymalne:210 (144 %)
Maks. tętno średnie:191 (100 %)
Suma kalorii:553057 kcal
Liczba aktywności:1921
Średnio na aktywność:22.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

Firmowo do Ogrodu Botanicznego w Mikołowie

Sobota, 25 kwietnia 2015 · Komentarze(8)
Uczestnicy
Po ubiegłorocznym wyjeździe firmowym do Siewierza wielokrotnie pytano nas kiedy kolejna wycieczka. Niestety nie udało się niczego zorganizować w drugiej połowie roku, więc w tym roku postanowiliśmy zaproponować coś już na wiosnę. Pomysłów było wiele, w końcu celem stał się Śląski Ogród Botaniczny w Mikołowie. Trasę zaproponował Amiga, który znacznie częściej bywa w tamtych okolicach.

Rano wyjeżdżamy z Darkiem z Helenki i szybko docieramy do firmy. Tu już czeka kilka osób z Prezesem na czele :-)
W budynku stoi jeszcze jeden rower, trochę dziwny, ale jednak...

Jeszcze za młody jestem na takie coś © djk71

Właściciel jednak nie dołączył do nas. Ruszamy małą grupą i po chwili dojeżdżamy do ronda na granicy Zabrza i Gliwic, gdzie czeka na nas reszta towarzystwa. W sumie jest nas 17 osób. Pięknie :-)

Jedziemy wzdłuż torów i po chwili docieramy do stawu przy hałdzie.

Czekamy na resztę © djk71

Chwilę wcześniej pierwsza awaria, na szczęście to tylko poluzowany błotnik. Ola zaskakuje mnie tym, że posiada przy sobie nie tylko taśmę, a również... nożyczki do paznokci... :-)


Pierwsza naprawa © djk71

Po chwili pędzimy na hałdę. Wszyscy zadowoleni.

Humory nam dopisują nawet na podjazdach © djk71

Ola nawet chce zaliczyć gratisowy podjazd :-)

Co tam taki podjazd... mówi Ola © djk71

W międzyczasie ginie nam Emilka, która na rozjeździe widząc drogę z górki i pod górkę wybiera... w dół... bo przecież jedziemy... na hałdę :-). Na szczęście po chwili udaje się ją zlokalizować i jedziemy wspólnie dalej.

Na hałdzie © djk71

Kolejnym punktem trasy jest pałac rodziny von Raczek w Przyszowicach. Tyle razy tędy przejeżdżałem, a nie widziałem, że tu jest coś takiego.

Pałac w Przyszowicach © djk71

Kolejny cel to zamek w Chudowie. Trochę się tu zmieniło od jakiegoś czasu.

Tekla © djk71

Choć grupa ma za sobą dopiero 11km to chętnie korzysta z okazji do odpoczynku.

Odpoczywamy © djk71

W tle zamek © djk71

Przed nami ogród parafialny w Bujakowie. Po drodze mijamy stojącą na prywatnej posesji kapliczkę szwedzką.

Kapliczka "szwedzka" © djk71

W ogrodzie kolejna chwila odpoczynku.

Miało wiać, a tu cisza © djk71

Można tu pospacerować...

Spacerując © djk71

Podumać...

Skąd tu tylu rowerzystów? © djk71

Odbyć pokutę...

Ktoś czuje się winny? © djk71

Poobserwować rybki...

Rybka lubi pływać © djk71

Zastanowić się nad życiem...

Nawet najmniejsza kałuża odbija niebo © djk71

Albo po prostu uzupełnić kalorie...

Pełne wyposażenie © djk71

Czas jednak nas goni więc ruszamy dalej.

Nad głowami © djk71

W drodze do Mikołowa zaczynają się pierwsze podjazdy.

Na podjeździe © djk71

Trochę dają w kość, ale warto.

Zaraz wejdziemy na wieżę © djk71

Na wieży już czeka na nas Darek.

Darek już tam jest © djk71

Z góry ładny widok.

Ładny widok © djk71

Ciekawy dziedziniec.

Jak w jakimś chińskim klasztorze © djk71

A na dziedzińcu listek.

Listek © djk71

Czas kończyć oglądanie...

Na wieży © djk71

Niektórzy co prawda jeszcze odpoczywają...

Jak odpoczywać to wygodnie © djk71

Na trawie też można odpocząć © djk71

Ale ruszamy zobaczyć jeden ze stojących w pobliżu wapienników...

