Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2014

Dystans całkowity:675.41 km (w terenie 242.70 km; 35.93%)
Czas w ruchu:34:58
Średnia prędkość:20.03 km/h
Maksymalna prędkość:53.39 km/h
Maks. tętno maksymalne:194 (137 %)
Maks. tętno średnie:155 (85 %)
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:42.21 km i 2h 03m
Więcej statystyk

Gdzie jest przewodnik?

Niedziela, 9 marca 2014 · Komentarze(7)
Gdzie jest przewodnik?
Od piątku wielu znajomych zgłaszało chęć wspólnego wyjazdu w niedzielę. Świetnie. W trakcie, a ściślej mówiąc tuż po wczorajszych zapisach na Śnieżkę, plan zaczyna się krystalizować, może nie tyle plan ile czas wyjazdu. Jednocześnie okazuje się, że z różnych powodów liczba chętnych zaczyna maleć (standard). Rano z powodów zdrowotnych odpada po raz kolejny Jacek (coś nie mamy ostatnio szczęścia) i... ruszam sam. Jadę do Gliwic gdzie czeka na mnie Andrzej, a chwilę później pod Politechniką spotykamy Stacha. Plan: źródła Kłodnicy. Jak tam dojechać? Nikt dokładnie nie wie, ale damy radę.

Niestety już początek drogi nie wróży najlepiej, co chwilę dyskutujemy... którędy wyjechać z miasta. W ruch idą GPS-y, porady przechodniów... żenujące  o tyle, że każdy z nas przecież doskonale wie... tylko każdy chce coś innego.

Którędy teraz? © djk71
Nie moje miasto więc zdaje się na kolegów, w efekcie poznajemy dokładnie obrzeża Sośnicy... Też ciekawie, ja w każdy razie świetnie się bawię, chcę tylko pojeździć więc jest mi obojętne, czy osiągniemy cel, czy pokręcimy się po okolicy.

W końcu ruszamy na Makoszowy niebieską obwodnicą rowerową Zabrza. W okolicach hałda Andrzej gubi licznik, ale udaje się go odnaleźć. Z Makoszów prostą drogą przez las do Halemby. Tu trochę zawodzi mnie intuicja i zamiast odbić w prawo, skręcam w lewo. W efekcie lądujemy w Kochłowicach. Zakupy w lokalnym sklepie, telefon do Amigi i po chwili meldujemy się w przybytku o nazwie Przystań. Sporo tu ludzi.

To nasza Przystań © djk71
Ogólnie dużo ludzi na spacerach, biegających i jeżdżących na rowerach.

Wielu rowerzystów przyjechało nad wodę © djk71
Chwila odpoczynku i uzupełnienia kalorii i trzeba ruszać. Nie dotrzemy dziś do planowanego celu. Pora wracać. Lekko dookoła, ale w stronę do domu.
Rzut oka na elektrownię w Halembie...

Zrobię zdjęcie © djk71

To ja też :-) © djk71

I chwilę później (znów posilając się mapami) lądujemy na zamku w Chudowie. Tłumnie tu. Pamiątkowe zdjęcia i ruszamy dalej.

Zamek z innej strony niż zwykle © djk71
I oberża © djk71
W Kończycach Stachu postanawia zerknąć jeszcze na Kłodnicę, a my z Andrzejem ruszamy w stronę Makoszów. Przejazd przez Park i w okolicach stadionu żegnamy się.

W drodze do domu telefon z pytaniem, czy... idę na rower ;-) Chętnie, ale już nie dziś. Czas wracać na obiad.

Mimo nie zaliczenia celu, jazdy czasem dookoła i spędzenia długich minut nad mapami uważam wyjazd za udany. Ładna pogoda, świetne towarzystwo, przejechanych parę kilometrów, poznanych kilka nowych miejsc i dróg. Oby więcej takich dni, choć może jednak następnym razem wybierzmy wcześniej konkretny cel i wyznaczmy przewodnika ;)

Kadencja: 78



Zapisany na Śnieżkę

Sobota, 8 marca 2014 · Komentarze(8)
Zapisany na Śnieżkę
Wyjazd do Rept i krótki trening na ścieżce, która ostatnio mnie męczyła. Tym razem lepiej, choć w jedną stronę i tak  się nie udało bez podpórki, co prawda jednej, ale zawsze :-)
Amiga ostatnio focił ptaki więc też postanowiłem coś upolować. Szukajac wśród drzew znalazłem dość oryginalnego ptaka. Niestety bez żadnego opisu.

Na pomniku © djk71

Powrót przez DSD. Szybko temperatura spadła o kilka stopni.
Przyjemny wieczór w dawno niewidzianym towarzystwie zakończony zapisem na sierpniowy uphill na Śnieżkę. Udało się wszystkim znajomym zarejestrować, choć zapisy trwały tylko 12 minut, po tym czasie limit (350 miejsc) został wyczerpany. Kasa wysłana, pozostaje czekać na potwierdzenie obecności na liście startowej i... czas na trening żeby było widać postęp, a nie stagnację jak rok temu.

