Ciężka Anka

Niedziela, 8 marca 2015 · Komentarze(19)
Wyjazd na Annaberg. Wyjątkowo ciężki.

Che się jechać © djk71

Ciężki bo samotny
W sumie do końca nie wiedziałem, czy i gdzie pojadę. Kiedy w końcu wieczorem wysyłam kilka SMS-ów okazuje się, że wszyscy już mają jakieś plany. Mogłem jeszcze zagadać w necie, ale jakoś nie wpadłem na to.

Ten wiadukt nie budzi mojego zaufania © djk71

Ciężki, bo wietrzny
Już zapomniałem, że przed dłuższą wycieczką warto sprawdzić kierunek wiatru. A tak miałem cały czas wiatr od południa jadąc w kierunku zachód - wschód przez cały niemal czas w otwartej przestrzeni. Zmęczył mnie strasznie.

W podzięce za ocalały z pożaru kościół © djk71

Ciężki, bo jechało się ciężko
Po 2km trasy puls wskoczył na 170+ i tak już został prawie do końca. Nie wiem o co chodziło, czy to efekt choroby, czy coś zupełnie innego, bo nie szalałem na trasie. W drodze powrotnej nawet nie dałbym rady szaleć. Im bliżej domu, tym częściej zatrzymywałem się, albo chciałem to zrobić. Czułem się jak pod koniec pierwszej w życiu dwusetki.


Chwała bohaterom © djk71
Pomnik Powstańców Śląskich © djk71

Ciężko bo bolało
Uda, dłonie, nadgarstki, przedramiona i... już sami wiecie co najczęściej boli... I nie wiem czemu :-(

Podjechałem, choć powoli © djk71

Ciężko bo bolało nie tylko ciało
Znów ciężki okres, wczoraj musiałem wcześniej wrócić z pracy... ogólnie ciężko. Może dlatego celem był Annaberg?

Zatrzymałem się tylko koło Papieża, w kościele była msza © djk71


Ciężko bo niebezpiecznie
Trzy razy mało mnie samochód nie potrącił. Z tego dwa razy z mojej winy. Tak to jest jak się jedzie i nie myśli o drodze tylko...

Za pierwszym razem wjechałem na wąską, wiejską drogę i wyciągając batona z kieszeni zjechałem na środek jezdni. W tej samej chwili na gazetę wyprzedziło mnie coś wielkości nawary. Nie słyszałem go zupełnie. Czasem przydałoby się lusterko.

Lubię ten kosciół w Dolnej © djk71

Za drugim razem chciałem przejechać na drugą stronę jezdni. Z przeciwka nic nie jechało, sprawdziłem czy z tyłu jest wolne i skręciłem. Nie zauważyłem auta które pojawiło się przede mną. Gość (co prawda trochę chyba za szybko) wyjechał zza zakrętu i ratował się, a właściwie mnie efektownym hamowaniem, tańcząc po całej drodze.


Jakoś zawsze mnie kusi żeby zrobić to zdjęcie © djk71

Za trzecim razem to klasyka - dziadek z podporządkowanej. Sprawdził, czy nic nie jedzie, ale uznał chyba, że jako rowerzysta powinienem mu ustąpić pierwszeństwa i władował się tuż przede mnie. Tym razem ja ostro hamowałem.


Krzyż pokutny stawiany przez zabójcę (XIV-XVI w.) © djk71

Ciężko ogólnie jakoś...
Fajnie, że udało się wyjechać, ale nie tak to miało wyglądać. Do tego nie wziąłem mapy, a komórki mi się nie chciało wyciągać i powrót wyszedł w połowie tą samą drogą,, czego nie lubię.

Kadencja: 85


Komentarze (19)

mandraghora
Dzięki. Chyba masz rację. Za wcześnie - jak zobaczyłem puls to coś mi mówiło żeby zmienieć plany, ale... przecież twardym trzeba być... Tym bardziej nie wiem co będzie z KoRNO... ;-(
Goofy601
Dzięki. Wydawało mi się, że byłem ubrany spoko, ale pewnie się myliłem..

djk71 10:14 wtorek, 10 marca 2015

Oj, to zdrowia życzę... Teraz to ciężko dobrać strój żeby się nie przegrzać lub nie doziębić ;/

Goofy601 09:45 wtorek, 10 marca 2015

Zdrówka i szybkiego powrotu na rower. Chyba za wcześnie ruszyłeś po chorobie ... To wysokie tętno to podejrzane było ;-)

mandraghora 08:18 wtorek, 10 marca 2015

Niedziela nie, ale najbliższe półtora tygodnia tak :-(

djk71 22:58 poniedziałek, 9 marca 2015

Widzę, że niedziela nie poszła na zmarnowanie :) A wiatr doskwierał tego dnia rzeczywiście. Tym bardziej pogratulować uporu i zacnej trasy :)