Wapiennik © djk71

... oraz kamieniołom.

Kamieniołom © djk71

Jedziemy w stronę Stargańca, bo czas coś zjeść...
Po drodze jest ciekawie...

Po naszymu © djk71

Można było zamienić wierzchowca © djk71

Ale główną uwagę zwracają piachy... Dają nieco w kość.

Czasem trzeba prowadzić © djk71

Podjazdy też dodają swoje...

Na podjazdach dajemy radę © djk71

Mimo to uśmiech dopisują....

Bunkrów nie ma, ale © djk71

Przy stawach kochłowickich przerwa na jedzonko. Była potrzebna. Rozstaje się z nami Jacek, a my ruszamy w stronę domu.

W międzyczasie niektórzy zamieniają się rowerami :-)

Chyba sobie taki kupię © djk71

Ten jest chyba za mały © djk71

Mijamy stawy makoszowskie...

Stawy makoszowskie © djk71

I chwilę później w parku zaczynamy się powoli rozstawać. Ja z trzema koleżankami ruszam do Zabrza, a reszta za około kilometr dotrze do mety.

Żegnam się z dziewczynami i teraz już trochę szybszym tempem docieram do domu.

Dziękuję wszystkim za wspaniałe towarzystwo. Gratuluję kondycji i... do zobaczenia znów na trasie :-)

Komentarz Ani na FB: "Najbardziej pod górę, najbardziej po piachu .. najbardziej dupsko boli, ale warto było!" ... i wszystko w tym temacie :-)

Kadencja: 72



Przed BO

Czwartek, 9 kwietnia 2015 · Komentarze(6)
Kategoria Samotnie, śląskie
Kolejne szybkie dni, a tu za pasem Bike Orient, a zaraz po nim Harpagan. A kiedy ćwiczyć? Dziś też tylko krótka rundka po okolicy. W sumie wąskie opony nawet nie przeszkadzają. Może zostawić takie na BO? Tylko co będzie jak trafią się piachy? Hmmm... niewiele czasu zostało na zastanawianie się...


Kadencja: 84

Powrót do biegania

Wtorek, 7 kwietnia 2015 · Komentarze(6)
Trzy tygodnie choroby +... po prostu lenistwo (oczywiście wytłumaczeń było wiele) = 46 dni bez biegania. Czyli... zaczynamy od zera.

I rzeczywiście tak jest.

Start - czyli nie wiem co na siebie włożyć. Oczywiście jak się okaże ubieram się za ciepło.
9 minuta - mam dość, łapie mnie kolka, kilkadziesiąt sekund marszu.
11 minuta - naprawdę mam dość - znów krótki marsz.
15 minuta - łapię drugi oddech - tak mi się przynajmniej wydaje.
22 minuta - wydawało mi się. Czuję kolana.
25 minuta - znów jest lepiej.
30 minuta - do domu jeszcze kawałek, a raczej kawał...
33 minuta - dobiegnę, dam radę. Dałem :-)

Straszne. Czuję, że było gorzej niż w grudniu, gdy zaczynałem :-(

Zdjęcie z wczorajszego spaceru (tuż obok bloku):

Na osiedlu (komórką) © djk71



Testowo

Sobota, 4 kwietnia 2015 · Komentarze(9)
Ciężki okres. Jak nie choroba to inne problemy. Po niezłych kilku miesiącach treningu, marzec to porażka. Ostatni tydzień podobnie. Nawet jak człowiekowi się wydaje, że za godzinę pójdzie pojeździć, popływać, pobiegać to... dziesięć minut później wszystkie plany biorą w łeb. A jak już jest chwila to... się z różnych powodów nie chce.

Dziś też plany kilka razy się zmieniały. W końcu jednak udało się choć na chwilę wyjechać. W planie asfalt, bo testowo cienkie opony, ale okazało się, że i w lekkim terenie dają radę.

Jesiennie © djk71

Trochę zabaw z nawigacją. Kolejne odkryte funkcje, ale wciąż jeszcze wiele niewiadomych. Udało mi się ją niestety zawiesić...

Wiosennie © djk71

I powrót do domu. Ciekawe, czy jutro choć na chwilę uda się gdzieś wyskoczyć.

Wieczornie © djk71

Spokojnych Świąt wszystkim życzę...