Szybko w trakcie meczu

Piątek, 7 marca 2014 · Komentarze(0)
Szybko w trakcie meczu
Dziś bez przygód z dętkami... :-)
Trochę później niż planowałem więc kosztem oglądania meczu... Temperatura w sam raz, całkiem przyjemna przejażdżka.
Mam nadzieję, że w weekend uda się coś w ciągu dnia :-)

Kadencja: 78

Mam dość roweru

Środa, 5 marca 2014 · Komentarze(16)
Mam dość roweru

W sobotę był dzień łatania dętek. W domu szukanie sprawcy, nic nie znalezione, dętki puściły albo na łatkach, albo na "szwie". W niedzielę spokojna jazda bez przygód. Wieczorem patrzę, a powietrza w kole jakby mniej. Wściekły kupuję w poniedziałek nową dętkę, wymieniam i we wtorek jazda bez awarii.

Dziś oponki wciąż twarde, przeczulony sprawdzam je po jakiś 45 minutach, wciąż ok. I... kwadrans później jedzie mi się ciężko... Zmęczenie? Nie... znów brak powietrza. Znów to samo tylne koło. Nie chce mi się łatać, co więcej, nawet nie mam czym, bo łatki zostały z plecakiem w domu. Nie chce mi się nawet dopompowywać. Prowadzę rower, na szczęście jest blisko.

Nie cierpię tego © djk71
Nawet nie chce mi się zaglądać co to, bo pewnie znów nic nie znajdę... Mam dość.. taka zabawa przestaje mi sprawiać przyjemność.

Kadencja: 64

Nowa flaga Ukrainy

Wtorek, 4 marca 2014 · Komentarze(7)
Nowa flaga Ukrainy
Dziś nie musiałem szukać celu. Gliwice, media trąbiły, że wieczorem radiostacja gliwicka rozbłyśnie kolorami Ukrainy - na niebiesko i żółto. Po długim zbieraniu się z domu (no comments) ruszam szybkim tempem do Gliwic. Amiga wspominał, że w lesie jest sucho więc jadę przez Leśną i o dziwo nawet tam jest sucho.

Dojeżdżam kilka minut po 19:30 i nic. Są reporterzy, telewizja, trochę ludzi ale... nie ma flagi. Robię kilka testowych zdjęć, kiedy podchodzi dziennikarka Głosu Niedzielnego pytając skąd i czemu tu przyjechałem. W trakcie rozmowy okazuje się, że to co widzę to... to!
Nie chce mi się wierzyć, na jednym z portali co prawda pisali, że żółty nie będzie wyglądał tak jak na wizualizacji, ale... ja tu widzę tylko jeden kolor.

A miało być w kolorach Ukrainy © djk71

No cóż, jakoś nie mam szczęścia do iluminacji...

Kadencja: 86

Ciąg dalszy historii (smutnej)

Niedziela, 2 marca 2014 · Komentarze(2)
Ciąg dalszy historii (smutnej)
Dziś też niezbyt dużo czasu. Próbuję namówić kolegę, żeby się pochwalił swoją nową 29-tką, ale bez odzewu. Trudno, ruszam sam. Najpierw ponownie do Rokitnicy. Wczytując się w historię tej dzielnicy po wczorajszej wycieczce odnajduję ciekawą informację o innym pomniku, który niestety już się nie ostał.

Pomnik poświęcony żołnierzom z Rokitnicy, którzy polegli w czasie I wojny światowej powstał w 1933 roku, a otoczony był (miał być) Gajem Pamięci, w którym pod każdym z 83 drzew umieszczono kamień z nazwiskiem i datą śmierci. Wg jednych źródeł gatunek drzewa zależał od miejsca śmierci, wg innych to były brzozy.

Niestety niewiele już z tego miejsca pozostało, to co udało mi się odnaleźć to pozostałości wspomniane w artykule poświęconym temu miejscu.

Kawałek historii, o którym nikt już nie pamięta © djk71

Ostał sie ino cokól, nic dziwnego, skoro na pomniku był hełm niemiecki © djk71
Czy to te brzozy? © djk71
Czemu nikt, a przede wszystkim władze miasta nie dbają o takie miejsca? I co z tego, że pomnik poświęcony był niemieckim żołnierzom, był poświęcony mieszkańcom tej ziemi. Przykre to. Wczorajszy pomnik pewnie też za kilka lat zniknie bez śladu.

Dalej włóczęga po Miechowicach i okolicy.

Zmierzyć koło © djk71
Widoczek © djk71
Autoportret © djk71

Jeszcze rzut oka na szyb Kopernik przy zlikwidowanej KWK Powstańców Śląskich...