Goofy601 22:55 poniedziałek, 9 marca 2015

Bod10
Szybko chyba nie będzie. Dziś temperatura ponad 39 stopni. Antybiotyk i łóżko do połowy przyszłego tygodnia :-(
emonika
Pewnie, że ładnie :-)
Wybieram się, a dziś podpytywał mnie o to nasz kolega z Bytomia :-)
k4r3l
Wiesz, że jak się zatrzymałem pod tym krzyżem pokutnym to tak sobie już wtedy pomyślałem, że to jakaś pokuta...
Wojciech
Dorotka, Anka... żona będzie zazdrosna ;-)
noibasta
Nie mów, że jeszcze nigdy nie byłeś?

djk71 22:36 poniedziałek, 9 marca 2015

dojechałeś, wróciłeś - czyli dobrze wyznaczyłeś środek ciężkości :) fajny wyjazd, muszę się tam wybrać :)

noibasta 20:41 poniedziałek, 9 marca 2015

Anka jest ciężka jeżeli jedziesz sam i wieje wiatr, może w takie dni warto zdobyć Dorotkę? obok Będzina.

Wojciech 19:24 poniedziałek, 9 marca 2015

nawiązując do fotek i biorąc pod uwagę wietrzne warunki na trasie można śmiało rzec: dostałeś krzyż na drogę ;)

k4r3l 17:46 poniedziałek, 9 marca 2015

hej
Wspaniała wyprawa !
Myśmy miały chrapkę na 120 km, ale 85 też ładnie wygląda :)
Powrót miałyśmy pod wiatr, ale dzionek udany :)
Pozdrawiam.

p.s. na harpagan jedziesz ?

emonika 15:46 poniedziałek, 9 marca 2015

Niby ciepło, ale powietrze zimne. Z zatokami to poważna sprawa, zwłaszcza przy jeździe na rowerze, kiedy twarz jest wystawiona na działanie wiatru. Szybkiego powrotu do zdrowia.

Bod10 07:51 poniedziałek, 9 marca 2015

Bod10
Niestety efektem jest temperatura i zatoki. W tej sytuacji dziś odpuszczam spinning.

djk71 07:37 poniedziałek, 9 marca 2015

Najgorzej jest zmusić się do wyjazdu, potem jakoś idzie nawet jak jest ciężko. Do Stravy można wpisywać pliki *.gpx, nie trzeba mieć uruchomionej w czasie jazdy.
mandraghora Niemieckie tłumaczenie jest chyba bliższe pierwotnej nazwie.

Bod10 06:32 poniedziałek, 9 marca 2015

Dynio
Ja właśnie miałem przeciwne odczucia... że nie widać efektów.
mandraghora
Dzięki, to chba jedna z najcięższych stówek.
O ile się nie mylę to polskie tłumaczenie było chyba robione "pod wpływem" :-)
zapala
Dzięki.
Chyba za wcześnie się wybrałem po chorobie, bo noc ledwie przeżyłem, a i teraz czuję się paskudnie.
Stravy wciąż nie przetestowałem. Endomondo ostatnio działa więc nie było motywacji.
keszol
Dzięki. Mnóstwo rowerzystów na trasie i u celu. Wszyscy prawie na szosach...

djk71 05:46 poniedziałek, 9 marca 2015

Ładny trip oraz graty że taki wypad praktycznie zaraz po chorobie.
pozdrawiam

keszol 20:53 niedziela, 8 marca 2015

Wiatr może zmęczyć i to nie tylko ten wiejący prosto w twarz.
Z innej beczki po chorobie czasem organizm potrzebuje chwili na regenerację i powrotu do swojej wydolności. Bądź czasami można trafić słabszy dzień, też się zdarza.
Tak czy owak szacun podjęcia wyzwania i wjazdu na "czwórkę" Annaberg, no i fotorelacji.

PS. testowałeś Stravę? jestem pewien, że mimo słabszej dyspozycji segment pokonałeś szybciej ode mnie, kiedy wybrałem się tam z Wojtkiem i Konradem latem zeszłego roku.

zapala 19:48 niedziela, 8 marca 2015

Ale stóweczka jest. Brawo! :)))

mandraghora 19:47 niedziela, 8 marca 2015

To ładnie Cię Anka wymęczyła w dzień kobiet ;-)

P.S. Ta zimna wódka to jest źle przetłumaczona niemiecki.

mandraghora 19:47 niedziela, 8 marca 2015

Podziwiam, nie przespałeś zimy i widać efekty. A że jechało się ciężko. Pod wiatr czy z przodu czy boku jedzie się ciężko. Szacunek.

Dynio 18:41 niedziela, 8 marca 2015
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa wskie

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]