Kadencja: 79

Po terenie

Czwartek, 26 marca 2015 · Komentarze(1)
Dziś udaje się wyjść w końcu na rower za dnia. Od przyszłego tygodnia będzie to łatwiejsze :-) Rundka po okolicznym terenie. Nawet fajnie się jedzie. Rzut oka na traskę w Reptach - doszło jedno przewalone w poprzek drogi drzewo. 

Po drodze wykręciły się śrubki i odpadł koszyk na bidon i pompka, na szczęście zauważyłem.

Przy okazji testowanie nowych zabawek. Okazało się, że kierownicę mam za wąską.

Kadencja (częściowa, po do połowy był kabelek wypięty): 80

Znów na basenie

Środa, 25 marca 2015 · Komentarze(0)
Kategoria Jak ryba, śląskie
Potrzebowałem tego. Co prawda w niedzielę spędziłem 2 godziny w rudzkim Aquadromie, ale to były wygłupy z dzieciakami. Do tego ten obiekt świetnie się nadaje. Do pływania mniej.

Dziś było świetnie. Co prawda wciąż moje odczucia są mieszane, bo raz czuję, że jest coraz lepiej, swobodniej, by po chwili znów mieć wrażenie, że stoję w miejscu...

Wiosenne KoRNO 2015

Sobota, 21 marca 2015 · Komentarze(14)
Uczestnicy
Prawie 5 miesięcy od poprzednich zawodów, bezpośrednio po trzech tygodniach choroby, po przejechanych niecałych 500km w tym roku dziś wybieram się na 100km trasy na KoRNO. Nie brzmi to zbyt mądrze.

Wstaję rano, jem przygotowane przez żonę śniadanko i... kładę się do łóżka. Nie chce mi się pakować, nie chce mi się jechać. Tym bardziej, że Igor ma dziś turniej i można by mu jechać pokibicować. W końcu jednak powoli się zbieram i ruszam do Trzebiesławic (gdziekolwiek to jest). Na miejscu już sporo osób, kolejni dojeżdżają. Powitania z dawno nie widzianymi znajomymi i przygotowania roweru do startu.

Przed startem © djk71


W trakcie odprawy tadzik1963 zagaduje,że skoro amigi nie ma to może byśmy pojechali razem. Nie widzę przeszkód, nie zamierzam się dziś ścigać, ale we dwóch może jakoś damy radę :-)

Start
Po odprawie dostajemy po dwie mapy - słabo słuchałem i w pierwszej chwili wziąłem tylko jedną :-) Orientuję się, że kompas został w domu. Okulary do czytania też :-( Do tego Endomondo znów się nie chce dogadać z telefonem i nie łapie sygnału  GPS - czyli nie będzie zapisu śladu :-( Świetny początek. Rysujemy trasę i z lekkim poślizgiem ruszamy. Dobrze, że słońce świeci wyraźnie, będzie można ew. kierunki wyznaczać wg niego.

PK 11 - Skrzyżowanie ścieżek

Pierwszy punkt banalny. Dojazd dziwną rowerówką.

Ciekawa rowerówka © djk71


PK 8 - Drzewo - cmentarz choleryczny
Kolejny prosty punkt. Na miejscu spotykamy znajomych. Wszyscy jesteśmy lekko zdziwieni, bo zwykle przyjeżdżam z innej strony niż oni, a tu z tej samej ;)

PK 4 - Drzewo na skraju wyrobiska
Przelot przez Siewierz.

Zamek biskupi © djk71

I pierwszy dziś podjazd, a na jego szczycie punkt. Ciepło. Nie wiem, czy to wina słońca, czy podjazdu.

Szermierze na miejscu © djk71

Zaliczamy kolejny punkt © djk71


PK 6 - miejsce postojowe
Długi przelot.

Pod górkę, nie pierwszy i nie ostatni dziś raz © djk71

Pod wiatą krótki postój, uzupełnienie kalorii i rzut oka na mapę. Dowiaduję, się że Igor wygrał pierwszy mecz.

Chwila przerwy © djk71

PK 2 - Opuszczona baza rakietowa (rozświetlenie)
O tym, że baza była rakietowa i że jest rozświetlenie doczytałem się kilkadziesiąt km dalej (tu przeczytałem tylko pierwszą linię opisu). Tak czy owak rozświetlenie chyba nic by nie pomogło, bo było tak małe, że dalej tam nic nie widzę. Przed punktem chwila zawahania, ale zaraz potem jesteśmy na punkcie.

Opuszczona baza © djk71

PK 9 - Skrzyżowanie
Przed nami kolejny długi przelot. Tym razem przez Zawiercie. W Rudnikach długi i nieco męczący podjazd.