Szyb Kopernik © djk71

... i czas wracać do domu.

Endomondo dziś dla odmiany włączyło się bez restartu komórki, za to nie rejestrowało śladu, tylko zapisało czas ;-(

Kadencja: 75

Z pompką i historią

Sobota, 1 marca 2014 · Komentarze(11)
Z pompką i historią
Po wczorajszym teście, widziałem, że dziś też trochę pojeżdżę. Niestety plany się zmieniały i zostało mi do dyspozycji tylko małe okienko przed południem. Dziś też w planach nie ma szaleństw. Po prostu pojeździć.

Najpierw Rokitnica, tu gdzieś powinien być już historyczny krawężnik. Nigdy go wcześniej nie zauważyłem, ale nic dziwnego, jest świetnie wkomponowany w otaczające go współczesne.

Świetnie wkomponowany © djk71
Fajnie, ze ktoś zdecydował, aby tu pozostał.

Kolejny punkt na mapie lokalnych odkryć to pomnik górników przy nieistniejącym już folwarku Wesoła.

Niewiele zostało po folwarku Wesoła © djk71

Rzeczywiście, trudno się domyśleć, ze tu kiedyś były budynki, ciekawe kiedy zostały zniszczone? Myślałem, ze wyjadę wprost na pomnik, ale nie ma tak prosto, muszę chwilę poszukać, a drogą do niego nie jest usłana różami...

Droga do pomnika, w tle strefa © djk71
Wstyd dla miasta, że takie miejsce jest w takim stanie.

Zapomniany pomnik górników w Rokitnicy © djk71
Trudno go odnaleźć, trudno też odczytać co było napisane.

Ciekawe, czy ktoś to kiedyś odświeży? © djk71
Pomnik został ponoć postawiony w 1925 dla upamiętnienia 18 górników, którzy w 1923 roku zginęli w kopalni Castellengo.

Jadę dalej, zobaczę gdzie mnie wprowadzi droga. W sumie tam gdzie się spodziewałem. Jadę dalej i skręcam w kolejną polną drogę, która nigdy nie jechałem. Droga dojeżdża do torów, a ja ląduję na starym torowisku, przypomina mi się Harpagan w Elblągu.

Stare torowisko... mogłaby tu być ścieżka rowerowa © djk71

W lewo jakieś chaszcze, więc skręcam w prawo. Tu jakby skrzyżowanie torów kiedyś było i zniszczony wiadukt.

Dawny wiadukt? © djk71

Nie chce mi się dalej męczyć na torowisku, chwila na skróty i... jestem na drodze, która tu przyjechałem. Wracam na asfalt. Lubię widok takich budynków.

Lubię takie widoki © djk71

W Mikulczycach krótki postój przy dworku. Myślałem, że po pamiętnym pożarze wkrótce go rozbiorą, a tu proszę, dach wyremontowany.

Remontowany dworek w Mikulczycach © djk71

Czuję, że coś zaczynam tańczyć, zatrzymuje się i dopompowuję powietrza z przodu i z tylu.

Chyba to nie jest opona dla mnie © djk71
To co mam jeździć bez plecaka i... bez ubrania?

Rzut oka na kolejny już w sumie historyczny budynek (budowa rozpoczęła się w1978 roku!). Nie został jeszcze wpisany do rejestru zabytków więc kto wie czy to nie ostatnie zdjęcie tego pomnika niegospodarności na moim blogu.

Długie lata i grube miliony © djk71
Proces wyburzania już się zaczął, wynajęta do tego firma wydaje się być właściwa, przynajmniej sądząc po nazwie - Miazga.

Rower da się uratować, szpitala już nie © djk71

Mogę sobie pozwolić na dłuższe podziwianie szpitala, bo trzeba jednak zmienić tylną dętkę, jakoś nie znalazłem dziury.

Ponoć niektóre pomieszczenia były nawet już wykafelkowane © djk71

Przejeżdżający obok rowerzyści tylko ciekawie spoglądają co robię, dopiero jadący po drugiej stronie ulicy starszy mężczyzna pyta, czy mam wszystko. Mam, ale przykre, że tyle trzeba było czekać, aż ktoś się zainteresuje.

Wracam do domu. Tuż przed Rokitnicą, czuję, że znów muszę dopompować. Przejeżdżam kilkaset metrów i... decyduje się na kolejną zmianę dętki, tu również nie znajduję dziury, ale coś wentylowi nie ufam. Znów mija mnie kilka osób, ale tym razem szybko zatrzymuje się kolejną pomocna dłoń. Na szczęście już wszystko gotowe. W sumie może jednak przesadzam, nie było tak źle, dwie osoby chętne do pomocy w dość krótkim czasie...

Teraz już bez problemów dojeżdżam do domu, muszę tylko na spokojnie sprawdzić te dętki.

Kadencja: 78