Panorama ze wzniesienia © djk71

Zjeżdżamy z drogi w lewo i po jakimś kilometrze powinniśmy skręcić lekko w prawo i znów w lewo. Coś nam tu nie pasuje, ale brniemy przez zarastającą ścieżkę. Straszymy kilkadziesiąt saren. w końcu zawracamy. Coś jest nie tak. Jedziemy dalej główną dróżką i... wjeżdżamy na punkt.  Coś mi się nie podoba. Dopiero w domu zobaczę, że źle zinterpretowaliśmy zakręty.

PK 1 - Drzewo nad wodą
Wyjeżdżając z poprzedniego punktu za wcześnie skręciliśmy, co wymaga pewnej korekty, ale po chwili jesteśmy już na właściwej drodze. Podjazd do Włodowic i... krótka przerwa na Rynku. W sklepach nie można płacić kartą, na szczęście jest bankomat niedaleko. Zakupy, przede wszystkim... chusteczki... cała drogę niestety wciąż mi się leje z nosa ;-(
Igor wygrał drugi mecz, są więc liderem w grupie.

Włodowice © djk71

Po przerwie ruszamy dalej, mijamy Skały Rzędkowickie i dojeżdżamy na punkt w Kroczycach.

Skały Rzędkowickie w tle © djk71


PK 7 - Mogiła żołnierza
Dojazd do punktu trochę nas zmęczył. Czyżby było pod wiatr?

Sanktuarium MB Skarżyckiej © djk71

Przed punktem mamy wątpliwości, czy nie będzie problemu z dojazdem, ale na miejscu okazuje się, że nie ma problemu, strzałki same wiodą nas do punktu.

Mogiła żołnierza niemieckiego © djk71

Jestem w szoku, że to miejsce nie uległo zniszczeniu, że ktoś o to zadbał. W tym kraju to nie jest takie oczywiste. Do tego taka tabliczka obok...

Miejsce pamięci narodowej © djk71

Rozmowa w tracie jazdy schodzi na tematy historyczne. Na historię ludzi ze Śląska...

PK 10 - Krzyż - leśna mogiła z okresu II W.Ś.
W drodze do punktu mijamy... dość oryginalne źródło...

Kapliczka - źródło Warty © djk71

To... źródło Warty.
Czasu coraz mniej więc nie zatrzymujemy się na dłużej i jedziemy do punktu.

Krzyż i kolejny punkt © djk71


PK 3 - Skrzyżowanie szlaków
Dojazd do punktu wydaje się być prosty, ale dajemy ciała... Przy krzyżu widziemy świetne oznakowanie niebieskiego szlaku, ale my musimy w drugą stronę. Mimo braku oznaczeń droga wydaje się być oczywista. Jedziemy jakieś pół kilometra i droga się kończy. Chwila szukania i decyzja... wracamy do krzyża. Dojeżdżamy i co widzę? Jakieś 10m dalej jest droga równoległa... z pięknie oznaczonym szlakiem... no comments...

PK 5 - Ambona
Jedziemy do Łaz. Po drodze piękna kolejowa wieża ciśnień "Królewska" z 1898 roku. Na  sprzedaż. Ktoś chętny?

"Królewska" wieża ciśnień © djk71

Trzeba jechać coraz szybciej, bo czasu coraz mniej.

Ostatni dziś punkt © djk71


Meta
Punkt zaliczony. W planie była droga przez Trzebyczkę, ale źle spojrzałem na mapę i skręcam na Wiesiółkę. Trudno, i tu, i tu trzeba pędzić. Za torami skręcam za szybko w lewo, ale okazuje się na szczęście, że tamtędy też można jechać. Nawet jest krócej. Mijamy Chruszczobród i zostaje ostatnie kilka km do bazy. Kładę się na lemondcę i kręcę ile sił, a tych już coraz mniej. Dojeżdżam jakieś trzy minuty przed końcem czasu. Zdążyłem. Chwile po mnie dojeżdża Tadzik. Też zdążył :-)

Zjadam pyszną zupkę. Odbieram fajną koszulkę i czas wracać do domu.

Z założenia nie miało być szybko, ale liczyłem, że będziemy na mecie z dwie godziny wcześniej. Jednak kilka podjazdów dało o sobie znać, do tego kilka drobnych błędów. Ale najważniejsze, że zaliczony komplet punktów w limicie czasu. Do tego w sympatycznym towarzystwie. Tadzik, dzięki raz jeszcze za towarzystwo i wsparcie na trasie.

Podsumowując wyszedł fajny trening po długiej przerwie. Udało się spotkać sporo znajomych, choć szkoda, że nie było okazji pogadać na mecie, bo wszyscy się już rozjechali gdy dojechaliśmy. Fajna, widowiskowa trasa - Tomek pytał mnie który punkt najbardziej mi się podobał - byłem tak zmęczony, że nie do końca potrafiłem sobie przypomnieć, teraz wydaje mi się, że największe wrażenie zrobiła na mnie mogiła żołnierza.

Przy okazji przypomnienie sobie o czym trzeba pamiętać na imprezach na orientację, a kolejne już wkrótce.

Kadencja: 80

Ciężka Anka

Niedziela, 8 marca 2015 · Komentarze(19)
Wyjazd na Annaberg. Wyjątkowo ciężki.

Che się jechać © djk71

Ciężki bo samotny
W sumie do końca nie wiedziałem, czy i gdzie pojadę. Kiedy w końcu wieczorem wysyłam kilka SMS-ów okazuje się, że wszyscy już mają jakieś plany. Mogłem jeszcze zagadać w necie, ale jakoś nie wpadłem na to.

Ten wiadukt nie budzi mojego zaufania © djk71

Ciężki, bo wietrzny
Już zapomniałem, że przed dłuższą wycieczką warto sprawdzić kierunek wiatru. A tak miałem cały czas wiatr od południa jadąc w kierunku zachód - wschód przez cały niemal czas w otwartej przestrzeni. Zmęczył mnie strasznie.

W podzięce za ocalały z pożaru kościół © djk71

Ciężki, bo jechało się ciężko
Po 2km trasy puls wskoczył na 170+ i tak już został prawie do końca. Nie wiem o co chodziło, czy to efekt choroby, czy coś zupełnie innego, bo nie szalałem na trasie. W drodze powrotnej nawet nie dałbym rady szaleć. Im bliżej domu, tym częściej zatrzymywałem się, albo chciałem to zrobić. Czułem się jak pod koniec pierwszej w życiu dwusetki.


Chwała bohaterom © djk71
Pomnik Powstańców Śląskich © djk71

Ciężko bo bolało
Uda, dłonie, nadgarstki, przedramiona i... już sami wiecie co najczęściej boli... I nie wiem czemu :-(

Podjechałem, choć powoli © djk71

Ciężko bo bolało nie tylko ciało
Znów ciężki okres, wczoraj musiałem wcześniej wrócić z pracy... ogólnie ciężko. Może dlatego celem był Annaberg?

Zatrzymałem się tylko koło Papieża, w kościele była msza © djk71


Ciężko bo niebezpiecznie
Trzy razy mało mnie samochód nie potrącił. Z tego dwa razy z mojej winy. Tak to jest jak się jedzie i nie myśli o drodze tylko...

Za pierwszym razem wjechałem na wąską, wiejską drogę i wyciągając batona z kieszeni zjechałem na środek jezdni. W tej samej chwili na gazetę wyprzedziło mnie coś wielkości nawary. Nie słyszałem go zupełnie. Czasem przydałoby się lusterko.

Lubię ten kosciół w Dolnej © djk71

Za drugim razem chciałem przejechać na drugą stronę jezdni. Z przeciwka nic nie jechało, sprawdziłem czy z tyłu jest wolne i skręciłem. Nie zauważyłem auta które pojawiło się przede mną. Gość (co prawda trochę chyba za szybko) wyjechał zza zakrętu i ratował się, a właściwie mnie efektownym hamowaniem, tańcząc po całej drodze.


Jakoś zawsze mnie kusi żeby zrobić to zdjęcie © djk71

Za trzecim razem to klasyka - dziadek z podporządkowanej. Sprawdził, czy nic nie jedzie, ale uznał chyba, że jako rowerzysta powinienem mu ustąpić pierwszeństwa i władował się tuż przede mnie. Tym razem ja ostro hamowałem.


Krzyż pokutny stawiany przez zabójcę (XIV-XVI w.) © djk71

Ciężko ogólnie jakoś...
Fajnie, że udało się wyjechać, ale nie tak to miało wyglądać. Do tego nie wziąłem mapy, a komórki mi się nie chciało wyciągać i powrót wyszedł w połowie tą samą drogą,, czego nie lubię.

Kadencja: 85